sobota, 13 lipca 2013

Lato, prochy, Kate i jeże

Gdzieś tak ze dwa - a może to było jeszcze wcześniej - lata temu zagadnął mnie chirurg, Lorenzem zwany, co myślę o szansach Anglików w starciu z Australią. Wychowany na gruncie socrealizmu bez mrugnięcia okiem stwierdziłem, że futbol angielski do australijskiego ma się nijak. Lorenzo wybałuszył się nieco i zapytał, czy słyszałem o Ashes. Tum spojrzał na niego podejrzliwie, ostatecznie raz już się zatopiłem kompletnie, myląc pimpa z pimplesem i na wszelki wypadek - a takoż i zgodnie z prawdą - powiedziałem, że nie. Ostatecznie prochy są nielegalne, nawet te po ancestorach. Tu rozwiódł się Lorenzo nad innigsami, bowlerami, slipami i oversami, na szczęście czas nas naglił, bo zawiłości krykieta zniszczyły moje dobre samo-mniemanie doszczętnie. Jakoś potem Angole wygrali, mecz przeszedł do historii i Lorenzo z dalszych wywodów zrezygnował. Ale zadrę pozostawił.

Trochę mi zeszło.

Problem w tym, że krykiet krykietowi nierówny, mamy mecze krótsze, dłuższe, reguły nieco się różnią, seria T20 w ogóle ma z założenia nieco inną taktykę gry - The Ashes jednakowoż jest pod wieloma względami wyjątkowe. Po pierwsze, odbywa się co dwa lata, naprzemiennie w Anglii i Australii, co daje 18 bądź 30 miesięcy przerwy. Bo gra się tylko w lecie. Po drugie, składa się z pięciu meczy. Każdy z nich jest dwu-innigsowy, czyli jakby to po polskiemu najprościej powiedzieć - ma cztery połowy... taak. Po trzecie wreszcie i ostatnie: w The Ashes biorą udział tylko i wyłącznie Anglia i Australia, co może tłumaczyć znikome zainteresowanie całym zamieszaniem w pozostałych krajach.

O co w krykiecie chodzi? Gra składa się z idei zawartych w grach "w zbijanego" oraz "w berka ganianego". Najpierw jedna drużyna rzuca, żeby zbić, druga wali pałką w piłkę - zdecydowanie różniącą się od bejsbolowej - żeby jak najwięcej punktów zdobyć, a pierwsza gania za piłką, coby ją jak najszybciej złapać. Po wybiciu 10 pałkarzy następuje koniec inningsu i zmiana ról. Jeżeli nic z tego zrozumieć nie można to dobrze, bo sam nie rozumiem za cholerę co napisałem. Jeden Test Match, składający się z czterech inningsów, zazwyczaj trwa pięć dni - a Ashes składa się z takich meczy pięciu. Póki co uprawiam RFM*, oglądam sobie mecze, czytam komentarze, i zastanawiam się, jakim cudem cały stadion pijanych młodzieńców wznosi okrzyki i śpiewa od czasu do czasu, miast wyrwać ławki i wziąć się do rzeczy.

Jakieś dzikie wzorce tu maja.

Może na to wszystko ma wpływ nieprawdopodobna wręcz pogoda, która nawiedziła Wyspę? Wiadomo, że upały dochodzące do 30 stopni, przy wilgotności prawie-że-stuprocentowej, potrafią zlasować mózg... W ogóle całe lato jest Brytom przychylne. Najpierw Murray zakończył 3/4 wieku oczekiwania na wimbledońskiego mistrza rodem z Wielkiej Brytanii, dzięki czemu duch Freda Perryego przestanie być wywoływany z zaświatów w każdym czerwcu, a teraz krykieciści (krykieciarze???) mają szansę wtłuc Australii czwarty raz pod rząd, co ponoć będzie kolejnym rekordem. I wreszcie Korona doczeka Dziedzica - jako, że piękna Kate jest na terminie, a do nerwówki włączyło się ostatnio nawet BBC, w poważnym tonie informując, że dadi-in-spe pognał był na sygnale do przyszłej żony Króla. Skomplikowane to prawie, jak cholerny krykiet. Informacja spowodowała ponoć zajęcie ostatnich metrów kwadratowych chodnika pod domniemanym szpitalem, co budzić zaczyna poważne obawy, czy szanowna małżonka do szpitala w ogóle dojedzie.

Do tych wszystkich cudów angielskich dołączyły jeże, które przyłażą w nocy do miski kota i wyżerają mu paszę. I nawet nie miałbym nic na przeciwko - gdyby tylko mogły srywać gdzie indziej.

------
*skrót od angielskiego wyrażenia: "Proszę uprzejmie przeczytać instrukcję obsługi".

6 komentarzy:

Animowany Zwolennik pisze...

Misiek,dzięki,jesteś wielki...Teraz będę grał pasywnie z mniejszym niezrozumieniem,w tego palanta z deszczułkami.Swoją drogą,jak takie zawody trwają około miesiąca,to trudno się dziwić,że rozgrywają je co dwa roki.pozdr.

sereus pisze...

Powinno być RTFM tak po prawdzie ;)
Natomiast co do Krykietu, ciekawa gra jak się na nią patrzy, ale również nie rozumiem jej ni w ząb... Ale to anglicy, przejście na monetarny system dziesiętny w latach 70' oprotestowywali długo, tłumacząc, że to skomplikowane bardzo i oni woleli funty i gwinee...

Anonimowy pisze...

Lomater Dei, 4 polowy? Oesu ;-D A jezykom wystaw jeszcze miche z woda, bo przy tych upalach bedziesz mial trupki i muchi. Gowienka jednak latwiej sprzatnac ;-P
nika

Anek pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anek pisze...

Abi! Nie wyrobiłeś normy przynajmniej 2 notek na miesiąc! Ostatnia szansa ;-))))) Ciekawi mnie też Twój pogląd na szał związany z nowym potomkiek krwi królewskiej :)
pozdrawiam serdecznie

abnegat.ltd pisze...

Zwolennik, a jak możliwość spokojnego zrobienia siku! Można wrócić nawet na drugi dzień - a oni dalej graja. Czasem nawet ci sami ;)

Sereus, witaj :)
Ten cały krykiet nie jest aż tak trudny. Rzucajćy zbijają pałkarzy, a ci zdobywaja jak najwięcej punktów zanim zostana zbici. Zaczynam to lubic :/ :\

Nika, schowałem żarcie, bo zasrały ogródek. Jak się goście nie umieją zachować, niech spadają...

Anek, ruszyłem. cztery litery. Ale żywcem ie ma kiedy. W pracy nie mam dostępu, a w domu mam lenia. Ot i proza...