czwartek, 9 lutego 2012

POCD

Czyli Postoperative Cognitive Disfunction. Problem niby znany, jednakowoż od pewnego czasu wyraźnie wzrasta jego popularność. Czy - nazywając sprawę inaczej - jego świadomość wśród anestezjologów. Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że problem dotyczy jedynie zaawansowanych sklerotyków i ludzi poddawanych hipotermii, jednak coraz częściej podnoszone jest larum, że nasi pacjenci nie są tacy sami po zabiegu...

Przyczyna owegoż pogorszenia stanu naszej jednostki centralnej jest niezupełnie jasna. Ostatnio przeprowadzone badania dowodzą, że sześciodniowy szczurzy osesek poddany działaniu gazów anestezjologicznych ma wyraźnie zaznaczona apoptozę neuronów kilka godzin później.

Gdyby ktoś chciał dyskutować o humanitaryzmie (-yźmie??!?), wyjaśnię pokrótce: ocenia się martwicę poszczególnych neuronów, oglądając poćwiartowane mózgi nieszczęsnych pod mikroskopem.

Inne badania starały się udowodnić - i to z dobrym skutkiem - że anestetyki są niewinne, a wina leży po stronie chirurga (nie ma bata - musiał te badania robić jakiś dożarty anestezjolog), a dokładniej urazu chirurgicznego, który to ma aktywować komórki gleju i cytokiny w hipokampie. Jeszcze inne wiążą upośledzenie poznawcze mózgu z hipotermią - jak to się dzieje w przypadku zabiegów kardiologicznych w krążeniu pozaustrojowym - bądź wiekiem matuzalemowym pacjenta. Jak by nie było, idąc na zabieg musimy brać pod uwagę ryzyko, że nasze zdolności do rozwiązywania złożonych zadań spadną a procesy poznawcze zostaną zredukowane.

Co nie znaczy, że ryzyko zamiany nas w srające pod siebie warzywo jest duże. Ale jednak.

Wyłania się tu kilka problemów.

Pierwszym jest konieczność wykonania badań, które powiedzą nam jaką techniką powinniśmy znieczulać. To akuratnie wydaje się być proste - weźmie się dwie grupy ludzi, jedna znieczulana tak, druga owak i się wynik dostanie w trymiga. Nic bardziej mylnego... Największym problemem jest ocena zdolności poznawczych przed i po zabiegu. Bo jak takie testy niby przeprowadzić? Gdy mistrz szachowy przestanie rozróżniać pionki - tu mamy sytuację oczywistą. Ale tylko w temacie, że coś mu zaszkodziło, bo co - to jest temat odrębny.

Drugi problem to nastawienie pacjenta. W czasach, gdy wyjeżdżałem z Polski, sprawa była prosta. Wchodziło się na salę, „Pan/Pani się położy na boczku”, „Zimne na plecach”, „Teraz igła”, „NIE RUSZAĆ SIĘ, MÓWIĘ” i podpajęczynóweczka zrobiona. Ostatecznie pani sklepowa pojęcia nie ma żadnego za cholerę o technikach anestezjologicznych, fizjologii, histologii, parazytologii i geologii - to co ona nam tu będzie się wypowiadać. Proste? No niby tak. Tylko to nie pana anestezjologa będą napierniczać plecy, nie one będzie miał uszkodzenie nerwów - czy co tam jeszcze jest przypisane do wbijania igieł w żywego człowieka. Stąd system patriarchalny został zastąpiony partnerskim - anestezjolog ma jedynie opisać możliwe dla pacjenta techniki wraz z powikłaniami - a pacjent sam sobie świadomie technikę wybierze. Teraz proste? No niby. W praktyce sprowadza się to do „ja chcę spać i nic nie wiedzieć - a o powikłaniach to pogadamy w sądzie, jak się przydarzą”.

Skąd mi się wziął topic*? Przyszła dzidzia lat 25 do pypciektomii na szyi. W dawnych czasach ani bym z dyżurki nie wylazł - chirurg, który by chciał wymóc wycięcie czegoś takiego w ogólnym, spowodował by zgon anestezjologa. Ze śmiechu. Ale teraz jest inaczej - teraz mamy partnerstwo. Dzięki czemu dzidzia, której wydaje się, że anestezja to jak wyskoczyć na kawę z pączkiem, wydusiła na chirurgu, że spać będzie. Tłumaczyłem tak i siak - rady nie było.

I tu jest dobre pytanie. Na ile możemy decydować za innych. Bo z jednej strony wiedzę mamy większą. Znamy doniesienia, statystyki i wytyczne. Ale z drugiej strony toż to nie ja będę mówił papu na widok stolca.

-----------
*European Jurnal of Anaesthesiology, Vol 29, No2, Feb 2012, p.61, Editorial: „The possibility of postoperative cognitive dysfunction in obstetric anaesthesia following caesarean section”, Subhamay Ghosh

29 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ha! Ja byłam usypiana dwa razy i łaciny oraz greki nie zapomniałam :-))) Ale przez długi czas od wybudzenia nie mogłam podnieść powiek, takie ciężkie miałam. Ale w sumie przyjemnie było - pospałam sobie w ciepłym łóżeczku :-)
nika

abnegat.ltd pisze...

Nika - ktorys z filozoficznych twierdzil, ze uklad uszkodzony nie moze ocenic uszkodzenia ;) A serio-serio - nie wiadomo co i jak na nas wplywa.
Poza tym coz znaczy pare godzin Sevorane w porownaniu z 12 litrami czystego spirytusu per statistic capita rocznie?

Anonimowy pisze...

Ehehehe, no prosię. A spiritus movens czyści i konserwuje ;-P
nika

abnegat.ltd pisze...

Nika, jestesmy Polakami - wiare w cudowna, ozdrowiencza moc alkoholu wyssalismy w dziecinstwie ;)

Anonimowy pisze...

Stąd aqua vitae - woda życia, okowita ;-P
nika

erjota pisze...

Na prawie medycznym nam mówiono, że to prawa pacjenta są głownie do ochrony tyłka lekarzy. Bo to pacjent świadomie wybiera sobie leczenie... szkoda, że jeszcze pacjent świadomie też nie liczy się z powikłaniami, które często są wliczone w ryzyko zabiegu, a nie jest to błąd lekarski.

Anonimowy pisze...

A jak funkcje poznawcze anastezjologow? Badał ktoś? Nie wiem czy to przebywanie w oparach ale ta specjalizacja specyficzna jest:) Tylko nie wiem czy charakter się w trakcie zmienia czy po prostu ciągnie specyficznych ludzi. I żeby nie było zestudiow pamietam,ze anastezjolodzy byli b.inteligentni ale z takim specyficznym dystansem i poczuciem humoru....ai w większości męscy i przystojni;))

Anonimowy pisze...

A, zaryzykuję, skoro wątpliwość została wyrażona wprost w poście: pisze się TYLKO i wyłącznie: "izmie; -yzmie", a czyta się: "iźmie; -yźmie".
Ale pozwolę sobie jeszcze na jedną uwagę - także dlatego, że ten błąd ortograficzny się często u Ciebie pojawia - wg mnie z dużą szkodą dla jakości bloga. Osobowe formy czasownika z cząstką "by" piszemy łacznie. W tym poście np.: spowodowałby ("on" spowodował - więc forma osobowa 3 os. l.poj., dlatego spowodowałBY łącznie). (Tego komentarza nie musisz absolutnie publikować, napisałam go tylko dlatego, że tę błędną ortografię stosujesz regularnie, a szkoda...)
Nada

Anonimowy pisze...

Jak by tu powiedzieć wcale ale to wcale nie przeszkadzają mi niedoskonałości ortograficzne (mam z tym również problem)czytam ten blog systematycznie z dużą przyjemnością i nic nie poprawiaj Abiś, a jak ktoś ma z tym problem to nie ma przymusu
GB

Anonimowy pisze...

a propos układ uszkodzony... przypomina mi się historia jakiegoś szachisty (możliwe, że amatora), który w pewnym momencie swojego życia zauważył, że grając nie może już przewidywać 8 ruchów naprzód,w tylko 5... więc udał się do lekarza, który stwierdził wczesnoalzheimerowe zmiany w mózgu. chociaż innych objawów nie było.
i przypomina mi się też program "prawdziwe przypadki z izby przyjęć" gdzie pacjent pomimo perforacji jelita upierał się wyjść do domu, bo mu żona wcześniej w szpitalu zmarła i te konowały na pewno jego też ubiją. Przy czym pacjent zamiast mówić "TAK, chcę iść do domu i tam umrzeć", do czego miał prawo, upierał się przy "TAK, chcę iść do domu a jutro sobie pójdę do przychodni", w związku z czym stwierdzono, że pacjent nie jest w pełni władz umysłowych, i siłą go zoperowano.

Zadora pisze...

Nie trzeba dawać sie usypiać, żeby zauważyć spadek tego i owego. Wystarczy, że pamięć jeszcze zostaje szczatkowa, to pamięta się, że coś nam kiedyś lepiej i łatwiej przychodziło. W jakimś kabarecie ostatnio słyszałem o rozpoznaniu choroby SKS. Starość kurwa starość. Normalnie PKP. Pięknie ...

abnegat.ltd pisze...

Nika - rano to bedzie ała-vita... Czy raczej aquakatzenmajer xD

Erjota, prawo przystaje do medycyny jak seks do jeza. Toz my a priori wykonujemy czyn zabroniony, ktory dopiero pozniej jest usprawiedliwiany koniecznoscia wyzsza... A jak pacjent ma dobrego prawnika - jestesmy tam gdzie plemniki na paradzie gejow...

Anonimie#1, dawno temu czytalem prace, ktora udowadniala, ze po 10 latach pracy w zawodzie kazdy anestezjolog to psychol. Cos w tym jest. Natomiast spokoj wewnetrzny bierze sie z faktu, ze za nami nie ma juz nikogo. Jak pacjentowi sie zachce umierac, to sie wola anestezjologa - a przeciez nie bede wolal samego siebie ;)

Nada - dzieki :)
Postaram sie to wyeliminowac, choc musie sie przyznac, ze to cholerne -by/by nigdy mi sie lba nie trzyma.
A -izmami zalatwilas mnie kompletnie - to ja sie natrzasam z Brytoli, ze czytaja po uwazaniu a tu prosze xD

GB - dobrze wiedziec, ze sie ma czytelnikow, co stana murem - choc nie mam racji ;)))
A tak serio-serio - ja sie bron Panie nie obrazam za zwracanie mi uwagi, kuleje mi dodatkowo interpunkcja, choc pracuje nad tym ile moge - ale za to jakiez mile uczucie, ze sie dazy do absolutu...

Anonimie #2, jak on przewidywal 8 ruchow do przodu to on nie byl amator... Nie wiem czy ktorykolwiek program to potrafi, ludzki mozg ponoc bardziej tworzy obraz kolejnych ruchow w ciagach o najwyzszym prawdopodobienstwie niz rzeczywiscie je przewiduje - toz majac 32 pionki na szachownicy 8 ruchow da 32*8 - w dziesietnym to da 10*12...
Ale to tak na marginesie tylko. Natomiast ciekawostka jest fakt, ze uklad uszkodzony jednak swoje uszkodzenie mogl tak precyzyjnie ocenic - chic sytuacja jest wyjatkowa z racji posiadania bardzo precyzyjnego mechanizmu oceny...

A z pacjentami jest dziwnie - pisalem kiedys o matce-nauczycielce i jej odwodnionym dziecku. W koncu kazalem jej napisac, ze wie, ze dziecko umrzec moze a ona mimo to i tak sie nie zgadza na hospitalizacje... Jedno co mnie usprawiedliwia to fakt, ze mlody bylem i ze na studiach nikt nam nie mowil, co w takiej sytacji robic. Bo procedury odpowiednie istnieja, tylko trzeba o nich wiedziec.

abnegat.ltd pisze...

Greg, jak to stare przyslowie mowi, chlopu moze spadac to i owo - byle by nie byl kaleka xDDD

Zadora pisze...

no nie koniecznie w tym temacie była ta wypowiedz :-)
Trzymajmy sie jednak umysłowej sprawności.

abnegat.ltd pisze...

xD
...ale co poczac, gdy z nia tez coraz gorzej...
xDDD

Anonimowy pisze...

tu anonim #2
Nikt nie mówi przecież, że przeciwnik potem robił akurat to, co, pacjent przewidział ;)Ale zaczęłam podejrzewać, że sobie te numerki zmyśliłam, aż musiałam znaleźć źródło.
Proszę -(artykuł z New Scientist, ale w NS się cały nie otwiera, a tu tak:
http://leisureguy.wordpress.com/2006/09/26/brainpower-to-keep-young/

A tutaj bardziej naukowa praca, chyba dotycząca tego samego przypadku:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/0015804921

Anonimowy pisze...

chyba chcę być anestezjologiem :D

Alexis

abnegat.ltd pisze...

Anonimie#2, przewidziec, znaczy rozwinac dowolna kombinacje ruchow na zasadzie jacitak-tymitak ;)
Dzieki za linki.

Alexis, kobiety-anestezjolodzy zyja statystycznie 11 (slownie: jedenascie) lat krocej niz srednia statystyczna populacji... Ale zawod ciekawy, nie powiem ze nie. Nie zamienil bym.

Anonimowy pisze...

To ja dla odmiany proponuję przebadać możliwości poznawcze chirurgów ;-)
W sprawie partnerstwa, to osobiście wolę jednak, by to anestezjolog podejmował decyzję... I to bynajmniej nie dlatego, by móc na niego zwalić winę w razie ewentualnych powikłań, ale dlatego, że to w końcu specjalista, który ma wiedzę, doświadczenie i zwyczajnie "wie lepiej"...
Lena

abnegat.ltd pisze...

Lena, zdolnosci zapoznawcze moich kolegow z nozem sa wy-bit-ne! Nawet na pustyni, gdzie jeno piach, wielbkady - i beduini- potrafia wytrzasnac Panne Krysie W Potrzebie. No co to za kurcysyny jedne sa??!?

Kaczka pisze...

Abnegacie, spiesze wyjasniac ... dlaczego Norweski? Bo ma nature Norweskiego Lesnego... kota :-)

abnegat.ltd pisze...

Kot norweski jest bardzo inteligentny. Przywiązuje się do właściciela i jego domu. Może żyć z innymi zwierzętami domowymi. Jednak długie lata spędzone na wolności nauczyły go nieufności wobec obcych. Młody lubi się bawić pod warunkiem, że nikt go do niczego nie zmusza. Podobnie jest z pieszczotami, które nie powinny trwać zbyt długo. Kot ten ma zachowane silne instynkty łowcze, jest świetnym łowcą i często poluje.
Zrodlo: Wikipedia


Kkurcze - taki chlop to skarb :)))
O ile nie przynosi do domu zbyt duzo zlowionej zwierzyny...

Anonimowy pisze...

"A jak pacjent ma dobrego prawnika - jestesmy tam gdzie plemniki na paradzie gejow..."


Nie rozumiem tej metafory, jakoś "stan radosnego napiecia i oczekiwania" nijak mi nie pasuje do kontekstu posta.

abnegat.ltd pisze...

:/ :| :\
...??? po paradzie???
A czas radosnego oczekiwania kojarzyl mi sie dotychczas z Bozym Narodzeniem i Swietm Mikolajem....
...zegnaj, niewinnosci...

Kaczka pisze...

Wypisz wymaluj Norweska charakterystyka :-)

Anonimowy pisze...

Hospody, to może jeszcze ogólne do leczenia kanałowego zęba?? Hmmm, chyba bym wolała jednak zarówno kanałowe, jak i pypciektomię w miejscowym...

A propos wpływu narkozy. Obserwując tylko moje szczurki domowe po operacjach wydaje mi się, że skutki w mózgu czasem nie są straszne, albo wręcz są niezauważalne, ale to kwestia raczej szczęścia (lub pecha). Natomiast zdecydowanie więcej spustoszeń daje narkoza iniekcyjna niż wziewna.

Ni

lavinka pisze...

Wiesz, ja to bym zastrzyki robiła sobie pod "narkozą" byleby nic nie czuć. Może to jakaś ślepa uliczka? Może wystarczyłby jakiś środek oszałamiający na tyle, że człowiek by odleciał, ale nie aż tak bardzo jak w narkozie? Tylko ciutkę na pół godzinki? Taki sen w pigułce? Ech, raczej nie bardzo co?

abnegat.ltd pisze...

Ni, no nie wiem. Cytowane prace byly o wplywie sevoflurane...

Lavinka, ogolnie jestesmy wynikiem ewolucyjnego brakorobstwa - maly guzik na czole rozwiazal by sprawe... Vide "paragraf 22".

Anonimowy pisze...

No,ten ,,system,, partnerski fajnym jest,dochtory dużo bujające się w pogo skończyli by obowiązkowo z etylizmusem,a być może z cirrozą. Autentyk-dojeżdżamy do niepitomnego (oczywiście bomby,widowisko światła i dźwięk)Na miejscu ruszam go za ramię Panie!!A niepitomny do mnie-a wy k..wa co?przygód szukata? pozdr Zwolennik