czwartek, 1 kwietnia 2010

Genotyp igłofobii

Ból - wiadomo. Dobry jest. Ostrzega o niebezpieczeństwie czającym się wewnątrz - czy nadchodzącym z zewnątrz. Uczy że robienie sobie ziazi jest niedobre. Co prawda Heller w "Paragrafie" postulował wstawienie w czoło czerwonej diody jako bardziej ludzkiej i mniej upierdliwej od oryginalnej, ale wylazł z niego humanistyczny optymista. Czy raczej optymistyczny humanista. Mianowicie patrząc na ilość zaćwiekowanych osobników, co to w dupie mając sygnały ostrzegawcze organizmu kaleczą się gdzie i jak popadnie, myślę że nawet ból nie jest w stanie uchronić człowieka przed zachowaniem autodestrukcyjnym. Biedną diodkę zalepiło by się plasterkiem czy gumą do żucia i tyle by było z niej pożytku.

Ostatnio widziałem szczyt mody gwoździkowej - mianowicie baba przyszła z wharatanym bretnalem w mostek. Co prawda rzeczony bretnal był malutki i główkę miał diamentową - ale jednak. Myślę że dożyję czasów gdy CT mózgu nie da się wykonać z powodu tkwiących w nim gwoździ. Przy tej wizji kółko w nosie wydaje się być nobliwym dodatkiem do spinki w krawacie.

Jako że gwoździe widziałem już wbite w nos, język, pępek, wargi, nie tylko te na twarzy, napletek, worek mosznowy, łechtaczkę, sutki - uprzejmie informuję chcących torować nowe ścieżki że jeszcze nie widziałem nikogo, kto wbiłby sobie gwoździa literalnie w dupę. Co mnie poniekąd zdumiewa - bo jak wszędzie to czemu nie tam?


Nieodmiennie - a im jestem starszy tym bardziej mi się ten objaw nasila - zadziwiają mnie różnice pomiędzy Płcią Piękną a brzydką. Nie mówię tu Broń Boże o biuście - po ostatnich wygłupach dostałem embargo - póki co skupimy się na zdecydowanie innych aspektach. Jedną z takich różnic jest wrażliwość na ból oraz widok krwi.

W skali roku może się trafi jedna, góra dwie przedstawicielki, które na igłę reagują zimnymi potami. Brzydale natomiast prezentują pełny zespół wazowagalny przynajmniej ze dwa razy dziennie, co szczególnie ciekawe - również ci co są wytatuowani z włosami włącznie. Jako że mi dzisiaj jeden taki wywinął orła, a potem rzecz jasna próbował zwalić swoje męskie zachowanie na wpływ trucizn odwracalnych com mu je podał, wyjaśniłem mu swoja teorię ewolucji igłofobii.

Mianowicie wszystkie te chłopy twarde, co to krwi się nie bały, w czasach pradawnych wojen rzucały się na siebie i wrażając sobie żelazo gdzie popadnie, katrupiły do ostatniego tchu. Przeżywali tylko Ci którzy przed bitwą zesrali się ze strachu, bądź ordynarnie krew im z mózgu odpłynęła w buty. I tylko te sieroty przekazały swoje geny dalej - stąd dzisiaj 90% chłopów na widok igły zielenieje, osiągając momentalnie 35 tętna i 60/0 mmHg ciśnienia. Co z medycznego na nasze przekłada się na chłopa nieprzytomnego, walącego malowniczo łbem w posadzkę. Szczególna radość mi to sprawia gdy wykonawcą wyżej opisanego salto-mortadele jest osobnik wielki, muskularny, co to tygrysy jada na śniadanie, zapijając spirytusem z gwinta. A na widok igiełki robi mu się bęc...

Przyglądnijmy się kobietom. Ta co na widok krwi była wrażliwa, zazwyczaj zostawała paszą dla drapieżników zaraz po pierwszym porodzie. O pierwszym krwawieniu nie wspominając. Przeżywały tylko te - i przekazywały swoje geny dalej - które zeżreć się nie dały.

Żeby teoria była prawdziwa, gen igłofobii musi być sprzężony z chromosomem Y. Ponoć jest tam tylko 78 genów, ale kto wie. Może się dla jednej - cieniuśkiej, chciało by się rzec - nadwrażliwości miejsce znajdzie?

PS. Kobiety wrażliwe, choć ultrarzadkie, opiszemy genem recesywnym wielopozycyjnym - jak na ten przykład przypadek fiołkowych oczu czy białej skóry albinosów afrykańskich.

28 komentarzy:

Muscat pisze...

Mocne, mocne ;) I ma podstawy naukowe! Już w liceum lubiłam zagadnienia genetyczne, a nawet nie wiedziałam jak są w życiu przydatne - tyle zagadek można wyjaśnić ;D
(Sprzedam dzisiaj tego posta moim wytatuowanym i wykolczykowanym znajomym, jeśli pozwolisz.)

Anonimowy pisze...

Bardzo ciekawa teoria.

Do wątku żeńskiego dodałabym roboty okołokuchenne/gospodarcze/obejściowe ;), gdzie urazowość , zwłaszcza dłoni, jest duża.

Fiołkowe oczy , wyczytałam w sieci, miała Yennefer z Wiedźmina ;)

T.

abnegat.ltd pisze...

Muscat, najuprzejmiej ;)
Co prawda juz mnie ktos probowal przekonac ze to ma glebokie korzenie - co ja poradze ze korzenie tez mi sie kojarza z Czarna Afryka.

T., teorie kuchenna mam jeszcze niedopracowana. Sam w kuchni - rzadko, w piersi sie bije - cos kucharze, ale urazowosc mam jakby mniejsza :[|]

thalie pisze...

gwoździe??? O.o

to mi przypomina historię z liceum. miałam tam koleżankę licznie w ucho zakolczykowaną, która wszystkie te dziureczki uczyniła własną ręką swą za pomocą agrafki. któregoś dnia, gdy miejscówkę dla kolejnego klejnociku szykowała zdybał ją na tym rodzic płci męskiej. zobaczywszy co też córka czyni... zemdlał.

Abi - ja tylko pytanie mam. a dochtory to z tego recesywnego genu czy jak?

Asia (Aś) miło mi. pisze...

dziwne, bo skoro wytatuowani to z igłą już powinni być zaprzyjaźnieni ;)

taa... mój wujek zawsze powtarza, że w nosie mam gwoździa. zawsze mnie to intrygowało, bo takich ładnych gwoździ jeszcze nigdy nie widziałam ;D

kobieta twarda jest przy innych kobietach żeby to im pokazać jaka nie jestem zajebi*ta i potrafi wytrzymać wiele, a przy facetach udaje biedna i bezbronną taką co trzeba cucić w ramionach ;)

Anonimowy pisze...

Abi, ta baba miała wbity w splot słoneczny długi, żelazny gwóźdź????!!!
Łomater Dei o_O
A dochtory, to są z tych chłopów, co przeżyli bitwę pod Grunwaldem z toporkiem wbitym w mięsko i sami się musieli operować, mając za znieczulenie li tylko okowitkę ;-))) Specjalny gatunek :-)))
A na marginesie ja nie dawałam Ci żadnego embargo :-)))
nika

abnegat.ltd pisze...

Thalie, nie wiem... Zastrzyki sam sobie robie, pielegmiarki szkole na wlasnych zylach.

Ale jak widze duzego robala- takiego powyzej pieciozlotowki - to mnie repulsja trzesie ;D tylko ciiii; jako samiec do slabosci sie nie przyznam, predzej go zezre i umre...

Aś, ja to od dawna podejrzewalem. Urodzic kazda potrafi - a potem udaje ze ja myszy przerazaja ;D

abnegat.ltd pisze...

Nika - dlugi barz nie byl. Chyba. Ale spod skory westawal jeno taki swiecidelek - znakiem tego reszta musiala byc pod spodem.
Embargo mam od wladzy najwyzszej. Ponoc sie kompletnie nie znam - ergo mam siwdziec cicho.

To siedze :D

lavinka pisze...

A wiesz,że ja się tylko swojej krwi boję? I to tylko takiej od zastrzyków? :)

abnegat.ltd pisze...

No a jak sie ciachniesz nozem to nie? Przedziwne >;)

Iwona pisze...

A ja sie tam niczego nie boje!!!Rodzilam nawet bez znieczulenia (nie zdazyli),za reke mnie tylko potrzymal mlody juzprawielekarz, taksowkarz wypchnal mnie z taksowki przed szpitalem, nieco zielony, po wymianie dwoch zdan,ja:niech pan tak nie pedzi, bo rzuca mnie po calej taksowce i jeszcze panu tutaj urodze, on:wlasnie dlatego tak pedze... Nawet zaplaty nie chcial, dziwny. Pozwolilam sobie Abi na ten wpis z dwoch powodow: rodzilam w Wielki Piatek, no i Twoj wpis bardzo obrazowy worka niejakiego, which brings me to the next point..skojarzyl mi sie z jajkami, Wszystkim tutaj obecnym i przede wszystkim Tobie i Rodzinie zycze Smacznego Jajeczka. PS A ci wytatuowani to dzielni, bo najczesciej pod znieczuleniem (po pijaku) wbijaja se te gwozdzie i robia rozne kuku, ogladalam kiedys program z usa chyba, tam byl taki gosciu z rogami pod skora i oczywiscie, zeby pasowalo, twarza wytatuowana na czerwona i zabkami na ostro przystrzyzonymi.

Anonimowy pisze...

To ja teraz napiszę zgodnie z teorią Aś o kobietach :)

Do kobitek: Zastrzyki z heparyną robię sobie sama w brzuch (konieczne po zabiegu), z uśmiechem i radością niewymowną :)

A do Abiego - ale ja biedna jestem ;)

P.S. Abi, pozdrów ode mnie władzę najwyższą :D

T.

akemi pisze...

Abi, jak to dobrze, że mądre żony jednak są na tym świecie...

Anonimowy pisze...

Rozszerzę teorię, bo nie tylko na wbijanie czegokolwiek działa.

Od czasu do czasu zdarza mi się być 'Dread-Doctor', czyli dorabiam i naprawiam ludziom kołtuny, co sobie zrobili z własnej woli. (Sama też miałam na głowie takowe przez lat pięć, oświadczam, że rosły mi na głowie tylko włosy, żadnych pcheł, wszy czy szczurów nie odnotowałam.)

Chociaż może to jakiś specjalny przypadek igłofobii, bo za narzędzie zbrodni służą drobniutkie szydełka, których złe egzemplarze potrafią wbić się w palec.

Oto - 'robi się' dziewczynę: nie piśnie, pogaduje, co najwyżej co jakiś czas bardziej napnie mięśnie na szyi czy przygryzie zęby. Na koniec zawiązuje włosy w ścisły kucyk, żeby się za bardzo nie przemieszczały, i co najwyżej jemy obiadek, dalej sobie żartując.

Jak pod szydełkiem jest chłop - wierci się, kręci, syka, czasami nawet wymsknie się jakaś łza. Zabiegi końcowe wyglądają tak: spray chłodzący na skórę, masaż skroni, przy dredach 'majtalnych' ścisły warkocz-francuz i chustka na ścisło na nasadę włosów przy czole i skroniach, żeby świeżo zrobione dredy się nie majtały przez najbliższe 2 dni. Dodatkowo nakaz 'nie wsadzać łba pod kran z zimną wodą przez 48 godzin, bo się włosy nie złapią, i za dwa tygodnie będzie powtórka z rozrywki'. Znieczulenie 'pyffkiem' też jest skuteczne.

Od drugiej strony - jak wybierałam dokręcaczy dla siebie, to wolałam facetów, koniecznie z dredowym doświadczeniem: można było nawet przysnąć, bo nie ciągnęli. Dziewczyny nie mają takich hamulców, jak trzeba, to ciągną ile wlezie. ;) A takiego dreda trzeba ściągnąć bardzo mocno (i umiejętnie, ma być po równo z każdej strony, żeby nie przerzedzić włosów 'kępami'), i potem zaszydełkować. Najbardziej ciągnie na skroniach i za uchem, tu najdzielniejszym wyrywa się jakieś 'auć!'.

W wersji kuchennej wygląda to tak:
obieranie ziemniaków, mężczyzna:
- zacina się nożem w palec, ledwo co pojawia się krew... chłop ciężko ranny, obiadu nie będzie, zamawiamy pizzę.
Obieranie ziemniaków, kobieta:
- mocno zacina się w palec, po chwili ' A niech to licho, ciekawe, czy to się zmyje, czy będę musiała ściąć jedną warstwę.

(Z licealnych imprez do tej pory, czyli 10 lat, jedna sałatka nosi nazwę 'krwawej z tuńczyka', wykonawczyni ciachła się w palec przy krojeniu ogórków i zauważyła, jak już skroiła całego ogórka i kolorek się nie zgadzał.)

Opisane drastyczne przypadki dotyczą osób HIV-.

Grt,
Sarah

abnegat.ltd pisze...

Dlaczego nie nalezy sobie wbijac byle czego byle gdzie

doro pisze...

Sama sobie zakolczykowałam oba uszy i tez mój tato zemdlał jak to zobaczył w fazie przygotowawczo - agrafkowej.
Link - miazga! ;D

abnegat.ltd pisze...

Doro, bo tez jest to okrucienstwo nie do opisania :D
To tak jakby pokazac kobiecie musz znienacka...

A linek ladny. Jak by kos chcial to mam oryginalna wersje do puszczenia na TV - moge podrzucic kopie ;)

Nomad_FH pisze...

Któryś raz czytam Twoje wytłumaczenie skąd chłopy tak reagują na igły i znów stwierdzam - coś w tym kurcze jest.
Co do Władcy Pierścieni - polecam alternatywne zakończenie :D

Alternatywna wersja Lord of the Rings

abnegat.ltd pisze...

Nomad, bo ja jak ten alzheimerowy dziadek - w kółko to samo ;D

A zakończenie dość logiczne.

inessta pisze...

Abi podpisuję się pod twoją notką obiema rękami. Jako dyplomowany krwiopijca mam swoją statystykę przeżywalności. Regularnie chłopy jak dęby psują mi ją. I to Ci, którzy tatuaże maja wszędzie. Ostatni zemdlał na sztywno i dodatkowo zafundował sobie drgawki. To była jazda!!

abnegat.ltd pisze...

A to ci - się zakałapuckałem ;)

Iwona - wszystkiego wzajem. U nas były popularne dość życzenia " I niech cię Zona ucałuje przy jajkach".

Rodzenie w wielki piątek.

Dzizzazz...

Akemi - zony są mądre.
Kroppka.

Sarah, ale że
by włosy? Szydełkiem??
Mamo.
:[/]

abnegat.ltd pisze...

Innesta, to się skądś musi brać. Zdecydowanie natura wypromowała gen który powoduje wrażliwość chłopów na krew. Chwała Panu żem niewrażliwy :D

Ostatnio sie pytałem faceta jak on ten tatuaż przeżył - powiedział że mu to w narkozie zrobili. Na wszelki wypadek udałem że nie rozumiem - i szybko zmieniłem temat.

inessta pisze...

Abi, ja już przestałam sie pytać o tatuaże. Często słyszałam,ze zrobiony był po pijaku. Chociaż podobno nie wolno być pod wpływem w trakcie robienia rysunku.

Anonimowy pisze...

http://farm1.static.flickr.com/141/323153900_5258265930.jpg

Takie, żeby dobrze się trzymały, robi się szydełkiem. Te akurat nie są najładniejsze, ale ujdą.

(a żeby takiemu delikwentowi zrobić EEG, trzeba mieć ten nowy sprzęt, który nie wymaga drapania po głowie, i czepek w rozmiarze XL ;)

W kwestii tatuaży - mój osobisty chłop sobie zamarzył sztuk dwie: jeden na łapku (ale da się zakryć koszulą z rękawem), a drugi drobny w okolicach kołnierzowo-szyjnych.
Strasznie się o te tatuaże źliłam, w końcu powiedziałam, że ok, ale po pierwsze mają być zakrywalne (bo nie wiesz, czy za 20 lat nie będziesz premierem ;) i nic parawięziennego typu modne ostatnio wśród młodzieży 'łezki'(jestem z 'klawiszowskiej' rodziny, sama też ze 'złodziejami' pracowałam), a po drugie - to nie jest bezbolesne. A, i jeszcze kazałam się szczepić na żółtaczkę (zagroziłam, że dostaje się na to te same leki, co HIVplusy), a potem przypomniałam sobie, że cięli go medycy parę lat temu w szpitalu, więc pewnie bez szczepionej żółtaczki by go nie pocięli.
Zrobił te dwa tatuaże na jeden rzut, i przeszło... bo to boli, drapie i szczypie.

Groet,
Sarah

Anonimowy pisze...

http://www.youtube.com/watch?v=QIEVp2p6kTE

http://www.youtube.com/watch?v=zPVdMOhk1-U

To Abi tak a propos nie widzianych przez Ciebie "upiększeń" metalowymi częściami.

Wesołych Świąt,
Marcin

Anonimowy pisze...

Haaa, widzę, że Cię pewnie przygotowania do Świąt zaabsorbowały :-)
To co? Najedz się, poleń się (broń Boże dżym), opchaj się mazurkiem i naciesz się familią :-)))
nika

Shigella pisze...

Dziwne, to co prawicie Mosci Abi, bo we wszystkich co prymitywniejszych* plemionach elementem inicjacji i wejscia w dorosle zycie jest znoszenie roznych niemilych zabiegow jako to skaryfikacja, obrzezanie, tarzanie sie w mrowisku i inne drobne przyjemnosci ;)
Chlopie niewinne, by stac sie wojownikiem musialo zniesc te operacje z piesnia na ustach i bez znieczulenia.
Byc moze chodzilo o to, ze mlodzianek po zaliczeniu takiej operacji kontakt z niedzwiedziem zaliczal do przyjemnosci.

Kolczyk w mostku zdaje sie siedzi dosc plytko (kolezanka ma w przedramieniu).
Zwykle kolczykowanie to drybiazg** w porownaniu z np. podwieszaniem (wbijamy delikwentowi np. w plecki kilka hakow z przyczepionymi lancuchami i bujamy).

*noszacych mniej odziezy niz my (C) Terry Pratchett
** odwoluje. Wlasnie zobaczylam dziewcze z dwoma kolczykami w tzw. jezyczku w jamie ustnej. Jest mi gorzej

Agnieszka pisze...

Ja poniekąd się zgadzam z Twoim podejściem, Abi, ale mam drobny dowód na obronę męskiego rodu. Otóż jestem zapalonym krwiodawcą a przy okazji wampirem - suszę głowę moim znajomym, żeby też dali sobie krwi upuścić. I w ciągu ostatniego roku mam na swoim koncie cztery ofiary płci męskiej, które zdecydowały się na dobrowolne udanie się do punktu poboru czerwonych krwinek i nie zemdlały na widok igiełki (która jednak obiektywnie patrząc wygląda na bardzo grubą). Więc chyba z naszymi facetami nie jest tak źle :)