Jak już wiadomo, standardowym daniem jest jajeczniczka. Wersje są różne, moja cebulkowo-boczkowa wcale nie jest najczęstsza. Na masełku i na oleju, z grzybkiem czy pomidorkiem. Ile twórców, tyle dzieł.
Jednakowoż nie samą jajecznicą żyje pogotowiarz. Toż przy ilościach hurtowych odwalanych dyżurów szlag by człowieka trafił z hiperholesterolemii.
Na obiadek najczęściej były kurczacze nóżki. Zazwyczaj gdzieś koło południa padało hasło "Kto chce papuge?", następowała zrzutka a następnie mistrzowie zabierali się do dzieła. Zasadniczo po kilku miesiącach człowiek miał sraczkę neurogenna na samą wzmiankę o smażonym udku, ale zamawiałem zawsze. Gdyż zapach dochodzący z kuchni potrafił doprowadzić do rozstroju nerwowego każdego, kto udeczka nie zamówił. Do udeczek były ziemniaczki i sałatka kapuściano-warzywna w zalewie octowej. Minęło już kilka lat, a dalej tego nie jem.
Kolejnym wynalazkiem był bigos. Tutaj trzeba zarysować tło. Mianowicie z racji konkretnej odległości od domu wyjeżdżałem na dyżury do tego pogotowia na dwie lub cztery doby. Czwartek-piątek lub czwartek-niedziela. Jak się ma tyle czasu, warto coś upichcić. I pewnego dnia przystąpiłem do czynu. Kupiłem 25 litrowy gar, mięsiwo przeróżne, kapuchę - i zacząłem eksperymenta na ludziach. Mam nadzieje że się Komisja Etyki Lekarskiej o tym nie dowie bo pójdę siedzieć. Pierwszy był nieco - dziwny. Po zrobieniu dotarło do mnie że kiełbasę trzeba będzie jednak usmażyć następnym razem, a kapustę chyba odcedzić. Bo bigos był przepyszny tylko w trakcie jedzenia rozpuszczał szkliwo a po piętnastu minutach od spożycia powodował masywną biegunkę osmotyczną. Jednak mój zespół był dzielny - zjedli, wyrazili umiarkowany entuzjazm, pobiegli do toalety a po powrocie zaoptowali za nieco mniejszym kwachem następnym razem - "ale tak w ogóle to pycha była, doktor". Koniec cytatu. Późniejsze wynalazki były mniej lub bardziej trafione-chybione - aż po jakimś kwartale doszedłem do recipe, które dzisiaj za darmo oddaje. Jest to Bigoss a'la Abnegatt w wersji Open Source - w razie wykonania uprzejmie proszę jedynie o zacytowanie źródła.
Kapuche 6-8 kilo(gramów - dla purystów językowych) odcedzić, ze dwa kubki można zostawić na później, gdyby bigosik wyszedł nieco mdły to się doleje. W zależnosci od tego czy lubimy zajzajer czy nie - płukamy lub nie. Ja nie płukam. Poszatkować, do gara wrzucić i gotować razem z agielskim zielem i laurowym liściem do miękkości, co zajmie z 6 godzin na bide. Jak nam kapucha wonnościami odstrasza pacjentów od ambulatorium, czas się zająć mięskiem. Po kilogramie: kiełbasy, boczku, nóżek kurczaczych, białej kiełbasy, wołowinki drobno siekanej i wieprzowiny siekanej grubo - razem jakieś pięć, sześć kilo mięcha zesmażyć na patelni. Udka można podgotować w kapuście, łatwiej mięsko od kości odchodzi. Smalec wlewamy do gotującej się kapusty. Z mięsem należy poczekać - dobry moment jest jakąś godzinę przed końcem obróbki. Następnie wrzucamy pierwszy secret ingredient czyli suszone grzybki od teściowej. Borowiki i podgrzybki w lasach Podwilka zbierane - poezja. Jak zapach ładny dadzą wrzucamy drugi tajny składnik - słoik powideł śliwkowych. Tu minimalistom mówimy precz - żadne tam słoiczki czy półkwaterki. Trzeba zapakować przynajmniej pół litra do trzy czwarte żeby to w ogóle miało smak odpowiedni. Od tego momentu nie można gara opuścić bo przywrze wszystko i cała nasza robota zda się psu sąsiadów. Trzeci składniczek to przecier pomidorowy. Dwie - trzy puszeczki zazwyczaj wystarczają. Mieszamy z namaszzczeniem... jeszcze troche... i... jest. Można wołać niesmiało że "jak by kto chciał spróbować to gotowe..."
Wydawać by się mogło że pułk ułanów tego nie zeżre przez tydzień. A zazwyczaj na drugi dzień z wieczora kończyliśmy resztki.
A - i na koniec dobra rada. Nie należy do bigosu wrzucać rydzów. Nawet wspomniany pies sąsiadów zawył ponuro i wydarł czterokończynowo w knieje.
Następnym razem będzie o tym jak zjeść coś dobrego gdy się nie ma trzech dni na gotowanie.
23 komentarze:
Cuszsz, ja czasem miewam przepyszną kapustę od Mamy... mocno kwaśną* - do niej dodaję poszatkowaną słodką... pół na pół albo jaką tam mam fantazję.
A śliwki? - wędzone węgierki, oczywiście!
___
*przydaje się ten kwas też do picia, leczy lżejsze bóle gardła i różności, bo ma ponoć te wszystkie składniki, co to aktimele i inne takie... Na przednówku czyli teraz mam stały cykl produkcyjny kwaszonki ostrej, koreańskich (xim-cin): idą do tego kapusta, cebulka, seler, marchewka, czosnek - kwas jest super, już po 4-5 dniach; zawsze mam wielu amatorów na spijanie go (eleganckie, w filiżankach ;D)
nic tak nie uleczy jak kwas z kiszonej beczkowej kapusty. Wykrzywia gębę, parzy język ale smak przecudny. Drugim co do jakości jest kwas z ogórków, też beczkowych.
A dodatkowo taki kwas to cudowne lekarstwo na kaca :)
Fajnie się czyta ten przepis. Tylko ja od dziecka organicznie nie trawię bigosu... I nic tego nie zmieni. Nie lubię i już.
U mnie aż takich ilości nie gotujemy, ale proporcje podobne... sporo mięska różnego, a i tak się ono później w kapuście rozchodzi. Tylko śliwek się nie dodaje, choć przy następnym gotowaniu będę to mieć na uwadze :-)
Krysia
U mnie za to dodatki zależą od tego kto ma to jeść :) Dla mnie i męża może być wszystko ale jak ma jeść brat lub mama to bez śliwek a jak na jakąś imprezę to też bez grzybów :( Ale to już nie to samo.
Przeraża mnie ten ogrom: kapusty 8kg i po kilogramku z każdego mięsa (wychodzi prawie drugie tyle) + dodatki.
EL no to masz ciężko. Jak w zęby kłuje to niech sobie sami gotują. :P
u mnie tez sliwki i chlupka czerwonego wina, bez przecieru, kapusta pol na pol slodka - surowa/ukwaszona. w Yorkshire najlepszy , uwaga kryptoreklama!, sloikowy mieszkaniec Krakowa z argosu.
Anglikom (niektorym)tez smakuje i mowia, ze to jest 'stju'....
O Kiciaf - to ja podobnie. Ani bigosu, ani kapustki kiszonej, ani ogoreczkow takowych. Podobnie jak wszelakich rzeczy marynowanych.
Dotty jakby mój brat miał sam gotować to pewnie po jakimś czasie wszystkie gary byłyby przypalone ;)
Oj, to byś miała co na Allegro kupować. ;P
Dotuś i tak mam :) A właśnie wypisuje kwit na przelew :))) Znowu coś kupiłam ale tym razem do domu :)
Przez kilka dni nie miałam czasu tu zaglądać, dziś postanowiłam nadrobić zaległości i co widzę? Prawdziwie mickiewiczowski opis bigosu... Swoją drogą wyobrażam sobie tę feeerię zapachów „Pod Kogutkiem"
Ayako
błeeee...w dzieciństwie mój przysmak, ale do pewnego momentu.Szczegółów nie podaję, bo po ciężkim dniu idę coś pożreć.
Bigos, kapuśniak nie należy do mojego menu. Ale czerwona kapusta już jest ok, a taka zalewa spod konserwowej.mmmmmmm
M
Basiu, kwasik lubię, a jakże :D Tylko nigdy nie pijam poza domem.
Innesta, ogóreczki... Właśnie mi przypomniałaś ze sobie drineczka nie zrobiłem.
Realka, można sobie robić drinki z kiszoną kapustą i ZAPOBIEGAĆ.
Kiciaf, jakiś uraz w dzieciństwie? :[]
Krysia, polecam powidła zamiast śliwek. Wg. mnie dużo lepszy efekt to daje.
EL, toz to proste. Gotujesz kapuche oddzielnie, grzyby oddzielnie a miesko w trzecim garze. I kladziesz oddzielnie na stole - kto co chce to sobie zmiesza ;D
Dotty, przemyśliwałem nawet zakup takiego półbeczkowego gara o pojemności 50 litrow. Ale nie było...
Paniena, to ci Twoi sa dziwni. Normalny Anglik sie tego nie dotknie. A ogóreczek kiszony to jest ogóreczek zepsuty :D
Nomad, no jak to? A marynowany grzybek? A śledź w zalewie :o
Ayako, wrażliwi uciekali - a smakosze przeciwnie. Przychodzili pod okienko zobaczyc co tez tak ladnie zajezdza.
M, co robic... Jak czlowiek ma uraz - to ma.
Boszzzzzz ...
uslinilem sie po pepek ...
I do tego kleistozimna wyborowa ...
Kelner !!! Poprosze to co ten Pan w kitlu
Wolfik, na pogotowiu sie nie dalo. Toz by mnie zezarli zywcem :D
A jak to bywało z dowodami wdzięczności zostawianymi na parapecie? Ja właśnie popijam taki dowód, pyszniasty kawowy likier. :))Abi, Twoje zdrowie:))))))
Anestezjologowi flaszke???
Chociaż - sie mi przypomniała jedna... Ale to w pogotowiu dostałem. Bedzie w najbliszym czasie notka z tego :D
Bigosik? E nie ja dziękuję! Po co takie dobre mięska knocić w kapuście?
Po kilogramiku mięs odpowiednich i pasztet pieczony zrobić, o to to ja rozumiem! Z pieczywkiem potem, sosikiem tatarskim i kieliszeczkiem białego wina! ślinotok mi się zaczął! :D
Abi pomysł ciekawy z tym oddzielnym gotowaniem :) Zapomniałeś o powidłach że też muszę słoik na stole postawić ;) Ale jak tak wszystko osobno ugotować to juz nie ten sam smak ;(
Abnegat: niektórzy ( na ten przykład ja)PRÓBUJĄ odchudzać się :(. A to jajeczniczka na boczusiu, a to bigosik gęsty od ingrediencji...a potem narzeka doktor, że BMI za wysokie ludzie mają, o!
Agregat, bo Tyś jest artysta kulinarny - toż poziom bigosiku zupełnie się ma nijak do pasztetu z dzika ;)
EL, dołóż fondue czy jak to sie pisze, i bedzie. Zmieszaja, podgrzeją - dla kazdego cos dobrego. A jak sie nie podoba - bar "Kopytko" za rogiem i nalesniki po 3,50 ;DDD
Catta, jak to powtarza mój przyjaciel - ciężko jest lekko zyć :[]
Prześlij komentarz