poniedziałek, 28 września 2009

Automotywacja

W sumie wiadomo jest wszem i wobec że ciągły trening rozwija trenowane zdolności. I to jest prawda ogólnie akceptowana, z drobnym wyjątkiem jednakże. Nikt w poprawę własnej formy wierzyć nie chce. W środku siedzi leń, w dodatku nieufny i dożarty. Najpierw cały czas jęczy w czasie ćwiczeń że się nie uda a jak w końcu mu uwierzymy to ze złośliwą satysfakcją klepie później to swoje "a nie mówiłem".

Mam plan chytry. Do kolejnych wakacji chce przebiec 10 kilometrów w czasie poniżej jednej godziny. Jak to usłyszał mój leń wewnętrzny , od razu zaczął piętrzyć trudności. Szczególnie po minięciu 5 km zaczyna okrutnie drzeć morde kurwadziad jeden.

Spróbowałem dzisiaj przedłużyć swój standardowy rozmiar. Jako że chodziło o wydłużenie czasu, tempomat ustawiłem na rączy chód - bądź wolny trucht - czyli 8 km/h. I po 45 minutach przeleciałem 6 kilometrów. Hm. Jak na mnie - masakryczny wyczyn. Szczególnie jak się pamięta że półtora roku temu nie byłem w stanie truchtać dłużej niż 3 minuty.

I to mnie trzyma.

Toż rok temu przebiegnięcie 6 kilometrów było w tym samym zakresie co latanie lub gra na wiolonczeli...

14 komentarzy:

Zadora pisze...

Przecudny wio...wiolo...wolonczelista...la,la,la ;D

kiciaf pisze...

Mój wewnętrzny leń w ogóle nie lubi biegać. Wtóruje mu kolanko i oba stawy skokowe. Zgadzają sie jedynie na długie wędrówki.
No rzeczywiście lot. Ale ja im nie wierzę z zasady. Mój bagaż na egipt wynosi 3kg ciuchów. Tak właściwie to ja mogę prawieże z podręcznym lcieć. Za to mam kłopoty w drodze powrotnej. Zawsze sobie znajdę coś, co można przywieźć i to cholera ciężkie jest. Chyba, że na miejscu nie będę miała czasu. :)

Anonimowy pisze...

Szacun, szacun, szacun. Codziennie rano leżąc w ciepłym łóżeczku myślę o dresie i butach do biegania, które czekają, czekają, czekają... od wiosny chyba? Nie wiem, jak zacząć to bieganie. Ciągle są jakieś przeszkody nie do przebycia. No i kończy się na porannej herbatce sączonej leniwie w fotelu przez pół godziny...
Ayako

nika pisze...

Uuuu, czapki z głów :-) Mnie nóżka, a raczej mięsień brzuchaty i ten drugi nie pozwalają biegac. Alem i tak zadowolona i uśmiechnięta od ucha do ucha :-)))

popaprany pisze...

Powoli, spokojnie, realistycznie - pamiętaj żeby nie zwiększać

W sumie jak dojdzie się do 10 km w godzinę, to przy sensownym treningu postęp jest lawinowy i niewiele później można na przykład przebiec pierwszą połówkę.

abnegat.ltd pisze...

Greg, rozmiarowo jednak kontrabas...

Kiciaf, dzwoniłem do Jędrusia - powiedział że jeszcze sprawdzi ale wygląda że jednak 18 ;) Niedługo bilet na samolot będzie bez ubrania - za luksus latania w ciuchach i własnych butach trzeba będzie dopłacić.

Ayako :D to jest najlepszy sposób na bieganie. Tzw. wizualizacja psychomotoryczna. Też daje efekty tylko wolniej. Nieco.

Nika, brzuchatemu nie wolno sie sprzeciwiać - jak nie daje to nie ma uproś :D

Popaprany (ale ql ksywa :D) - witaj. Zasadniczo jak bym słuchał poradników to w dalszym ciągu bym chodził po bieżni krokiem miarowym. Przykręciłem śrubę w zeszłym roku i dało fajne efekty - bo ja w życiu nie biegałem, a zaczynałem od półgodzinnego treningu - 6 cykli po 5 minut, 30 sekund biegu, 4,5 minuty marszu. I ten bieg to było 7 km/h (wszystko na bieżni: bliżej jest do telefonu coby po pogotowie zadzwonić...)
Dzisiaj zacząłem od nowa ten przeplataniec z tym że szybko to jest 1 minuta - 11 km/h a wolno 8 km/h przez 4. Zobacze. Póki co mi sie technika sprawdza.
Marzy mi się pełny maraton, ale to póki co jest na poziomie lotu na księżyc.

lavinka pisze...

Ja mam odwrotnie. W związku z tym,że w połowie sierpnia nadwyrężyłam sobie lewe kolano(kucając,żeby nie było) obiecałam sobie wewrześniu jeździć mniej na rowerze,by go nie przemęczać. Góra 300km. Wrzesień jeszcze się nie skończył a ja nie będąc na Masie Krytycznej przejechałam 523(dla porównania w sierpniu ok.460).Połowę z tego z bolącym kolanem lewym(na rowerze mniej bolało) i potem prawym(zaczęło boleć w połowie września). A i jeszcze tydzień temu skacząc z murka nadwyrężyłam sobie stopę i kulałam przez 2 dni.Ale akurat wówczas był wyjazd rowerowy, a podczas pedałowania nie chodziłam, to stopa nie bolała.A po wyjeździ przestała boleć i przy chodzeniu. I ja się teraz siebie pytam. Jak Ty chcesz przytyć dziewczyno!?! Leżeć w domu, nie ruszać się i żreć schabowe! No. Inaczej w życiu nie osiągniesz minimalnej wagi dla swego wzrostu, czyli 60kg.
Teraz też mam lenia,ale do pracy i nauki(bo człowiek uczy się całe życie, a przynajmniej powinien). Od 2 lat zapisuję się na angielski :)

Catta pisze...

Abi, gratuluję biegowych osiągnięć.
Moje plany biegowe dołączyły do innych typu - bedę codziennie uczyć się włoskiego, skończę kurs ceramiki, sprzątnę piwnicę itd itd (to juz setki tego i wszystkie tkwią w Lamusie Postanowień)...:(

Anonimowy pisze...

tajgorzej to się przemóc i wygrać z tym wewnętzrnym leniem co to przy każdej możliwej okazji jako ten diabełek na lewym ramieniu szepta złowrogo : dziiiisiaaaj???
jak się człowiek zmobilizuje to już łatwiej idzie, a jeszcze jak ma wsparcie w grupie ( choćby jednoosobowej )...nic tylko szaleć
no to może się zapiszę na basen...bo biegać to biegam w pracy

M

inessta pisze...

temu co wynajdzie lekarstwo na wewnętrznego lenia (skuteczne i trwałe) przyznają Nobla!!!!

Anonimowy pisze...

Hey tam, a maraton w Londku 2010 bierzesz pod uwage??? Jesli tak to bede Ci machac i wrzeszczec i brawo bic! Ja co roku tak marze i postanawiam jak widze tych biegacych, szczegolnie w wieku starszym, a wiec Go Abi Go. Pozdrawiam. Jola

Anonimowy pisze...

Nic tylko pogratulować i pozazdrościć :D
Mój leń nie tylko biegać nie chce, bo on bardziej uniwersalny jest.
Ale karnecik na basen wykupiony już więc leń z naturą żydowską przegrywa, która nie zdzierży by pieniądz wydany w błoto, a w tym wypadku raczej w wodę wyrzucać :D

Run Abi! Run! :D

Epi

abnegat.ltd pisze...

Lavinka, Dzizzazzz.... Ja nie mogę ruszyć tej cholernej wagi w dół. Wbiło sie w przedział 103-105 i za-cho-le-re jasną nie idzie tego zmniejszyć. A diecić sie nie chcę bo wiem jak to sie skończy. Najpierw spada siła a potem chęć do życci i człowiek kończy jako wpierniczający kilogramy czekolady wrak dwunożny :DDD

Catta, na którejs z rodzimych produkcji filmowych pada stwierdzenie: "Jeżeli chcesz cos robić - to zacznij to robić ;)"
I jeszcze Chińczycy bodajże mają cos w stylu: "Nawet najdłuższa podróż wymaga pierwszego kroku".
Lamusik życzeniowy - ładne :D

M, a jaki ten dziad jest skuteczny w przedstawianiu tego co zrobimy poźniej??? Kompletne jaja...

Innesta, a mi to zawsze przechodzi bez większego trudu.

W stan chroniczny.

Jola, na 2010 nie mam szans. Wtedy powinienem być na poziomie 10 km poniżej 1 h. Potem nastepny rok żeby zamienic to na połówkę (daj Panie - to dopiero pobożne życzenie) w 1.45.
I wtedy m ozna bedzie pomyśleć o całym poniżej 4 godzin.
Łomatko. Zmęczyłem się.
Jak bym tak miał przyrost zamiast przerostu to na 2013 powinienem zdażyć.

Epi - toz dlatego płace abonament na tutejszym dżimie :DDD

Anonimowy pisze...

Abi - Bój się Boga !!! Będziesz wyglądał jak umięśniony wiór :P

ps. Podziw dla WA (Wewnętrznego Autokata)

Pozdr.
- e.