czwartek, 20 września 2012

What is hot

Czyli najnowsze doniesienia z dziedziny anestezjologii przerabiane na puree przez naszych brytyjskich kolegow.

Temat pierwszy to apoptoza komorek mozgowych u dziecka malego po zastosowaniu znieczulenia ogolnego. Zaczelo sie kilka lat temu, nie pomne kto zacz, pokroil mozg szczurzego oseska, ktoremu wczesniej pozwolil oddychac gazami anestetycznymi. I okazalo sie, ze szczur ow mial cechy uszkodzenia mozgu na poziomie komorkowym. Rzecz jasna trudno jest przeniesc badania tego typu na ludzi, ostatecznie nikt didziow katrupic nie bedzie, ale badania dzieci wykazaly, ze te znieczulane w bardzo wczesnym wieku rozwijaja sie jakby nieco gorzej. Wzieto pod lupe wszystko co uzywamy i okazuje sie ze najbardziej podejrzana jest ketamina oraz gazy anestetyczne z desfluranem i sevofluranem na czele. Doniesienia sa o tyle trudne do opracowania, ze na rozwoj mozgu rzutowac moga czynniki inne, jak spadek cisnienia, przeplywu krwi przez mozg i pare innych.

Temat drugi to rewalidacja i re-licencjonowanie doktorow. Tu wieje groza, nikt nie wie co to ma byc, poki co wszyscy na wyprzodki robia aprajzale - czyli coroczne podsumowanie wlasnych lisci do wienca chwaly vs. plam na honorze - oraz jezdza tlumnie na zebrania naukowe wszelakie celem zebrania wystarczajacej liczby punktow. A ma ich byc piecdziesiat rocznie, co jednak wymaga starannego planowania urlopu szkoleniowego.

Temat trzeci to w zasadzie temat pierwszy tyle ze u staruchow - excuses moi. Sam jestem, wiec sobie moge. Okazuje sie, ze po szescdziesiatym roku zycia wzrasta ryzyko wystapienia zaburzen kognitywnych, czyli po polskiemu mowiac mozna nieco zdurniec. Problemy z pamiecia, mysleniem analitycznym i takie tam. Poniewaz problem wyszedl z kardiochirurgii, wiec powiazano sprawe ze spadkiem przeplywu mozgowego, ale po blizszym przygladnieciu okazuje sie ze proste to sa kijki do nart. A i to nie wszystkie. Poki co korelacje sa niejasne, wytyczne w lesie - jedno co mamy to nazwe i rzecz jasna akronim: POCD. Czyli Postoperative Cognitive Dysfunction, nie mylic z COPD palaczy.

Kolejny, bardzo goracy temat to statystyka, ktora BBC naglosnilo w zeszlym roku: w trakcie weekendow oraz nocy nalezy brytyjskich szpitali uniakc jak ostatniej zarazy, bo szansa na zgon jest ca. 40% wyzsza niz w dzien. Po mw. roku dociekan - problem jest walkowany od zeszlego zjazdu - korealacja brak specjalisty/wzrost smiertelnosci dalej jest starannie rozpatrywana.

Odnosnie krwiopijstwa, a glownie krwiodawstwa, jak zwykle wystapilo kilku prelegentow, ktorzy udowadniali na wyprzodki tezy przeciwpolozne. Ortopeda tweirdzil ze z kazdym gramprocentem krwi mniej wzrasta dlugosc pobytu i ryzyko powiklan, a anestezjolog, ze owszem, rosnie - ale z kazda jednostka przetoczonej krwi. Poki co problem jest z gatunku "czy kupowanie zapalniczki w kiosku zwieksza ryzyko raka pluc". Badania trwaja. Co nie znaczy, ze przetoczywszy krew komus, kto po biodrze mial Hb 8g/dL, nie bedziemy sie musieli tlumaczyc w centrali krwiopijcow.

I wreszcie interesujacy wyklad na temat otymizacji pacjenta do duzych zabiegow w jamie brzusznej - wystapil kolorectal i ku mojemu zdziwieniu szczeremu wykazal sie nieprawdopodobna wrecz znajomoscia fizjo- i patofizjologii czlowieka. A ponoc w ogole nie kumaja spraw, ktorych nie da sie rozwiazac bez noza...
W skrocie zalecenia sa proste: skrocenie okresu glodowki, podawanie plynow z wysoka iloscia wodoroweglanow w specjalnym rezimie do 2 godzin przed operacja, jak najmniej - a w zasadzie wcale - drenow, sond, wkluc i cewnikow, szybka, forsowana mobilizacja i ograniczenie opiatow na rzecz zewnatrzoponowki badz TAP-bloku. Statystyka wygladala conajmniej zachecajaco.

Z dowcipow: trafil sie anestezjologwi pasztet dramatyczny, mianowicie intubacja do naglego zabiegu kobiety z przerosnietym wolem guzkowym. Ktore praktycznie zagniotlo tchawice i krtn na amen. Wsadzil byl bronchoskop, po bronchoskopie maluska rurka, zabieg sie odbyl, przy ekstubacji ogladnal jescze wszystko czy nic nie urwal i kobieta cala i zdrowa pojechala do wybudzalni. Po czym opis przypadku anestezjolog wyslal do 8 specjalistow od trudnej intubacji w UK i jakby tego bylo malo - 4 w USA. Otrzymal 12 jedynie slusznech odpowiedzi jak nalezy prawidlowo podejsc do tematu, z tym, ze kazda z tych 12 odpowiedzi byla inna, a specjalisci, nie wiedzac o pozostalych opiniach, potepili sposoby polecane przez ich szanownych kolegow w czambul. Co jasno wskazuje, jak istotne jest na sali sadowej, kto zeznaje w naszej sprawie.

Ogolnie wielki swiat, wykladowcy z Kanaday, Stanow, Australii, tumbylcy - mozna sie poczuc prze chwile tak... jakby mniej wsiowo.

Ide na swiatowe espresso.

środa, 19 września 2012

AAGBI Bournemouth 2012



A to na wypadek gdyby ktos chcial spotkac Abnegata and con. na kongresie w przyszlym roku.

Maluska relacja wieczorem.

O ile nie zapomne.

Albo nie załyszczę...

-----------------------

...a tu updacik espressowy z widokiem na klify...

czwartek, 13 września 2012

Gold over love?

Andy-Boy w końcu wygrał. W zasadzie, będąc na jego miejscu, postarał bym się nie-wygrać finału US Open, przechodząc w ten sposób do historii tenisa jako finalista z największą listą przegranych finałów pod rząd. Ostatecznie lepszy rydz niz nic. Jak nie można mieć Oskara to i Złota Malina ma swoja wartość.

Andy wzbudził zachwyt tumbylców rozwiązując filozoficzny nieomal problem: czy zostanie pierwszym od lat wielu Brytem triumfującym w Wielkim Szlemie, czy też niespełnionym Szkotem. Z pewną taką nieśmiałością czekam teraz na nadanie mu Sire’a. Choć może jeszcze nie teraz?

Póki co doceniła go Jej Królewskiej Mosci Poczta, malując kilka ze swoich skrzynek na złoty kolor. Co jest najlepszym przykładem na przewagę dopingu pozytywnego nad negatywnym - chłop się tak ucieszył, że wygrał szlema. A nasza wieś urocza zyskała atrakcję turystyczna - rząd samochodw z rodzinami ubranymi odswiętnie oraz nie wyczekuje na swoje pięć minut. Każdy chce mieć zdjęcie z bohaterem.

Tu powraca pytanie, co jest ważniejsze dla tenisisty- medal z olimpiady czy szlem? Przywożąc złoty medal w tenisie był jednym z wielu sportowców brytyjskich, którzy tego dokonali. A tu jest sam - jeden...

No właśnie - ważny ten złoty medal czy nie?

Do pieca dołożył doskonały polski brydżysta, z nazwiska nie wymienię z przyczyn zachowawczych, któren to złote medale paraolimpijczyków zmieszał z - litościwie zmiękczmy ton wypowiedzi - błotem. Z jednej strony ma rację - ostatecznie jeżeli ktos nie może wystartować na olimpiadzie, to znaczy że jest na nią za słaby. Koniec i kropka. Ja tez bym chciał zdobyć złoty medal w biegu na 5 kilometrów, ale choćbym oddał mocz oraz stolec, nie utrzymam tempa 23 km/godzine dłużej niż przez 15 sekund - a tak trzeba biegać przez dobre 14 minut by myślec o finale. Z drugiej strony bardzom dumny ze swoich osiągnięć i chcę mieć mozliwość zdobycia złotego medalu - tylko domagam się równych szans! Chcę startować w grupie ludzi po czterdziestce z otyłościa - nazwijmy to konkurencją 5k/+40/+30. To drugie to wiek, trzecie- BMI.

Z drugiej strony nasz najlepszy brydżysta dowiódł niezbicie, że jest prawdziwym politykiem - co dla mnie oznacza aroganckiego buca bez grama przyzwoitości - stwierdzając wszem i wobec, że ludzkość rozwiajać się będzie tylko wtedy, gdy podziwiać będziemy ludzi pieknych, mądrych i silnych a nie jakichś tam paraolimpijczyków z pourywanymi kończynami.

Jeżeli to nie są poglądy faszystowskie - to jakie są?

piątek, 7 września 2012

Urlop potrzebny od zaraz

W czasch NHS usłyszałem o tak zwanej unwind policy, która to ma za zadanie unwindnąć biednego konsultanta, coby na urlop nie pojechał zestresowany. Innymi słowy, przyszły urlopowicz dostaje pierdółki bądź papiery i nikt mu na łeb nie wrzuca listy z czternastoma pacjentami, z których połowa ma ASA IV. Trust ów był tak miły, że pozwalał również nawindnąć się bezstresowo, co jak łatwo zgadnąć jest procesem do unwindnięcia odwrotnym.
Ale nie u nas...

Gdy doda się do kupy lot Ryanairem, lądowanie o północy i trzy dni z ośmio-pacjentowymi listami - po urlopie nie zostaje chocby wspomnienie. Nawet wątroba przestała mnie łupać. Na szczęście dzisiaj jedna pani zapłaciła sobie za wygląd a'la "przejechana przez lorę z węglem", dzięki czemu sterczała na liście jak pierwszy przebiśnieg na polu. Czy raczej ofiara owej lory na poboczu. Zabieg co prawda czterogodzinny, ale jeden. I łyk-end (pisałem już kiedyś: to od łyku świeżego powietrza; copyright: Papa Chmiel. Kto czytał Tytusa et consortes, ten wie).

Lot Ryanairem niestety trzeba dodawać do kupy, bo do niczego innego się dodać nie chce. O'Leary zwyzywał ostatnio pasażerów od idiotów co jednoznacznie pozycjonuje klasę jego firmy na poziomie owej kupy. Korzystałbym z usług innego przewoźnika, ale z tymi jest jak z Ickiem, co to chciał wygrać milion w lotto i modlił się o to sumiennie każdego ranka i wieczora. Zagrzmiało, chmury się rozstąpiły i nieco windnięty Jahwe zawrzasnął: Daj mi szanse! Kup choć jeden los!!!

W dodatku zdechł internet. Nie tam, żeby na chwile - od przyjazdu pokazał się na 5 minut, po czym jak go zeżarło we wtorek, tak do tej pory Belkin mruga pomarańczowym oczkiem. Stan jest wpier.nerwujący wyjątkowo, bo jeb.łoczdog blokuje mi wejście na wszelkie podstawowe strony netu. Jak ten stan się utrzyma dalej, Belkin zacznie mrugać fioletowym...

Mam depresję pourlopową. Co w połączeniu ze zdewastowaną wątrobą daje dość ponury obraz. Przydał by się teraz taki urlop po urlopie celem podratowania zdrowia. Niby znałem możliwości Karoliny, kobita jest słusznego wzrostu i ogólnie lubi stan zmacerowania istoty szarej, ale że mi strzyma w pięciodniowym maratonie... A honor nie pozwala powiedzieć kapitaliście pas... No żeby kobieta była w stanie zdzierżyć trzy czwarte litra na głowę???

Zdecydowanie chcę na urlop. Tylko tym razem gdzieś, gdzie nie ma monopolowego.

sobota, 1 września 2012

Mam zwolnienie

To w jakis sposob usprawiedliwia moja nieobecnosc ;)
...mam nadzieje...