poniedziałek, 11 stycznia 2010

Jak zostać tenantem

Po przyjeździe do Królestwa należy wykonać kilka czynności by stać się pełnoprawną i wartościową jednostką społeczeństwa. NIN na ten przykład załatwić.Albo Work Permit. Walcząc z buchalterią w lenguidżu łatwo nie jest,na szczęście tubylcy są do przyjezdnych zaadoptowani. Jedna pani była na tyle miła że chciała za mnie druki pisać. Choć żem nie jest illiterate...

W końcu nadszedł czas znalezienia mieszkania. Co prawda nie specjalnie miałem parcie, bo w motelu było wszystko, telewizor, lodówka,telefon -a wiadomo to co oni tu w wynajmowanych mieszkaniach mają? Jednak Trust zaczynał dostawać świerzbiączki że musi na dochtora wydawać - o zgrozo - 40 stirlingów dziennie, więc ponaglony przez naszego dobrego ducha w osobie Małgorzaty zacząłem jeździć po okolicznych chałupach. Głównie z nią, bom swojego samochodu wtedy nie miał.

Mam ciche podejrzenie że ona to specjalnie ustawiła. Najpierw pokazała mi kilka ruder za psie pieniądze a potem - dokładnie gdy za oknem słońce czerwonym śladem znaczyło swój zachód na tafli jeziora - zawiozła mnie do uroczego apartamentu. Miałem żuchwy opad tak wielki żem się zgodził totalnie na wszystko. Nawet opust 25 stirlingów miesięcznie wytargowała sama Margaret - co w jakiś sposób koliduje z moim spiskowodziejowym postrzeganiem sprawy.

Gdy się na to spojrzy obiektywnie...



Po kilku dniach zakończyliśmy papierowe formalności, przepisałem gaz i prąd na siebie, odebrałem klucze i zasiadłem w fotelu. Cisza. Znaczy, taka bez radio, telewizora, telefonu i netu. Co prawda zamówienie poszło, ale telefon będzie za tydzień a net za miesiąc. Kto ich szkolił, molochowaty monopolista znad Wisły?

Żeby nie popaść w jakowyś zastój emocjonalny wybrałem się do sklepu. W szafkach pustki, wartało by choć co kupić. Zupełnym przypadkiem najbliżej było do Lidl'a. Wziałem sklepowy wózek i mając na uwadze że mam tylko jeden nieduży plecak, zrobiłem zakupy najpotrzebniejszych rzeczy. Wyszły z tego dwie lidlowskie turbosiatki po ca. 30 kilo(gramów) każda plus to co miałem na garbie. Słaby straśnie nie jestem, za młodu dwa worki z cementem potrafiłem wziąć pod pachy i leźć dookoła chałupy to co, że siateczki mi dadzą radę?*

Że oberwanie chmury nadeszło dokładnie jak byłem w połowie drogi, nie muszę pisać. Ostatecznie "Zielona Wyspa" nie dlatego jest zielona że na niej nie pada.

Mrowienie w rękach miałem przez następny miesiąc. Chybam se coś w splocie naciągnął - albo mnie przykurcz skalenów złapał. O zawiązywaniu butów bez zginania kolan nie wspominam bo to się rozumie samo przez się. Kilka dni później poprosiłem moja koleżankę o pomoc. Przyjechała autkiem małym do którego tym razem napakowałem po dach artykuły drugiej i następnych potrzeb.

Jak mówią dobrzy ludzie że przeprowadzka to trzęsienie Ziemi, trzeba im wierzyć. Widać już to przeszli.

-------------------
*W jakiś sposób tłumaczy to ilość wózków w rzekach...

19 komentarzy:

madziaro z dzikiego zachodu pisze...

ale piękna okolica na zdjęciach :)
a z zakupami to tak zawsze jest, idzie się po kilka rzeczy najpotrzebniejszych i zawsze konto wyczyszczone do połowy, a zakupów 5 siatek ;). pamiętam jak to było jeszcze rok temu z hakiem, kiedy nie mieliśmy auta jeszcze i trzeba było wszystko na garbie nosić i to pod górkę :>

Hekate1985 pisze...

I właśnie dlatego cieszę się, że się nie muszę przeprowadzać ;)
A zdjęcie przedostatnie cudowne ale za ostatnie masz naganę, no jak tak można biedną łabędzicę podglądać ;P

Miłego dnia życzy Hekate, która miała być w pracy, a nie jest :D

luc.as pisze...

To z okna można rybki łowić ;-)

Anonimowy pisze...

Ojej, nóżki można moczyć wychyliwszy się przez okno ;-P Dżizas, jedna torba 30 kilo??! Chyba by mi wygięło kręgopatyk na drugą stronę o_O nika

Anonimowy pisze...

Wiesz Abi, ładnie tam jest okrutnie u Ciebie, ech.

Boszszzz, jak ja tęsknię za wiosną...

Nasze auto walczyło dziś z zaspą i nawet wygrało, ale trza było popych uskutecznić, piasek pod koła posypywać, łopateczką odgarniać.
Dojazd do pracusi tylko 1 h :/

T.

basia.acappella pisze...

Dżizas, dwa worki z cementem?!!!
Braciszkowi kumple zrobili "prezent" ślubny z jednego (startował do budowy domu, więc a propos)... - i potem goście weselni wyrażali 'pozytywne przeświadczenie' że się certolił z tym cementem tylko-i-wyłacznie z powodu garnituru [wcześniej żonkę swą młodą wniósłszy na któreś-tam piętro lokalu bezboleśnie]...

Ale dwa worki? Oba pięćdziesięciokilogramowe?... :shock: !!!!! (A nawet szacun!!! ;D))))

basia.acappella pisze...

Jeszcze a propos wózków supermarketowych w rzekach: są tacy, którzy chętnie je widzą jako nieodłączną część wildlife - coraz-się-lepiej-mającego także w wielkich miastach UK... ;)

‘I am sure the supermarket trolley is becoming an indigenous species and will eventually breed’ ;) (zacytowane przeze mnie w 2004)

Nomad_FH pisze...

Zazdroszczę pięknej okolicy. W takim miejscu to nawet biegać aż się chce :)

Anonimowy pisze...

...istny dom nad rozlewiskiem :D

Tak czułam, normalnie czułam, że Pudzian przy Tobie to istny pikuś, pan pikuś..ten ujmujący heroizm zakupowy i ten cement ahhhhhhhh


pozdrawiam
-e.

nieirytujmnie pisze...

Oj latwo Ci poszlo z tym mieszkaniem. Ominela Cie cala procedura uwierzytelniania sie (czytaj = udowadniania, ze nie jestes wielbladem) w agencji. Caly tutejszy podstawowy zestaw papierkow musialam prezentowac (ostatni wyciag bankowy, potwierdzenie zatrudnienia, dokument ze zdjeciem i jeszcze referencje - jesli nie od poprzdniego landlorda to chociaz z pracy itp, itd).
Masakrrrra.
A co do zakupow... moze przy okazji biegania rob jakies nieduze? (podobno dolozenie obciazenia czyni cuda :))

Anonimowy pisze...

Pięknie masz... w związku z tym mała prośba - dałbyś radę tę fotkę z zachodem słońca trochę większą wrzucić? byłoby na tapetę ;)
Lena

abnegat.ltd pisze...

Madziaro - to niesamowite co można zrobić z tak skromnym budżetem ;)
A samochodu nie miałem jeszcze przez następne dwa miesiące. Na szczęście koledzy mieli...

Hekate, to nie łabędzica ino łabędź - bo siedzi na jajach ;)

Lucas, blisko było. Rzut beretem.A ryby musiały byc duże bo coś dwa łabądki młode zezarło. Miejscowi mówili że to sczupaki.

Nika - może to i troszeczki przesadzone, nie ważyłem - ale były masakrycznie ciężkie. Bo nawet zgrzewkę wody mineralnej wtedy dotargałem :D

T., to Irlandia - juz tam nie mieszkam od dwóch lat. Ładnie było...

Basiu, to za młodu... Teraz z jednym dyszę. A te wózki - dziwna sprawa. Może faktycznie się rozmnażają?

Nomad - wtedy nie biegałem. Znaczy,podjąłem pierwszą próbę, ale to jak każdy samiec - wydawało mi się że chcieć to znaczy móc - przeleciałem kilometr, dostałem zapalenia oskrzeli które wyeliminowało mnie na następne dwa miesiące z czegokolwiek - i mi przeszło. Biegać zaczałem dopiero po przeprowadzce do Angli i zapisaniu na dżim (nie bim).

Emilka, Pudzian chyba na siatach nie trenował ;D Chociaż -kto go wie.

Nieirytujmnie - szpital pomógł. A mieszkanie było bezpośrednio od właściciela, nie przez agencję.
Ja teraz na dżima to mam z pięć mil - i jest to w strone przeciwpołożną niż Tesco ;)

Lena, możesz mi wrzucić emila na priva? - (ABNEGAT.LTD(NA)GAZETA.PL) - to Ci wyślę. Bo z wrzucaniem fotek na serwer to jest cała kołomyja ;)

Zrobię jakiś podfolderek u siebie z landszaftami na tapety - jak się zbiorę todam znać. Coś mi te projekty to-do rosną jak grzybki ksylocypki w Noc Kupały ;DDD

abnegat.ltd pisze...

Hekate - coś pomieszałem. To jednak samica wysiaduje jaja...

Anonimowy pisze...

Może nie trenował, to jest argument przemawiający za D.K. (dohtorską kreatywnością) w fitness-temacie ;p



ps.Abi-weryfikacja słowna u Ciebie jest "rozwalająca"...właśnie wklepuję słowo

extra

Hekate1985 pisze...

Abi toć jak ja mówię, że łabędzica to choćby to był nawet kurczak to i tak ja mam rację ;P

A łabędź to może co najwyżej na swoich jajkach posiedzieć ;P

Anonimowy pisze...

A może te wózki z hipermarketu to jakiś rodzaj pasożyta? Roznoszonego po świecie razem z sieciami handlowymi? To by tłumaczyło zmasowany atak wózków na osiedlach w okolicach krakowskiego Tesco.

Ka.

P.S. Zbesztana wzięłam się za uważne czytanie komentarzy ;)

abnegat.ltd pisze...

Emilka, te buły zauszami mogą być od siatek >;]

Hekate -samce to wysiadują u kazuarów. Sie oglądało Testosteron to sie wie ;)

Ka, tylko nie czytaj wstecz ;D

Anonimowy pisze...

"Emilka, te buły zauszami mogą być od siatek >;]"

Yhm...

I ręce jak u goryla...sięgające kolan.

(...juuż nic nie mówię, bo mi się naprawdę oberwie ;))

madziaro z dzikiego zachodu pisze...

phi, tylko 2 miesiące... my nie mieliśmy auta przez 2 pierwsze lata mojego mieszkania tutaj, a doprosić się kogoś ze współmieszkańców, żeby podjechali na zakupy, to nawet nie było co sobie języka strzępić... i lataliśmy z tymi siatami 2 lata, blah.
Ale za to teraz nasze porshe mamy (przypominam - nissan pathfinder, pełnoletni ;) o taki ) to już nikogo o nic związanego z transportem prosić nie trzeba :)