niedziela, 19 stycznia 2014

Miastowo

Nawet najbardziej zatwardziały wsiok musi - choćby nie chciał - pojechać czasem do miasta. Okazją było zimowe spotkanie AAGBI, co to za pieniądze tłoczy doktorom do zaczadziałych mózgów nowinki i nie tylko. Największym objawieniem tegorocznego zjazdu było krwiodawstwo. Mianowicie doktory w Jukeju od kilku lat przyzwyczajają się do myśli, że podczas masywnego krwawienia należy uzupełniać składniki krzepnięcia wraz z płytkami. Nie wiem jak gdzie indziej, ale w moim wiejskim szpitalu w srodku niczego wiejskie anestezjologi lały standardowo FFP i dolewały płytki nie czekając na rozwinięcie pełnoobjawowej koagulopatii ze zużycia. Brytole kapły się w Afganistanie, że żołnierze z pourywanymi nogami umierali, gdy dostawali płyny zgodnie z protokołem, a nie chcieli tego robić, gdy im soli zabrakło. Jeszcze z dziesięć lat i gajdlansa się zmienią. Miejscowi muszą to jakoś podskórnie wyczuwać, bo wszyscy grzeczniutko tu jeżdżą, szaleństw nie uprawiając. Myślałem, głupi, że to wpływ mandatów. Poza tym dużo o bezpieczeństwie, które dziwnie spada, gdy nie ma w okolicy konsultanta i pacjentem muszą się zajmować stażyści, o konieczności obcinania właściwej nogi pacjentowi, którego nie mamy zamiaru ukatrupić w dalszym procesie leczenia - bo to koszty są straszliwe, sądy ostatnio oszalały i zasadzają kwoty, jakby kuternodze była do szczęścia potrzebna złota proteza naćwiekowaną diamentami. Było też o wpływie ciśnienia na samopoczucie pacjenta po zabiegu, alem nie dotarł z racji pomyłki w planie - zamiast tego wysłuchałem ciekawego wykłady pt. "Jak uczynić sedację serwowaną przez nie-anestezjologa (czyt.: stomatologa oraz skopistę -gastro i -endo) bezpieczną". Chciałem wstać po wykładzie i zapytać, kogo w zasadzie pojebło? Ja tam nikomu, z wyjątkiem bardzo dramatycznych okoliczności, zębów nie wyrywam ni w dupach nie grzebie - więc uprzejmie proszę się odpierniczyć od anestetyków. Na szczęście byłem z Szamanem, któren to, jako człowiek obyły a cywilizowany, owąż głupotę mi odradził.

Nie samą anestezją żyje człowiek - ASP zgłosił akces kulturalny, więc cichaczem zakupiłem bilety kulturalne. Co było robić. Pierwsze do ROHa, czyli Royal Opera House. Ponieważ była to pierwsza nasza wizyta w owymż (podkreślmy trzeci raz) kultury przybytku, obejrzeliśmy "Dziadka do orzechów". No normalnie - już rozumiem dlaczego stare chłopy tak chętnie ganiają oglądać balet: wszystkie dziewoje wywijały odnóżami szczupłymi, by nie rzec chudymi, a dla kochających inaczej latali faceci wiecie, z tymi getrami co to jaja maja na wierzchu. I tak naszła mnie myśl ponura, że jest to grubizm w czystej postaci! Jakże to tak? Nikt mi nie wmówi, że tylko chude chcą być w balecie - ale żadnej grubej tam nie ma! Toż śnieżynki stuczterdziestokilowe też mogłyby wyglądać ponętnie, kręcąc wdziękami ponadnormatywnymi, od czasu do czasu łamiąc kulasy pod własnym ciężarem. Druga część kultury była "Not for nancies": Szostakowicz, Leningrad - kto słyszał, ten wie, kto nie słyszał, niech się zastanowi. Trza lubić rytmy nierytmiczne i tonikę atonalną. Ogólnie łapiące za trzewia, ale się przyznam, że lubię.

Odnośnie wielkiego miasta dwie rzeczy zadziwiły mnie niepomiernie. Pierwsza, że w hotelu kazali mi dopłacić za wi-fi. Na litość, toż mamy XXI wiek, a Londyn nie Kinszasa... Natomiast druga to francuska kuchnia. W życiu nie jadłem takiej mniamuśnej kaczuszki w sosie pomarańczowym. U nas to tylko jak nie steki to fiszenczipy.

Dobrze czasem ze wsi wyjechać - ale też i dobrze jest wracać. Szczególnie, gdy pociech własną karą (odparkowaną z kornera) zajeżdża po starych na stację. Dwadzieścia lat inwestowania zaczyna w końcu przynosić odczuwalne efekty.

----

Odnośnie problemów wiejsko-miejskich taki mi się dowcip zasłyszany przypomniał:
Franek w mieście będąc, poszedł do przybytku z latarenką. W którym to miał problem z erekcją. Na który pomogła mu fachowo nałożona bita śmietana ( z cukrem pudrem) i pudelek kurtyzany uzależniony od zlizywania owej.
Jakiś czas później Frankowi uwiąd zdarzył się we własnej, wiejskiej alkowie. Popatrzył dumnie na Helę i rzekł - Nic cię nie martw, kochanie, sposób na to mam miastowy!
Po czym śmietanę ubił z cukrem, nałożył z naddatkiem gdzie trzeba i zagwizdał na Burka. Któren to wpadł do chałupy i jednym gryzem użarł wszystko co było do użarcia. Franek popatrzył na rozmiar zniszczeń, ręce zwiesił, westchnął, na Helę popatrzył z rezygnacją i rzekł: No wiocha, k..wa, normalnie wiocha!

11 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ja też lubię siedzieć w swojej wiosce po azjatyckiej stronie Wisły. W ogóle nie ciągnie mnie na drugą stronę, najwyżej najdalej na Starówkę ;-P Na szczęście robota blisko Starówki :-)
nika

gregnawalizkach pisze...

z tymi getrami to podpucha(ochraniacz czy jak to się ładnie nazywa), sprawdziłem... zupełnie jak z kulturystami, duża klatka mały ptaszek :P :P :P
To gdzie taką dobrą kaczuchę dają??

Kaczka pisze...

Po dwudziestu latach sie zwraca ta inwestycja?
Ide sie upic :-)

abnegat.ltd pisze...

Nika, ponoc Warszawa to miejsce a nie miasto... Ale ja z prowincji ;)

Greg, lzej mi. Bom zaczynal podejrzewac, ze ten spam pt "Enlarge your penis!" nie byl przez przypadek...
Kaczke daja w Le Garrick Brasserie na Garrick Str. Palce lizac. W googleview jest nawet zdjecie.

Kaczka, ZACZYNA sie POMALU zwracac...

Animowany Zwolennik pisze...

No to Frank potwierdził , że nadmiar cukru i tłuszczu szkodzi na potencjalność,czasami dość dramatycznie i drastycznie...

Anonimowy pisze...

Co zrobił Szaman, że go z zakładek usunąłeś?

p.

abnegat.ltd pisze...

Zwolennik, wczoraj na BBC powiedzieli, ze idzie epidemia raka (i raczyct) a wszystko przez cukier! Mamma mia...

P, nic. Z jakiegos powodu blogger zmienil moje zakladki i teraz Szaman wystepuje pod tytulem "daj se luz..."
Nie tylko jego blog to spokalo, alem do tego nie przylozyl myszki.

Agregat pisze...

Normalnie zalajkowałbym, ale coś mi się po...myliło :-) Wiocha!

Agregat pisze...

No nie wiem, poszedł ten koment czy nie?

Anonimowy pisze...

Poszedł, poszedł...
Po dogłębnym zbadaniu sprawy stwierdzam, że to myszka Szamana jest źródłem zamieszania.

dobranoc

p.

a do D. się nie wybierasz?
ciągnie mnie...

basia pisze...

Abnegat wciąż w super-formie... :) Powiemy nawet, iż w olimpijskiej formie, by potomni wiedzieli, kiedyśmy to pisali i co na umyśle mieli (pierwszy brytyjski medal ol. na zimnie, ofkors ;p)

Pozdrowienia!!! :):):)