piątek, 11 listopada 2011

Bobasem być

Że witamina D3 jest w życiu potrzebna, wiadomo. Puciate bobasy z reklamy wtranżalają co im tam przejęte mamusie wpychaja do dzioba, pan w białym kitlu, trzymający fachowo clip-board’a tłumaczy, jakież to ważne jest owo napychanie a na koniec ktoś z prędkością karabinu maszynowego czyta, żeby sie skonslutlowaćzlekarzembądźfarmaceutągdyżkażdylekmożeprowadzićdogrobugrzybicylubpypcianajęzyku.

Czas reklamy drogi jest.

Co czeka puciatego bobasa nienapychanego vitaminką D3 za młodu, wiedzą wszyscy - wyrośnie wykrzywiony w każdą możliwą stronę, żebra w prawo, ręce w lewo, kulasy na beczce prostowane- zawiesić tylko parę koralików i bonsai gotowy. Dlategoż dzieci wtranżalaja ową witaminkę na potęgę. Ale okazuje się, że wpływ D3 nie kończy sie na przemianie faosforanowo-wapniowej. Podejrzewano, że ma wpływ na serce, mózg, niedobór może powodować niektóre nowotwory a nawet stwardnienie rozsiane. Z drugiej strony leczenie owych chorób witaminą D nie przyciosło oczekiwanych korzyści. Stąd uważa się, ze jakowyś wpływ tam ma - ale remedium nie jest.

Co mi sie nieodmiennie kojarzy z Maryną, co to wódki nie piła - a poza tym okrutnie jej nie lubiła, bo potem ją zawsze głowa boli.

Amerykański IOM wywalił te wszystkie gdybania do kosza, twierdząc, ze nia ma żadnych wskazań do podawania witaminy D3 poza okresem deficytu u bobasów celem zapobieżenia krzywicy, ale Amerykanie to jednak potomkowie najgorszych szumowin europejskich i jako tacy nie wzbudzali nigdy mojego zaufania.

By zauważyć problem, potrzebny jest kontrast. Jeżeli wszyscy ludzie umierają w wieku 70 lat, to znaczy że tak ma być - ale może wcale nie? Może przekazujemy sobie jakowegoś wirusa, który spokojnie bytując w komóreczkach, upośledza mechanizm dbajacy o odnowę białek? Może wystarczy go zniszczyć i osiagniemy coś na kształ niesmiertelności. Toż gdyby zespół Hutchinsona -Gilforda dotknał wszystkich, skąd mielibysmy wiedzieć, że można wyglądać inaczej.

Z witaminką było tak samo. Nikt się specjalnie nie przejmował jej wpływem na głowę, póki do Jukeja nie najechało wystarczająco obcokrajowców z terenów o dużym nasłonecznieniu. Mowa o Pakistanie i Indiach. Okazało się, że w okresie zimowym, związanym na wyspach tradycyjnie z dworcem w Kielcach, cała masa przybyszów o cimniejszej karnacji cierpi z powodu potężnej depresji. Ktos powiązał jedno z drugim i zaczął leczyć owąż depresję witaminą D3, co okazało się strzałem w dziesiątkę...

Nikogo do niczego nie namawiam. Żeby mi nikt mojego pseudonaukowego widzimisiowania nie wziął za zalecenia. Ale chyba sobię kupię jakiś preparacik wielowitaminkowy. Bom upierdliwy jest ponad wszelkie wyobrażenie.

Też chcę być taki rumiany bobas.

16 komentarzy:

Anonimowy pisze...

"Kulasy na beczce prostowane- zawiesić tylko parę koralików i bonsai gotowy".
"Też chcę być jako ten rumiany bobas".
Abiś, z Tobą wszystko w najlepszym porządku, po prostu musisz na słoneczko, bo kogoś pogryziesz ;-P Może Egiptowo? Albo wersja alternatywna: rib-eye z Argentyny :-)))
A multiwitaminę jedz, jak chcesz wzbogacić swój mocz, o!
nika

abnegat.ltd pisze...

Nika, w myslach mi czytasz xD A za steka dałbym sie pokroić... Jestem na jakiejs diecie - bom sie przestał mieścić w cokolwiek...

Anonimowy pisze...

;-)
Aaa, dieta. To się nie dziwię, że zły chodzisz. Jedz mniejsze porcje, ale częściej. Steka, oczywiście :-))) Stek nie tuczy. Tuczą mączyte i cukierki.
nika

abnegat.ltd pisze...

Nika, ja na tym nietuczącym steku przytyłem tyle, ze sie nie przyznam. Masakra x[/]

Fiubździu pisze...

Chyba coś w tym jest. W związku z odbywanym stażem, mam już odfajkowaną psychiatrię i tam też o tym mówili. Nie pozostaje nic innego jak łykać vit.D.

Ps. Czytam regularnie, ale w związku z regułą, że jak nie mam nic ciekawego do powiedzenia to milczę, nie ujawniałam się wcześniej.

hoopak pisze...

Doktor, na rower wsiądź, na rower i schudniesz ;). Tylko nie pisz, że zimno i się nie da! Dziś przy 4 stopniach 350 rowerzystów udowodniło w Łodzi, że jednak DA SIĘ! ;)

Anonimowy pisze...

Oesu o_O A tak mi cały czas wmawiają, że od wołowiny się nie tyje o_O
Kurczę felek, może Ty jednak pójdziesz do jakiegoś kumatego dietetyka?
nika

abnegat.ltd pisze...

Fiubzdziu - witaj :)
Wlasnie zapodalem D3, magnez - i czekam. Moze mi wscieklizna przejdzie?

Hoopak, witaj :)
Wiem ze sie da - tyle ze ja mam potem murowane zapalenie oskrzeli. Dlatego jestem skazany na dzima...
...co ciekawe - nigdy mi nic nie jest po nartach...
...musze przemyslec ;)

Nika, jem wolowine ale gotowana.... Szlag mnie zaraz...
;)

hoopak pisze...

No tak, maniery zagubiłem - witaj ;).
Wiesz - ja cichy czytacz jestem od pół roku gdzieś. Z resztą boję się, że niebawem skończę na lekarskich...

A narty też dobra rzecz. Ogólnie ruch jest fajny, poza tym, że trzeba się ruszać :D.

Anonimowy pisze...

Jak gotowana, to tylko z musztardą i taką prawdziwą, a nie upaskudzoną miodem ;-P Albo w sosiku chrzanowym, achhhh :-)
nika

abnegat.ltd pisze...

Hoopak, troche Ci zazdroszcze...
...a troche nie ;)

Nika, wolowinka to jednakowoz powinna byc z grila... Slinie sie... xD

hoopak pisze...

Coś mi się wydaje, że bardziej jednak nie zazdrościsz ;).
No ale jedno pewne - praca w Polsce odpada. Mam tatę anestezjologa, widzę to wszystko jak działa...

abnegat.ltd pisze...

Tos Ty, biedaku, jest genetycznie obciazony >;D
Nie ma dla Ciebie ratunku....

hoopak pisze...

No, niestety: ojciec - lekarz, brat ojca - lekarz, dziadek - lekarz. Pradziadek - zgadnij sam.

Nadzieja umarła :D

Anonimowy pisze...

Ja tam chyba wole pol godziny dziennie na zewnatrz z odslonietymi dlonmi i twarza. Za dnia. W poludnie, jesli sie da.
I podobno jeszcze dobrze, zeby te pol godziny to w ruchu bylo. Ale nie umiem jezdzic na rowerze bez rekawiczek.

t.

abnegat.ltd pisze...

t. - no pewnie, ze tak...
Ale tu jest pewien maluski problem - jak wychodze z pracu to juz jest ciemno, a jak do niej jade - to jeszcze jest ciemno xD W dodatku cos sie urwalo u gory i leje... ghr