sobota, 17 stycznia 2009

Street fighter

Plucha i slota. Jesien, z tych paskudnych. Zadnych kolorowych drzew, babiego lata czy jesiennego slonca. Brrr... W domu siedziec a nie poniewierac sie po swiecie. W dodatku wyjac sygnalami. W dodatku - do reanimacji. Wezwanie dajace szanse: znaleziona na drodze, czyli od utraty przytomnosci nie powinno uplynac wiele czasu, blisko. Jak dojade to zobacze.

Ze znalezieniem pacjentki nie mielismy zadnego problemu, lezala na srodku glownej drogi. ABC- NZK. Az by to rudy byk. Nie lubie takich reanimacji - poniewaz nie da sie wykluczyc urazu, to trzeba zastosowac odpowiednie standardy postepowania. A w to wchodzi cackanie sie z szyja i reszta kregoslupa, intubacja bez odchylania glowy do tylu i cala kupa innych upierdliwosci. A najgorsza rzecz ze zanim sie to wszystko zmontuje i pacjenta do karetki przeniesie to robic trzeba w warunkach zastanych. Ktore to sa jesienne - mokro, dzdzy, zawierucha...

Pisk z defi oznajmil, ze wszystko gotowe. Nasz nowy Zoll ma mozliwosc podpiecia kabelkow do pacjenta, wiec caly czas mamy podglad co sie dzieje. Jako ze na ekranie piekne migotanie komor, skrzyzowalem wspolrzedne i zadalem pacjentowi 200J. Z czego, dzieki mokrym zelazkom, polowa przeleciala przez moje rece. Dobrze ze na lini lotu zelazek nikogo nie bylo, bo szarpnelo mna zdrowo. Dziwne uczucie.
- Abi, robimy dalej na asfalcie, czy wnosimy do srodka?
Pacjentka na desce, kolnierz zalozony, kierowca masuje, ratownik wentyluje, pielegniarka leki do wklucia podaje. Co do cholery...
- Dlugo mnie nie bylo?
- Jak to - nie bylo. Zaniki masz?
- Tego - a kto to wszystko nazrabial?
- Sam zes nazrabial, tylko ci sie glos zmienil. A potem zarzadziles przerwe.
No cos podobnego. To dlatego siedze d.pa na mokrym asfalcie. Walnelo mnie juz pare razy, przyjemne to nie bylo, ale jedyna pozostaloscia do tej pory zawsze bylo paskudne, tepe pobolewanie miesni - zupelnie jak po cwiczeniach fizycznych.
- Koniec przerwy. Pakujemy sie do karetki.- Kto zarzadzil niech odrzadza.

Pacjentka zaskoczyla kilkukrotnie, ale nie bylo to w zaden sposob przelozone na prace serca. Czyli PEA - elektryczna aktywnosc bez pulsu. W koncu QRSy sie jej rozjechaly calkowicie i zapis przeszedl w piekne izo. Co stalo sie na podworku szpitala. Poniewaz nie lubie spychoterapii stosowac, a juz szczegolnie zrzucac komus roboty na leb, stwierdzilem zgon przed przekazaniem na izbe i poszedlem znalezc miejsce gdzie mozna by zwloki zlozyc.

Ratownik jest przeciwienstwem Indianina.
Dobry ratownik to zywy ratownik.

Tekst ten to czysta konfabulacja jest. Mam wrazenie ze spokojnie po strzale zrobilismy co trzeba z babka i poszli do karetki. Zespol twierdzi co innego.
To i opisalem po uwazaniu. Wiele prawdy - poza faktem oberwania 200J - w tym nie ma.

27 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Jak się nie pamięta to się zmyśla? Ich wersja jest bardziej prawdopodobna. :D

abnegat.ltd pisze...

Toz przecie pamietam. Tylko inaczej ;D

Anonimowy pisze...

raz w życiu oberwałam prądem z lampy ściennej. jeśli można się uodparniać na prąd, to ja się uodporniłam, bo potem dotykałam ogrodzenia pastwisk pod prądem i już mnie ono mało co obchodziło...
metaksa

Zadora pisze...

Metaksa
w elektrycznym pastuchu inne napięcie, malutkie.
A i tak widziałem gościa który dostał od elektrycznego pastucha jak nad nim przełaził okrakiem. W bardzo czułe miejsce dostał. Oj jak wysoko leciał i jakie długie nogi mu sią zrobiły. Do tego gość miał na imię Rahelio (kostarykańczyk) i miał dzwięczną, polską ksywkę, Ruhelio.

Anonimowy pisze...

Greg - i tu powiem: niech żyje polska wieś! :D tam, gdzie jest kasa, są ładne, piękne pastuchy, zgodne z normami Unii i każdej innej organizacji ;-) tam, gdzie nie ma kasy, są nieco inne pastuchy - ja oberwałam tym gorszym sortem, że tak powiem :D
pewnie to napięcie nie jest porównywalne do tego, co przeżył Abi, ale i tak robiło wrażenie :D
metaksa

Anonimowy pisze...

Cos intrygujacego jest w tym pradzie :P bo pamietam, ze jako dziecko bawilismy sie kto dluzej utrzyma rece na eletrycznym pastuchu :P masakra ;)
nicol

Anonimowy pisze...

"Kopnęło" mnie tylko kiedyś z kontaktu, ale nie było to, aż tak znowu traumatyczne.

Zadora pisze...

Metaksa
Nikt przy zdrowych zmysłach 220v nie da na el. pastucha! I nie ludzi będzie miał na myśli ale: ergo - za drogo (jak mu się gdzieś przypadkowo uziemi to różne atrakcje mogą być, wszystkie kosztowne), secundo - zwierzyny zabić nie chce.
Zwykle akumulator 24 v wystarczy, a Ty się pewnie dobrze uziemiłaś i "ziemia się zatrzęsła". To może być bardzo bolesne ale nie ubije.
Nicol
ładna zabawa, byłoby bardziej ekscytująco gdyby jeszcze akumulator podłączyć ;))

abnegat.ltd pisze...

Metaksa, na prad sie czlowiek nie uodparnia, niestety ;)
A zupelnie serio - kazde porazenie moze skutkowac roznorakimi zaburzeniami rytmu serca - co ciekawe, moze to nastapic z opoznieniem. Zawsze lepiej po takim epizodzie dac sie zbadac.

Prad w defi to prad staly - wyjatkowo toto nieprzyjemne jest. Wszystki miesnie sie kurcza, nawet takie o ktorych nie mielismy pojecia ze istnieja... Brrr. W gniazdu prad zmienny jest - troche to jednak inna bajka.

Nicol, lomatko :D Najlepszy dowod na zgubny wplyw braku opieki na bezpieczenstwo dzieci ;)
Masz racje - masakra :DDD



Agregat - czyzby od tego dznia zmienil imie? Castratia, dajmy na to :D

Anonimowy pisze...

sprawy bezpieczeństwa i dzieci... to właśnie trenowaliśmy. brak zdrowych zmysłów też, niestety... prąd w sumie był najbardziej bezpieczny z tego wszystkiego, to prawda ;-)
metaksa

eee-live pisze...

Abi czyli i Ty i reszta załogi pamiętacie to samo zdarzenie tylko w inny sposób?! Ale wiesz ich jest więcej, więc może oni lepiej pamiętają ;) No chyba że dopadła ich zbiorowa mitomania ;)

Mnie niestety też kiedyś prąd kopnął :( i widać to do teraz ;) A tak poważnie to ja chyba dobry przewodnik prądu jestem albo po prostu prąd mnie lubi ;)

Anonimowy pisze...

Uziemiło się. :P
A w kwestii bezpieczeństwa dzieci - to razem z bratem i innymi dzieciakami łaziliśmy (skakali?) po drzewach, dachach garaży, itp. (a ci durnowaci dorośli usiłowali nas złapać ;P). Poza tym była oczywiście fascynacja kontaktami (prądem) i ogniem. Raz mnie brat o mało nie utopił. :P
Mimo tego (i pewnie rzeczy), których nie pamiętam -żadnych złamań, oparzeń czy innych wypadków.
Naprawdę wydaje mi się, że dzieci nie sposób upilnować i sporo się może zdarzyć i trudno oceniać rodziców, czy innych opiekunów.

abnegat.ltd pisze...

Metaksa, mialem taka teorie ze dzieci po koarmieniiu piersia powinno sie oddawac do zakladu gdzie spali by sobie smacznie do osiagniecia pelnoletosci. Troche extremalne - ale za to jakie bezpieczne ;)

EL, oni twierdza ze dobra chwile bylem przycmiony - mi sie nie bardzo wydaje. Na dodatek tez mieli rozne wersje :D

Dotty, czyzbys czytala LOD?
Zamarzlo ;)

A dzieci upilnowac nie sposob - ale tez czasem mam wrazenie ze coponiektorzy tak zwani dorosli puste lby maja. Kiedys o tym juz pisalem z okazji jakiejs dyskusji u Morfeusza - wywleke tego trupa z szafy w najblizszym czasie raz jeszcze :)

Anonimowy pisze...

Ano, nie czytało się. Przez wzgląd na Abnegata jednak, sprawdziłam byłam co zacz. Może się poczyta? Jednakże niekoniecznie, albowiem objętość wydaje się zbyt duża. ;P

Anonimowy pisze...

Zamarzło.

Anonimowy pisze...

O lodzie ludzie piszą... "Bardzo dobry Lód, jednakże: Dygresja z dywagacją i akcji retardacją to chyba motto tej książki.."
Jak tak to... zamarzło. ;)

Anonimowy pisze...

U moich sąsiadów starszy sprytny braciszek kazał wejść małej siostrze do pralki automatycznej, co zrobiła.
Na szczęście nie potrafił jej uruchomić
maria

Anonimowy pisze...

Misiu nasz ulubiony http://film.gazeta.pl/film/10,28313,6168369,Sezon_na_misia_2___zwiastun_filmu.html ,
bohaterze dziecięcej wyobraźni, co za szczęście, że już tak się nie narażasz i spokojnie możemy liczyć na kolejną notkę :))
( ee-live tylko nic nie mów :) )
maria

Anonimowy pisze...

Pozwoliłam sobie podesłać wam wypowiedzi na forum na temat kontrowersyjny :)
maria


choroby dzieci (leczone są homeopatycznie i w ich przypadku leki
dobrane są idealnie przez lekarza pediatrę, specjalizującego się w
homeopatii).
OT o specjalizowaniu się w homeopatii
marychna31 12.01.09, 00:05 Odpowiedz
lekarz nie może się specjalizować w homeopatii bo na Akademiach
Medycznych została zamknieta taka specjalizacja po artykułach w
Lancecie demaskujących homeopatię jako typowy efekt placebo.
Re: OT o specjalizowaniu się w homeopatii
judyta2000 12.01.09, 14:30 Odpowiedz
Może dla innych to typowe placebo. Dla mnie najważniejsze jest, że
dziecko, nawet jeśli wieczorem ma 39 stopni gorączki, po podaniu
leku budzi się rano zupełnie zdrowe lub z niewielką gorączką, która
mija następnego dnia.

Jeśli chodzi o specjalizację. Nie pytałam Pani doktor, gdzie ją
robiła. Kobieta ma ok. 60 lat i leczy w ten sposób od ok. 15-20. Z
tego co wiem, bardzo często bierze udział w różnych kursach w kraju
i zagranicą.

Kiedyś też nie wierzyłam w homeopatię. Wydawało mi się, że jak coś
tak bardzo rozcieńczonego może pomóc. Nie obchodzą mnie opinie
innych, którzy wolą wydawać majątek na antybiotyki, na zasadzie jak
ten nie pomoże, to może zapiszemy ten itd. Wolą krytykować, niż
spróbować.

O fakcie, że lekarka do której trafiłam jest bardzo dobrym
specjalistą może świadczyć fakt, że zapisuje nowych pacjentów
jedynie przez 2 tygodnie w roku (czerwiec, grudzień). Aby się wtedy
dodzwonić do niej trzeba mieć dużo szczęścia. Nam się udało,
zapisywaliśmy małą w czerwcu i pierwszą wizytę miała w grudniu. Do
tej lekarki przyjeżdżają ludzie z miejscowości oddalonych o 200-300
km. Więc z pewnością jest dobrym specjalistą. Mnie przekonuje przede
wszystkim fakt, że jest pediatrą, a nie "jakimś znachorem", który
trochę poczytał o homeopatii i w ten sposób próbuje leczyć ludzi.

Wiele razy spotkałam się z atakami na homeopatię. Naturalnie od
ludzi, którzy nie mieli z nią nic wspólnego. Kupili sobie raz, drugi
lek homeopatyczny w aptece, który oczywiście nie pomógł i już uznali
że nie działa. My nigdy nie kupujemy tych leków w aptece, aby
działały muszą być indywidualnie dobrane (pierwsza wizyta trwa ponad
2 godziny i jest to szczegółowy wywiad nt. dziecka, rodziny, chorób
przodków itd. dopiero potem jest dobierany lek).

abnegat.ltd pisze...

Dotty, nie zaczynaj od Lodu bo sie zrazisz calkiem. Polecam Czarne oceany, Extense i Inne Piesni. Szczegolnie te ostatnie lubie. I nie przejmuj sie ze pierwsze strony sa nieczytelne - nomenklatura sie wyjasnia dosc szybko w trakcie czytania. Na koniec proponuje Perfekcyjna Niedoskonalosc i Lod - ten ostatni zdecydowanie na samym koncu, gdy dojdziesz do wniosku ze Ci Dukaj pasuje ;)

Mario, zwroc uwage na pierdoly pt. jak to lek jest szczegolowo dobierany - bo istotne jest czy babcia ze strony stryjka mila lupiez przed pokwitaniem.
Niech przedstawia proby zgodne z Evidence Base Medicine - wtedy wiadomo co dany lek moze - a czego nie. Moje zdanie znasz - nie chce sie lupic po raz kolejny ;)))

abnegat.ltd pisze...

SEZON NA MISIA 2

realka pisze...

A mnie od Lodu odrzuciło :(
Próbowałam dzielnie ale do 100 strony nie udało mi się dojść... Może kiedyś ponowię próbę

Zadora pisze...

I dzisiaj Abi widziałem ratowników przy pracy. Nie stanąłem, nie wyjąłem aparatu. Nie chciałem.
W camym centrum Gdańska, na Hucisku leżał na chodniku chłowiek. Karetka obok, policja obok, nawet nie za wiele gapiów. Przejeżdzałem autem. Ubranie rozchylone, klatka i brzuch obnażone, ratownik robił masaż serca aż wystający duży brzuch człowieka podskakiwał. Strasznie się przy nim uwijali. Wracałem 15 min. później. Karetki już nie było, tylko policja. Człowiek leżał pod foliią, tylko stopy w butach wystawały. Nadal na chodniku w tym samym miejscu gdzie była reanimacja. Ci z Zieleni Miejskiej już zajeżdzali po niego.
Wyglądało tak jakby nagle, bez zewnętrznej przyczyny (nie było wypadku itd.) tam umarł. Szedł i nagle przestał. Koniec. Finito. Czarna kurtyna. Centralny punkt miasta godzina 16-ta. Nie będę robił w takich chwilach fotografii. Ale mental shoot został.

Zadora pisze...

500 m od szpitala i dwuch innych jeszcze 200 m dalej.

abnegat.ltd pisze...

Realka, cala jego produkcje przeczytalem od deski do deski w jednym podejsciu. A Lod zajal mi ze dwa miesiace - odrzucalo mnie, wracalem znowu mnie odrzucalo... Dopiero jak Gieroslawski wyjezdza z Warszawy, zaczyna sie to jakos przyzwoicie toczyc. Choc w dalszym ciagu brak mi tego polotu dukajowego ktory widac w np. Innych Piesniach.

Agregat, jak to bylo u Fremenow? Gdy Bog chce by ktos skonczyl swoj zywot, sprowadza go w odpowiednie miejsce. Frank Herbert.

Anonimowy pisze...

Cóż tu jeszcze dodać... wydawało się (do niedawna), że może najprzykrzejsze, co może spotkać członka ekipy pogotowia to 'ochrzan' ze strony niecierpliwego pacjenta czy rodziny... Albo zsunięcie się karetki do rowu w chwili za szybkiej jazdy czy dekoncentracji kierowcy... ;)

Btw, czy oni przechodzą jakieś szczególne doszkalanie, ci kandydaci/kierowcy pojazdów uprzywilejowanych? Bo pytałam w ostatnich dniach kilka osób i nikt nie umiał odpowiedzieć... A może zawodowe prawo jazdy?... - ale i tak dochodzą prędkość i szczególne warunki...

abnegat.ltd pisze...

Maja takie specjalne uprawnienia na jazde pojazdem uprzywilejowanym. Szczegolow nie znam, ale w tym sie misci kilka lat posiadania prawa jazdy (chyba wymog jest by posiadac zawodowe), badania psychotechniczne i zdrowotne. I chyba tyle.