środa, 6 kwietnia 2011

Divide et impera

Dzidź urwnął sobie coś w barku. Przez sport do kalectwa. Ponieważ mój znajomy ortopeda - polski, dodajmy - badania wykonał i rehabilitacje zlecił, podszedłem do tutejszego specjalisty, z którym operuję od przypadku do przypadku. I wyłuszczyłem w czym rzecz. Że rączka zbadana, że rehab konieczny i czy w związku z powyższym on by mógł się tym zająć. Ucieszył się mój znajomy wielce, żem go zaufaniem obdarzył i powiedział, że owszem, postara się, ale że bark to nie jest jego special interest. Czyli, tłumacząc na polski, on się barkiem nie zajmuje, gdyz jest ortopedą od nadgarska i łokcia. Opadła mi szczęka. Tendencja przyszła z Ameryki i pleni sie jak chwast jakowyś. Mianowicie każdy jeden w Jukeju, w ramach swojej specjalnosci, powinien rozwinać wyzej wymieniony specjalny interes.

Po mojemu jest to usprawiedliwienie matołectwa w pozostałych zakresach, no ale.

Chirurdzy po początkowym podziale na ortopedów i miekkich zaczynają teraz wypączkowywać z siebie coraz to dziwniejsze podspezjalizacje. Które, tak Bogiem a prawdą, ida w kierunku specjalności z jednego typu zabiegu.

Anestezjologia zaczyna wykazywać równie niebezpieczne skłonności. Pominę dawno wydzielonych anestezjologów pediatrycznych czy kardioanestezjologów - teraz okazuje sie, ze jeżeli nie znieczulamy neurologii, to zabijemy pacjenta na stole. To samo twierdzą znieczulacze każdej jednej podspecjalności chirurgicznej. Co rysuje mi przysżłośc w nieco demonicznych barwach - ostatecznie skończę z tytułem Anestezjologa Dnia Jednego.

Co nawet mi się podoba. Takie - biblijne wręcz.

Za ta tendencją stoja fakty. Otóż specjalista w danej dziedzinie popełnia mniej błędów, ergo jest bezpieczniejszy dla pacjenta. Przyszłość Specjalisty od Płucka Prawego Dziecka Małego zbliża się wielkimi krokami.

To w takim razie: czy jest jakikolwiek sens poświęcać środki - a jest to masa pieniedzy - na sześcioletnie studia, pokrywające całość medycyny, jeżeli abiturient wykorzysta potem kilka procent całości w swoim życiu zawodowym? Toż trzeba skrócić proces nauki do czterech lat, wprowadzić specjalizację po 2 roku i wypuszczać półprodukty, wymagające jedynie ostatecznego szlifu.

W ogniu, rzecz jasna, ostrych działań na polu medyczno-szpitalnym - ale zbyt górnolotnie mi to zabrzmiało.

Nie wiem gdzie nas to zaprowadzi, jednakże taką sytuację już mieliśmy. Przyszłość medycyny przypomina troche sytuację nauki z XIV wieku. Wtedy można było się nauczyć wszystkiego, co nauka miała do zaoferowania studentom. Potem trzeba było zaczać ją dzielić na działy - i ta forma prztrwała do dzisiaj. Może za dwadzieścia - pięćdziesiąt lat sami dojdziemy do wniosku, ze nasz mózg nie przystaje do ogromu wiedzy, jaki wyprodukowała medycyna i od samego poczatku będziemy kształcic specjalistów? Bo obecna sytuacja jest marnotrawieniem czasu ludzi - i pieniędzy podatników.

23 komentarze:

Anonimowy pisze...

Dodałam bym do tego sprzeczne decyzje. W ostatnich dwóch tygodniach tak się złożyło, że odwiedziłam 4 specjalistów chirurgi urazowo-ortopedycznej.
Pomijając sposoby badania owych doktorów, dziwi mnie chyba bardziej to, że jeden stwierdza naderwanie więzadeł pobocznych i zakłada szynę na kilka dni, drugi mówi, że wszystko ok można obciążać nogę, trzeci każe leżeć, czwarty leżeć i ćwiczyć nogę.
I jestem zakręcona jak słoik dżemu..już nie wiem, czy ja mam tę szynę nosić, czy nie i w ogóle co z tym zrobić

Anonimowy pisze...

powyższe pisała Roksi

abnegat.ltd pisze...

A to jest temat na kolejny poscik ;)
Na szczescie w anestezji takich jaj nie ma.
Rura jest tylko jedna!

To nawet dobrze brzm...

Anonimowy pisze...

Taak, problem w tym, że człowiek to jest, za przeproszeniem, jakaś tam jedność. I to, że boli go bark, może być związane z urazem kolana, a kłucie pod prawą łopatką - z używaniem myszy komputerowej. I co wtedy z takim wyspecjalizowanym ortopedą od łopatki? A jak znieczulisz człowieka który ma problem i kardiologiczny i dajmy na to cukrzycę?

abnegat.ltd pisze...

Anonimie - ten problem juz sie zaczyna rysowac. Drgnie urologowi reka i kto jelitko zaszyje? A ortopedzie do zeszycia tetnicy kto pospieszy z pomoca...
Anestezjolog musi umiec znieczulic wszystko - i polski tak ma. A tubylcy zaczynaja proliferowac.

Do pacjenta z cukrzyca i ch.n.s. beda wolac anestezjologa cukrzyka i anestezjologa wiencowego.

Anonimowy pisze...

Ortopeda tylko od łokcia i nadgarstka? A cieśń nadgarstka rozpozna, czy do neurochirurga odeśle? Rozumiem, że odesłałby dzidzia do operatora specjalizującego się w operacji barku (jest taki w ogóle?), gdyby rzecz wymagała operacji. Ale tak? o_O
Kyrie eleison!
nika

abnegat.ltd pisze...

Nika, to jest przedziwny temat. Z jednej strony, jak masz uszkodzony bark, to wolisz pojsc do doktora co robi tylko to - za to wykonuje 500 procedur rocznie. Z drugiej strony doprowadzimy za chwile do sytuacji, gdzie do leczenia jednego pacjenta trzeba bedzie 30 roznych specjalistow.

Anonimowy pisze...

"...skończę z tytułem Anestezjologa Dnia Jednego.
Co nawet mi się podoba. Takie - biblijne wręcz.."
Siedzę i ryję :D:D:D
ruda_

Kasia pisze...

No tak, nie ma to jak specjalista... umiem wycinać wyrostki, ale pęcherzyki? a skąd. no bez sensu. albo internista sraczkę uleczy ale zapalenia płuc już nie bo pracuje na gastroenterologii? echh...
Niechybnie zbliżamy się do momentu kiedy ortopedia będzie miała tylko podspecjalizacji ile jest stawów/kości. Ratuj wielki Abnegacie bo zagłada blisko...

Młoda Lekarka pisze...

Chyba wszędzie są słynne opowieści o tym, jak to moczolog nie założy wenesekcji, dupolog nie założy wejścia centralnego, kościolog nie zszyje rany...I tym sposobem anestezja trwa i trwa, bo po całym szpitalu szuka się tego, co akurat to umie. Chyba, że człowiek ma szczęście i trafi na kogoś ze starej gwardii, co to umie wszystko i jakby była potrzeba, to pewnie i eterem by nakapał ;)

welatas pisze...

Paranoja się robi... ale, co jeszcze gorsze, na razie skutek jest taki, że polskim specjalistom, kształconym jeszcze bardzo ogólnie (porówując do USA czy Zachodu), trudniej jest się wybić i być świetnym w jednej malutkiej dziedzinie, bo wiedzą sporo o całości i dopiero doktoraty, profesury i lata doświadczenia(wiek emerytalny w konsekwencji) dają możliwość skupienia się na tym prawym płucku...
I wszyscy (że tak powiem, laicy) podziwiają tego specjalistę specjalnego, a nie polskiego, który tu załata, tam naprawi...

Adept Sztuki pisze...

A u nas ortopedzi na Uczelni są już ładnie podzieleni ;) Jest na ten przykład bardzo ładna i fachowa Katedra Chirurgii Ręki, co to tylko ręką się zajmuje i jest OK. Są tacy ortopedzi od kolana, a są też tacy od kręgosłupa :P

I wszyscy zadowoleni, bo im kumpel po fachu pacjentów nie zabiera :P

Anonimowy pisze...

Człowiek Renesansu, Doktor Queen - to se ne wrati. Szkoda trochę, ale tak to już będzie i chyba mimo żalu będzie lepiej. Tylko lekarz rodzinny/pierwszego kontaktu będzie alfą i omegą ;)
sadystka

Anonimowy pisze...

mimo wszystko - chirurgia ręki zajmuje się nadal całą ręką czyli poprawniej - całą kończyną górną...ale i tak widzę tu pewien problem bo taki ortopeda od ręki jak pójdzie na ostry dyżur i przyjedzie złamana noga to już nie poskłada?

a patrząc nadal z perspektywy studenta - zagłębiamy się w kazuistykę i jednostki chorobowe, które widział raz w swym długim życiu pan profesor...ale żeby tak ogarniać tematy ogólno-lekarskie z którymi każdy się spotka to już nie ma czasu...

no i te proporcje - 3 tygodnie dermatologii, 3 dni (bo akurat weekend majowy wypadnie) medycyny ratunkowej...i tak oto będę w karetce rozpoznawać rodzaj pokrzywki ale wstrząsu anafilaktycznego mogę nie umieć powstrzymać...(przeczytać oczywiście mogę ale o ile bardziej dydaktycznie byłoby to przećwiczyć w centrum symulacji w czasie zajęć...)

strepto

Anonimowy pisze...

Tylko lekarz rodzinny/pierwszego kontaktu będzie alfą i omegą tia... tylko aneste i ratunkowy musi wiedziec wszystko :) reszta już dostaje po-SOR-towane :P ;)

pozdrawiam - nemetka

ps - Roksi - proste: szynę należy wozic w plecaku jeżdżąc na leżąco jednocześnie cwicząc oszczędzając obciążaną nogę

Anonimowy pisze...

Welatas pisze:

Paranoja się robi... ale, co jeszcze gorsze, na razie skutek jest taki, że polskim specjalistom, kształconym jeszcze bardzo ogólnie (porówując do USA czy Zachodu), trudniej jest się wybić i być świetnym w jednej malutkiej dziedzinie, bo wiedzą sporo o całości i dopiero doktoraty, profesury i lata doświadczenia(wiek emerytalny w konsekwencji) dają możliwość skupienia się na tym prawym płucku...
I wszyscy (że tak powiem, laicy) podziwiają tego specjalistę specjalnego, a nie polskiego, który tu załata, tam naprawi...

abnegat.ltd pisze...

Ruda, moze byc Jedynego... To dopiero bedzie wzdecie ;)

Kasiu, mysle ze to pojdzie dwutorowo. Anestezja, interna czy pediatria zostana dziedzinami szerokiego aspektu. A zabiegowka pojdzie w kierunku coraz wiekszej specjalizacji.
PS. Dzieki za Wielkiego Abnegata. Lykam pochlebstwa jak mlody rekin :]]]

ML, pracowalem z ortopeda co i czaszke nawiercil - i przebite wsierdzie zaszyl. To drugie bedzie mnie kosztowac kilka lat zycia xD

Adept, zebys ty slyszal urologa... Jak marzekal, ze czlowiek ma 32 zeby - a tylko jedna prostate i to w dodatku co drugi!

To mowisz, ze ppdloze jest - ekonomiczne? Zadziwiajace :D

Sadystka, alfa to jeszcze, ale omega... To by wyeliminowalo cala reszte jednakowoz ;)))

Strepto, nie lam sie. Na jednym z pierwszych dyzurow w pogotowiu malom nie zaintubowal hypoglikemii...

Welatas, nie wiem jakim cudem mam Twoje komenty w poczcie - a nie ma ich tutaj 80 Dziwny jest gógl...

Z tym jest jeszcze inaczej. Tu, zeby cos zrbic to - musisz to robic. Paragraf 22 wysiada. A u nas pod nadzorem wiedzacego kilka procedur i wio... Sami sie ograniczaja. W didatku rabiac mnostwo niepotrzebnych kapliczek.

Anonimowy pisze...

Hm... To ja może z punktu widzenia pacjenta...
U mnie akurat biodro doprowadziło do zmian wtórnych w kręgosłupie, kolanku i stopach. Bioderko +/- naprawił fachman od bioderek (li i jedynie), ale jak podczas n-tej wizyty "follow-up" poprosiłam o wypowiedź nt. kręgosłupa, to usłyszałam niewinne "to by trzeba było do lekarza pójść..." Powstrzymałam komentarz, bo bardzo lobię człowieka. :) Tym niemniej, w mojej przychodni rejestracja do ortopedy już odbywa się z miesięcznym wyprzedzeniem. Wobec czego zostają wizyty prywatne. Jednego fachowca mogę wspierać finansowo w zamian za porady, ale CZTERECH? I rehabilitant jako piąty? A pomijając wszystko, jak oni mnie zaczną oglądać wycinkowo, to w końcu na wózek trafię z tego nadmiaru wiedzy specjalistycznej...
Iza

Anonimowy pisze...

P.S. A jak rehabilitanci też pójdą w ślady specjalistów od małego palca...
Iza

akemi pisze...

Wszystko to cacy i wiadomo, że zmierza ku upadłości świata widzialnego, ale co z dzidziem? Kto go w końcu uleczy? Jakiż to śmiałek od lwego?/prawego barku? ;>

Anonimowy pisze...

Tym niemniej, w mojej przychodni rejestracja do ortopedy już odbywa się z miesięcznym wyprzedzeniem.
to i tak szybko :P
u mnie 2-3 miesiące minimum...

Anonimowy pisze...

zapraszam do wrocka. tu sie czeka prawie rok do wiekszosci specjalistow. No, do niektorych /endokr./ ponad rok.

basia pisze...

Naprawdę nie wiadomo, co podziwiać bardziej - genialne słowotwórstwo (urwnął) czy sarkazm dochodzący do finezji kwadratowej... ;D)))

/Moja Alison od fizjoterapii paluszkowej praworęcznej dla praworęcznych była OK... ;)/