czwartek, 2 stycznia 2014

Dziedzictwo

Oglądnęło mi się dzisiaj z rana Naked and Porzucony na Pastwę Losu co jednoznacznie wskazuje, że ASP poszedł do pracy a mi się mózg zlasował po dojściu do 527 kanału. Na ekranie latały pałające żądzą przeżycia nagie laski w towarzystwie mięśniaków wojskowych - niestety albo i stety, zależnie od preferencji - też nagich, bo jakoś tak się producentowi wymyśliło, że widownię przyciągnie golizna. Zamiast brom-brania (bo jednak uczestnicy sami sobie preparowali zupy z karaluchów, więc dosypać trudno by było) sparowali młódki ze staruchami; ostatecznie chłopy są najbardziej napalone na sex gdzieś koło dwudziestki a kobiety raczej przymenopauzalnie, więc zestaw wydawał się być hedenszołderowaty. Nagi i bezpieczny. Gdyby ktoś oczekiwał Big Brothera w Pustyni i Puszczy, uprzejmie informuję, że kobietom zasłonięto elektronicznie to i owo, a mężczyznom owo.

I tak mi się smutno zrobiło, że mnie nikt do takiego programu nie zaprosił: toż na golasa latać lubię, krokodyla zachucham sevofluranowymi resztkami, a za robaki płacę 3,25 funta za 225 gramów na promocji w Tesco. Czy to moja wina, że nie wyglądam jak post-marinesowy seals z trzydziestopakiem? Paka mam, a i owszem, śmiem twierdzić, że dużo większego niż większość - a w zasadzie to wszyscy - w programie; i nie moja jest wina, że jest to jednopak z gatunku beczkowatych. Nie każdy pochodzi od małpy - ja zdecydowanie mam geny niedźwiedzia: na zimę lubię się nażreć i spać. Szczerze powiedziawszy, to wyżerkę z wydrzemką lubię przez cały rok, na zimę mi się jedynie nieco nasila.

Z ponurego nastroju wyrwał mnie Phil, który zaproponował, żebym duszył rupę i przylazł na trening. Duszyłem. Pierwsze piętnaście minut niosło mnie na adrenalinie wkurwieniowo-misiowej, nie będzie mi tu marines w twarz plował. Nawet się kołcz zadziwił, że mi tak ładnie cross-courty wchodzą. Potem jednakowoż było dużo gorzej, nie wiem tylko czy bardziej przeszkadzał mi permanentny deficyt tlenowy czy zaparowane patrzałki.

Jutro nie ruszę kończynami. Czterema. A ASP znowu do roboty idzie... Zdechnę z nudów. Chyba, że znowu puszczą jakiś rozwojowy program. Z punktu widzenia zwiększonej oglądalności mam pomysł dla Discovery: niech to tym razem będzie Lesbian Naked and Porzucony(e) Na Pastwę Losu.

Co mnie będą marinesowymi bułami denerwować.

8 komentarzy:

Szaman Galicyjski pisze...

Toż chodzi Ciebie o Naked and Stranded (ale łón tam chyba jeden jest) czy Naked and Afraid (bardziej mnię marines przypominają)?

abnegat.ltd pisze...

Szaman, tobie też się nudzi???!?
Afraid. Ale do marines ni w pięć - ni w oko. Choć akuratnie baby twardsze były.

Anonimowy pisze...

obejrzycie sobie Geordie Shore - odmozdza lepiej niz Antoni M. i jego zespol specjalnego ziuuuuu

Anonimowy pisze...

A co to jest zachuchany krokodyl sevofluranowymi resztkami? o_O
nika

abnegat.ltd pisze...

Anonimie, sie boje sie. Widziałem raz zdjęcia w EveningGazette - ja się boję, że nie ma takiego poziomu alkoholu, przy którym dam radę...

NIka, każdy anestezjolog gromadzi (pod wątrobą) gaz anestezjologiczny na czarną godzinę. I w potrzebie może przeciwnika zachuchać

Anonimowy pisze...

Aha :-)
nika

gregnawalizkach pisze...

oj, cham i prostak ze mnie, sie nie podpisalem co niniejszym czynie :)

GregBmouth :)

abnegat.ltd pisze...

Witaj, Greg :)
A klawiaturą się nie martw...