wtorek, 20 kwietnia 2010

Pandemonium

Wszystko się toczy ścieżka dobrze znaną. Rano wstajemy do pracy, szef nas wnerwia jak zwykle, kawę pijemy jak zwykle, sklep stoi gdzie stał, zakupy zrobimy - w domu wszystko po staremu... największy problem to korki na ulicach, największa fluktuacja w ilości kaw wypitych. Stąd każda pierdoła urasta do rangi problemu. Krew nam burzy to ze zajechał nam ktoś drogę, że w sklepie kolejka, ze dziecko pałę przyniosło ze szkoły...

Nagle okazuje się że wulkan, położony na Bóg-wie-gdzie położonej wyspie wywraca wszystko do góry.

W pracy nastało pandemonium. Jeden chirurg utknął w Austrii, drugi w Hiszpanii, trzeci na Karaibach. W sumie ten ostatni może o sobie myśleć "farciarz" - Karaiby są tanie, a okoliczności przyrody... Ech. Niektórym się w życiu powodzi. Dodatkowo zdechła wentylacja, więc lista spóźniła się o dwie godziny oraz ktoś pomieszał listę i pacjent uczulony na lateks wylądował na końcu kolejki.

Zastanawiam się czy to też wpływ wulkany czy jednak burdelnictwo pospolite...

W końcu jakoś się wszystko poukładało - dziadek co straszył że się nie obudzi, oczy otworzył, uczulona na lateks przeżyła, a ostatnia na liście, 80 letnia pacjentka dała się przekonać żeby stopę w miejscowym zerżnąć. Co prawda potem mi się Zuzanna pytała czemu ją uszkodzeniem mózgu straszyłem - ale to chyba zazgrzytało lost in translation. Bom jej tylko powiedział że ma szansę mała niepamiętania gdzie wieczorem zęby zostawiła...

Sklep stoi jak stał. Praca się nie zmieniła. Ale miejsca na prom do UK wyprzedane są na dwa tygodnie naprzód. Miejsca w Eurostr'ze tak samo. Brytyjska marynarka będzie przewozić awaryjnie turystów z Hiszpanii i Francji. Nawet jeden z dziennikarzy chciał się dowiedzieć czy podwodnych też użyją - bo to jego marzenie życia jest - przepłynąć się taka łódka - więc on gotów kajakiem do Francji popłynąć by wrócić yellow submarine...

Wystarczył jeden maluśki wulkanik.
Może za ten lateks trudno go winić - ale reszta to jego sprawka.

Rację miał kiedyś Szaman, pisząc żeśmy są jako ta mucha na końskim zadzie. Zapomniał tylko napisać że ta mucha jest okrutnie zarozumiała.

13 komentarzy:

Mała Mi pisze...

A wiesz... moim zdaniem taki wulkan to tylko jedna rzecz na miliony, które może nam się przytrafić i zmienić całe nasze zycie... wywrocić do góry nogami...
Trzeba żyć z pokorą... :)

Anonimowy pisze...

Noo, ten Ejla coś tam, to jakiś fajny chłop ;-) Kurzy, pyli i proporcje właściwe przywraca :-)

"Co prawda potem mi się Zuzanna pytała czemu ją uszkodzeniem mózgu straszyłem - ale to chyba zazgrzytało lost in translation. Bom jej tylko powiedział że ma szansę mała niepamiętania gdzie wieczorem zęby zostawiła..."

:-D Też bym się uważała za napoczętą, jakbym miała nie wiedzieć, gdzie protezy wszelakiej maści zostawiłam :-D

nika

lavinka pisze...

Chciałam zaprotestować,wulkanik wcale nie taki maluśki,poza tymobokjeszcze większy może w każdej chwili się obudzić. Kup kajak Abi,póki są tanie ;)

abnegat.ltd pisze...

Mała Mi - nam się w ogóle poprzewracało we łbie ;)

Jest taki ładny moment na końcu "Awokata Diabła" z Pacino i Reevesem. Pacino, jako Lucyfer, odwraca się do kamery i mówi: "Pycha. Ten grzech cenie najbardziej..."

Nika, napoczywać i owszem - ale to lepiej jednak w sposób naturalny ;)

Lavinka, ja kajak raczej nie potrzebuję teraz... Ale mój przyjaciel chirurg utknał z rodzina po Świętach i nie ma jak wrócić. Bilety kupione, latać nie ma komu. Firmy lotnicze nie chcą wziąć na siebie zobowiązań bo to czynnik od nich niezależny. A we Francji flota brytyjska czeka gotowa by Brytów do ojczyzny przywieźć. W całej Europie rozsyłane sa wici, że jak komu zbrzydło grilowanie na lotnisku to może po jechać do Calais ;)

lavinka pisze...

Ja z tym kajakiem, bo w Polsze pozamykali lotniska już rano.
Polecam:
http://www.flygradar.nu/flygradar.php?&language=undefined

Podobno było widać samolot prezydenta Gruzji w dniu pogrzebu prezydenta ;)

Anonimowy pisze...

@ Abi

W oryginale "Adwokata diabła" jest "Vanity. It's my favourite sin" :) Nie pycha, tylko próżność, bo tam wszystko rozgrywa się właśnie na tym poziomie.

No i nie wszystkim "nam" się poprzewracało - niektórym starczy porządne choróbsko, żeby odzyskać widoczność na koński zad :)

abnegat.ltd pisze...

Lavinka - tu jest coraz smieszniej ;) Niedługo będzie jak za czasów emigracji Chicagowskiej - wyjazd do kraju za ciężkie pieniądze raz na pięć lat... A martwiliśmy sie że samolotu nam smrodza do atmosfery.

Ewiater, thx :) Z pamięci jednak nie należy cytatów wstawiać - szczególnie jak się ma rzeszoto... Inna rzecz że tak się zastanawiałem - czy potrafię ostro rozgraniczyć pychę od próżności ;)

(KK) pisze...

Noooo, ja to bym się nie obraziła nawet jakby mnie przewieźli lotniskowcem ;) Nie musi być zaraz łódź podwodna. Albo krążownikiem... Ci dziennikarze to jednak mają wszyscy podobne marzenia ;)

Anonimowy pisze...

Pychę od próżności najłatwiej odróżnić, jak się widzi osoby cierpiące na jedno i drugie. Pyszałek będzie traktował jak kompletne zero, póki mu nie pokażesz, że jesteś mu równy lub lepszy (przy tym drugim przypadku będzie ci właził bez wazeliny w odwłok).
Człowiek próżny za to wszystko odda za akceptację i podziw, oraz przynależność do elyty. Jak ktoś cierpi na pychę nie musi należeć do elyty - on jest głęboko przekonany, że stanowi jej epicentrum.
Jak ja kocham się wymądrzać :]

inessta pisze...

Za bardzo wierzymy w technikę :))

abnegat.ltd pisze...

KK, i dobry 100/400 F 2.8 ;)))
(chyba tego nikt nie ma... ale pomarzyć mozna...)
Prawde powiedziawszy - tez bym sie przepłynął.

Ewiater, toz to moralnie obrzydliwe ;D

Innesta - nam sie w ogóle wydaje. A za trzesienia ziemi odpowiedzialne sa kobiety. Nie wiem co za pomysł zeby takie światopoglady publikowac na gazecie. Onet mnie drażni wiec nie czytam, teraz Gazeta dostaje czkawki...
Czas bedzie przejśc na Słowo na Niedziele.
Cycóś.

inessta pisze...

dobrze, ze wszystkie kobiety. Bo ja ostatnio miałam wrażenie, ze to moja wina te trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów i tsunami też :))

Anonimowy pisze...

@ Abnegat

Może i obrzydliwe, ale jakie przyjemne :]