czwartek, 12 maja 2011

Crap-tennis

Taak. Naszą najbardziej prominentną cechą wydaje się być zdolność do wydawania kategorycznych sądów w dziedzinie o której nie mamy bladego pojęcia.

Vide Milewicz z „Chłopaki nie płaczą” bodajże:
- Bedę robił teledyski!
- Ale ty, synek, nie masz o tym bladego pojęcia...
- Oglądałem MTV - to wystarczy.”


Ale, z drugiej strony, często gęsto widz ma lepszy wgląd z widowni niż aktorzy na scenie...

Po obiciu Schiavone, bodajże wtedy nr 4, ekipa naszej czołowej tenisistki popadła w leciuśka euforię. Nieco butnie zostało ogłoszone, że wielki szlem jest w zasięgu a przeciwniczki w zasadzie grają na tym samym poziomie i bać się nie ma czego.Tylko, że...

Schiavone obecna to pół tamtej z Rolland Garros w ubiegłym roku. Mecz Radwańskiej polegał głównie na przbijaniu piłeczki i czekaniu na umieszczeniu jej w siatce przez oponentke. Lub wysłaniu na orbitę. W mojej - zupełnie amatorskiej, podkreślę raz jeszcze - opinii, to nie tyle Radwańska wygrała, ile Schiavone przegrała. Na poparcie tej tezy mam statystykę - pięć uderzeń kończących naszej zawodniczki w dwóch setach. Może i nie mało - ale jak się porówna z 54 kończącymi strzałami Goerges, która znalazła patent na obijanie Duńskiej Polki (czy Polskiej Dunki - to zależy od komentatora; wg. samej zainteresowanej jest ona Dunka i nazywa się Wozniacki) - to jednak straszliwa mizeria.

Do tego z dołu tabeli atakują grające wyjątkowo agresywnie Petkowicz (Serbska Niemka), Kvitova (ta dopiero zrobiła świństwo - wygrała Madryt i wskoczyła na 10 pozycję, odbierając tą przyjemność naszej tenisistce, czekającej wytrwale na wypadnięcie z rankingu Sereny Wiliams) czy wspomniana wyżej Goerges, która za nic mając sobie nr 1 Caroline Wozniacki, odebrała jej Porshe w Stuttgarcie.

Widział kto coś podobnego... Nr 33 obijający nr 1... Słusznie prawią, że damski tenis to crap-tennis...
Inna rzecz, że tak grając, długo w czwartej dziesiątce nie była - już jest 20.


Patrząc na grę pań, nieodmiennie mam wrażenie, że proces wygrywania nie odbywa się na korcie - ale we własnym łbie. Najładniej to widać przy stanie 40:15 dla pozornie słabszej zawodniczki - nagle zaczyna psuć proste piłki i grać, jak by kort przeciwniczki został okrojony do połowy. Trudno mi uwierzyć, że w ciągu dwóch tygodni można nagle zapomnieć, jak się trzyma rakietkę - bardziej w to, że fala zwątpienia zalała mózg.

I tu pokusze się o tezę: trening zawodnika przebiegać musi dwutorowo. Z jednej strony, kondycja, wytrzymałość, siła i technika - a z drugiej wykształcanie nawyków wojownika-zwycięzcy. Polska mentalność przystaje do takiego treningu jak porcelanowa toaletka do sracza za stodołą we wsi Bębło.

- Co zrobiło??? - zapytał Ptifurek...

W dawnych czasach polski trener został przyjęty do David Lloyds’a. Pod jego opiekę trafił australijski kandydat na tenisistę. Nie, nie zawodowy - taki „po godzinach”. Wyraził chęć zostania the best of the best - i zaczęło się. „Nie tak! Źle! Za wolno! Za słabo! Za karę - 20 pompek!!!
Australijczyk zaczał dzielnie zapychać pompki - zwane tu puszapkami - i w tym momencie na kort wszedł główny menadżer, który z przerażeniem zobaczył, że jedna z jego złotonośnych kur - bo do klubu trzeba sie zapisać na rok i kosztuje to circajebałt 1000 funtów - jest poniewierany przez jego pracownika. Który to, stojąc na nieszczęsnym jak kat, liczył głośno: -Dwanaście!!! Trzynaście!!!
Menadżer, słaniając sie na nogach, zapytał: - Rozumiem, że to jest zaprawa kondycyjna?
Na to trener niezrażony ryknął: -Nie!!! Dziewiętnaście!!! It’s Polish Style Of Training!!! Dwadzieścia!!!


Od kiedy pierwszy raz trafiłem na kort, mój trener ani razu nie użył słowa „źle” A-NI-RA-ZU. Słuszałem cały czas, że dobrze, bardzo dobrze, super - a gdy już nie mógł nic powiedzieć, bom na ten przykład nie trafił w pikę, stwierdzał „Good try”. Niezła próba. Może i przez to wydaje mi się, że umiem grać w tenisa, co, na marginesie, jest wierutna bzdurą, ale za to jakie mam samopoczucie! Do tego stopnia, żem nawet raz wygrał z Grubym!

Bo drugi raz to już nie. 6-7, 6-3, 1-6. Porażka...

Nie wspominam tu rzecz jasna o przynoszeniu w zębach daniny raz na tydzień - bo za trenera trzeba sobie dopłacić do abonamentu...

Jakies pół roku od rozpoczęcia mojej przygody z paletką do tenisa (teraz już wiem, że to rakieta...), słysząc, jakiż to jestem talent i brylant właśnie szlifowany, usłyszałem od mojego trenera: - A wiesz, Abi, że jak cię zobaczyłem pierwszy raz, to byłeś najgorzej zapowiadającym się (sic! Tak powiedział!) tenisistą, jakiego widziałem w życiu?

Zastanawiam się, co powie za kolejne pół roku...

Tak sobie myślę, że to jest problem Radwańskiej. Cały czas jest pod kuratelą ojca - trenera. Którego podejście można było usłyszeć kiedys z trybun, gdy w czasie ważnego meczu, wspierał swoją córkę, licząc jej błędy (!).

I tak sobie myślę dalej, że albo przejmie swoją karierę w swoje ręce - zatrudni trenera, zacznie rządzić i uwierzy, że jest Numerem Jeden - albo będzie Złotym Szkotem, jeżdżacym z mamusią na turnieje, rozsypującym sie psychicznie w kluczowych momentach.

Żeby zwyciężać, nie wystarczy być mistrzem. Trzeba jeszcze być pewnym, że się nim jest.

14 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Obecnie taki styl prowadzenia treningu też się zdarza ;)
Przez 11 lat treningów miałam do czynienia z kilkoma takimi kretynami. Kilku powodowało, że miało się dość wszystkiego, z chęcią wyrzuciło by się trykoty do śmieci. Spotkało się i takich co wychwalali niesamowicie, nawet największe błędy. I możne dziwnie to zabrzmi, ale nie cierpiałam tego chyba bardziej niż ciągłej krytyki. Oprócz mojego trenera klubowego mogłabym wymienić ze dwóch innych, którzy pochwalili kiedy trzeba, opierdzielili jeżeli się zasłużyło.

"Żeby zwyciężać, nie wystarczy być mistrzem. Trzeba jeszcze być pewnym, że się nim jest."
U mnie w klubie jest młoda dziewczyna, która w finale Mistrzostw Polski wygrała z ubiegłoroczną wicemistrzynią Europy. I nasza zawodniczka przed walką zdecydowanie wierzyła w to, że jest najlepsza. Jeszcze fajniej się na to patrzyło, gdy widziało się szacunek do przeciwnika. Bo to druga strona kaloszy, aby uważać się za mistrza równocześnie okazywać szacunek przeciwnikowi i mieć świadomość, że i ta druga osoba może wygrać. Widziałam wiele walk, w których pewności siebie było pełno a szacunku do przeciwnika zero.

Roksi

Anonimowy pisze...

Ihaaaa, Abi, znowu trafiłeś w samo cholerne sedno! :-) Stary Radwański musi pojąć, że jako trener już nie jest wystarczający.
nika

abnegat.ltd pisze...

Roksi, tu dominuje pozytywny feedback. Nikt Ci nie powie, ze robisz zle - powiedza Ci zebys robila inaczej. A juz scena, ktora kiedys obserwowalismy na Zakrzowku, gdy dwoch gosci wynurzylo sie znad platformy - jakies 30 metrow od brzegu - pobila wszelki rekordy.
Ty k. kretynie j. chcesz sie zaj. na smierc??!? - zapytal instruktor swojego kursanta...

Odnosnie szacunku - podziwiac nalezy Nadala. Zawsze podkresla, ze oponent dzielnie walczyl, ale ze on mial dzisiaj fenomenalna dysoozycje... Pomijam ostatnie mecze, cosik jest w szoku po finale z Dzokowiczem w Madrycie ;)

Negatywny sposob oceny nigdy nie wyksztalci mistrza. Z tegoz prostego powodu, ze mistrz nie moze miec w sobie nic negatywnego :]]]

Nika, ujal bym to inaczej: trener jest tylko pomocnikiem, fachowcem od wylapywania bledow i wytyczania drogi rozwoju. Ale zawodnik nigdy nie moze sie poczuc, ze jest od trenera gorszy. Innymi slowy - trener nie moze byc dla zawodnika mistrzem. A to jest wyjatkowo trudne w przypadku trenera-ojca.

(KK) pisze...

Najgorzej zapowiadający się! Ha! W życiu bym czegoś takiego nie wymyśliła, jednak nie te kompetencje językowe! :P

abnegat.ltd pisze...

...KK, the worst promising player...
Co nie zmienia dosc - kosmologicznej genezy skladni ;)

abnegat.ltd pisze...

I bloger zdurnial calkiem...
Sorry za zdechniete komenty - postaram sie odtworzyc.

abnegat.ltd pisze...

"Negatywny sposob oceny nigdy nie wyksztalci mistrza. Z tegoz prostego powodu, ze mistrz nie moze miec w sobie nic negatywnego"

Negatywny sposób oceny faktycznie nie wykształci mistrza- wcześniej osoba ciągle krytykowana zrezygnuje. Część trenerów zapomina o sprzężeniu zwrotnym lub nie za bardzo rozumie na czym to polega. Aby wyszkolić mistrza zawodnikowi potrzebna jest informacja o tym co robi dobrze. Może i intencje niektórych trenerów są dobre, ale w sposób jaki to przekazują jest już nie odpowiednie. Przykładowo w zapasach rzut biodrowy: "Dobrze zbierasz rękę i krótko trzymasz głowę, zaciągnięcie jak i sam rzut dynamiczny, ale popracuj nad wykończeniem, po rzucie trzymaj głowę krótko i nie puszczaj ręki" na pewno będzie i zachętą do dalszej pracy jaki i da informację o błędach. "Źle" raczej nie wyjaśni, w którym momencie następuje błąd i spowoduje tylko to, że zawodnik zamiast podczas walki "rzucać biodro" to albo tego nie zrobi i będzie szukał innych rozwiązań znacznie gorszych, po których starci punkty albo wykona rzut z mniejszą dynamiką zastanawiając się jednocześnie nad przebiegiem całej techniki zamiast nad przewidzeniem ruchów przeciwnika. Radwańskiej się nie dziwię, że z każdą uwagą ojca grała coraz gorzej. Zresztą najgorszym trenerem jest własny ojciec. Lepiej niech jak najszybciej szuka innego trenera a ojciec niech pozostanie ojcem i fanem nie krytykiem.

Co do mistrza :D ponoć mistrz idealny nie istnieje i jest tylko zwycięzca. Bo model mistrza jest bardzo wygórowany. Z tego co nam mówili na studiach model ten obejmuje budowę somatyczną, energetyczne i regulacyjne funkcje rozwoju, właściwości psychiki, profil i poziom sprawności fizycznej, umiejętności techniczne i taktyczne oraz wiedza teoretyczna.

Roksi

abnegat.ltd pisze...

wczoraj zobaczyłam ten obrazek i byłam ciekawa, kiedy będzie u Ciebie jakiś wspis o tenisie ;)

http://imageshack.us/m/848/5404/tenise.jpg

nic więcej w sprawie tego sportu powiedzieć nie potrafię ;)

abnegat.ltd pisze...

Nistetyz, zachowaly mi sie tylko dwa ostatnie...
Cos im update systemu nie bardzo sie powiodlo >:|

abnegat.ltd pisze...

A, drugi zreanimowany komemt to od Madziaro.

TD-dev pisze...

Witaj, mógłbyś mi opowiedzieć jak wygląda sytuacja pielęgniarek i położnych w UK? Czy ciężko znaleźć pracę, czy zarobki pozwalają na godne życie i w którym zawodzie jest łatwiej o pracę?
Z góry dziękuję za pomoc :)

TD-dev pisze...

O i jak wyglądają ewentualne możliwości rozwoju w zawodzie pielęgniarki i położnej w uk?

Anonimowy pisze...

Pozytywne wzmacnianie jest li tylko teoretycznym terminem w psychologii nie korzystaja z tego nawet fachowcy od niej nie mowiac o rodzicach, nauczycielach, pracodawcach, a potem mamy jedno wiekie zakompleksione społeczeństwo
GB

abnegat.ltd pisze...

TD-dev, witaj :)
Kompltenie nie jest w temacie - chyba Szaman kiedts o tym oisal (???)... Sprobuje wynalezc odpowiednie strony.

GB, a tu sie udaje. Dziwne. Ostatnio uslyszalem, jak matka tym takim naszy tonem - jak by chciala swojemu potomkowi wypruc flaki - zwraca uwage na ulicy. Juz zem myslal, ze jakas nowa era w historii Jukeja, ale nic z tego. Z bliska nasz piekny rodzimy jezyk nie pozostawil zadnych watpliwosci.