czwartek, 6 maja 2010

Golden star

Wyspiarze lubią sytuacje jasne. Jak ktoś bierze udział w maratonie to nie dlatego że chce sprawdzic czy przebiegnie 42,195 m., tylko żeby zebrać na dom dziecka. Albo wspomóc wykarmic pingwiny. Jak trzeba zebrać datki na dowolny cel - organizuje się wydarzenie szalone, na ten przykład skok z 10 000 stóp albo zrzucenie wagi o 3 stony (1 stone=6,3 kg). Jak ktoś jest dzielny u dentysty, to mu sie należy złota gwiazda „Brave boy”.

To 3 km mnie kusi, ale mają górny limit wagi z jakim można skakać - 15 stones’ów, co jest jawną dyskryminacja. Toż będę musiał jeszcze zbić ze trzy kilogramy żeby mieć jakąś śladową rezerwę na śniadanko przed skokiem. Ponoć mamy skakać dla poparzonych czy czego tam.

Dzisiaj rano przyszedł sobie ortopeda - zwany pieszczotliwie ortopedałem - żeby w staw skokowy zaglądnąć i jakoweś więzadła tam naprawiać czy wyrywać. Nie wnikam, bo z mojego punktu widzenia nie ma to najmniejszego znaczenia. Problem w tym, że pacjent miał być zoperowany w Szpitalu Uniwersyteckim, ale z powodu braku czasu spadł z listy. Potem byl długi weekend, w międzyczasie się coś tam zgubiło - żeby uniknąć nieprzyjemności procesu z powództwa cywilnego, pacjent trafił do nas. I tu dzonk - wczoraj znalismy jego Imię i Nazwisko. I tyle. Żadnych papierów, skierowań, badań. Milusio.

Przylazł dzisiaj, usiadł - krzesełko wydało z siebie pełny oburzenia wrzask - i mi szczęka spadła. Powiedziec że był gruby to obrazić grubych. Facet był - potężny. Przy wzroście 1,8 ważył koło 140 kg. Pielęgniarki w padły w popłoch. Że BMI za duże, że pacjent za ciężki. Sprawdziliśmy: stół wytrzyma 225 kg, byle by nim nie jeździć. Bo wtedy można tylko 135. Machnąłem ręką i powiedziałem że się go po polsku znieczuli - czyli od razu na stole w sali operacyjnej - i że możemy zaczynać. Tu na moje dyskusje i ostatnie uzgodnienia z pielęgniarką narzędziową wpadł ortopedyczny i palnął gadkę że on jest zmęczony. Że pacjent wymaga leczenia - a nie jęczenia. Że go trzeba operować. Że on tu więcej nie przyjdzie. I dalej w tym stylu. Ponieważ nikt mi nie płaci za leczenie OZNM*, odwróciłem się dupem i polazłem spokojnie czytać pocztę. Co mnie obchodzi jego życie płciowe?

Pacjent znieczulił sie perfekcyjnie, obudził jeszcze zgrabniej minutę po ostatnim szwie i polazl do domu zgodnie z planem.

To ja się pytam grzecznie: co jest, do k.nędzy?

Muszę podnieść temat na kolejnym CEC, żeby ustanowić pakiet odznak dla personelu. Dzisiaj zarobiłem first class golden star’a pt.: „Anestezjolog Przyjazny Ortopedzie”.

---------------
*Ostry Zespół Nasieniowodowo-Mózgowy

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Serdeczne gratulacje!
Taka mała uwaga co do pomysłu z odznakami... Jakby chcieli Ci za każdą sprawę, którą cudownie rozwiązujesz, dawać odznakę, to musiałbyś jeszcze duuuuużo utyć, żeby Ci się te odznaki na klacie pomieściły....
No i nie mógłbyś skoczyć nawet z 10-ciu stóp, bo żelastwo by przygniotło...
Pozdrawiam
Młoda Kobziarka - już prawie półDzieciotrója :)

Anonimowy pisze...

Echhh, echhh, bo Ty Abi masz po prostu filozoficzne podejście do życia :-))) I nie będzie żaden ortopes pluł Ci w twarz :-)))
nika

Anonimowy pisze...

grzecznie prosze o odznake wiernego czytelnika Twojego bloga.
motyw : nalezy mi sie.
p.s. jestem otwarta na inne propozycje

abnegat.ltd pisze...

Kobziareczko mloda :)
Ten stary to one z papieru sa - wiec strachy nie ma. Inna rzecz ze jak dostane od chirurga pochwale za robote to na wyprzodki polece psychiatry szukac. A przynajmniej psychoanalityka...
A cegoj dzieci? Strasznie ciezki kawalek chleba.

Nika, to taka swoista filizofia siekierkowo- goralska ;)))

Klara, podanie poszlo do kapituly zlotej gwiazdy ;)

basia pisze...

...filozofia siekierkowo-góralska... - chyba wciągnę do słownika... :D))))

Anonimowy pisze...

Ja też, jak Basia wpisuję "filozofię siekierkowo-góralską" do zeszyciku zlotych powiedzeń "aurea dicta" Abiego :-)))
nika