wtorek, 29 lipca 2014

Mala Ania

Jednym z wymogów formalnych istnienia neszej Przeswietnej Kliniki na Pieterku jest regularne przeprowadzanie drylów. Nie, nie wojskowych - ALS. Co mniej wiecej dwa miesiace - przy czym to jest zazwyczaj wiecej niz mniej, z ktoregoz to powodu mam wpisy na liscie "Plamy Na Honorze" w moim aprajzalu - zakradam sie cichaczem niosac pod pacha Mala Anie. Ukladam biedaczke w pozycji wyjsciowej - raz nawet wrzucilem ja glowa do toalety, ot zeby cos sie dzialo - i z poczuciem winy wciskam guzik alarmu. Na odsiecz rusza wykwalifikowana sila medyczna. Czyli pospolite ruszenie pt. komu sie chce isc, niech idzie, Abnegat zas zglupial.

Tym razem bylem mily - polozylem Anie na fotelu w wybudzalni, przygotowalem sprzet masowego razenia w postaci dlugopisu i formularza, po czym zaordynowalem dryl. Pielegniarki wpadly i zgodnie z protokolem na wyprzodki ruszyly wypytywac Anie, czy slyszy. Toz z plastiku jestem, rzeklo dziewcze biedne... Tego.
- Nieprzytomna. Przewieziona po operacji powiekszania cycuchow, lewy dwa razy wiekszy niz prawy, pelno krwi dookola.
- Oddycha?
(...to z plastiku jestem...)
- Nie.
Wezwano wozek - wozek rzecz najwazniejsza, bez tego nijak - i podpieto elektrody.
- Co w ustach?
(...zeby, jezyk, glebiej migdalki...)
- Nic.
- Wentyluje!
Zuch dziewczyna.
- Jakie ma tetno?
(...z plastiku jestem, jeknela Ania...)
- A sprawdzil kto? - jeknal anestezjolog.
- Sprawdzam!
- Niewyczuwalne.
- Masuje!
Zuch! A nawet dwa zuchy! Wziely i nacisnely na klate Ani tak jak biedaczka lezala w fotelu wybudzalnianym. Rozleglo sie malownicze chrupniecie i leb nieszczesnej oddzielil sie od tulowia.
- Co na monitorze?
- W zasadzie to bez znacznia. Skrecilismy (wzialem bohatersko czesc winy na klate) biedaczce leb.
- To co?
- Nic. Nie zyje.
(...nie denerwuj sie, powiedziala Ania, toz to na zawiasach, latwo wlozyc, zobaczysz...)

Dryl zrobic latwo, potem trzeba jeszcze zrobic podsumowanie. A to w dzisiejszych czasach nielatwa sprawa. Zgodnie ze standardami uczenia doroslych podsumowanie sklada sie z:
1. Pochwalenia wszystkich. Natezylem przelykacze, jakos poszlo.
2. Wypunktowanie pozytywow. Podrapalem sie po lbie...
- Dobrze, zescie przybiegli! - i po namysle krotszym niz blysk ciupagi dodalem "i jak szybko!".
Na tym w zasadzie stanela mi pomyslowosc wszelka, pewnikiem to ta hypoglikemia powysilkowa po porannym biegu.
3. Nakreslenie schematu postepowania prawidlowego. Nabralem duzo, DUZO powietrza. Ostatecznie milo jest miec zreanimowanego pacjenta (tu nie znaja tego slowa, zamiast niego uzywaja zresuscytowanego, zreszta - trudno sie dziwic*), ale lepiej, gdy leb ma nadal przyczepiony do tulowia. Zadzwonil ktos po chirurga? A po krew? Plyny? Nie? No to w sumie ukrecenie jej lba na poczatku reanimacji bylo aktem milosierdzia...

W zasadzie jak sie cos stanie, to wszystko co maja zrobic to wrzeszczec "AAAAbIIIII!!!" - bom jest tu jedyna nadzieja z gatunku ostatnich. Ale co zrobia jak przez przypadek dostane sraczki? Albo zatrzasne sie w toalecie???

Hospody pomyluj.

-------
Nas uczono, ze resuscytacja to przywrocenie krazenia; nawet pacjent na rurze, jezeli mu tylko serce bije, jest zresuscytowany. Natomiast zreanimowany to inaczej ozywiony - wyszedl z intensywnej i nawet przyniosl flaszke w podziekowaniu za uratowanie zycia. Takich co mi wyszlo z intensywnej po moich zabiegach wylamywania zeber mam siedmiu (10 lat pogotowia, 15 dyzurow na miesiac - nie jest to duzy odsetek podjetych reanimacji...); zeby choc jeden flaszke przyniosl... Wdziecznosc ludzka, rokokowa kokota jej mac...

11 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Perełka! :-D
A rokokowa kokota idzie do skarbczyka kultury polskiej!
nika

basia pisze...

:) :) :)

abnegat.ltd pisze...

Nika, rokokowa kokota pochodzi stad:
"Dwoch gentlemanow rodowicie z Pragi schronilo sie przed deszczem w ksiegarni. I zaczeli przebierac miedzy ksiazkami, ot, zeby ich nikt na zbity pysk nie wyrzucil.
- Franek!
-?
- Zy-wot... kur-tyzany! Co to jest kurtyzana?
- A skad ja mam wiedziec? Idz do sprzedawczyni i zapytaj!

- Szanowna pani, co to jest kurtyzana?
- A jakby to powiedziec... to taka rokokowa kokota...

- I co, wytlumaczyla ci?
- Nieee... ona sie jaka..."

Basiu, milo widziec :)

Anonimowy pisze...

Abiś, boskie!!! :-D
nika

Kaczka pisze...

Sliwek nie jedz. Strach dostac sraczki. :-))))

abnegat.ltd pisze...

Kaczka, ja tu w ogole powinienem trenowac joge, transcendencyjne techniki relaksacyjne a wtranzalac jedynie bambusowe kielki...

cre(w)master pisze...

Kropka w kropkę jak u nas! Czytając ten opis ćwiczeń, można powiedzieć: Polak-Anglik dwa bratanki, do bitki i do Małej Anki ;)
Kiedyś na szkoleniu, pielęgniarka zapytała, czy ten mankiet w LMA to się napełnia 100% tlenem i jak to zrobić przez strzykawkę. Minę przy tym miała śmiertelnie poważną, więc przez godzinę się zastanawiałem, czy ona to na serio, czy jakiś podstęp zaszedł.

No i jeszcze ten nieszczęsny, poprawny feedback i sztuka jego przekazywania. Kursant wszystko spieprzył, a Ty musisz mu powiedzieć o tym tak, aby poczuł zadowolenie z własnych dokonań. :) To takie kompletnie obce w naszej kulturze.

Ty Abi dbaj o zdrowie, bo jak to Ciebie znajdą w fotelu, albo z głową w... no ten, teges... to umarł w butach (klapkach, laczkach... w jakim obuwiu łazisz po firmie?) :)
Dużo zdrowia zatem i pomysłów na ćwiczenia!

abnegat.ltd pisze...

No, takie kapciochy skorzane... Po Lubelsku ciapy, po krakowsku pantofle :D
Opowiedzialem moim pielegniarkom o tlenie w LMA; poplakali sie...
Wytrwalosci zycze - bez niej nie da rady...

Green pisze...

„Dzieeeeeeeeń dobryyyyyyyy Wietnaaaaamie! Zgadza się, przechodzę do historii. Spadam stąd! Dostałem bilet do domu, dziecinko”. („Good Morning, Vietnam”, 1987)


...przeszedl do historii.

Jednakowoz, bardzo Cir prosze dooktorku, pisz bloga czesciej, bo...bardzo tesknie za wpisami publikowanymi o 6.00 I pluciem kawa w monitor, bo nikt nie potrafil rozsmieszyc mnie do lez jak Ty.

ps. Melduje, ze na emigracji zyje mi sie, dobrze, baaaa duzo lepiej.
Jednak, ostatnie pol roku to material na ksiazke nie na bloga.
Dlatego bloga nie bedzie.

Pozdrawiam
- e.

Anonimowy pisze...

U nas na szkoleniu bhp (bite 8h) na uczelni wyższej pani z tylnego rzędu zapytała ratownika medycznego co to reanimacjoresuscytację przedstawiał "jaki właściwie jest fizjologiczny sens tych ucisków (...klatki piersiowej w domyśle)"
Dablfejspalm to mało powiedziane.
I dołączam się do próśb o większą częstotliwość wpisów :)
Pozdrówki
5-HT

Anek pisze...

Abi, nie masz litości...
Tak długo nic.
Ale wszyscy zdrowi?