poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Motylku, nie tuptaj...

Jako że sobota z zasady jest dniem ciężkim, a w dodatku mieliśmy kolację z konwersacją w języku lenguidż więc wystąpienie przeciążenia mózgu jest sprawą zrozumiała.

Cała historia zaczęła się od niewinnego zaproszenia miesiące temu - następnie jak to w Anglii - certolenie, dopasowywanie, ustalanie - i bęc. Udało się. Siedliśmy wieczorem i z niejakim niepokojem obserwowaliśmy naszego gościa w trakcie konsumpcji. Zaczęło się niewinnie, przystaweczka z pierożków świeżo dostarczonych przez młódź wszeteczną z Polski - ruskie z cebulką i kapusta z grzybami. Nieco odetchnąłem gdy nasz przyjaciel sięgnął po kolejnego kapucho-grzybowego pierożka - znaczy że nie jest źle.

Żeby nie spowodować jakowegoś wstrząsu zupka była prawie-że-modo-inglisz, potem poszedł nieśmiertelny schaboszczak. Tu mieliśmy zgrzyt na linii tradycja-savoir vivre - na wszelki wypadek na stole wylądowała sałatka z winegretem, ale z boku nieśmiało czaiły się ogóreczki kiszone.

Mimo moich wątpliwości nasz znajomy pewnie przeszedł wszystkie testy, a na koniec zakąsił ogóreczkiem i stwierdził że całkiem miły smak mają. Tu spadła mi nieco szczęka - toż pamiętam popłoch w oczach naszych znajomków z Północnej Irlandii na widok polskich wynalazków - a tu taki twardziel? Przy serniczku z yummy cabernet-shiraz sprawa się rypła. Otóż nie był to test na typowym przedstawicielu klasy Inglisz która je jaja na boczku, tosty z indykiem i fisza z czipsem. Znajomy nasz okazał się bywać w Niemczech - stąd kiszone ogórki - Kanadzie, Stanach, Francji i Grecji. Co tłumaczy niejako spektrum kulinarne.

Żeby odpocząć po trudach i znojach dnia wczorajszego potrzebne było miejsce ciche, spokojne, zielone, a co najważniejsze - ze zwierzyną która nie tupie. Okazało się że mamy taką tuż za rogiem - stąd i zdjęcia.

Przy okazji prośba - proszę o wytypowanie jednego zdjęcia z MOTYLKIEM - reszta nie gra roli. Sprawa jest gardłowa... :[].














42 komentarze:

inessta pisze...

tupot białych mew o pusty pokład.....la,la,la. Nie zazdroszczę bólu głowy i niepokoju w żołądku. Ale motylki ładne i reszta zwierzątek też. Ja wybieram zdjęcie motylka z palcem czyli czwarte od dołu. Mnie się podoba, bo ciekawie ujęte

realka pisze...

Najbardziej podoba mi się to coś jaszczurowate (?) na ósmym zdjęciu.
A z motylków to pierwszy :)

Anonimowy pisze...

Skoro ma być tylko jedno zdjęcie, to niech będzie trzecie od końca.
Krysia

f-blox pisze...

Ho Ho! Notka zamiast śniadania. A skoro zestaw żywieniowy po polsku to jeszcze powinna być wódeczka a nie burżuazyjne wino...
Jak dla mnie to najfajniejsze jest zdjęcie motylka nr 1. Ładny stwór i fajna kompozycja.

Anonimowy pisze...

Zdjęcie numer adin, znaczy namber łan.

Baobab pisze...

trzeci motylek jest the best :)

Apropo motylków to skojarzył mi się stary pląs z zbiórek harcerskich


Już nie będziesz motylku skrzydlaty przelatywał z kwiatka na kwiatek.
Już nie będziesz sadysto kudłaty znęcał się nad motylkiem skrzydlatym.
Już nie będziesz leśniczy wąsaty znęcał się nad sadystą kudłatym.
Już nie będziesz ty wilku kudłaty znęcał się nad leśniczym wąsatym.

Na początku pląsu łapiemy w palce niby motylka. Kładziemy go na dłoni i zaczynamy śpiewać, a także wykonywać ruchy np. wyrywanie skrzydełek motylka. Później wkręcamy go kciukiem w dłoń, klaszczemy w dłonie, uderzamy pięścią w dłoń, rozcieramy go w dłoniach, rzucamy go na ziemię, wkręcamy go stopą w ziemię, wbijamy go stopą w ziemię, skaczemy po nim, skaczemy po nim obracając się dookoła własnej osi.

Anonimowy pisze...

pierwsze albo trzecie od końca;
swoją szosą, najbardziej uciążliwy kac życia pod względem wrażliwości na dźwięki (a mieliśmy w domu wtedy 3 psy.................) miałam właśnie w UKeju... widocznie coś w tym jest :D
metaksa

Catta pisze...

motyl przeglądający się w wodzie - czwarte zdjęcie od góry (następne za rybami).

eee-live pisze...

Jeśli chodzi o motylka to pierwsze zdjęcie :)
A ogórki kiszone ni są takie groźne żeby popłoch siały ;)

emili pisze...

... trzeci motylek licząc od końca. Abi,bidulku a drzewa trzaskały liśćmi i mrówki faraonki stepowały? Jeżeli tak to moje najszczersze kondolencje ;))).Pozdrawiam tyleż ciepło ileż poniedziałkowo - emili

abnegat.ltd pisze...

Pozdrawiam wszystkich przelotnie - szczegolowo odniose sie z wieczora. Odnosnie zdjec- jest to pojedynek pomiedzy moim pociechem mlodszym a mna :) Nic nie zdradze, ogloszenie wynikow wieczorem. Zestressowanny jestem :/

Unknown pisze...

trzeci motylek od góry. świetnie wygląda powtórzenie motylka w wodzie:) pozdr. col.

paniena pisze...

... raz dwa trzy ... u mnie
wygrywa PIERWSZY! motylek
dobrego dnia!

M. pisze...

czwarte od góry! ;)

trakie nietypowe

Anonimowy pisze...

przejrzysty motylek kopulujący z cynobrowym kwiatkiem (piąte od góry)

gaudia

Anonimowy pisze...

pierwsze ze wzgledu na kadr.
pozniej to na rece a pozniej ostatnie.
a tak w ogole to ja sie panicznie boje takich robakow co to maja duze skrzydla, lataja jak opetane zazwyczaj bez celu, chyba ze sie spostrzega ze uciekam - wtedy maja jeden cel-pomiziac mnie.brrrr!! oczywiscie najgorsze sa cmiska, ale duze motyle tez mi wydatnie przyspieszaja tetno;)
I'vena

basia.acappella pisze...

Czwarte od góry...

To one rzeczywiście nie tupią?... 8O

;D

Anonimowy pisze...

4 od góry,ten odbijający się w wodzie.

Anonimowy pisze...

Basia - to pewnie zależy od stanu obserwatora :P
metaksa

Anonimowy pisze...

Pierwsza fotka, pozdrawiam i witam po przerwie. Jola

abnegat.ltd pisze...

Kochani, zamykam niniejszym konkurs. Z oddanych głosów wyszedł REMIS :)
Ex-equo na podium stają motylek nr 1 (to mój) i odbijający się w wodzie motylek nr 3 (czyli pociecha młodszego). Uff. I wszyscy zadowoleni :DDD

Jeżeli macie ochotę zamieścić te paskudniki jako tapetę to za czas jakiś - nie wiem czy dziś zdążę - wszyscy udziałowcy oraz przyglądające sie surokatki (czy co to było ;)), gekony i zwierzyna inna zostaną wrzuceni w rozdzielczości 1800x1200 do wzdęciowni.

Innesta, właśnie tego tupotu nieco się obawiałem.
Realka, jaszczury śliczne. Ale za szybką niestety.
F-blox, zaproponowałem gruszkóweczkę (z bólem serca) ale na szczęscie odmówił.
Baobab, czy wyście przypadkiem nie mieli za drużynowego takiego faceta przy którym owce milczały? Lecter niejaki??
Met, właśnie nie wiem o sochosi... Winko nieduże a kac jak stodoła...
Catta, ukłony od mojego młodszego - pierwsza doceniłaś jego ujęcie ;)
EL, znajomy Irol gnał do toaletki z ręką na ustach.
Emili, niech to jasny pieron. Mrówki powinny mieć nieco więcej taktu...
Edyta, pozdrawiam ;) Młodszy też.
Paniena, ten jest mój.
Gaudia, ten był moim personalnym typem. Ale troche za daleko było. Musze zainwestowac w jakieś dłuższe szkiełko.
I'vena, wyobraź sobie że chłopaki sie pożelowały czymś po włosach co przyciągało motylki. Mój starszy wyglądał jak Pocahontas :D
Basiu, furkot okropny wydają z siebie...

Wszystkim pieknie dziękuję, jeszcze raz ukłony od biorących udział w konkursie.

abnegat.ltd pisze...

Witaj, Jolu - że też nie poczekałem chwileczkę... Zwycięstwo byłoby moje :DDD Nic to, nastepnym razem może się uda. Również pozdrawiam.

Carolinna40i pisze...

Czwarte zdjęcie
motylek odbity w tafli wody.

abnegat.ltd pisze...

I znowu remis :D Ale teraz się nie liczy - toż to bias normalny jak sędziowie znają prace uczestników ;DDD Dzięki, Carolinna.

Anonimowy pisze...

Jakież cudne wszystkie zdjęcia. Przepiękne. Siedzę, oglądam i wpadam w zachwyt:)
Niedawno oglądałam film Niebieski motyl
Kocham zwierzątka latające. U mnie tylko żółte motylki latają.
Piękne, ulotne, zjawiskowe:)
Właśnie to jest to co mnie porusza:)
maria

abnegat.ltd pisze...

Mario, to jest niesamowite. Dwa na szklarnio-podobne budynki o powierzchni - czy ja wiem - 10x20 metrów, z krzaczkami, małym oczkiem wodnym, wodospadzikiem i setkami motyli różnego kształtu i koloru. Niesamowite.

Sarah pisze...

Motylek zdecydowanie pierwszy.

Co do eksperymentów kulinarnych...
Na Wielkanoc zaplanowałam (po gigantycznym 'polskim' brunchu) barszczyk czerwony (na zakwasie domowej roboty) z kartoflem i kawałkiem jajka.

Niezapowiedzianie wpadł znajomy mojego partnera, też Sierraleończyk (partner już zaprawiony w bojach, a barszcz po Świętach poprzednich zaakceptowany). Wpadł porą obiadową, więc i bez obiadu bym go z domu nie wypuściła.
Skubał, skubał, czaił się... Wyłowił jajko, podziubał kartofli, poskubał buraczków, przełknął parę łyżek... w końcu dorwał się do chleba przysłanego z Polski, i nie mógł się oderwać, dopóki nie zniknęła ostatnia kromka z koszyczka. Nie, żeby jakoś specjalnie dużo tego było, ale...

Pierogi (najtypowsze domowe u nas to z marchwią i cebulą ;) zawsze znikają, tylko mnie się lepić nie chce.

Dzisiaj za to ćwiczyliśmy 'czarny ryż', czyli kaszę gryczaną. Też znikła (szybciej niż frytki z kassawy/manioku, jak już zdarzyło mi się zrobić ;). Do kaszy był rybno-warzywno-orzeszkowy sos na zachodnioafrykańską modłę, i pasował lepiej niż gulasz ;).

madziaro z dzikiego zachodu pisze...

no i jakbyś poczekał trochę z zakończeniem konkursu to jeszcze dostałbyś głos ode mnie na pierwsze zdjęcie :)

też co jakiś czas urządzam eksperymenty kulinarne na znajomych kanadyjczykach i przedstawicielach innych nacji :). Jak na razie największą furorę zrobiła moja sałatka - szybkościówka, z porów z papryką, pomidorkiem, szyneczką, jajkiem na twardo i żółtym serem + oczywiście obowiązkowo majonez kielecki (chwała niech będzie tym, którzy go na drugi koniec świata sprowadzają :) )
Koleżanka - Japonka - zjadła pół miski tej sałatki :D

Co do weekendu - u nas też jakiś ciężki był, i to już od czwartku, kiedy to żegnaliśmy kolegę i jego żonę (ww wymienioną fankę sałatki porowej), którzy wyprowadzali się w sobotę na stałe do Japonii :(.
Potem była przerwa w piątek, a w sobotę wyjście na koncert bluesowy i później picie "texas cesarów", i powrót do domu o 4 rano. Wczoraj z tym samym kolegą, co w sobotę, wypad na skrzydełka kurczacze i piwo pochłaniane przy dźwiękach zespołu lekko bluesowego.
Lubię takie weekendy od czasu do czasu :)
A żeby było jeszcze ciekawiej, to ten kolega od wypraw weekendowych jest pochodzenia polsko (babcia)-indiańsko(dziadek)-włoskiego (ojciec) :D

abnegat.ltd pisze...

Sarah, a jak wygląda ich kuchnia? Znaczy, opis zamiennika gulaszu daje pewne wyobrażenie, ale czy to jest podobne do naszego? Bo brytyjska kuchnia która to niby jest w tej samej Europie co my - jest kompletnie różna. Może mi sie uda przekonwertować kilku tubylców, ale będzie to trudne.

Pozdrowienia z Albionu dla Sierraleonczyków ;)

Anonimowy pisze...

Abi
Przepiękne wszystkie, bez wyjątku.
Surykatki też.
Ja dziś widziałam sarenkę i pożałowałam iż nie miałam aparatu ze sobą.Tak sobie myślałam właśnie o motylach, czemu ich nie widać( tylko jedno zielone maleństwo się zdarzyło), a tu proszę, otwieram blog u Ciebie i widzę zjawisko:)
buźka
maria

abnegat.ltd pisze...

Madziaro, mój młodszy dumny jest niesłychanie - więc lepiej może że tak wyszło ;DD

Co do kieleckiego - ja twierdzę że należy zmienić nazewnictwo. Majonez Kielecki przerobić na MAJONEZ a resztę na WYRÓB MAJONEZOPODOBNY.

Poza tym zaprezentowaliśmy obrobione zdjęcia - w naturze to zdjęcie jest nieco większe, ale chyba najlepsze ze 140 jakie zrobiliśmy... 12 latek ;)))

Znaczy - trzynastoprawielatek.

eee-live pisze...

Abi a wiesz że ja się zastanawiałam które z tych dwóch "zakładowych" zdjęć wybrać? ;) Ale jadnak pierwsze zwyciężyło :P

abnegat.ltd pisze...

EL, ale to nad wodą to prawie oryginał - a moje to 1/5 kadru :D Problem w tym ze mam teraz jedynie szerokokątny obiektyw i nieco ciężko sie robi makro bo muszę prawie wleżć w obiekt. Ale może pofd koniec wakacji? Kto wie :D

eee-live pisze...

Abi się nie znam na fotografii ale co nieco zrozumiałam ;) Po prostu jak dla mnie Twoje zdjęcie jest lepsze :)

madziaro z dzikiego zachodu pisze...

Pogratuluj w takim razie Młodemu dobrego oka do zdjęć :)

Zadora pisze...

Mr Transparent no 5

Baobab pisze...

Heh cóż to ja byłem tym drużynowym co prowadził takowe zbiórki :D

basia.acappella pisze...

To ja jeszcze dodam info odnośnie techniki mojej głosowania:
1.Przeczytanie wpisu
2.Wytypowanie motylka
3.Otwarcie okienka, wpisanie, zaakceptowanie komentarza
4.Przeczytanie innych opinii i typów

Żeby nie było, że wszyscy kolejni zasugerowali się poprzednimi i karkulacjami, który kadr ma a który mniej szanse na sukces. No. :D))))))

Catta pisze...

to gdzie te tapety?
i mam pytanie- prośbę: marzę o tapetce z tego:

http://2.bp.blogspot.com/_Q3sau0nHsWs/SeePio96M_I/AAAAAAAAAmE/IRD4H3NLtgM/s1600-h/Dominikana_04.JPG

ta samotna targana wiatrem palma. bardzo się z nią identyfikuję...

abnegat.ltd pisze...

EL, dzięxxxx ;)

Madziaro, przekażę :)

Agregat, to był mój typ :) Ale niestety z daleka robiony. Muszę w końcu się szarpnąc na 70-200 i bedzie spokój :D

Baobab, ale nie mieliście zajęć pt. "Jak przygotować mózg do jedzenia"???

Basiu, tak jest - bias został całkowicie wykluczony. Jak to mówią Angole - łelldan ;)

Catta, zaraz cosik bedzie. Najpierw palma. A reszta może w weekend. Się nie da wcześniej bo to kupa obróbki jest z przwagą kupy niestety.

Sarah pisze...

Za pozdrowienia dziękujemy, odpozdrawiamy z Depresyjnej Krainy D(r)eszczowców.

O kuchni Zachodniej Afryki niekiedy blogowałam, zakładka 'z garnka', raczej starsze wpisy.
Głównie... jest ostro. Dla porównania możesz skosztować jamajskiego 'jerk chicken', chociaż to i dla mojego partnera było przeżycie...
Wszystko za sprawą małych, cholernie ostrych papryczek (u mnie w domu 'killer peppers'). Na początku kroiłam to w gumowych rękawiczkach, deske odszorowywałam, nóż też, i przed dwa dni pilnowałam, żeby do oczu się nie dotykać.
Poza tym... ryż, kassawa, fufu- rodzaj lepkiej drobnej kaszy, jedzonej łapką. Jak mięso/ryba - to głównie rozgotowane kości, i gęstogalaretowata zupa - najprościej tak, jak u nas robi się galaretę z karpiem wigilijnym. Nóżki - na gorąco rewelacja...

W Londynie zachodnioafrykańską dzielnicą jest Peckham, z północy nie jestem w stanie czegokolwiek polecić (ja raczej z tych południowych jestem, akcentowo też;).

Catta pisze...

Dziękuję za palmę, chociaż większa rozdzielczość byłaby fajniejsza. Ja potrzebuję 1280x1024 a tam jest 800x533 wbrew temu co napisane przy miniaturce...
Nie rób sobie już kłopotu z tym...