wtorek, 11 stycznia 2011

Jak napisać prawidłowe CV, part II

Ostatnio w telewizji leciał sobie dziwny dość filmik o społeczeństwie, które mówi prawdę. Zachowują się tak jak my, ale nazywają sprawy po imieniu. Pomijam kuriozum pod postacia prawdomównego polityka, ale pani w domu starców (mającym wielki napis na frontowej ścianie Sad Home For Old And Hopeless) pytająca w recepcji: „Przyszedł pan porzucić kogoś ze swoich ukochanych bliskich?” dobrze oddaje ideę filmu.

W Jukeju społeczeństwo opiera się właśnie na zasadzie prawdomówności i good will obywateli. Jeżeli obywatel mówi - to tak jest. Jeżeli mówi że ma 16 dzieci to ma - a jeżeli astma dusi go tak, ze nie może dojść do sklepu, to potrzebna mu jest pomoc państwa i tax allowances oraz mnóstwo innych benefits. Co prawda potem okazuje się, że w poczet własnych dzieci wliczył wszystkie biegające po ulicy, a astma pozwoliła ukończyć bieg maratoński(!) umierającej na duszności w drodze do sklepu, no ale. Czarna owca zawsze się znajdzie. Najwyraźniej urzędnicy Korony nie spotkali się jeszcze z polską odmianą zaradności życiowej, wszędzie innej rozpoznawanej jako złodziejstwo i pasożytnictwo.

Rekord pobiła obywatelka Czarnej Afryki, nie pomnę skąd biedaczka przyjechała, a dostała się do Jukeja jako azylant społeczny. Mianowicie rodzinę jej zamordowano, a ją samą zgwałcono i na smierć porzucono. Wraz z czwórką dzieci. Była to jednak kobieta silna, twarda - taka, wiecie, prawdziwa Murzynka - więc doczołgała sie ostatkiem sił do drzwi Foreign Office i tam opowiedziała swoja straszliwa historię. Rzecz jasna, urzędnicy na ten tychmiast przyznali jej azyl, tax allowance’y i benefity wszelkiego autoramentu, a musiało tego być sporo, bo łacznie w ciągu kliku lat zebrało się kilkaset tysięcy funtów (!). Niestety, cwaniactwo ma pewną zgubną cechę - mianowicie zawsze podszyte jest podkładem arogancji. I ta niestety zgubiła nieszczęsną niewiastę, gdyż okazało się, że w czasie, gdy ja grupa Murzynów gwałciła pospołu, ona sama rodziła sobie dziecko w prywatnej klinice w Szwecji.

Z tak nastawiona do życia rasą biały człowiek (czemu Murzyn pisze się z dużej a biały z małej?) nie ma żadnych szans.

Nie wiem jak to wygląda w supermarketach, ale w służbie zdrowia mamy kompletnie przewalone. Mianowicie do otrzymania pracy potrzebne są kwalifikacje - te każdy ma takie same, bo podstawą jest rejestracja w General Medical Council, papiery zaświadczające o ukończeniu studiów - oraz CV.

I tu dochodzimy do sprawy sedna. Polski doktor prezentuje w większości postawę przynosząca mu chlubę, chwałe i bezrobocie. Jest skromny, siedzi w kącie aż znajdącie i o swoich dokonaniach donosi innym z najwyzszym obrzydzeniem. Pisał juz o tym Szaman, było też i u mnie. Jako, ze dobrych rad nigdy dosyć, po raz kolejny pozwole sobie napisać krótki przewodnik pt. „Jak prawidłowo napisać CV lekarskie, które nie wyląduje w koszu”.

Strona pierwsza ma byc ładna, duża, czytelna, z wyraźnie widocznym tytułem jaki posiadamy. Może to być np: Abnegat Limitowany, MD, ale jak kto ma doktorat, to PhD ma ze strony rzucać się agresywnie do oczu - a wręcz gardła - czytającego.

Strona druga - spis treści. Nie wiadomo po co, ale zawszeć to dodatkowy kartek A4.

Rozdział pierwszy. Szkoły. Tu się wstydzic nie należy. Nasze CV zazwyczaj wyglądaja tak: w latach 1950 - 1965 ukończyłem szkoły i poszedłem na studia, które ukonczyłem w 71...

Łomatko...

Piszemy, że byliśmy najzdolniejsi, bralismy udział przynajmniej w 4 różnych olimiadach naukowych, zdobywalismy pierwsze miejsca reprezentując szkołę w zawodach sportowych a w miedzyczasie opiekowaliśmy się babcią z sąsiedztwa. Odsyłam do moich wcześniejszych postów, było tam i o domu dziecka w Kinszasie i o ratowaniu bobrów (pingwiny lepsze, a najlepsze są delfiny i wieloryby, ale to moze byc trudne - trzeba się geografii nauczyć oraz wkuć na pamięc kilka nazw japońskich trałowców).

Następnie piszemy o naszej drodze przez mękę w czasie studiów. O tym tez było, przypomne tylko, żeby sie nie wstydzić przynależności do kół naukowych, choćby to miało być „Koło Badaczy Wywaru Chmielowego” oraz wszelkiego rodzaju nagrody i ordery, z „Orderem Buraka Ćwikłowgo z Potrójną Złotą Nacią” za przegranie nieobkładalnego 3 bez atu z rekontrą włącznie. Przy podkreślaniu zasług, powyższe nazwy należy dyskretnie pominąć, skupiajac sie na wkładzie i zaangażowaniu.

Następnie okres pracy. Primo, mozna użyć słowa internship jako staż - ale ponieważ słowo to nie występuje nawet w Wielkim Słowniku Języka Angielskiego, lepiej użyć słowa trainee oraz training. Przynajmniej zostaniemy zrozumiani. Następnie praca na oddziale - tu piszemy, rzecz jasna, o pierwszym i drugim stopniu specjalizacji, ale musimy to nieco podretuszować, bo powyższe określenia nie mówią w Jukeju literalnie nic. Stąd „Pierwszy Stopień” należy dookreslić, dodając, że po jego zdaniu podjęliśmy pracę jako SpR (Specialist Registrar) a „Drugi Stopień” opisujemy jako dzień zostania konsultantem. Co m/w odpowiada prawdzie.

Nigdzie - i pod żadnym pozoroem - nie piszemy „I held the position of Chef (lub Chief) of AIIT”. Chef jest w kuchni, tylko i wyłącznie, i stoi przy garach - a chief znaczy wódz. Głównie Natywnych Plemion Północnoamerykańskich, choć nie tylko. My jesteśmy Head of Department albo Clinical Lead. Na wszelki wypadek warto napisać, co do obowiązków takiego należy, zeby nie było nieporozumień. Bo polski ordynator to mieszanka obowiązków Clinical Lead’a (ten się zajmuje nadzorem merytorycznym, choć nie ma ordynatorskiej mocy oświecająco-namaszczającej) i Clinical Director’a.

Zabiegi. Tu czai się kolejna pułapka. Możemy być dumni, że wykonujemy w ciągu roku dziesięć pękniętych aort. I dobrze, duma ważna rzecz. Ale gdy umieścimy taka informację w CV dla jukejskiego pracodawcy, będziemy postrzegani jako krańcowo nieodpowiedzialna jednostka, która nie majac wystarczającego doświadczenia, dokonuje eksperymentów na pacjencie. Jeżeli pracujemy w szpitalu o szerokim profilu, nalezy wylistować co robimy - i podać łączną ilość zabiegów. Ładniej wygląda.

Należy z cała mocą podkreślić zasięg naszych umiejętności - to co umiemy, opisujemy jak mastered skills. Nasze dobre chęci opisujemy nieco mniej entuzjastycznie, wystarczy to w zupełności do zniechęcenia potencjalnego pracodawcy, by powierzył nam zabieg, o którym mamy pojęcie jedynie z czasów licznych staży przedspecjalizacyjnych.

Listujemy wszystkie sympozja, prace, spotkania, przedruki i listy do redakcji.

Na koniec dodajemy nasze zainteresowania - nalezy tu podkreslic nasze bogate wnętrze, nie wystarczy napisac że w wolnym czasie jeżdżę na nartach i chodze do kina. Unikamy zajeć kojarzonych pejoratywnie, na ten przykład zbieranie pustych puszek po piwie czy nałogowe granie w ruletkę.

Na koniec ustawiamy solidną, rozcapierzoną czcionkę (Times New Roman jest ABSOLUTNIE beznadziejny jako oszczędzający papier), szerokie marginesy, podwójne odstępy i rzecz jasna drukujemy to w Special Need Employer Format (po Polskiemu „Dla ślepych pracodawców”) czyli font 12-14. Powyżej wygląda nieco dziwnie.
W dalszym ciągu, porównując nasze dzieło z beletrystyką dalekowschodnią, pozwalającą listować dziesiątki tysięcy zabiegów i procedur, wyglądamy jakbyśmy znieczulali dotychczas w Koziej Wólce do pedicure - no, ale. Nie każdy potrafi napisać, że przeszczepiał mózg. Co prawda kozy, ale jednak.*

PS. Jeszcze jedno: Oddzial Chorob Wewnetrznych to po prostu Medical Ward a nie zadne Internal Medicine. Jeszcze sie komu z robakami skojarzy...

----------------
*Odsyłam do archiwalnych postów Szamana ;)

20 komentarzy:

paniena pisze...

Abi, link do bloga pomijasz? eee... nie...pewnie nie mozesz sie zdecydowac, gdzie to umiescic i czy 'hajlatnac' czy wprowadzic nowa kategorie typu 'specjalne zaslugi dla ludzkosci'.
serdeczne pozdrowienia z frontu poszukiwania nowego intratnego, interesujacego i rozwijajacego zajecia

abnegat.ltd pisze...

Zalezy o czym blog... Schizofreniczne jednak nie sa najlepszym materialem do rzeczowego CV ;)
Powodzenia - mam nadzieje ze bedzie dobrze.

thalie pisze...

Abi, nekst tajm Tobie podrzucę cefałkę do poprawki ;)

akemi pisze...

Abi, Abi, Ty się chłopie marnujesz przy tych rurkach i gazach! Ten tekst w Urzędzie Pracy powinien być odczytywany na dzień dobry i do widzenia. ;DD

abnegat.ltd pisze...

Thalie, ja nawet tanio biore xD

Nie ma sprawy. Dla przyjaciol zawsze.

Akemi, moze to przez te gazy wlasnie?
Ostatecznie wiekszosc anestezjologow to post-ekspozycyjni socjopaci ;]

Młoda Lekarka pisze...

Piękna ta instrukcja i abrdzo przydatna. Najsmutniejsze jednak jest to, że beżowi zawsze będą mieć lepsze CV. Choćby człowiek za każde wypiate piwo wpisywał sobie dodatkowy tytuł.....

abnegat.ltd pisze...

ML, niestetyz. Co jest smieszne, Brytole po wykazaniu, ze CV - na podstawie ktorego klient dostal prace - jest falszywe, nie robia nic. No to jedzie taka ofiara bezczelna szykac kolejnego szpitala.

Ogladalem kiedys film o takim oszyscie - podszywal sie pod pilotow, doktorow i Bog jeden raczy wiedziec kogo jeszcze. I wierzyc mi sie mie chcialo, ze to moze byc prawda. A teraz mi sie chce.

Anonimowy pisze...

"Ordynatorska moc oświecająco-namaszczająca" - ach, ach, to jest po prostu piękne :-)))
Ja kcem przeżyć to na własnej skórze! Hahaha :-D
nika

abnegat.ltd pisze...

Nika - nie chcesz. Uwierz mi, na 100% nie chcesz xD

Anonimowy pisze...

;-)))
nika

thalie pisze...

Abi - cenić się trzeba! (czy nie o tym jest ten tekst?)

Czy mam nieśmiało podejrzewać, że owo "przyjaciół" odnosi się do mojej osoby? Jeśli tak, to... dziękuję.

zielonooka pisze...

Hi, hi dzięki:) nigdy , co prawda nie rozważałam wyprawy w tak odległe lądy, ale gdybykolwiek, to poproszę o sugestie. Czy kółko recytatorskie też da się zaliczyć do "skills"? pozdrawiam gorąco.

Zadora pisze...

A nie jest łatwiej, zamiast to wszystko tworzyć, wykorzystać oryginalną twórczość beżowych i tylko zmienić dane? No może też trochę wykreślić, te całkiem najmniej prawdopodobne kawałki. Tylko nieprawdopodobne zostawić, a jakże :-)

lavinka pisze...

E, to niesportowo, dostaję Twój nowy tekst na czytnik a tu go nie ma ;P
Rozumiem, że to była wersja robocza?

abnegat.ltd pisze...

Thalie, taka sie nam grupka zebrala ;) Moze sie uda w tym roku zobaczyc wschod z Babiej? Kto wie :)))

Zielonooka, oczywiscie! To sa highly developed interpersonal skills! Pol strony consjmniej xD

Greg, jak by tak zostawic tylko te prawdopodobne, to z 50 stron zostanie... 3?
;]

Lavinka, bedzie o 6:00 ;)

basia pisze...

nalezy tu podkreslic nasze bogate wnętrze, nie wystarczy napisac że w wolnym czasie jeżdżę na nartach i chodze do kina

Ja i moje bogate wnętrze, uzbrojone i mniej, często chadzamy do kina, teatru, filharmonii, nieoficjalnych miejsc koncertowych... w czasie wolnym, w czasie pracy, w czasie przeznaczonym na pracę własną... rano-we-dnie-wieczór-w-nocy... nie, rano niekoniecznie, bo moje wnętrze mnie ssie... ---
--- tak bym zaczęła ten rozdział ;/

basia pisze...

...ale na przed-świtową Babią to mogem nawet ze ssącem wnętrzem!

/refleks szachistki korespondencyjnej/ ;)

kiciaf pisze...

Łomatko. A ja tak nie znoszę wodolejstwa... :D
A na Babią - zawsze.

Zadora pisze...

Kurcze, coś źle się wyraziłem. Wykreślić te najbardziej całkiem całkowicie nieprawdopodobne. Te które nazwałbyś tylko nieprawdopodobne zostawić wszystkie.

Kiciaf, wodolejstwo swoją droga ale jakie wodogłowie tych co czytaja i wierzą! My propagande sukcesu mieliśmy na lekcjach z życia jakiś czas temu to może odporniejsi jesteśmy?

abnegat.ltd pisze...

Basiu, Taki dytyramb na czesc wewnetrza wrecz...
A Babie koniecznie. Tylko nie wiem jak tam jest, odkad powstal park. Da sie isc noca?

Greg, zeby byc dokladnym, to te trzy strony zawieraly by spis tresci i hobby xD

Kiciaf, moze sie uda... Juz nawet palciw nie krzyzuje ;)