niedziela, 4 marca 2012

Oda do nosa

Inwokacja:
Panie, nie dziękuję Ci za mój nos, lecz za to, że go lubię.


Niby drobiazg - czasem się zapcha, czasem wyrosną z niego kudły, okrutnie bolesne przy wyrywaniu - ale ogólnie wisi sobie na środku twarzy i nie wadzi nikomu. No, niby tak. Ale jednak...

W zamierzchłych czasach o wyglądzie naszego kulfona mogliśmy wnioskować pośrednio, z zachowania otoczenia czy też efektów specjalnych. Wytykająca palcami i szydząca z nas gawiedź czy też wrażenie, że przy mocnym wietrze zaczynamy halsować w prawo, mogła nasuwać podejrzenia, że z nosem coś jest nie tak. Bogaci dodatkowo mogli zafundować dzieciom kosztowny drobiazg pod postacią portretu przodka, jednakowoż był to dowód na posiadanie zgrabnego nosa bardzo wątpliwej natury. Toż pacykarze kadzić mogli. O lęku przed włóczeniem końmi wokół pałacowych murów nie wspominając.

Przełomem w chirurgii plastycznej nosa było wynalezienie lustra. Wtedyż to masa niedorobionych nieszczęśników, miast cierpieć za miliony, zaczęła się wpatrywać uporczywie w swój kulfon przebrzydły, doszukując się dziury w całym. A nawet dwóch. Ostatecznie problem blondynki z lokami jest problemem uniwersalnym, toż z tego żyją producenci prostownic, lokownic i wszelkiej maści farb do włosów. Przerażeni posiadacze gruch zamarzyli o orlich nosach, ci z orlimi o kaczych dziobach, a szerokonosi o gruchach. Zatarli ręce golibrodzi - złoty interes się kroi, byle by tylko lustro do każdego domu dostarczyć, a nosów do poprawki nam nie zabraknie!

Przy okazji widać wyraźnie, jak wynalezienie luster wykoleiło zacnych mistrzów obcinających włosy pchając ich w tory chirurgicznej hordy żądnej krwi.

Kolejnym krokiem milowym gruchoplastyki było wynalezienie fotografii - toż nawet najtwardszy by się załamał widząc swój koszmarny nochal wystający z fotografii rodzinnej na ślubie bratanicy Krysi - a gwoździem do trumny naszego dobrego samopoczucia była technologia cyfrowa. Pierwsze próby wpędzenia nas w kompleksy nie były najbardziej udane, toż każdy mógł zwalić wygląd swój na matrycę 300kpx - ale sadyści nie dali nam chwili wytchnienia. Nie minęło lat kilka, a każdy w domu może mieć maszynkę wielkości pudełka zapałek z rozdzielczością 15 - piętnastu! - megapikseli. Że co, że niby jest to potrzebne dla lepszej jakości zdjęć? Akurat. Większość optyki w głupach nie dorasta do takiej rozdzielczości, toż jedyną przyczyną posiadani gargantuicznej wręcz wielkości zdjęcia w komputerze jest możliwość nieograniczonego powiększania naszej facjaty, z której coraz bardziej szyderczo rzuca się na nas nasz własny kinol!

I pryszcze; jest to dowód na zawiązanie spisku kosmetologów, plastyków i producentów Acnosanu, ale nie będziemy się tu zajmować wątkami pobocznymi.

Takiego ciśnienia nie wytrzyma nawet skała.

Młodzian był wcale ładny. Twarz szczera, nieco orientalna. Grucha gruchowata. I zażyczył sobie czego? Tak jest! Żeby mu zrobić bardziej w szpic. Taki - orli. Obudził się dwie godziny później, szczęśliwy, krwawiący z oczu oraz nosa, z wyrazem twarzy nasuwającym nie do końca jasne skojarzenia gdzieś pomiędzy rozpędzoną ciężarówką a pięścią pana Kliczko... czy wręcz kopytem końskim celnie lokowanym...

Nie wiem co lepsze. Mieć opływową gruchę, co to niezależnie od kierunku wiatru stawia taki sam opór powietrza, czy rzymsko-góralski, tnący ze świstem powietrze. Ciężki jest los człowieka postawionego pomiędzy żłobem siana a żłobem owsa - można zdechnąć z głodu.

I wreszcie - last but not least - aspekt ekonomiczny - znam lepsze sposoby na wydanie prawie 20kpln. Toż facjatę można przefasować za 5 zeta: w piątkową noc, w knajpie w centrum Middlesbrough, pijemy jedno piwo (można taniej, wystarczy tego piwa nie pić - ale ostatecznie jestem anestezjologiem) po czym stajemy na środku i ryczymy radośnie: F*&k Y*&, Smokies*!!!

------------
*Ponoć na psychofizyczny rozwój tumbylców wyjątkowo negatywnie wpływa ilość dymu z pobliskich zakładów przetwórstwa całkowicie toksycznego...

12 komentarzy:

thalie pisze...

zerknęłam w lustro. nos ok. 20kpln zostaje w kieszeni :)

abnegat.ltd pisze...

Thalie, tak się zaczyna... A potem zespół Pinokia...
xD ;)

Anonimowy pisze...

Hahaha, ja też swój lubię, chwała Bogu, że nie jest wielkości guzika, tylko trąbka, jak się patrzy ;-)))
nika

abnegat.ltd pisze...

Nika, gram akceptacji lepszy niz kilo chirurgii ;)

lavinka pisze...

Pamiętam jak mając lat bodajże 13 a może 14 (ten wiek) obejrzałam swój nos w bombce choinkowej i z miejska znienawidziłam. Na szczęście po jakimś czasie mi przeszło (chyba mieliśmy za mało bombek w domu). Nos mam słuszny (po pradziadku zdaje się, bo rodzice i dziadkowie mieli małe i krótkie) i długi, z lekkim garbkiem i pumpelkiem na czubku, ale teraz uważam, że dodaje mojemu profilowi charakteru ;)

Za to kiedyś mocno od rówieśników oberwałam za odstające uszy i do dziś nie za bardzo je lubię, aczkolwiek twarz urosła mi na tyle, że prawie nie widać iż nieco odstają. Przestałam zbierać na operację, odkąd usłyszałam, że moje uszy delikatnie odchylają się do dźwięków. Wszystko da się pozytywnie wytłumaczyć ;)

abnegat.ltd pisze...

Lavinka, mozemy sobie klub zalozyc klapouchych xD
Za to lepiej czuje z ktorej strony wiatr wieje... Ale operacja mi przez mysl nie przeszla. Moze dlatego zem chlop?

Inessta pisze...

A ja tam w pełni popieram poprawianie i korygowanie skalpelem. Oczywiście w granicach rozsądku. Sama jestem skorygowana skalpelem i nikt mi nie wmówi że zrobiłam źle. Odzyskałam pewność siebie, zrobiłam się odważniejsza i świadoma swojego wyglądu, który teraz bardzo mi się podoba. Zrobiłabym to jeszcze raz pomimo bólu jaki mi towarzyszył po operacji. I to nie przez jeden dzień. Jeśli można to warto poprawić lub skorygować ostające uszy, duży czy krzywy nos. Choćby żeby lepiej się poczuć i pozbyć się kompleksów zatruwających nam życie.

abnegat.ltd pisze...

Innesta, jak sie nie da zaakceptowac - co robic ;)

lavinka pisze...

asFacetom jakoś łatwiej uchodzą braki w urodzie. :) Co ciekawe, jeśli mi ktoś otwarcie dokuczał, to zazwyczaj niegrzeszący urodą. Zawsze się zastanawiam, skąd w tylu ludziach bierze się chęć do krzywdzenia innych, ot tak. Ciekawe czy dostają % od chirurgów, bo na pewno narajają im wielu klientów.

Anonimowy pisze...

Abiś, obacz ten cud-szpital w Gdańsku.
http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/56,35612,11313603,Szpital__jak_z_amerykanskiego_filmu__UCK_juz_dziala_.html
Ale i tak kocham swój wojskowy :-)))
nika

Anonimowy pisze...

No żeby zaraz z łapami,też od Smokie bardziej lubię Pink ...,Jethro ... i takie tam...Zwolennik.

abnegat.ltd pisze...

Zwolennik, to jest rownie skuteczne jak Lubartowska xD