wtorek, 20 marca 2012

Bo zupa

Przeczytało mi się właśnie w naszym czołowym tabloidzie jak to pewna pani została obsłużona w SORze. Badanie po łebkach, wywiad po łebkach, leczenie na odwal się.

Z jednej strony mamy tego, który płaci za usługę, czyli tak zwane klienta, w służbie zdrowia zwanego pacjentem. A z drugiej strony mamy pracownika, który dostaje pieniądze, nazywanego lekarzem. I w tej relacji wykonawca pozwala sobie na kompletne olewanie swojej pracy - bo zmęczony jest, bo dużo pacjentów, bo przychodzą i zawracają głowę, bo dyrekcja płaci gówniane pieniadze albo nie płaci wcale. Co jest najbardziej przerażające, w rzeczonym artykule sama autorka przyzwala na to, co się wokół niej dzieje. Bo lekarz może się obrazić i w ogóle nic kurwa nie zrobi!

Polska zdolność do tak zwanego radzenia sobie zaczyna obracać się przeciwko nam. Wychwalamy polskiego pracownika, co to potrafi zawatować korki gwoździem i pracować dalej, szydząc z Niemca, który zatrzyma produkcję i wezwie fachowca-zawodowca. Ale nie widzimy, że ten sam mechanizm, który w czasach głebokiej komuny pozwolił działac służbie zdrowia na strzykawkach jednorazowych wielokrotnie sterylizowanych, produkuje bylejakość. W kolejnym szpitalu Pan Ordynator zarządził, żeby gastroskopy wkładać do dupy. Bo pieniedzy mało na zakup nowych, bo stare się psuja, bo pacjenci wymagają diagnostyki. Przecież sterylizujemy sprzęt pomiędzy zabiegami - więc w czym problem? Kolejny typowy przykład polskiego zaradnego myślenia - jeżeli ktoś nasra na chodnik, należy gówno przykryć estetycznie wyglądającym sreberkiem.

Problem nie jest nowy, większość z nas zdaje sobie sprawę - więc w czym problem? W odbiorcy roszczeń - największa naszą wadą jest całkowity brak samokrytycyzmu. Winni są zawsze ci jacyś wyimaginowani oni.

I tak sobie mysle, że nie mamy szans. Bo przyczyna nie leży w lekarzach czy służbie zdrowia - toż na studiach lekarskich nie ma zajęć z tumiwisizmu. Przyczyna leży w naszej polskiej, kurewskiej naturze..

18 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Pisałam kiedyś o swoich problemach zdrowotnych. W każdym razie od kilku dni znów się męczę - bóle brzucha, wymioty, gorączka, brzuch twardy, wzdęty itd. Oczywiście trafiłam do SOR - podstawowe badania, RTG, kroplówki. Internista twierdzi że brzuch jest chirurgiczny i nawet nie chce mnie tknąć, chirurg szukał niedrożności jelit i zapalenia trzustki, gdy nie znalazł, sprawę odpuścił. Na zabieg się nie nadaję, więc tym samym nie nadaję się do przyjęcia na oddział. Po kilkugodzinnej poprawie objawy wracają, znów SOR, cała zabawa od nowa i kolejny raz wypis... I tak już 4 razy. Chirurg z internistą cały czas spierają się kto tak naprawdę powinien mnie leczyć, ale żaden nie wie co tak naprawdę się dzieje... Zastanawiam się ile jeszcze czasu potrzeba by coś do nich dotarło...?
Lena

Zmija37 pisze...

My - czyli pacjenci nie powinnismy zakopywać głowy w piasek bojąc się, że jak się odezwiemy to Miłościwie Nam Panujący Lekarz odmówi posługi -ok, odmówi, są inni.
Tylko z drugiej strony są rzesze miauczących, marudzących "misiętonależy", "panjesttuodtegojak." itd.którzy potrafią skutecznie zniechęcić lekarzy do reagowania, a pozostałych pacjentów ustawić na straconej pozycji.

Krzysztof Stenografow pisze...

Uwielbiam to, jak z braku lepszego wyjaśnienia tworzy się mit o jakiejś kurewskiej naturze Polaków. Znakiem tego Bułgarzy, Chorwaci, Czesi, Rosjanie, Słowacy, Macedończycy, Kaszubi, Ukraińcy, Białorusy też mają naturę. A Niemcy mają naturę, tylko nie kurewską, czy może też kurewską? Bo natura sama (kurewska) sprawiła, że powstało coś takiego jak służba zdrowia (zdrowia? dobre sobie!). Bardzo przewrotna ta natura, stworzyć niesłychanie skomplikowany system, który działa źle. Każdy inżynier przyzna, że to o wiele trudniejsze, niż zbudowanie systemu działającego sprawnie.

Bo jak Anglicy pochlani w bryzg wyją na centralnym placu polskiego miasta, to nie ma nic wspólnego z ich kurewską naturą. Bo niemiecka natura jest tak porządna i praworządna, że od 20 lat i więcej zatrudniają rzesze Polaków na czarno do czarnej roboty (np. kastrowanie knurów).

Aby szybciej zakończyć dyskusję skręcę od razu na nazizm: naturą Żydów uzasadniano konieczność ich eksterminacji. Komuniści tych samych argumentów używali względem wrogów ludu - naturą wroga ludu jest wrogość wobec ludu, ergo, lud go kęsim.

abnegat.ltd pisze...

Lena, tego jest cala masa - od pasozytow po choroby ukladowe. SOR Ci raczej nie pomoze, do tego to raczej jakis dobry klinicysta by sie przydal.

Zmija, to nawet nie to, ze lekarz to a pacjent tamto. Ta bylejakosc jest w nas. Takie - przyzwolenie na wlasna bylejakosc. Brak wstydu. Brak odpowiedzialnosci.

Albo za duzo Gazety poczytalem.

Flamenco, to tez bylo kurewstwo - nasz udzial w ich mordowaniu. Nasz - wasz. Zaraz sie dowiem ze odpowiedzialnosc grupowa, ze semantyka nastolatkow.

To jest wpisane w nasz slownik i w nasza gramatykw. Bylejakosc. Pierdzenie w stolek. Gburowatosc. Ja-ja-ja oraz mi-mi-mi. A reszta won. Dwoch gosci zachowuje sie chamowsto, zwraca sie im uwage i dostaje sie w ryj. Zwracasz uwage ze pies lazi bez smyczy i ladujesz w trumnie.
To nie jest uposledzenie relacji lekarz-pacjent czy szerzej fachowiec/uslugodawca - petent. To jest brak szacunku do innych, dehumanizacja kontaktow miedzyludzkich - a wszystko wylazi z naszej bylejakosci. Przyjsc, odbebnic, spierdalac. I byle by nikt od nas nic nie chcial. Szef to w naszej swiadomosci upierdliwa kurwa czyhajaca na nasze potkniecia a lenistwo i cwaniactwo rowna sie inteligencja.

Gdybys mial watpliwosc dlaczego pisze o naszej kurwowatosci wewnetrznej - idz na SOR w Angli. Tez sa kolejki. Tez sa pacjenci - czesc z nich domaga sie tu i teraz. Ale jest tez usmiech, zaangazowanie.

I paracetamol.

Ale to akuratnie inna para bamboszy.

Anonimowy pisze...

Zmija37 - problemem polskiej służby zdrowia jest to, że nim się człowiek dopcha do innego lekarza to zdąży już mu przejść to co mu było - w ten czy inny sposób. Trzeba jednak mieć zdrowie, by chorować.

Flamenco108 - odmienna kultura społeczeństwa Polskiego, czy innych krajów okupowanych przez długi czas, to nie mit. Ktoś nawet opracowywał to, syndromem postkolonialnym nazywając (na przykładzie dawnych koloni, ale zachowania społeczne pozostają takie same). Dobrym przykładem jest podejście do służb porządkowych - w Polsce dalej załatwianie czegoś przez organy do tego służące to "kapusiostwo", bo to przecież donoszenie "im" na "nas".

Anonimowy pisze...

Abi, proszę, nie mów jak chirurg. Bo Ci się zaraz łacinnik przyczepi do fleksji :P

:)
pzdr - n.

Anonimowy pisze...

Abiś dobrze gada, polać mu. Trafił jak zwykle w mordę jeża w samo cholerne sedno. Ja chirurgów uwielbiam, zwłaszcza neuro, więc do łaciny się nie przyczepię - jest modelowa :-)))
nika

Anonimowy pisze...

Może nie jesteśmy tacy najgorsi...http://www.se.pl/wydarzenia/swiat/irlandia-umara-po-seksie-z-psem-matka-czworki-dzieci-dostala-smiertelnej-alergii_195134.html Artykuły w tego typu gazetach nie są raczej oparte na EBM.

Anonimowy pisze...

Abi, rozumiem, ale mój rodzinny to internista, jak tylko mnie zobaczył skierował na szpital - bo najprościej i najszybciej. A u nas szpital = SOR. A tam mądre doktory zwalają jeden na drugiego, ale żaden z nich nic nie robi... Bo po zabiegu, bo obciążona, bo powikłana, bo to, bo tamto... Każdy znajdzie coś dla siebie :-( A wszystko i tak sprowadza się do jednego - chirurg. Więc średnio co kilka godzin po raz kolejny ląduje w kolejce przed gabinetem kolejnego specjalisty, by spędzić tam kolejne kilka godzin. Ciekawi mnie ile jeszcze wytrzyma mój organizm...
Lena

Zadora pisze...

A mi się kurewsko chce spać, widać taka natura ;-)
Ponarzekać tez naturalne - nawet Abiego na rozproszeniu jeszcze nie odpuściło.
Ja tam sie doktorom nie dziwię, że Leny ciąć nie chcą. No cholera nie wiedzą co ale mają ciąć lub faszerować czym popadnie? Żal że Lena się męczy ale chyba lepiej najpierw trafna diagnoza potem działania a nie odwrotnie? Trzeba chyba szukać kogoś kto ma większą wiedze od tych, którzy w lokalnym szpitalu nie moga postawić diagnozy. Tak jak z mechanikami. Są tacy co kół wymienić nie potrafią i tacy co po samym dzwięku silnika wiedza co jest nie tak. Tyle, że nie da się z człowiekiem tak jak u mechanika. Ten jak naprawia to poprostu wymienia. U ludzi ten numer raczej nie przejdzie.
Z tą kurewską naturą Abi nie przesadzaj, bo z nia jest tak jak z przekonaniem, że jesteśmy największe moczymordy na świecie. Tyle, że tak samo o sobie myśli większość narodów ościennych i tych dalszych też. Angole tez chleją, czyż nie? I też pewnie maja kurewską naturę, która tylko objawia się w czymś innym niz u nas.

Szaman Galicyjski pisze...

@ Lena: spróbuj podsunąć swoim doktorom takie słówko "porfiria". Twoje objawy bardzo mi ją przypominają, ale dgn postawiona przez internet warta jest tyle co nic.

Abi, masz rację, natura jest ważna, ale i Flamenco ma rację, żeby nie uogólniać.
Osobiście pozostałbym w ocenie na poziomie nieco płytszym (braku)kultury osobistej i stosowania zasady odpowiedzialności zbiorowej. Każdy doktór jest kurewskim konowałem i każdy pacjent jest kurewskim bomisiem until proven innocent. Patrz wpis Adepta z wczoraj.

Anonimowy pisze...

Greg, ależ broń Boże ciąć... Chodziło mi bardziej o to, że bada mnie dziesięciu różnych specjalistów, ale żaden nie chce wziąć za mnie odpowiedzialności, tylko zwala na kolegę...
Lena

Anonimowy pisze...

@Szaman - odpowiem na email.
Lena

Zadora pisze...

Lena - oczywiście, że nie ciąć. Mam nadzieję, że Cię zdiagnozują i pomogą skutecznie. Tak sobie tylko pojechałem po skrajnościach, żeby mocniej zaakcentować wypowiedz.
Dużo zdrowia :-)

Unknown pisze...

O, Szaman, prawie Ci wyszedł cytat z Łysej Śpiewaczki - Ionesco
"PAN SMITH:
... wszyscy doktorzy to szarlatani. I wszyscy chorzy też. Tylko marynarka
jest uczciwa w Anglii"
A znasz? Lubisz komedie absurdu? Ciekawa jestem
Ella

Szaman Galicyjski pisze...

Ella, dziękuję, że znalazłaś mi takie towarzystwo. Niechcący to było, ale w końcu Ionesco to Rumun, więc coś tam chyba wiedział. Śpiewaczki nie znam, kiedyś zacząłem to czytać, ale mnie takie rzeczy męczą, wolę coś bardziej realistycznego.

Alex pisze...

Witam:)

Zaglądam tu od niedawna, odnośnie tematu:

Wałkujemy ostatnio pewna sprawę z lekarzem stomatologiem...
Otóż poszłam do niego z bólem
On; leczenie kanałowe
Ja; Ile?
On: 450 zł
Ja: ile wizyt?
On: na 2 zamknę
Ja: OK.

Jestem po 3 wizytach czeka mnie 4, okazało się, że leczenie kanałowe nie obejmuje usługi plombowania zęba, czyli koszt całkowity wyniesie mnie 600 zł.

Dla mnie to paranoja - jak można leczyć ząb - nie biorąc pod uwagę jego zamknięcia.

To tak jakby chirurg usunął wyrostek, ale za zaszycie jamy brzucha zażądał kolejnej opłaty...

I co mam zrobić? chodzić z wyleczona dziurą w zębie? czy wybulić kolejne 150 zł?

To tak odnośnie absurdów zdrowotnych...

Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

@Alex - to jeszcze nic...
Ja byłem u sadystkiw listopadzie, to rozwierciła kanały, wydrążyła ile tylko mogła i... spowodowała zapalenie okołowierzchołkowe. Takie, że ból nie dawał mi żyć. Na kolejnej wizycie dzień po nie wiedziała co jest grane, coś obejrzała, znowuw zięła kasę i... Weź się lecz przeciwbólowo sam! Na 3 wizycie jak jej powiedziałem o zapaleniu okołowierzchołkowym to już dała antybiotyk, ale porzadnego leku przeciwbólowego? Nieeeetaaaam, po co? Niech się pacjent męczy.
5 wizyt mnie kosztowało to leczenie i około tysiąca PLN łącznie.

I wiecej do tej konowałki nie pójdę, choćby mnie koniami ciągnęli. Tak działa rynek. I odradzę gabinet innym.