piątek, 8 kwietnia 2011

Lingwistycznie

W zasadzie nie wiadomo jak postrzegać Wyspiarzy. Z jednej strony potrafia być uroczy, z drugiej potrafią się zachować jak znana skądinąd rasa panów. Troche to przypomina szlachecka uprzejmość, co to kazał czapkować sąsiadowi z atencja i targać go po sądach za przysłowiąwą czapkę gruszek. Na to nakłada się ich dość specyficzne poczucie humoru. Światopogląd kształtował mi Monty Python z „Life of Brian” oraz „Sens Życia” na czele. Ale prawda jest nieco inna. Mianowicie tak, jak nie nakłada sie nam przstrzeń semantyczna znaczeń, tak samo przesunięte mamy pola skojarzeń.

Próbuje swoich sił w tłumaczeniu polskich dowcipów na angielski. Panie Boże Pomyłuj. Jest to walka ciężka a efekty są zupełnie nieprzewidywalne. Opowieść o nagim Supermenie, który na widok nagiej Superwoman zanurkował prosto pomiędzy jej uda - and the most suprised was The Invisible Man - przyjeła sie bez problemu. Gorzej z „Boże, jak ja schudłem!” faceta, co to obmacywał się w poszukiwaniu zapałek czy wyraźne przyspieszenie poklepywania się po kieszeniach na polecenie kanara „Szybciej proszę!” osobnika szukającego biletu. Natomiast nasze polityczne dowcipy wymagaja godzinnego wprowadzenia historycznego, nakreślenia tła uwoarunkowań politycznych... Nie ma szans. Poniosłem porażkę wielokrotnie, w sumie tylko raz mi się udało - choć Zuzanna ostatnio przyznała sie, ze sie śmiała, bo nie chciała mi robić przykrości. Co bardziej prawdopodobne, próbowała uniknać kolejnych zawiłych tłumaczeń.

Z drugiej strony, potrafią zaciąć z bata tak, że klapki spadają. Tu będzie trudniej, bo trzeba będzie posłużyć się lengłidżem, ale spróbujmy.
Podchodzi jeden chirurg do drugiego:
- May I have your dictaphone?
- Usually I press buttons with my fingers...
Co w tym śmiesznego? Diabeł tkwi w tutejszym cholernym slangu, zwanym midelsborołisz. Mianowicie pytanie dla niemiddlesborowianina brzmi: „May I have yor dick to phone?

Dzisiejszy numer pobił wszelkie rekordy. Słowem wyjaśnienia - to strap on znaczy tyle co umocować, przypiać. Natomiast strapon, jak by kto nie wiedział, to taki - jak by to powiedzieć - surogat męski, wykorzystywany czasem w filmach trzykrotnie iksowanych gdy na planie występują same panie. Wszystko jasne? No to teraz Teatrzyk Zielona Geś przedstawia horror w jednym akcie pt.: „Lorenzo w akcji”.
Pacjent do wycięcia pilonidal sinus został położony na boku, chirurg wszedł, spojrzał krytycznym okiem, po czym rozchyliwszy pośladki dla lepszego wglądu, rzekł, zupełnie niegramatycznie, za to z zadumą „May I have strap on it...?”
Na to jedna z naszych pielęgniarek, orientacji jawnie przeciwnej: - „Cholera, nie wzięłam z domu...”

12 komentarzy:

zielonooka pisze...

boskie.... i nie piszę tego z powodu 38 st. gorączki:) Komponujesz mi się z Listą, Abnegacie, i mniej mnie jakoś gardło boli...

Zadora pisze...

A Lorenzo tak zapodał pro forma czy dla jaj?

Kasia pisze...

genialneee XDDD
uwielbiam takie gierki słowne :D

Anonimowy pisze...

Ahahaha :-D
To i ja opowiem kawał ;-P
Było sobie trzech przyjaciół, Lutek, Gutek i Heniutek. Pewnego razu uradzili, że wybiorą się do Paryża. Lutek powiedzał, "no ale wiecie, będziemy we Francji, to musimy się jakoś tak z francuska nazywać. Ja będę Lui". Gutek na to, "no to ja będę Guy. A Heniutek, "eee, to ja z wami nie jadę". :-)
nika

kiciaf pisze...

Doskonałe :)

Adept Sztuki pisze...

Jak doczytałem do "surogat męski, wykorzystywany czasem w filmach trzykrotnie iksowanych gdy na planie występują same panie" to padłem na podłogę xD

@ Nika: jest jeszcze taki żarcik językowo-owocowy:
Rozmawiają trzy owoce:
1: jestem cytryna, kocha mnie każda rodzina
2: jestem kiwi, co but ożywi
3: a ja jestem marakuja i... nie wiem co powiedzieć xD

basia pisze...

To są jednak rewiry niedostępne dla zwykłego lingwistycznego lingwisty --- wielkie dzięki! ;D ;D ;D

(KK) pisze...

O, też próbowała opowadać tubylcom dowcipy. O blondynkach konkretnie. Ale nie wiem, czy się nie śmiali/ły z grzecznośći :)

abnegat.ltd pisze...

Zielonooka, lista? Trojki?;)

Greg, uzywamy takich specjalnych tasm do ustawienia pacjenta. Tak gra slow, nieco przez przypadek :)

Kasia, zeby to jeszcze ich czlowiek rozumial... Bo czasem zlapie - ale czesciej nie >;)

Nika, coz zlego jest w Hugh ;D

Kiciaf, klapki czasem spadaja... :)

Adept, to widzialem w wersji rysunkowej xD

Basiu, jeszcze potrzebuje z piec lat... Co robic - na starosc mozg jednak robi sie oporny ;)

abnegat.ltd pisze...

KK - paskudne uczucie ;D

zielonooka pisze...

Trójki, a jest jakaś inna ;)?!!

abnegat.ltd pisze...

Zielonooka, nie wiedzialem ze to jeszcze istnieje :D A zaczalem sluchac od pierwszego wydania. Mam nawet notatki - od 20 listy poczawszy Niedzwiedzki powtarzal notowania xD
Masakra.