Czyli powrót do Whitby.
Zimno, mżawka, wiatr. A jednak te ruiny maja coś w sobie.
I powiem więcej - chyba w tej scenerii podobają mi się bardziej...
Odnosnie samego opactwa. Powstalo w 7 wieku, dotrwalo do Henia VIII który załatwił sprawę z wszystkimi przybytkami kościelnymi, w tym i Whitby. Majątek został przejęty a następnie sprzedany celem ratowania skarbca korony. Dzisiejszy ksztalt zawdzieczamy Niemcom którzy najpierw ostrzelali opactwo z morza, a następnie zrzucili na niego małą, maluśką bmbkę. Dzieki czemu cale zachodnie skrzydło zniknęło z powierzchni ziemi.
Trzeba przyznać ze widoki są niesamowite. Nawet gdy nad opactwem wiszą chmury i mży mżawka. A na dole, w miasteczku, można wtrząchnąć Jumbo Haddock and Chips. Tylko potem trudno dojść na parking...
Polecam - niezależnie od pory roku i pogody.
17 komentarzy:
Lubię te twoje weekendowe wycieczki :)
Zwłaszcza trzecie zdjęcie- super :). Wałęsających sie, jęczących duchów nie spotkałeś?
Nastrój grozy i tajemniczości ;)
Tak sobie szkopy bombkę pyknęły...i po krzyku! Pewnie obiekt strategiczny to był a w zachodniej krypcie bunkier z działami Nawarone. Chyba, że to szkop był "nawalone" i mu się obiekty pomyliły.:) A może bardzo w gacie był "nawalone" jak mu polscy miśliwcy na ogon wsiedli i zrzucał gdzie popadło. Tak czy owak kiepsko popadło, szkoda.
Zdjecia wyszly bardziej mroczne niz w rzeczywistosci. A duchow niestety nie ma gdzie trzymac - stoi troche ruin na swiezym powietrzu. A do utrzymania ducha to przynajmniej jedna porzadna krypta (skrzypiace drzwi, pajeczyny etc.) jest potrzebna :)
Niemiach ponoc lecial bombardowac co innego, zrzucil jak popadlo - albo mial jakies zatargi z klechami w dzicinstwie?? - no i zrobil co zrobil.
Rekonstrukcja wyglada niesamowicie. Klasyczna budowla w ksztalcie krzyza, przepych i asceza w jednym. Znaczy przepych widokow i ascetyczne miejsca do siadzenia dla wiernych :DDD
O tak na ostatnim zdjęciu to tylko patrzeć jak siakiś duch wylezie :) Co nie zmienia faktu że miejsce jest interesujące :)
osttatnie zdjecie pozwala sobie wyobrazioc jak piekna to byla budowla!
ech, glupio szkop. mam nadzieje, ze ktos mu dokopal w ogon. takie cudo zniszczyc!
a alianci jak ladowali w kolonie to ichnia katedre oszczedzali. gdziie tu sprawiedliwosc?
skrzacik
EL, na ostatnim to predzej jakos wodnik-szuwarek ;)
Skrzacik, ano. Co robic. Dobrze ze choc tyle zostalo. Oni tu maja cala mase przybytkow w gruzach dzieki Heniowi.
Abi ale wodnik szuwarek jest niegroźny :))) A to ma być coś strasznego ;)
Abi,masz chłopie ułańską fantazję werbalną (i kto Cię tam wie czy tylko werbalną :)))),nie ma co (za tę szkopską bombkę małą ,maluśką aplauz ha ha ha).A zdjęcia cóż...ilustracja do angielskiej XVIII wiecznej powieści frenetycznej,nie ma co... Mroczne piękno w czystej postaci( a Dohtor Super Hero w takie miejsce bez egzorcysty to strach się ruszać ;)))).Pozdrawiam ciepłp z zajenudnej pracy Szanownego Blogoprowadzącego i Towarzystwo Bologoczytające-emili
o kurde...klimat niezły..aż się go czuje na odległość. Super!
annablack
No ruiny przepiękne, musiało być tam pięknie za życia klasztoru. Co do wspomnień po II wojnie to gdy zwiedzałam jeden z kościołów w Marsylii, przewodnik mocno podkreślał, że świątynia mocno ucierpiała w trakcie ataku na Marsylię. Po oględzinach okazało się że na ścianie świątyni widniały dwa wyszczerbienia po pociskach. Dla mnie, mieszkanki Wrocławia, gdzie prawie każdy stary dom nosi ślady szaleńczej obrony Festung Breslau, był to niezły żart.
Dobry. Nadrobiłam zaległości i muszę przyznać, że forma dopisuje. :D
Ostatnie zdjęcie przepiękne :)
taaak, Whitby na pewno znajdzie się na trasie zwiedzania, jak tylko na Wyspy kiedyś się doturlam
Siema, Docik :D Rozumiem ze wszystko oki?
EL, jak wodnik szuwarek zobaczy ze jest niegrozny... Sie moze zabolgotoac ze zlosci na smierc...
Emili, dzieki za slowo dobre. A miejsce urokliwe :)
AB, pogoda byla nieco wredna :D Ale dzieki temu zdjecia wyszly jak nie przymierzajac z "Wakacji z duchami".
Innest, to tak jak ucierpiala Praga w czasie WW2
Madziaro, koniecznie. Od Was lata globespan (czy jakos tak) za kilka stowek w obie strony. Bodajze Edinburgh-Toronto. Sam sie sadze coby kraj pachnacy zywica zobaczyc - moze w przyszlym roku? Kto wie :)
zapraszam - nawet już lekka północ Kanady przepiękna. Aczkolwiek nadal nie mogę nigdzie wyczuć tego wychwalanego zapachu żywicy :(.
Zresztą las tutaj pachnie zupełnie inaczej niż w Polsce... tak jakoś w ogóle nie lasem
Bo samo Toronto na przykład jest takie sobie, żadna rewelacja.
Niagara zachwyca faktycznie, ale to jeszcze zależy od której strony się nad wodospad przychodzi.
A żeby zrobić trochę więcej ochoty na zobaczenie Niagary:
Niagara
Byłam, byłam - fajne fotki (wcale nie za 'mroczne'), ciekawy komentarz... :D
Prześlij komentarz