sobota, 27 marca 2010

Cech rzemiosł różnych

Piątek. Koniec tygodnia, weekend nadchodzi, budzą się chęci dziwne na szaleństwa sobotniej nocy i rukę z kremem. Jako żem się dzisiaj zaparł nieco - więc z listy czteroosobowej ostał sie jeno sznur: pani co to chciała epidurala poszła sobie w świat z życzeniami wszystkiego najlepszego, pan z nadciśnieniem poszedł go leczyć do domu a na koniec chłop co to wczoraj dostal piłką w rękę i dzisiaj jakoś tak wyglądał na złamanś kość nadgarstka dostał anestezjologiczny usmiech i papatki czułe. Oraz ogólne wskazówki jak dotrzeć do najbliższej izby przyjęć.

Zostal sie jeno pacjent do przepukliny w scianie brzucha. Niby nic. Ale miał tą przepukline całkiem z boku, nad talerzem biodrowym, a pod żebrami. Jakoś tak łońskiego roku wypierwrócił się na plaży i nadział na cos ostrego, co mu w bok zgrabnie wlazło, mięsień przecinając. I tum poczuł jakowyś taki - niepokój. Bo miejsce jest paskudne. Ani się z tym pochylić - ani wyprostować. Do tego rekonstrukcja mięśnia. Uprzedziłem na wstepie że cudów na świecie nie ma. Dziura w brzuchu musi boleć. A w tym miejscu zdecydowanie.

Gość był twardy i wystraszyć sie nie dał. No to go Lorenzo zerżnął i polazł w cholerę. Gość trzy godziny później, mimo wiadra morfiny podanej dożylnie, dalej nie nadawał się do posadzenia w foteliku, zęby jeno mężnie zaciskał a syczał i przychał, jęczał i stekał, ruszyć sie nie dając. W końcu po kolejnej próbie przewrócenia się na plecy coś mu chrupło w boku, ból mu przeszedł za to pod opatrunkiem zaczęła kwitnąć bula. Najpierw była jak piłeczka tenisowa, potem nieco większa, aż w końcu staneło na takiej solidnej piłce do ręcznej. Znaczy - na początku pewnie była wielkości pingponga, ale to, pod opatrunkiem schowane, umknęło naszej uwadze.

Lorenzo został powiadomiony i zabraliśmy się za otwieranie po raz kolejny, tym razem o 4 po południu. Wygarnąwszy zgrabnym ruchem jakieś ¾ litra zakrzepłej krwi z powłok, wraził dren, zaszył - i stwierdził że lezie. Tum nie wytrzymał, parsknąłem ze zdziwienia i poprosiłem żeby może jednak on sobie poczekał by chwilę? Bo ja jednakowoż bym pacjenta chciał przetransportować z tym drenem do szpitala - a jak on chce go wysyłac do domu to może on to łaskawie zrobi samodzielnie? A nie łapami anestezjologa, dupę nim sobie przy tym wycierając?

Ucieszyl się chirurg, mój druch, że takim go zadaneim ważnym obarczam, kiwnał głową ze zrozumieniem i z dumą w fotelu zasiadł. I siedział. Jakieś 15 minut. Po czym powiedział że pacjent jest stabilny więc on się czuje spełniony w swych obowiązkach i idzie w ch cholere.

W Jukeju chirurg nie jest dr tylko mr. To się wzięło z dawien dawnych uwarunkowań - mianowicie wywodzą się oni ze zwiazku rzemiosł różnych, a jako podspecjalizacja wypączkowali bezpośrednio z golibrodów. Z wyjątkiem ortopedów - ci wywodzą się z pedicure’rzystów.

Coś w tym jest.

14 komentarzy:

akemi pisze...

"(...)dostał anestezjologiczny usmiech i papatki czułe. Oraz ogólne wskazówki jak dotrzeć do najbliższej izby przyjęć".

Cynizm li to?

;-))

nieirytujmnie pisze...

Abiii? "Druch"? - znaczy jako ten taki z harcerstwa? czy "druH" w sensie towarzysz?
Wiem, sie sie czepiam, ale ten typ tak ma :)

A co do szalenstw sobotniej (czy tez innej nocy) - kurcze.. Sama bym czasami chciala, ale jak sie nie znajde w lozku w stanie w miare trzezwym przed pierwsza w nocy, to przez nastepe dwa dni zombiakuje. Wiek juz nie ten czy jakos tak :)

Akemi - Abi dostosowuje sie do jukejskich standardow najwidoczniej ;)

Anonimowy pisze...

Hmmmm, ortopeda, który będzie rozpoznawał wnętrze mego kolana, nijak nie wygląda na pedicurzystę ;)

A tak przy okazji: w szpitalu, na ortopedii, gdzie będe miała artroskopię, porozwieszane są plakaty autorstwa anestezjologów zachęcające do zapoznawania się z rodzajami znieczuleń. Zarówno przez pytanie lekarzy, jak i przez stronkę znieczulenie.org.pl.
Fajna sprawa.

T.

nieirytujmnie pisze...

O matko - niech mnie ktos zastrzeli :))))))
Skladam to na karb wczorajszej walki z tequila i kajam sie, szaty rwe, wale glowa w sciane i takie tam. Ale powod istotny :)

Anonimowy pisze...

Jak to? Babka sobie przyszła ot tak i chciała znieczulenie zewnątrzoponowe? Przecież chyba nie rodziła? A nawet gdyby, to trza przecież to podać w odpowiednim czasie? o_O
A chłop z nadgarstkiem chciał pewnie proszek albo zaszczyk :-), zamiast pomaszerować na rentgen i takie tam w szpitalu, to i papatki dostał ;-)
Cyniczny to jest Lorenzo, o!
W Polsce ludzie są jeszcze lepsi, idą do neurochirurga na wizytę mając wyniki rezonansu tylko na płytce (bez kliszy) i potem mają dupę pełną pretensji, że neurochirurg im na to, że w zębach nie odtworzy płytki :-DDD
Jakby się nie mogli przygotować na ewentualność, że laptop jest, lub go nie ma, jasna cholera, grrr.
nika

abnegat.ltd pisze...

Akemi, dobre serce. Gosc przyszedl do treatment centra ze zlamana reka.

Czlowiek. To brzmi dumnie.

NIM, druch czy druh - oto jest pytanie ;)
Niestety, mam to samo. Imprezka w trakcie a mi sie autpilot wlacza i leze do lozeczka.
Starosc nie radosc...
Odnosnie Tequili - baaardzo dawno temu, wypiwszy wiadro Olmeca'i, przygladalem sie wlasnej komorce. I wiedzialem ze tym sie dzwoni - ale nie wiedzialem jak ...

Nika, ona sobie to dobrze wykoncypowala, tyle ze warunkow nie mam zeby ja potem obserwowac. Bo na samym koncu, kiedy nogi juz dawno sprawne, dalej jest problem z sikaniem. W szpitalu nie ma problema - cewnik i lozeczko. A my bude zamykamy o 8...

Chlop z nadgarstkiem zamiast isc do szpitala - przyszedl do nas na zabieg. Regularnie mi opadly witki :]


T., bo sie dobrze maskuje... Tylko ciiii....
A odnosnie znieczulenia - pacjent zdecydowanie powinien wiedziec wszystko na ten temat. Ostatecznie to wlasnie on ponosi ryzyko.

thalie pisze...

szaleństwa sobotniej... w sumie to dziś jest sobota. może by więc zaszaleć... hmm... dodatkowy bonus będzie taki, ze jutro na koncercie będę miała sporo miejsca wolnego, bo się ludzie będą bali zbliżyć za bardzo do widma :)))

abnegat.ltd pisze...

Thalie, mowisz ze dwa driny - i cien czlowieka ;[|]

Alicja pisze...

Abi, czytam cię od kilku miesięcy (łącznie z archiwum ;) ) i myślę, że powinieneś wiedzieć, że również dzięki tobie podjęłam ostatecznie decyzję, która spędzała mi sen z oczu- będę zdawała na medycynę i "niech się dzieje wola nieba".

Dziękuję :)

abnegat.ltd pisze...

Alicja - dzizazzz :D
Primo - witaj :)
Skoro chcesz zwalić na mnie ;) to winien Ci jestem ostrzeżenie.
6 lat cieżkich studiów. Nie kłamię. Zarwane noce na porządku dziennym. Potem rok stażu. Wynalazek najnowszych lat - LEP. Czyli egzamin ostateczny. A to dopiero początek... Nastepnie sześć lat specjalizacji. I wreszcie egzamin specjalizacyjny. Bez poślizgów 13 lat nauki.

No, to patetycznie było.

Nauka nauka - ale imprezy tez były. Szczególnie po zdanych egzaminach. Życie w akademiku - co zapewni karta mastercard rodziców - bezcenne. Radocha z posiadanych umiejetności też da się odczuć. Ogólnie

gdybym miał jeszcze raz wybrać

chyba bym ten błąd popełnił po raz wtóry ;)))

Powodzenia.

Nomad_FH pisze...

Abi - u nas teraz chcą wprowadzić jakoweś nowum (wczoraj w przelocie w busie słyszałem w radyju, więc mogę trochę przekręcić).
Aby dohtory jeszcze przed zrobieniem specjalizacji mogli robić mniej skomplikowane zabiegi. Chyba to chodziło, że jeszcze w czasie stażu. Poszperam i wkleje dokładnie.

Nomad_FH pisze...

O znalazłem.
Nowy pomysł Ministerstwa Zdrowia: certyfikaty zamiast specjalizacji
Młodzi lekarze mają wykonywać wiele prostych zabiegów na podstawie certyfikatów umiejętności, bez czekania na zdobycie specjalizacji.

Zaraz po uzyskaniu dyplomu młody lekarz mógłby przejść szkolenie zakończone państwowym egzaminem umiejętności. Zakres kompetencji miałby jednak mniejszy niż specjalista.

Zmiany w ustawie o zawodzie lekarza mają służyć zmniejszeniu kolejek do lekarzy, szczególnie do specjalistów, których notorycznie w Polsce brakuje: epidemiologów, geriatrów, onkologów, rehabilitantów i anestezjologów.

Dzisiaj młodzi lekarze bez specjalizacji wykonują wiele badań pod okiem starszych, wykwalifikowanych kolegów.

abnegat.ltd pisze...

Zmowu jaki dziennikarz nie zalapal... Chodzi o wypelnienie luki po tzw. 1 stopniu specjalizacji. Teraz nie ma znaczenia czy masz 5 lat stazu w anestezji czy chiryrgi - czy jestes swiezo po studiach. A roznica jest dosc zasadnicza, zeklbym. Chodzi o to zeby ta roznice uprawomocnic.

Anonimowy pisze...

@Alicja, po paru miesiącach na tych studiach, mimo wszystko, w życiu nie zamieniłbym ich na inne. Chociaż bywa czasami faktycznie ciężko, a wtedy człowiekowi różne rzeczy przychodzą do głowy ;)

W każdym razie myślę, że słusznie Cię Abi ostrzega - trzeba wiedzieć w co się pakujesz, bo potem jest zdziwienie, rozczarowanie i narzekanie ;]

Powodzenia :)

Pozdrawiam
Michaś