sobota, 5 czerwca 2010

33 sceny z życia



Rozbiegówka powyżej jest najlepszym dowodem że specjalistów od marketingu trzeba wsadzić w rakietę i wysłać w kosmos. A przed wysłaniem strzelić czymś twardym w czerep.

Film jest - przedziwny. Studium rodziny artystów dotkniętej śmiertelnym procesem jednego z jej członków. Znaczy, każdy z jej członków jest dotknięty tymże - zgodnie z definicją życia które to jest chorobą śmiertelną, przenoszoną drogą płciową - ale nagle okazuje się, że fakt posiadania procesu nowotworowego burzy nasz światopogląd oparty na przedziwnym przeświadczeniu, że jesteśmy nieśmiertelni, a za zejście z tego świata odpowiadają lekarze.

Ona jest artysta - fotografikiem. On - kompozytorem. Ich uczucie jest głębokie, oparte na obopólnym zrozumieniu i miłości. I nagle w ich życie wkracza śmierć. Ot, tak. Matka zaczyna - boleśnie, pomału - umierać. Nagle w rodzinie, która do tej pory była skałą i opoka, pojawiają się rysy. Dekompensacja stresu jest w swojej grotesce przerażająca. Ból członków rodziny zaczyna się przejawiać w przedziwnych konstelacjach. Bo - wszyscy jesteśmy śmiertelni. Bo przecież każdy w końcu umrze. Ale do kurwy nędzy - dlaczego akurat my - teraz - w ten sposób. Łatwo jest zaaprobować śmiertelność rasy ludzkiej - ale zupełnie czym innym jest zaaprobowanie śmierci własnej matki.

Każdy chce iść do nieba - ale nikt nie chce umierać.

Doskonały film. Pokazujący degenerację, ale również siłę i restaurację ludzkiej osobowości w obliczu śmierci bliskich. Wszytko bez jakichkolwiek fajerwerków uczuciowych, sentymentalizmu, czy zadęcia edukacyjnego.

Ciekawostką jest wystąpienie dwojga aktorów, którzy w filmie nie używali języka polskiego. To Julia Jentsch i Peter Gantzler. Zostali zdubingowani dla potrzeb polskiej produkcji. Co do Julii, coś mi od początku nie grało - ale Petera wypatrzyłem dopiero od koniec.

Może się spodobać - może się nie spodobać. Ale chyba nikt nie przejdzie koło niego obojętnie.

100 ml 70% calvadosu.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

"Łatwo jest zaaprobować śmiertelność rasy ludzkiej - ale zupełnie czym innym jest zaaprobowanie śmierci własnej matki.

Każdy chce iść do nieba - ale nikt nie chce umierać".


I nie trzeba więcej na ten temat mówić.
To właśnie tak jest.

Anonimowy pisze...

Echehehe, no właśnie ...
A może to nie chodzi o matkę, tylko o naszą własną egoistyczną chęć zachowania wszystkiego, jak było? Bo w sumie lepiej, żeby człowiek umarł niż się męczył z rakiem?
Ja bym tam chciała dać się uśpić jak zwierz niźli wydzierać się w niebogłosy za morfiną i być zależną od innych.
nika

Anonimowy pisze...

Krótkie pytanie dotyczące 'stopki' Abnegacie...

Czy praktykujesz metodę Witkaca z czasów firmy portretowej, notując sobie 'truciznę', z której korzystałeś, popełniając notkę?

Grt,
Sarah

Jakiśktoś pisze...

dla mnie film był pięknie wyjątkowy [kolejność zamierzona!]

Joanna pisze...

Obejrzyj proszę japoński bodajże Okuribito(Pożegnania)też o odchodzeniu, ale jaki... szczególnie poleciłabym tym co na intensywnej z rodzinami walczą. W polskim kraju ceremonie pożegnania jeszcze w domu się praktykuje-to nocne czuwanie z tym co odszedł, a na iomie czasem więcej troski niż w domu, żeby ktoś spokojnie mógł odejść.

abnegat.ltd pisze...

Emilka, my z naszym podejściem do umierania jesteśmy smieszni nieco. Żyjemy bez zahamowań, trujemy się, narażamy na różne paskudztwa - a potem żal i zgrzyt zębami.

Trzeba pamiętać ze umrzemy - i cieszyć się tym co nam dane.

Nika, jak sie nie daj Boże dowiem ze mam wyznaczone spotkanie - to po ułański i ze śpiewem na ustach.

Żadnego wycia z bólu nie będzie.

Sarah, w jest stopce moja prywatna ocena jabłuszkowa. A calvados mi się skończył Czekam na spotkanie z moim przyjacielem co zawsze flaszeczkę mała gruszkóweczki chomikuje dla mnie ;)

JK, zdecydowanie nietypowy. Ale gdy obserwuje się relacje na śmierć - można wypatrzeć równie dziwne - a czasem zupełnie irracjonalne reakcje.

Pisałem kiedyś - w pamietnikach woźnicy - o takiej matce, której reanimowałem utopione dziecko. Nieudanie zresztą. To, jak ona się zachowywała, było wręcz - nieludzkie. Albo dzidek, co mu reanimowałem wnuczke, zginęła w wypadku, a ten latał i opierdalał wszystkich, ze pozwoliliśmy uciec jego psu. To co w tym filmie jest pokazane, może oburzać czy dziwić. Alem widział rzeczy dziwniejsze.

Joanna, spróbuje. Jedyna szansa, że Szaman to ma ;) i podeśle...