piątek, 24 kwietnia 2009

Przeczucie

Od czasu do czasu nękają nas niedookreślone, rozmemłane i nic niemówiące podświadome lęki przeczuciami zwane. Ciekawostką jest że jakoś nigdy nie są zwiastunami wydarzeń miłych i pożądanych. I co najgorsze – nigdy nie wiadomo czy doświadczane przeczucie jest naprawdę czy tylko dla jaj...

- Dzień dobry, Abnegat – uśmiechnąłem się do miłego jegomościa którego zaprosiłem na rozmowę kwalifikacyjną. Rzadko to robię, ale gdy preassessment dzwoni że pacjent ma sine wargi, to można się spodziewać wszystkiego, z nieboszczykiem włącznie.
- Dzień dobry – oduśmiechnał się jegomość w wieku matuzalemowym. Faktycznie ma niebieskie wargi... Poczułem touch of destiny zupełnie nie wiedzieć czemu. Cholera jasna, było zjeść ciasteczko na śniadanie to by człowiek nie miał przeczuć w wątpiach. Jegomość został wypytany na każdą okoliczność, przebadany, EKG zrobione, badania sprawdzone... Hm. TIA w wywiadzie. Kontrolowane nadciśnienie. I blok lewej odnogi, o którym nie wiadomo - stary czy nowy. Niby nic – a jednak wcale nie takie niby nic. Wartało by wiedzieć coś więcej. Z drugiej strony jak gościa wyślę do kardiologa to go zobaczę w najlepszym razie za pół roku. Z trzeciej strony – fasciektomia z powodu Dupuytrena to nie jest powód żeby faceta badać na czwartą stronę. Z czwartej – toż chodzi na siłownie, po bieżni biega, zadyszki nie dostaje, żelazo targa, dziarski, sprawny... Olewając przeczucie na całej linii zapodałem miłemu jegomościowi propozycję nie do odrzucenia – zrobimy mu operacyję, ale nie w ogólnym jeno w Bier bloku.

Gwoli wyjaśnienia. Zabieg jest niewielki, dotyczy naprawy przykurczonych palców. W zasadzie wszystko powinno się robić w blokadzie albo bloku Bier’a. Ale jako że wrażenie wenflonu i zapuszczenie delikwenta trwa dokładnie 7 minut – od uruchomienia wlewu do rozpoczęcia operacji – a blokada nie dość że trwa dłużej, to jeszcze niesie pewne ryzyko że nie zadziała, więc usypia się wszystkich rach-ciach i po sprawie.

A, właśnie. Wyżej wspomniany blok to jedna z najprostszych procedur anestezjologicznych. Zakłada się mankiet pneumatyczny na ramię, wyciska krew z żył za pomocą elastycznego bandaża – albo po prostu poprzez uniesienie ręki do góry – mankiet się pompuje do ca. 250 mmHg (tak naprawdę to ciśnienie skurczowe pacjenta +100), i podaje do zakląkniętych żył środek miejscowo znieczulający w dawce słusznej. Można to nawet w garażu zrobić. Problem w tym, że od podania do anestezji mija jakieś 15-25 minut – a na to we współczesnym świecie czasu nie ma. Nie mówiąc o zszarganych nerwach ortopedy z powodu zmarnotrawionych przestojem pieniędzy...


- Abnegat! – rozpromienił się Bluelips na mój widok.
- Jak się dzisiaj czujemy! – odpromieniłem się z niejakim uczuciem dziwnym. Cholera, znowu kawa z rana? Co te flaki...
Przeleciałem przez check-list – wszystko w normie, nie jadł, nie pił, tabletki wziął, uczuleń nie ma, żadnych incydentów dziwnych od naszego ostatniego spotkania. No to – w Imię Boże.

Podpięliśmy gościa do pikaczu, zapodali tlen i zacząłem sie znęcać. Wenflonik do Bier’a – wbity. Wenflonik asekuracyjno-sedacyjny – wbity.
- Jak się mamy?
- Perfecto – uśmiechnął się Bluelips po hiszpańsku. No to jedźmy dalej.
Rączka w górę, 3 minutki na spływ wolny, zacisnąć pięść, potrzymać, napompować górny mankiet – i wio z Lidokainą. Pomalutku, pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł.
- Boli co?
- Nic.
- Wszystko Oki?
- Si, senior.
Podałem co miałem, usiadłem – brrrrrrr – zawarczał aparacik od ciśnienia. Mierzy, mierzy, pompuje drugi raz, dalej nic, trzeci – żeż w morde, toż tak się chyba nie zestresował? A jednak. 215/120 mmHg. By to szlag jasny trafił, nie mógł zapodać tego ciśnienia zanim mu podałem wszystko w żyłę? By się zabieg zwaliło i po krzyku. A teraz po ptokach – spędzi na stole 40 minut, niezależnie czy operację będzie miał czy nie. Bo zwolnienie opaski przed tym czasem uwalnia masę lidokainy do krążenia co powoduje methemoglobinemię i przy okazji niejako może choć nie musi spowodować zaburzenia rytmu serca – więc jest to oficjalnie zabronione. Miło.
- Jak się czujemy?
Tu Bluelips rzekł coś – ale niestety nie zrozumiałem co. Co gorsza, pielęgniarka też nie zrozumiała – więc problem nie tyle dotyczy odbiorcy co nadawcy. Flaki przypomniały o swoich poprzednich przeczuciach. Szlag by z wami... Text było wysłać albo sraczkę wywołać a nie rozmemłanie się mi tu przeczuwać.
Będzie cackania.
Verapamil – niestety, nie mają tu Ebrantilu nie wiedzieć czemu – w żyłę, co z LBBB zawsze mi daje nie wiedzieć czemu Radosne Oczekiwanie i po 3 minutach Bluelips zapytał czemu ja się w niego tak wpatruję jak w święty obrazek? Dowcipniś. Najpierw straszy a potem jaja sobie robi. Szybka kontrola neurologiczna – zęby szczerzy, oczy zaciska, nic mu nie zwisa, nic nie dolega, kontakt cacek – sedacja i do spania. A nie anestezjologa denerwować.
Kontrola bloku – nie działa. Dołożyłem trzy dziubnięcia w nadgarstek – promieniowy, łokciowy i pośrodkowy - i odczekałem jeszcze trzy minuty. Zimno czuje? Czuje. Nie wydzierżyłem i wraziłem igłę. A igłę czuje? Nie. A tu? Też nie. No to do roboty.

Blękitnowargi pięknie za opiekę podziękował, uścisnął grabulkę grzecznie i poszedł sobie do domu żreć leki przeciwbólowe. A ja w końcu dostałem sraczki.

14 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Witam.

Przyznaję, że gość mnie pobił :) Jak na stół mnie dowieźli, to czułem się spokojny, rozluźniony i miło gawędziłem z panią pielęgniarką. Zagadywała mnie chyba, żebym za dużo nie oglądał, jak kosmiczne sprzęty wkoło mnie są przygotowywane. Założyli mi rękaw, maszynka zrobiła "wdech" i "wydech" i zaczęła "wyć". Po obróceniu głowy zapytałem się, czy na monitorze widzę moje ciśnienie, odpowiedź brzmiała "tak", a widziałem 180/140 :) Oj daleko było do zwykłego 120/80, a człowiek nic nie czuł. Widać niektóre typy tak mają.

Pozdrawiam -
vB, stały czytelnik, tyle że "po cichu"

basia.acappella pisze...

Nnnnno, stresujący zawodzik... :)

lavinka pisze...

O mamo, jak to nigdy z człowiekiem nie wiadomo. Mojego brata niemal oddali w zaświaty podczas operacji, bo mu czegoś za dużo dali(na wzrost, nie na wagę) a jak dawali za mało to się skubaniec budził. Niby z ciśnieniem nie miał problemów,ale ponoć szpital bielański to mordownia i już wiem dlaczego tak mówią. Brat doszedł do siebie po tygodniu,ale madre to omal nie osiwiała do końca. Strach się bać co czuł lekarz.

kiciaf pisze...

To tak na powitanie po urlopie? Żeby Ci za dobrze nie było?

eee-live pisze...

Abi no bo miły pan chciał sprawdzić jak się na robocie znasz ;)
A tak w ogóle jak ja bym miała takie ciśnienie jak owy pacjent to bym się przekręciła. Bo u mnie norma to 90/60 :)

Anonimowy pisze...

to chyba jedyny tak namacalny przypadek "przekazywania" swojego wysokiego ciśnienia - od pacjenta do lekarza ;)
metaksa

abnegat.ltd pisze...

vB, tak niestety stresssss działa :D Niby nic - a ciśnionko leci. Tak na marginesie - pamiętaj proszę że nie tylko na stole operacyjnym możesz mieć 180/140 którego nie czujesz... Proponował bym jednak sprawdzać od czasu do czasu, szczególnie w stresie.

Basiu, a gdzie tam... W porównaniu do nauczycieli to ja mam dolce vita ;)

Lavinka, może nie było tak źle? Najważniejsze że przeżył... Trochę się skóra marszczy na grzbiecie jak sie słucha takich horrorów.

Kiciaf, o powitalnym nie pisałem. To dopiero był Dzień Pełen Niespodzianek ;D A propoś Siwego - kajsi pod koniec sierpnia będę gotów...

EL, on mnie nie sprawdzał tylko swój mózg. Który mu najwidoczniej zbrzękł nieco... Na szczęście naleczenie zareagował miło i na tym sie skończyło.

Metaksa, po takim tygodniu otwieram gruszkówkę - przyjaciel był u mnie ostatnio iprzywiózł. 70 vol%, piękny zapach gruszek (któren to trwa - i trwa - i trwa - bo moja miła twierdzi że jeszcze trzy dni poźniej go czuje) - same miody. Zaraz sie biore za odstresowywanie bo mam 50 godzin znieczuleń na końcie w tym tygodniu i czuję sie jak zarobiona Nasza Szkapa.

Zadora pisze...

si Senior, gruszkówka!

abnegat.ltd pisze...

Prosit!

Morfeusz pisze...

Abi nie macie Ebrantilu :P?
Toż to u nas wszystkim dają w pakiecie z thio i scoliną :P

abnegat.ltd pisze...

Tiopental to jedynie dla padaczek i nuts/eggs allergy ;) Pozostali dostają mleko od wściekłej krowy. A Ebrantilu nie ma w ogóle - nie jest zarejestrowany. Dziwy kraj...

Morfeusz pisze...

u nas Złote Szczęście dostają wszyscy jak leci (nasz anest z jedynką znający tylko 3 znieczulenia i nazywający blok Biera fanaberią używa tylko thio).

Ebrantil to jak strzelanie do muchy z armaty czasem :P

Ostatnio pacjent spremedykowany jak Bozia przykazała mi się skarżył, że żona dziwnie mu dzieci ponazywała (Ariel i Bianka) i on się tych dzieci wstydzi :P

abnegat.ltd pisze...

Dzizzzaz - to coś ty mu dał ;D Miałem takiego kierownika co używał Skopolaminy - to dawało widzenia świętych pańskich...

Morfeusz pisze...

magiczną pigułkę szczęścia :D

Facet nie miał szczęścia - potem mu robili przepukline w ogólnym i przekarmili polstygminą.