środa, 17 kwietnia 2013

Anatomia żałoby

Pompon wyszedł jak zwykle - kita w górę i długa. Na wprost. Tyle, że zamiast wrócić zaraz po użyźnieniu ogródka - cały czas się zastanawiam, który z sąsiadów w końcu przyjdzie do mnie z workiem pełnym wiadomo czego - wziął się i stracił. ASP dzielnie wytrzymał pierwsze 24 godziny, ostatecznie przeżyliśmy już 12 godzinną nieobecność, wypełnioną lataniem po okolicznych uliczkach i wołaniem, ku uciesze tubylców, kici-kici. Po 36 jednak pękł. Gdzie pluszaczek mój jedyny, wyrywał włosy z głowy ASP, może gdzieś tam zdycha pod kołami TIRa, a ja nic o tym nie wiem? Na nic moje zapewnienia, że w takim razie martwić się nie ma o co, toż z futrzaka ostał się jeno włochaty naleśnik - ASP popadł w depresyję, pogłębiająca się z każdą przemijającą minutą. Kolejnym był Dzidź Młodszy. Jako typowy przedstawiciel Fejs-Zbók-Dżenerejszyn zapytał wujka Gógla - tenże uspokajająco odrzekł, że koty, a i owszem, na wiosnę idą w cholerę, często gęsto na kilka tygodni i wracają zazwyczaj szczęśliwe i chude. Nasz co prawda jest kastrat, więc z radości życia zostało mu śpiewanie falsetem, ale kto się łapie na kocich zawiłościach rozrodczych?

Cholera, może by tak gdzie wypruć na kilka tygodni??? Tylko nie wiem, co ASP na to...

ASP uspokojony westchnął głęboko i poszedł szukać plam na asfalcie. W końcu nie wytrzymałem nerwowo i po dwóch dobach wlazłem na Petlog'a i zgłosiłem zaginięcie Pomponeczka. Zwierze biedne, pewnie gdzieś zdycha, opieki medycznej pozbawion, a ja tu się obijam, zwierzęcia nie szukam, na koń nie siadam... Może nie zdążyli mu jeszcze wbić w dupsko strzykawki z usypiaczem i nasz alert owoż dupsko kocie uratuje od zguby?

Przylazł pod koniec dnia trzeciego, uświniony jak ostatnie nieszczęście w pyle ceglanym, najwyraźniej zazdroszcząc Rudemu aparycji. ASP przełączył się momentalnie z depresyji w manię i pognał do sklepu po krewetki. Które kicia wtranżoliła jak małpa kit i wypruła z powrotem w pole.

I tak się zastanawiam czy jest na tym świecie sprawiedliwość: bo jakby tak chłop - na ten przykład ja - wrócił do domu po trzech dniach popijawy, brudny jak nieboskie stworzenie, to jedyne co by dostał - poza spakowanymi walizkami - to po łbie.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Hahaha, ano. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie, nie ma ;-D
nika

P.S. A co byś chciał dostać po trzech dniach popijawy do jedzenia? ;-P

abnegat.ltd pisze...

To jest pytanie z gatunku transcendentalnych...
xD

Anonimowy pisze...

;-D
nika

Anonimowy pisze...

Dobry Pomponik, dobre kocię. Przynajmniej był powód, by Abi dał znak życia.

pozdrowionka p.

A może by tak do D? Na chwilę, dni kilka, póki się gorąco nie zrobi?

abnegat.ltd pisze...

Chcialaby... dusza... do raju...

Anonimowy pisze...

ale grzeszki nie dają? ;-)
nika

Anonimowy pisze...

Krążyło ostatnio po łączach takie:
Who is your real friend?
Put your dog and your wife/husband or boyfriend/girlfriend in the boot of the car for an hour.

When you open the boot, which one is really happy to see you?

Nie ma sprawiedliwości na świecie ;) Ale dobrze, że się koć znalazł!