poniedziałek, 10 stycznia 2011

Guma od majtek

Weekend - z jednej strony miła rzecz, bo w piatek po południu człowiek ma wrażenie odpuszczenia grzechów. Z drugiej strony w poniedziałek rano przychodzi konkluzja - to już? A mialo byc tak pieknie... Odnośnie upływu czasu mam własną teorię spiskowową - mianowicie w CERN nie było żadnej katastrofy dwa lata temu. Wszystko poszło zgodnie z planem, naukowcy wyhodowali czarną dziure, która zrzadzeniem losu nie wyparowała - jak to powinno się stać z obiektem o tak małej masie - ale zamkneła przestrzeń wokół nas. Ponieważ jesteśmy w środku, nie możemy stwierdzić, że nas zgniata, bo deformacji ulega zarówno przestrzeń jak i czas - więc lecimy sobie teraz ku osobliwości, nieświadomi, że emitujemy potężne ilości promieniowania. Jedynie nasza biologia, nijak nie przystająca do kosmosu, zgrzyta w całym procesie - stąd wrażenie że czas nie tyle płynie ile zaiwania. ASP zabronił mi używać słów powszechnie uważanych. W zwiazku ze związkiem staram sie jak mogę - choć po prawdzie miernie mi to wychodzi.

By nieco zwolnić upływ czasu, należy zająć się czymś męczącym bądź wyjątkowo upierdliwym. Sprawdza się tu teoria Hellera, że przebywanie z ludźmi, którzy nas denerwują, zwalnia czas - ergo, przedłuża nam zycie. Subiektywnie, rzecz jasna, ale zawsze. Jednak terapia ta ma poważne skutki uboczne - dość wspomnieć o słynnej żyłce w głowie, której pęknięcie powoduje dozgonne jąkanie - w związku z tym postawiłem na zajęcia męczące. Najpierw tenis - Dzidź Młodszy dostał swojego wymarzonego Babolata, którym grywa (marką, nie rakietą) Nadal. W związku z powyższym konsola przeszła na plan... drugi to raczej za dużo powiedziane... nazwijmy go plan pierwszy B, natomiast od propozycji pojechania na tenisa nie moge się opędzić, co jest nieco upierdliwe, zważywszy, że klub działa do 23:00. Dwie godziny grania wykazały wyższośc Wilsona (wiadomo, Federer) nad Babolatem, po czym wlazłem na stepper. 45 minut ciężkiej pracy przedłużyło mi życie o kolejne trzy dni - bo subiektywnie tyle m/w trwa trzy kwadranse z tętnem 170/min. - i w końcu pojechalismy do domu. Problem z ruszaniem się jest znany i lubiany - jednak myslę, że i tak było warto. W końcu trzy dni to nie w kij dmuchał.

Kot dostaje palmy. Zadomowił sie juz zupełnie, skacze po wszytkim i wszystkich, najbardziej lubi zrobić coś, co wywołuje gromkie "a poszedł won!" a nastepnie siedzenie w kąciku z miną pt. "to nie ja - mnie tam wcale nie było, ja tu sobie grzecznie siedzę i nikomu nie wadzę". W ciągu trzech tygodni podwoił masę, zastanawiam się, czy on jednak nie jest potomkiem jakiegoś bengala. Ostatecznie miłość niejedno ma imie.

Dzisiaj Rodżer wstawia sobie druty, a popołudnie mam wolne. I tu znowuż mam same rujnujące pomysły - albo iść się dewastować na dżimie, albo karty w sklepie.

Trudna decyzja.

16 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Lepiej rujnuj się na dżymie ;-) Na kartę zawsze przyjdzie czas ;-P
nika

abnegat.ltd pisze...

Nika, dzisiaj to ja jestem dzimowo totalnie zrujnowany po wczorajszym ;) Moze jednak nie nalezy zmieniac trybu zycia po czterdziestce xD

Anonimowy pisze...

No faktycznie coś w tym jest...jeszcze niedawno przecież miałam pół roku do oddania pracy magisterskiej...a teraz się okazuje, że to nieco ponad 40 dni. Jak tak zajmę się tą magisterką to ciekawe o ile życie sobie przedłużę...albo raczej skrócę...

Roksi

abnegat.ltd pisze...

Roksi, najdziwniejsze mysli przychodza dzien przed oddaniem xD
Glownie w stylu - co ja do cholery zrobilem z 6 miesiacami... Ale moja teoria wszystko wyjasnia - dla zewnetrznego obserwatora to 6 miesiecy - w czarnej dziurze jedynie mrugniecie okiem. Wszystko zgodnie z Einsteinem.

akemi pisze...

E tam, Abi... Słownik, z którego nie wolno Ci korzystać, jak najbardziej Ci leży i do twarzy Ci z nim. Trzeba by coś z tym zrobić. Jakoś udobruchać ASP, czy cóś.
A Pompon, wiadomo. Jakie imię, taki kot.
I kupcie mu palmę. Niech ma zwierzę jakieś odniesienie dla swojej zdziczałej lepetynki. ;D

Anonimowy pisze...

Żeby było jeszcze zabawniej to moja praca jest tworzona od trzeciego roku...jestem na piątym :D
A promotorka mówiła, że nam się tylko tak wydaje, że mamy czas.

Za robotę trzeba się wziąć..ale notatki typu "z pamiętnika woźnicy" (i reszta) takie interesujące...

Roksi

Anonimowy pisze...

Ja to Cię Abi podziwiam pisześz świetnego bloga,dohtorem jesteś,kota socjalizujesz,gotować potrafisz itd. skąd u Ciebie ochota na tego cholernego dżyma w głowę zachdzę GB

doro pisze...

No. I wszystko na swoim miejscu. Szczęśliwy człowiek! I szczęśliwy kot.

Młoda Lekarka pisze...

Coś z tym CERNem chyba jest na rzeczy...Mój znajomy tam czasem pracuje i z katastrofy się śmiał- już wiem czemu!
Kot sąsiadów też taki był nadpobudliwy. Aż wlazł na drzewo, nie umiał zejść i dopiero po dwóch dniach został uratowany. Teraz boi się wchodzić na przedmioty wyższe niż metr :)

abnegat.ltd pisze...

Akemi, nie da rady. Curse-tax mnie zrujnuje xD

Roksi - Ty mi tu na moje grafomanstwo nie zwalaj :P :D

GB, ja nie chce - ja musze :/ :| :\
Witaj :)

Doro - koniec swiata. Wlasnie mnie uspil. Przylazl, pomruczal (!) - i co mialem robic? Toz sie nie moglem ruszyc, bo by sobie polazl...
Ciekaw jestem, co bede w nocy robil po 3 godzinnej drzemce :]

ML, nie ma to jak terapia behawioralna. Ale ze wytrzymali 48 godzin z wyjacym kotem na drzewie? To musialo byc bardzo dalekie drzewo :[]

owcarek podhalański pisze...

No to jak w końcu było z tym ponem Matuzalemem? Naprowde tak długo zył cy ino przez całe jego zywobycie towarzysyły mu wyjątkowo paskudne wereedy? :D

abnegat.ltd pisze...

Owczarku - mam takie prywatne podejrzenie, ze jego biografista mial z matematyki pale ;) Bo na 969 lat to by mu nawet cztery tesciowe na raz nie podolaly...

Kasia pisze...

Jak dobrze, że piszesz tak często ;) Jakoś lepiej znosić to tłamszenie na uczelni ;)

Teorię z czarną dziurą zeżerającą nam czas popieram w 100% ;)

abnegat.ltd pisze...

Kasia, uwazaj, bo bedziesz kolejna, co to kolokwium obleje ;D

basia pisze...

W ciągu trzech tygodni podwoił masę

Może jemu też fachowy dżim potrzebny?... byle przed czterdziestką zdążyć, bo inaczej się nawyki nie zaimplantują... ;p ;D)))

basia pisze...

...przed kocią czterdziestką, rzecz jasna!