środa, 22 kwietnia 2009

Spalić po przeczytaniu

Jako że wieczór zbliżał się nieubłaganie, nerwowo przeglądnąłem Tesco. Cholera jasna, albo staroć okropny straszy z półki albo nowości porażające ceną. Już miałem rzucić wszystko i iść naprawiać rowerek, gdy w oko wpadła mi czarna komedia "Tajne przez poufne" - czyli "Burn after reading".

Obsada bardzo mniam, Bradd Pitt, John Malkovich, George Clooney i kilku pomniejszych. Grzech nie kupić. Po wstępnych przygotowaniach, sprowadzających się do korkociągu i kieliszków, zaczął się seans.

Bracia Coen żonglują charakterami w filmie jak zgniłymi jabłkami. W zasadzie wszystkie postaci są paskudne, wredne, zdradliwe albo głupie. Czasami wszystko na raz. Rozpoczynamy od Malkovicha, który właśnie dostał kopa i wyleciał z CIA. Gdy próbuje o tym powiedzieć żonie, zostaje obsztorcowany za brak sera który niechybnie zrujnuje nadchodzące party. Na którym poznamy Clooney'a - kochanka zony Malkovicha, pracującego jako ochroniarz rządowy. Clooney kocha żonę i kopuluje ze wszystkim co się rusza i na drzewo nie ucieka. Jako że kobiety okrutne są, żona Clooney'a twierdzi że żona Malkovicha to sztywna biurwa i rozwodzi sie z Clooney'em a żona Malkovicha twierdzi że to żona Clooney'a jest sztywna biurwą i rozwodzi sie z Malkovichem. Uff.

W świat niedorobionych puszczających się na prawo i lewo agentów znienacka wkracza środowisko trenerów sportowych. A dokładnie pracowników pobliskiego gym'u. Bradd Pitt w roli przyciężkawego umysłowo mięśniaka wzbudził mój szczery zachwyt, a partnerująca mu Frances McDormand w kategorii Blondie of The Year osiąga pierwszą lokatę.

Trup ściele się gęsto, napięcie rośnie, na palcach maleje - a wszystkiemu dodają smaczku tajne raporty szefa CIA który stara się zrozumieć o co w ogóle chodzi w rozpędzającej się aferze.

Dobry film. Szczególnie gdy człowiek chce się pośmiać z głupszych i bardziej nieudolnych od siebie.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

panbuk, zero komentarzy?

no to siem wypowiem

otóż lubię braci Coen bardzo. I przeczytałam nader niepochlebne recenzje o tym filmie. Ale co tam - skoro lubię, to ściągnę i obejrzę.
I nie żałowałam. Piekny przegląd ludzkości.
Zero postaci do polubienia i trzymania kciuków za sukces onych. Zero postaci do nienawidzenia i trzymania kciuków za porażkę onych.
Samo życie.
Ale z subtelnym humorem pokazane.
Jezu, jak oni to robią?
Że umieją te subtelności wyłapaćgapiąc się na ludzi, że umieją to potem w scenariusz śmieszny wpisać. Że w ogóle....

z szacunkiem

gaudia

abnegat.ltd pisze...

panbuk :D

Sie mnie podobal choc dziwny jest. Apropos typow- pediatra ksiazkowy. Z reszta - pozostali raczej tez z zycia wzieci...