środa, 7 kwietnia 2010

I po Świętach

Kultywowanie życia rodzinnego w czasach internetu podłączonego literalnie do wszystkiego jest trudne. Wszystkie te iPody, X-boxy, Freesaty i PeCety bez większego wysiłku wygrywają z układaniem puzzli czy malowaniem jajek. Kurzych.

Ostatnim hitem jest program na iPoda, który to ma nam umilić czas przebywania w Świątyni Dumania. Czy jak tam inaczej nazwać sracz. Mianowicie po odpaleniu programiku wchodzimy na czat, gdzie tysiące podobnych nam nieszczęśników wymienia się poglądami w trakcie defekacji.

Ta cywilizacja musi upaść.


Jednak w Święta należy podjąć Wysiłek. Który odpłacił nam za poniesiony Trud - zasiedliśmy w końcu przed telewizornią coby wspólnie ponapawać się 10 muzą.

Na pierwszy ogień poszedł "The Prestige".



Doskonałe role Hugh Jackman'a i Christiana Bale (jakoś tak nieprzeciętnie go lubię od czasu Equilibrium), którzy, opętani obsesją udowodnienia który z nich jest lepszym magikiem, posuwają swoją wojnę o jeden most za daleko. Jeżeli do tego doda się Scarlett Johanson - która na mnie działa subpercepcyjnie, bo sam nie wiem czemu, a podoba mi się okrutnie - oraz Michael'a Caine'a, wyjdzie nam mieszanka doskonała. Dodatkowym smaczkiem jest rola Davida Bowie jako profesora Tesla. Panowie magicy będą coraz bardziej dożarci w swojej walce o prymat, piękna Scarlett kusić będzie wdziękami swemi, a my z niepokojem odkrywać zaczniemy coraz bardziej zakręcona historię.

Podbudowani miłymi wrażeniami, po obowiązkowej trzydziestominutowej przerwie, zasiedliśmy do "New moon" czyli drugiej części tasiemca o pijawkach.



Musze przyznać że czegoś takiego w życiu nie widziałem. Produkcja pobiła Harrego Pottera głębokością wielowymiarowej analizy charakterów głównych bohaterów, "Trędowatą" realistycznym podejściem do życia a "Skarb Narodów" z Kejdżem jest tandetą w porównaniu z wartościami demokracji zaprezentowanej w jednej z ostatnich scen filmu.
W skrócie można by streścić rzecz następująco: wampir ma wyrzuty bo panienka chce być nieśmiertelna - a on wie co to za ból. Ostatecznie w przeszłości jego też ktoś tam użarł. Miotany miłością i konfliktem serologicznym, nie wiedząc co z nieszczęśnica począć - czy ją zeżreć czy raczej spłodzić małe pijawki - idzie w dal sina. Żeby było romantycznie, zamieszkuje w pokoju z widokiem na pomnik Cristo Redentor, któren to, jak ogólnie wiadomo, króluje nad Rio de Janeiro. Muszę przyznać że słyszałem o zapotrzebowaniu na trumny, olejki do opalania z PDF 100 i filtry tłumiące skutecznie wszelkie zapachy - ze szczególnym uwzględnieniem baraniny z czosneczkiem - ale żeby wampiry miały jakoweś inklinacje w kierunku Chrześcijanizmu... Odebrało mi mowę. Porzucona panienka, będąc na ciężkim głodzie endorfinowym, zaczyna mieszać we łbie biednemu mięśniakowi z rezerwatu, który - zupełnie nieprawdopodobne - jest wilkołakiem. Najwyraźniej nasza milusińska musiała mieć coś z pudla, bo uczucie wybucha nam tu gwałtownie choć wyraźnie jednostronnie. Znak to widomy że krwiopijca jaja sobie jeno robił i do nieszczęsnej przekąski powróci. Panienka, jak to każda istota ludzka mająca ciężki niedobór środków uzależniających, zamienia sobie uzależnienie endorfinowe na adrenalinowe. Jeździ motorem, rozwalając sobie pusty łeb i skacze z klifów coby swe ciało młode a dziewicze nieco ochłodzić. W końcu dochodzimy do grande finale który jest tak głupi, że nawet mój czternastoletni młodzian nie zdzierżył i poszedł robić kanapki. Zaczyna mi się podobać jego gust. Ostatecznie krwiopijca (to po śmierci w Harrym Potterze tak mu się porobiło?) wraca a psowaty dostaje kosza i ze skowytem uchodzi w dal sina. Czego nie rozumiem, tego skowytu, bo ostatecznie zawsze ma możliwość przygruchania sobie jakiejś miłej jamniczki i doczekania miotu które będzie przynajmniej miało w czaszce coś ponad sznurek do przytrzymywania uszu.
Gdyby ktoś tego nie widział, to mu serdecznie gratuluję i zachęcam do pozostania w tym stanie. Unikać jak ostatniej zarazy.

Jako że młodzież polazła sobie w cholerę, zdruzgotana filozoficzną głębią produkcji z Hoolyy-Woodoo, po krótkiej naradzie odpaliliśmy stare kino z Catherine Deneuve. "Belle de jour" czyli "Piękność dnia".
W skrócie jest to historia całkowicie chybionego małżeństwa. Panienka wydaje się za chłopa chyba dla pieniędzy, bo sypiać z nim nie może. Trzęsie ją obrzydzenie i ogólna niemoc. Z tej niemocy - a po części z nudów - targana pożądaniem mrocznym, miast powiedzieć chłopu że do seksu potrzebuje bata i przyjemnego w dotyku lateksu, lezie do burdelu gdzie odnajduje swoje prawdziwe ja. Co doprowadzi do seksu z facetem ze złotymi zębami i sparaliżowania jej męża po strzelaninie ze wspomnianym złotozębym. Fine.

Do tej pory mam opad szczęki.

Nie mam bladego pojęcia dlaczego film ten wzbudza u krytyków oraz widzów zachwyt szczery. Jest płaski jak naleśnik i nudny jak flaki z olejem. Wszelkie pienia nad Bunelem, któren to niby odkrywać ma mroczne tajemnice ludzkiej duszy, są dla mnie pianiem kastratów - jak ktoś nie wie co ludziom po łbie chodzi i co potrafi im się z seksem skojarzyć, niech sięgnie po Markiza de Sade. "Justyna, czyli historia cnoty uciśnionej" na ten przykład. Facet w XVIII wieku opisywał sodomię z gomorią, a tu nagle Catherine pokazała nagie pośladki i wielkie halo. Bo niby ta jej mroczna natura to wizja jak ją stangreci chędożą w parku, po wcześniejszym solidnym wybatożeniu. Mamusiu... Do tego ten nieszczęsny kochanek ze złotymi zębami i dziurawą skarpetką. Też mi metafora.



Jedyne pytanie które w zasadzie mi się kołacze po głowie po oglądnięciu tej ramotki to czemu reżyser postrzelił i sparaliżował Bogu ducha winnego chirurga. Kryptoanestezjolog?

---------
PS. Dziękuję za wszystkie życzenia :)

18 komentarzy:

cre(w)master pisze...

Z tej trójcy miałem przyjemność tylko pierwsze dzieło podziwiać. Recenzja pozostałych dwóch napisana tak zgrabnie, że mimo kiepskiej opinii, aż się chce obejrzeć. To komedie są..? ;)

Anonimowy pisze...

Co też Ci ludzie nie wymyślą: czat w Świątyni Dumania... :O Przecież to grozi hemoroidami ;)

"Piękność dnia" kiedyś widziałam. Nie lubię takich "dusznych" filmów, że tak go określę.

Natomiast u nas w święta, TV przypomniała "Wielki wyścig" z Natalii Wood, Tonym Curtisem i cudnym Jackiem Lemmonem. Gęba mi się śmiała przez cały film.

Abi, brawo za recenzje - majstersztyk :)

T.

magbod pisze...

abi, dotychczas do swiatyni dumania wystarczaly gazety a niektorym ksiazki! ludziom sie w lebach, pardon w rzyci poprzewracalo!

kolejny raz udowodniles ze film zrobiony na podstawie ksiazki w kanonach hollywoodu moze doprowadzic do sambojstwa lub morderstw na tworcach tegoz knota. bo ksiazki o pijawka znosne sa, choc o cale niebo lepsza jest trylogia trudi canavan, gildia magow - polecam jesli lubisz fantasy.

usciski poswiateczne

Mała Mi pisze...

Ale miałeś filmowe święta... zazdroszczę Ci :) może kiedyś też mi się tak uda w spokoju... :) niestety nie widziałam tych filmów :(

doro pisze...

Kij z filmami -wolę przeczytać Twoją recenzję ;DD

Asia (Aś) miło mi. pisze...

-> po świątecznym żarciu było nad czym dumać :P
iPod w kiblu to przecież fajna sprawa, a jeszcze na dodatek możesz z ludźmi 'normalnie' pogadać. nikt o zdrowych zmysłach ci do świątyni z tobą nie wejdzie, czyż nie? ;D
-> Hugh Jackman. och. potajemnie się w nim podkochuje. no już nie potajemnie, bom wygadała.
-> 'prestiż' jest filmem genialnym, jest też coś podobnego.... 'iluzjonista' bodajże, z Edwardem Nortonem (och.)
-> 'księżyc w nowiu' i inne zmierzchowe historie, są tak.... denne, że aż brakuje mi słów na tego typu gnioty, chciałam użyć brzydkich określeń na ten i poprzedni film, ale po prostu chyba jeszcze nikt ich nie wymyślił. łącze się z tobą w bólu żeś to obejrzał. ja chcą zrozumieć ogólny zachwyt edziem, postanowiłam przeczytać książkę. aj jaka teraz jestem nieszczęśliwa z tego powodu.
-> 'Piękności dnia' nie oglądałam, ale nawet trailer mnie nie zachęca, a twoja recenzja jednoznacznie odradza.

-> a tak się na marginesie zapytam: 'chłopca w pasiastej piżamie' oglądałeś?

Anonimowy pisze...

Ano, bo ja wiem, czy to kryptoanestezjolog był, przecież Wy się w gruncie rzeczy lubicie i tak sobie tylko dla sportu dogryzacie ;-) Kto się lubi, ten się czubi.
nika (spadnięta z krzesła i tarzająca się na podłodze :-DDD

Nomad_FH pisze...

Prestige filmem genialnym jest i basta :) Byliśmy na tym w kinie, wychodziłem - zauroczony i z łbem pełnym przemyśleń, kto tak naprawdę wchodził za każdym razem do... etc. Oj nie będę tu robił spoilera, bo może ktoś nie oglądał. Masa pytań i wątpliwości, których nie rozwiewa nawet któreś tam obejrzenie... Długi czas miałem na tapecie motyw z plakatu/okładki :)

Zmierzch - film równie denny jak książka, która zresztą jest pożywką dla krytyków i fanów fantasy/horrorów/thillerów. Niestety, ale jest to wg mnie (i nie tylko wg mnie) odpowiednik kiepskiego taniego romansidła dla amerykańskich nastolatek. Sama książka jest nudna, przewidywalna, sposób pisania fatalny, do tego autorka co chwilę myli fakty.
A najlepsze jest to, że swego czasu była to ulubiona książka mojej kobiety. Cóż.... :P
No ale o fantasy już kiedyś tu rozmawialiśmy :D

Co do filmu - nie oglądałem i nie zamierzam :) z ciekawostek, zrobiono już "parodię" tzn wersje - Zmierch XXX, coś mi się wydaje, że mogłoby być lepsze (rotfl) ;)

Trzeciego z filmów nie widziałem. Za to - odświeżyłem sobie klasykę - Jeździec bez głowy, 13 wojownik, Pachnidło :D
Fakt, że część z nich (zwłaszcza 13 wojownik) równie kiepskawa pod względem scenariusza, ale i tak go lubię :)
A jeszcze obejrzałem po raz kolejny "Ghost Dog - droga samuraja. Ten film dla mnie ma coś w stylu filmów Kurosawy... (choć oczywiście nie jest tak dobry).

Nomad_FH pisze...

p.s. co do filmu Zmierzch - zacząłem oglądać i szybko przełączyłem na coś ciekawszego :)

Nomad_FH pisze...

Abi, jak tu człowieka może nie trafić...

Mam rentgen i nie zamierzam go użyć

Nie ma rentgena, nie ma kontraktu - ogłosił NFZ. I teraz musi go mieć nawet szpital, który leczy choroby skóry. Nie zrobił i nie zrobi nim żadnego zdjęcia. Ale w dokumentach dobrze wygląda

Oraz drugie:
- Nie zajmujemy się przeszczepami, a procedury są zbyt długie. Mogą trwać nawet trzy dni - tak dyżurny lekarz w Klinice Neurochirurgii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie miał powiedzieć do żony 38-letniego mężczyzny z raną postrzałową głowy. Rodzina mężczyzny przekonana, że ten zaraz umrze, chciała chociaż przekazać jego organy do transplantacji - relacjonuje "Polska The Times".
Przeszczepią organy. Ale nie w Krakowie

abnegat.ltd pisze...

Crewmaster, uchowaj Bog!
To juz bardziej idzie przezyc pijawki. Tak po prawdzie, po flaszce to nawet moze byc smieszne ;)

T., cos mi w glowie dzwoni, czy nie zrobili remaku z Whoopie Guldberg i Cleese'm? Bo ten pamietam :)
A hemoroidy to pol biedy - gorzej jak czlowiek wrosnie na stale...

Skrzacik, to sie raczej samo udowadnia ;) Jedynka byla przynajmniej spojna - a toto sie w ogole kupy nie trzyma. Dzieki za pomysl.

Mala Mi, Prestige mozna. Reszty raczej nie nalezy... ;)

Doro, dzieki bardzo :[|] Sie bede staral. Choc inna rzecz ze prosto sie lezacego kopie. Musze jakie kino ambitne opisac. Pare mi juz zalega (to w ramach samochwalectwa)
;)))

Asia, ja jednak wole spedzic te intymne chwile po staroswiecku :D
W Jackmanie sie nie kocham - inna rzecz ze caly czas czekalem kiedy mu sxpony Wolverina wyskocza z rak...
Do chlopcow w pasiastych pizamach zabrac sie nie jestem w stanie. Empatia mnie dusi jak widze Kejdza salutujacego amerykanskiej fladze - az sie boje pomyslec co mi zrobi film o ludziach...

Nika, dla sportu. To tak tylko dla podtrzymania kolorytu :)))

Nomad, 13 i Pachnidlo znam.
Pierwszy to "A terasssss- Banderasssss" :) Ujdzie. Pachnidlo - mam wyjatkowy swiatopoglad na filmy i tworcow opisujacych - epatujacych wrecz - seksualnym pozadaniem na tle mordowanych ludzi. Filmy palic, obsade wieszac. I problem sie rozwiaze...
Odnosnie linkow - jezel u nas wszystko jest nienormalne to czemu sluzba zdrowia ma nie byc? ;)))

Anonimowy pisze...

Abi, masz na myśli "Wyścig szczurów", a ja "Wielki wyścig"
Blake'a Edwardsa :)

http://tinylink.pl/wielki_wyscig

Stare filmy, zwłaszcza komedie maja jednak swój urok i tyle :)

T.

abnegat.ltd pisze...

Zadzwonił ASP i się zdumiony zapytał gdziem ja Kejdża widział w Pasiastych Piżamach. Chcaiłem jeno napisać że mnie nawet taka tandeta jak Kejdż salutujący przyprawia o ścisk gardła - prawdziwe tragedie, taka jak opisana i przedstawiona w ww. opowieści, normalnie mnie rozwalają. Potrzebuję wyjątkowego nastroju żeby to zmóc.

Anna Bartuszek pisze...

tego o czacie defekacyjnym nie znałam...dobre, ehehheh

black

Anonimowy pisze...

The Prestige z 3 razy już tak widziałam, za każdym razem dobrze mi się patrzy. Drugi i trzeci tytuł sobie podaruję. Ufam Twoim recenzjom, Abi. Uff uff
ruda_

Anonimowy pisze...

Ta cywlizacja musi zginac jesli tak sie spedza Swieta. No I... naprawde "ufacie" tym recenzjom? Znaczy, ze tak samo spedzacie Swieta chyba.:) "Majsterztyk"?Jaka to nuda, jaka pustka. Przepraszam co wrazliwszych.

Anonimowy pisze...

Ty tam, Gall Anonim, a pojęcie ironia jest ci znane?
Daj sobie spokój z czytaniem i pisaniem, bo ci to szkodzi :-D

nika

abnegat.ltd pisze...

Ania, troche żuchw mi obwisł z wrażenia ;)

Ruda, uffuff xD

Anonimie, nie wiem jak się robi emotke wzruszenia ramionami.

Nika, wiosna idzie :)