sobota, 15 stycznia 2011

Do tablicy

A to się porobiło...

Wywołany dwukrotnie, staję dzielnie. Ale zmienię nieco ciut troszeczkę formę wypowiedzi - opowiem wam o zapachach. Tych, które przechowuje się w głowie a które zatrzymują czas.

I nie mówię tu o DorBlue, czy kiszonej kapuście...

Zapach leniwego popołudnia.
Składniki: Costa, stolik w środku, miłe towarzystwo (ASP nie oddam, więc musicie zmodyfikować przepis) i wolne popołudnie. Tego zapachu nie wolno wywoływać w pośpiechu.
Wykonanie: espresso double posłodzić brązowym cukrem, zamieszać. Wziąć głęboki, spokojny wdech przez nos znad samej filiżanki a następnie wypić kawę jednym łykiem. Wdychać bardzo powoli, na granicy zatrzymania przepływu powietrza.

Zapach letniego popołudnia.
Składniki: Morze Czerwone, sprzęt do nurkowania, łódka.
Wykonanie: Po skończonym nurkowaniu, najlepiej długim i dekompresyjnym, polecam 100 metrów i półtoragodzinną dekompresję, ściągnąć z siebie graty, skafander i wskoczyć do wody. Następnie z kubkiem herbaty egipskiej - mocnej, wściekle słodkiej, z dodatkiem kardamonu - usiąść na górnym pokładzie i głęboko się zaciągnąć. Aż po osklepki. Skoncentrować się na nieco słonawej bryzie zmieszanej z leniwym szumem morza załamującego się na rafie. Wdychać spokojnie, nie za głęboko.

Zapach letniej nocy.
Składniki: pustynia, noc, coś do słuchania muzyki, samolot, flaszka. O dziwo, potrzebny będzie również palący kierowca busa wraz z busem.
Wykonanie: flaszkę wypić na pokładzie samolotu. Można się zdrzemnąć, choć nie jest to konieczne. Zająć przednie siedzenie w transferowym busie. Włączyć "On the dolphin street" lub inny spokojny jazz, wsunąć słuchawki w uszy i szeroko otworzyć okno. Trzeba wsłuchać się w zapach przegrzanego piachu, zmieszanego z wszechobecnym organicznym zapachem butwiejących roślin, zwierzęcym potem i szczyptą nikotyny z papierosa kierowcy. Wdychać pełna piersią, powoli.

Zapach północy.
Składniki: ognisko i alkohol.
Wykonanie: alkohol wypić. Powietrze wdychać spokojnie, starając się znaleźć odpowiednia proporcję dymu do tlenu.

Zapach wczesnego lata.
Składniki: wschód słońca nad Atlantykiem o 12:00 czasu Polskiego.
Wykonanie: zacząć nieco wcześniej. Wdychać wilgotne, ciepłe powietrze, nie zwracając uwagi na coraz bardziej przesiąknięty mgłą podkoszulek. Bez złapania pierwszego rąbka słońca próba jest nieudana. Wdychać głęboko, wręcz łapczywie.

Zapach wysiłku.
Składniki: zima, zawieja, mróz, narty i dobrze znane góry.
Powiadomić najbliższych gdzie i którędy idziemy oraz kiedy zamierzamy dotrzeć.
Wykonanie: iść samotnie, wskazany kierunek wiatru to prosto w dziób lub ostry hals. Śnieg ma ograniczać widoczność do kilku metrów. Narty zarzucamy na ramie i spokojnym marszem idziemy w kierunku schroniska. Wdychać powoli, starając się nie odmrozić sobie nosa. Skoncentrować się na rytmicznym przepływie powietrza, skorelowanego z tętnem.

Zapach wiosny.
Składniki: marzec, narty, stok narciarski. I piwo.
Wykonanie: zjechać ze stoku w kierunku najbliższej łaty pozbawionej śniegu. Z nart i kijków wykonać leżak (narciarze wiedzą, nie-narciarze i tak nie mają nart) tak, by twarz była zwrócona w stronę słońca. Wdychać powolutku, koncentrując się na zmieszanym zapachu mokrej ziemi i zeszłorocznej uschniętej trawy. W przypadku zaburzeń węchu, użyć piwa jako wzmacniacza węchowego.

Zapach szybkości.
Składniki: bombardino, narty, Alpy, pusty stok.
Wykonanie: wiadomo. Bomardino wypić i jechać na krechę. Nigdy odwrotnie. Uwaga- powietrzem napawamy się po wykonaniu wykonania. Najczęstsze modyfikacje dotyczą ilości wypitych bombardino. Ale uwaga! - można łatwo wywołać niezamierzony zapach oddziału urazowego!

Wszystkie powyższe oddaję na licencji open. Modyfikacje są dozwolone, nawet wskazane.

24 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ale z Ciebie Abi perfumiarz i zapachowiec :-))) Dodałabym jeszcze zapach sztormowego Bałtyku i wiatru, też bałtyckiego :-)
A na nartach biegówkach biegasz? Bo se kupiłam używańce i czekam na śnieg, haha :-D Poza tym nie wiem, jak się na nich biega ;-P
nika

abnegat.ltd pisze...

Nika, wole zjezdzac :) Biegowki jakos mnie nie kreca. A Baltyk jest jakos straszniedaleko ;)

madmargot pisze...

Mistrzu !!! piękne, nie piękne, zajebiste :DDD. Och użyłam brzydkiego wyrazy, wybacz :DDDD. Też kocham zapachy, hmmmm

Anonimowy pisze...

Hmm...zapach szybkości znam doskonale z poprzedniego sezonu tyle że zamiast nart- deska snowboardowa...jednakże również z tym niezamierzonym zapachem :)

Roksi

Inessta pisze...

A zapach maciejki? mnie kojarzy się z latem, upalnym, słonecznym i pełnym luzu bo to w końcu wakacje :)

abnegat.ltd pisze...

Madmargot, jeszcze zapach 3 kieliszka wina ;D

Roksi, tu jeszcze mozna odroznic powierrze z adrenalina w trakcie - i postadrenalinowe w trakcie szukania sprzetu po stoku xD

Innesta, maciejke mam przypisana tylko do jednej lokalizacji... Intrygujace :)

Anonimowy pisze...

oj zatrzęsłam się czterokończynowo gdy zobaczyłam (później- na fotografiach) połamany drewniany słupek...a kask, decha i oczywiście moje kości całe :D

Dziwne...nadal mogę sobie przypomnieć zapach drewna (to chyba ten słupek) i śniegu...no i nie do podrobienia zapach izby przyjęć.

Roksi

abnegat.ltd pisze...

Mhm. Lubie snieg :)
Na szczescie sam nie mam skojarzen narciano-ortopedycznych. Bo zlamana noge mialem - ale to byl snieg na schodach. W dodatku w czasie pracy na pogotowiu. Ciekawe, ze tamtego zapachu nie pamietam ;)

Anonimowy pisze...

A bo to trzeba tak odpowiednio upaść :D po bliskim spotkaniu ze słupkiem paść z gracją twarzą w śnieg i nabrać głęboki wdech...nosem :D aż mnie zatoki zabolały czy co to tam :D

O złamanej nodze czytałam...efektowne to było...to salto martadele z czymś tam jeszcze...

Roksi

abnegat.ltd pisze...

Moj najladniejszy grzmot - beznastepowy - jest z Polski. Spotkalem sie zaraz po wybiciu z muldy z moim kumplem, w powietrzu. Przecial moj kurs pod katem ca 60 stopni, przy pelnej predkosci. Wjechal mi pod moje narty, zaraz za moimi butami. Jemu nic - a mi odpadly narty plus nadal mi sliczny ruch wirowy. Przelecialem 20 dlugosci nart - zmierzylem, a narty mialem 205 - po czym przeszorowalem kolejne piecdziesiat metrow :]]]
Snieg mialem nie powiem gdzie. W nosie tez. I nic. A schodki u Romiw daly mi rade. Niezbadane sa sciezki... xD

Anonimowy pisze...

o.O to strasznie wygląda nawet w wyobraźni

chyba coś te polskie stoki mają w sobie :D Przez te kilka dni naoglądałam się sporej ilości kraks.

inna sceneria: sala gimnastyczna, mata, ja odpoczywam, leżę sobie, koleżanka biegnie, potyka się o mnie =naderwane więzadło poboczne piszczelowe w moim kolanie. Teraz mi tak fajnie strzela :D

Roksi

thalie pisze...

Abi, dziękuję :) przepiękny ekshibicjonizm.
mógłbyś z tego wpisu stworzyć nowy łańcuszek - zapachowy :)

Anek pisze...

Ja bym dodała do tych wrażeń organoleptycznych jeszcze zapach ciepłego pogodnego letniego wieczoru, zaraz po deszczu, gdy powietrze pachnie tak że chce się go zjeść.

akemi pisze...

No, poeta, proszę państwa... Tego jeszcze nie grali. :)
Ładnie pachnie tutaj...

abnegat.ltd pisze...

Thalie, prosze uprzejmie ;) Patrzac na moje obecne zainteresowania faktycznie moglbym szybko pojsc w kierunku bigosu ;)

Anek, taki swiezo po strzale pioruna w pobliska stacje TRAFO... Mozna by go nazwac "Siedzac w ciemmosciach" ;)

Akemi, co robic... Wyszlo szydlo. Ale obiecuje ze wiecej nie bede ;D

Anonimowy pisze...

"Ciekawe, ze tamtego zapachu nie pamietam ;) "

pogotowie? to musiał byc zapach "znowu w domu" :)))

pozdrawiam - Nemetka

Zuzka pisze...

no no no ... lobię takie zapachy! bardzo!
zapach wiosny ...
i mam też zapach wakacji z czasów licealno-studenckich - wychodząc wiosną lub latem bladym świtem z domu powietrze ma czasami taki zapach jak tamte wakacyjne dni ...
No i jeszcze zapachy konkretnych sytuacji, ludzi... ile razy coś zapachniało tak, że od razu stawał przed oczami konkretny obraz.
Mamy pamięć zapachową?

Eirenea pisze...

mnie najbardziej kusi zapach leniwego popołudnia ;)
ASP nie potrzebuję mam zamiennik XD XD XD

Anonimowy pisze...

rozmarzyłam się

black

Anonimowy pisze...

Abi, moj kumpel zakonczyl piekny zjazd po dziewiczym stoku otwartym zlamaniem nosa. I to w dodatku zlamanie nastapilo wlasna narta, ktora mu kantem na nos spadla. Tak sie skonczylo spotkanie ze skala w puszystym sniegu. Wiec jego wspomnienie zapachowe zawieralo pewnie konczaca nutke zelaza.
Pozdrawiam
Marcin

thalie pisze...

http://kotburger.pl/23290/Kabelek-i-kociatko-;P

Abi to nie Twój czasem? ;)

wiem, że to nie w temacie..

owcarek podhalański pisze...

A co wy, ludzie, mozecie wiedzieć o zapachak! :D

abnegat.ltd pisze...

Kkurcze, tyle pracy ze nie ma kiedy taczek zaladowac ;)

Nemetka, bez tego dziwnego czegos w powietrzy czlowiek chodzil jak osowialy ;D A szczytem bylo sprawdzanie w sklepie czy mam radio ze soba - nawet jak bylem na wakacjach...

Kasia, moj znajomy po wypadku stracil wech i smak. Co jest wnerwiajace, bo dopiero po wypiciu pol litra plynu wie czy to byla woda - czy wodka. Ale ad rem: po kilku latach na widok kawy czuje jej smak. Intrygujace :)

Kasjopea, witaj :)
Ten zapach naprawde lubie - szczegolnie w pozne, letnie popoludnie 8) Rozmarzylem sie...

AB, trzeba sie bedzie kiedys umowic u Grega ;)))

Marcin, witaj :)
W zasadzie - ała....
Trudno raczej nazwac wyjazd udanym. Inna rzecz, ze po takim wstrzasie lba wszystko pachnie inaczej ;D

Thalie, moj jest wiekszy. I szarszy. Ale ogolnie moglby byc :)

Owczarku, od trzech tygodni cwicze bigos ;D

Nomad_FH pisze...

Moja modyfikacja. Wieczór, noc, alkohol mniej uderzeniowy (może być piwo, może być wino), ognisko... lekka mgiełka wieczorna,
I najważniejsze - zapach mniej uczęszczanych rejonów bieszczad, szum strumyka w pobliżu...
Auuuuuuu ja chce w bieszczady :D
(co do powyższego - powtarzać co pewien czas, aż do skutku. Potrafiłem tak całą noc przesiedzieć.
Ostatecznie zamiast bieszczad może być dzika plaża...