sobota, 29 marca 2014

Zamówienia

Zebrało się kilka zamówień. Łatwiejsze dotyczy Pompona, w związku z powyższym zostanie zrealizowane teraz. Pompona mam w dwóch wersjach, obie są już nie najświeższe, ale biorąc pod uwagę wiek w który ów zwierz wkroczył, trudno mu zrobić coś poza "Pompon je" oraz "Pompon śpi". Nie znaczy to, że nie robi nic innego, ale jakoś czuję się niezręcznie myśląc o uwiecznieniu "Pompona obsrywającego ogródek sąsiada", tym bardziej że nie wiem którego. I, szczerze powiedziawszy, nie bardzo chce się dowiedzieć. Szczególnie od owegoż sąsiada.


Tu, jak widać, Pomponek zainteresował się jazda figurowa na lodzie. Próbował pomagać faworytom, z różnym skutkiem. Trzeba nadmienić, że nie jest to jego ulubiona dyscyplina, dużo bardziej lubi zielono-żółtą piłeczkę tenisową na niebieskim tle (czyli twarde korty w Stanach i Australii; Wimbledon ma za nic, takoż Roland Garros).


Ponieważ wychowujemy kota w duchu zaufania międzygatunkowego, nie kontrolujemy mu czasu spędzonego przed ekranem; wierzymy, że sam sobie potrafi ustalać rozsądne granice. Gdy jednak spojrzeć mu głęboko w oczy, można zacząć podejrzewać, że on tych cholernych łyżwiarzy oglądał non stop przez bity miesiąc...

Drugie zamówienie jest dziwne, mianowicie dotyczy Kovalika. Nie miałem z typem kontaktu odkąd utknął na małej planecie orbitującej czerwonego karła klasy L... Spróbuję się wywiedzieć i popełnić małą grafomanię. Może jutro. Albo za tydzień. Chyba że zapomnę. Albo wrócę inną drogą.

11 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ale żeby Wimbledonem gardził... dziwne ;D

abnegat.ltd pisze...

To przz truskawki - ze śmietana. Kto lubi truskawki??? Krewetki... surowa wołowina... to tak. Ale truskawki?

M. pisze...

Jak mu oczy się świecą! :d

Anonimowy pisze...

Hahaha, myślałam, że to diody telewizorni, a to Pomponowe! :-D
nika

Daisy pisze...

Pompon na długich jedzie :D

A tak z zupełnie innej beczki- będziemy w Yorku w tę sobotę, może jakiś wspólny lanczyk ?

Dochtór da znać :-)

Daisy pisze...

No to jak, Dochtór ma czas ? Sobótka 12-go kwietnia ? Bedziem w Yorku w okolicach 13.00-14.00

Jagby co, niech Dochtór u mnie na blogu wieści zostawi :-)

basia pisze...

Radosnych świąt! - Całkowicie bezzamówieniowo i w pełnym zaufaniu śródgatunkowym! ;D

Asia pisze...

Fajny blog;)

Anonimowy pisze...

pozdrowienia :))))
metaksa

Anonimowy pisze...

Witaj Abnegacie. Myślałam ostatnio o Tobie. Dzięki komentarzom Daisy dowiedziałam się że mieszkasz w środku Anglii. Właśnie wróciłam z Yorkshire, ze wsi. Fajnie było, rzepak kwitnie, owce się pasą (Ty chyba mieszkasz w większej miejscowości...). Jak oni tam mówią! That one - brzmi np. that "łun"... Musiałam sobie najpierw tłumaczyć na angielski a potem na polski, co znacznie spowalniało procesy kojarzeniowe...
A o co chodzi z tą Liverpool Care Pathway for the Dying Patient - że jest jej koniec? Co im się w niej przestało nagle podobać?
Wiem że to nie Twoja działka ale może coś wiesz. Znajome pielęgniarki usiłowały mi coś tłumaczyć, ale same nie wiedziały, wiedziały tylko że nie wolno jej używać a teraz nie wiedzą jak mają pracować :)
Pozdrawiam
Ella-5

Anek pisze...

Abi!
Jak możesz! Taka posucha w tym miesiącu a obiecałeś... Wracaj do domu i PISZ WAŚĆ!ku radości stęsknionym czytelnikom!