środa, 30 września 2009

Niespodzianka

Dzień zapowiadał się leniwie. Już dnia poprzedniego dotarła do nas wiadomość że pierwszy pacjent zrezygnował z usługi - czyli zaczniemy o 8.45 Miło. Można wypić jakiegoś pobudzacza albo oddać się przyjemnościom I-techniki. Dodatkowo popołudnie mam leniwe - wszystko idzie w lokalnym więc sobie notke zrobię, zaległości pocztowo-papierowe nadrobię.

Szczęście nie trwało długo - pokazał się jeden z artroskopistów. Pięciu pacjentów - pięć znieczuleń ogólnych. Szybko, bezstresowo. Muszę z nim wyjątkowo przebierać rękami żeby nadążyć. Kolejny smaczek dnia - pracuję dzisiaj z gościem którego widzę pierwszy raz na oczy. Taakk.. Nie miał facet pojęcia gdzie co leży więc zacząłem montować sprzęt i strzykawki razem z nim. Toż trza skończyć o jakiejś normalnej godzinie.

Kończąc kolana dotarła do mnie dziwna informacja - że jednak mam po południu jakoweś ogólne. A jakim to cudem? Na liscie nic nie było, Steven idzie do chałupy o 1.30... Sam będę tych ludzi usypiał? Rzuciłem okiem - łomatko. Pieć ogólnych dla stomatologa. W dodatku trzy deszrotyzacje i dwóch pacjentów do ósemek - co z chirurgicznego na anestezjologiczny tłumaczy się na zabiegi z intubacją. Przez nos, żeby chirurg miał gdzie pracować i nic mu w dziobie nie przeszkadzało - co wydłuża procedurę zdecydowanie o kilkanaście minut. Przeliczyłem szybko - godzina opóźnienia na starcie plus pięć z rurą w nosie to będzie razem... Dzizzazzz. Nie wyjdę stąd do dziewiątej.

Mało brakło a by się udało. Zespół recoverowy też wyraźnie miał ochotę iść do chałupy przed północą więc rachen-ciachen wypisywał ludzi. Tyle że ostatni po wyrwaniu wszystkich zębów dostał śliczna protezę i onaż - miast gazików - miała powstrzymać krwawienie. Opadła mi szczęka. Technika zupełnie z księżyca. Na wszelki wypadek poprosiłem chirurga coby luknął na to co zrobił bo się tam spod tej szczęki lało równo, alem otrzymał zapewnienie że to za chwile stanie.

Nie stanęło.

Ani za chwile, ani wcale.

O ósmej sytuacja wyglądała jak następuje - gość jak podciekał tak podciekał, chirurg nie odbierał komórki, a jedyny cunning plan pielęgniarek zawierał kolejne telefony. Taak. W końcu wysłały gościa do domu i krzyżując palce stwierdziły że mu to wszystko sie pomalutku unormuje. Żadnych telefonów w nocy nie miałem, wniosek z tego że nie kłamały...

13 komentarzy:

sparxx pisze...

Łomatko, mam nadzieję że się dobrze skończyło i pacjent się nie wykrwawił.

(KK) pisze...

No i proszę, ja się nie bez powodu boję tych dentystów!

abnegat.ltd pisze...

Dzwonil rano. Strzelil konkretna banie Whisky (po ogolnym, szlag by go jasny trafil, potem umrze kurwadziad i bedzie w prasie o matolach anestexjologicznych co wysylaja ludzi na smierc do domu) - i poszedl spac. A jak wstal, wszystko bylo ok.
Tu jednak pacjent strasznie twardy musi byc. Polska mekola co to jej sie nalezy, szans na przezycie nie ma ;D

KK, bo tak naprawde to nie jest zawod tylko charakter ;]

eee-live pisze...

Abi to Ty nie wiesz, że w pracy tak zawsze, jak się na początku zapowiada spokój i luzik to zawsze się coś musi spierniczyć ;P
To się nazywa złośliwość rzeczy martwych ;) a w tym przypadku to raczej ludzi żywych :P

abnegat.ltd pisze...

To sie nazywa paranoiczny plan zabiegow :D Nie ma sily - ani cudow- zeby zrobic dziesiec ogolnych od 9 rano do 4 po poludniu. Szczegolnie gdy chirurg chce cos zrobic pomirdzy zapuszczeniem klienta a pobudka...

nika pisze...

Łomatko o_O albo łomater Dei o_O

inessta pisze...

Ty mnie tu Abi takich zmyłek nie zamieszczaj! Ja tu rano notkę z przerwą techniczną do kawy poczytuję, z konieczności inne blogi medyczne i nie tylko oglądam a Ty taką niespodziankę wstawiasz. No,no,no!

thalie pisze...

Dzięki bogom moje zęby w miarę są i wizyt dentystycznych zakończonych działaniami drastycznymi zaliczać często nie muszę. Mam nadzieję, że do zgonu mego tak tym zębiszczom pozostanie, bo ludzi z zawodem dentysta boję się jak cholera - i jak widać słusznie :)

abnegat.ltd pisze...

Zmyłeczka była przypadkowa. Wszystkiemu winien stomoatolog ;)

A oni ogólnie tro sa mili ludzie dopóki nie zobaczą zębów.

realka pisze...

A ja zawsze zastanawiam sie u dentysty (a boję się przeraźliwie ich) jak wpływa na charakter i osobowość takiego osobnika fakt, że dzień w dzień zadaje ofiarom (hmm pacjentom) ból i cierpienie i jeszcze mu za to płacą?

abnegat.ltd pisze...

Eeetaamm ;D toz to tylko dziurki w zabkacj...

Zadora pisze...

tak Ci nawalili... z 5 dni w 4 (te wolne poniedziałki)?

abnegat.ltd pisze...

Raczej odwrotnie- najpierw sie nam operatywa rozwinela (jak nie przymirzajac rolka papieru wiadomo jakiego) a potem przyszla propozycja obcievia poniedzialkow. Docelowo chyba wyladuje na 4 dobowym tygodniu pracy, co tez ma swoj urok.