czwartek, 3 marca 2011

Continuous Proffesional Development


Tylko "Krywania" nie znaja.
Orkiestra w gorach - i spiewa szanty. To jest moralnie wyuzdane. Albo nie nadążam.

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Pan to już chyba wiosnę poczuł pełną parą :)

Ognichoooo normalnie zazdroszczę

Roksi

Anonimowy pisze...

Łaaaaał :-))) Abiś w Gorcach. A szantujących weź za fraki i ze skały kysz.
Szanty w górach, też coś!
nika

Anonimowy pisze...

Hmm, ciekawam jakie swoje tajemne środki szanowny Pan anestezjolog zapodał towarzystwu, że aż szanty w górach śpiewane były? ;)
Caroline

Anonimowy pisze...

Szanty w górach??? Kóniec świata!! Co w takim razie śpiewają nad morzem, hę??
ruda_

thalie pisze...

nad morzem śpiewają "góralu czy ci nie żal" :P

Abi... zazdroszczę :)

uściski wiedźmowe :*

Młoda Lekarka pisze...

Abi czy Ty przypadkiem nie przebywasz w miejscu, gdzie skupienie anestezjologów na metr kwadratowy przekracza wszelkie dopuszczalne normy i skutkuje przeciążeniem systemu? Czyli np. szantami w górach?

Inessta pisze...

Przypominam, ze największy festiwal szantowy to w Krakowie (nie nad morzem) się odbywa :)))Więc szanty w górach są ok. Kiedyś tam też było morze

abnegat.ltd pisze...

Roksi, -5 stC ;) W skali Middlesbrough to sroga zima...

Nika - ja chce Krywan! Szanty w gorach - jak Krywan na parostatku w Darlowie ;D

Caroline, oni tak sami z siebie. Ale widzialem, ze pili takie przezrocztste cos z butelki - woda z Lourdes???

Ruda, brakowalo jeszcze smazonej rybki ;D

Thalie, bo to sa gorale co to trafili na yellow submarine ;). No to i chca wracac do hal.

And all credit goes toooo....
...eeeeeMMMM EEEEEEEeeeeeeelllllll :DDD
Trafiony-zatopiony. Dzieki za namiar.

Innesta, i takie male trylobitki ;D