piątek, 18 grudnia 2009

Seven pounds

Czyli "Siedem dusz". Kolejne ty-też-terefere.

Smitha lubię. Potrafi być uroczy i bezczelny, cwany i inteligentny, uroczy i romantyczny. Choć to ostatnie chyba najmniej.

Will zamierza popełnić samobójstwo. Bo żyć nie chce. Film jest opowieścią o szukaniu drogi, win odkupieniu, o tym co ważne i co nieważne.

Nie jest to arcydzieło - jednak ani ckliwowatośc ogólna, kilka nieścisłości malutkich czy próba upodobnienia się Smitha do Cage'a nie zepsuły mi całości.

Więcej napisać się nie da, nie zdradzając szczegółów.

Spokojny film po którym pozostaje w głowie kilka dziwnych pytań.

Polecam

9 komentarzy:

nieirytujmnie pisze...

Podpisuje sie pod tym poleceniem dwoma lapkami.
Aczkolwiek dla mnie bylo to wstrzasajace przezycie. "Lektura obowiazkowa".

Anonimowy pisze...

pozostawia takie dziwne pytania...o sens w życiu, o wartości, na ile można się poświęcić dla innych, dla obcych.
Tylko ile w działaniu głównego bohatera próby zagłuszenia wyrzutów sumienia, a ile naprawdę altruizmu?

M

Joanna pisze...

No,spokojny,aż mje się zasło.Ale sens złapałam.Czyli,że mozna w trakcie iść zrobić sobie kawki.

Anonimowy pisze...

Uroczy i romantyczny też potrafi być ten Will Smith :) Jakieś dwa lata temu kręcił film w NY i któregoś wieczoru, w hotelowej windzie natknął się na starszą damę, która była babcią znjomego znajomego mojego znajomego.Ta leciwa już dama widząc młodego czarnego mężczyznę w dresie z kapturem w swojej windzie przerażona osunęła się po ścianie na podłogę, rzuciła mu torebkę i słabym głosem rzekła,"Bierz co chcesz".Mężczyzna nie zareagował i wysiadł na swoim piętrze. Następnego dnia rano ta sama lady wymeldowując się z hotelu usłyszała, że jej rachunek za hotel został już uregulowany."Jakże to, przez kogo?". "Ano przez pani znajomego z windy", powiedział gośc z recepcji rzucając okiem na karteczkę dołączoną do kwiatów, które też były dla niej, of course.
Filmu, o którym mówicie nie widziałam, ale chyba warto.
Pozdrowienia i zyczenie Zdrowych i miłych Swiąt oraz takiego samego nowego roku! Gospodarzowi i jego czytelnikom :)

randi

Anonimowy pisze...

Smutno...teraz zobaczyłam, że dziś nie jest odpowiednim dniem na życzenia swiąteczne i noworoczne.Ech...

randi

Zadora pisze...

skasowałeś?
to było ważne pytane.

Tradycja pisze...

Ja byłam zachwycona. :)
I nie wiem czy to słabość do Willa ;) czy film po prostu dobry. W Polszy dostał miażdżące recenzje.

abnegat.ltd pisze...

Nieirytujmnie (bomba nick, przysięgam :) - kreacja filmowa nie i tam bedzie. Ale cieszy że mogą istnieć ludzie którzy człowieczeństwo postrzegają w ten sposób. To daje jakąś nadzieje naszej rasie.

M, nim nie kierował altruizm tylko chęć - rządza - odkupienia win. To jest dobre pytanie - jak daleko można - trzeba - winno sie posunąć? Pamiętacie tego pilota który dla jaj przeleciał pod liną wyciągu w Alpach, przeciął ja i zabił kilkadziesiąt ludzi? Amerykanie nie dali go osądzić we Włoszech - zapakowali w samolot i wysłali na Alaske. Toz zwykły czlowiek na jego miejscu powinien sie zagryźć własnymi zębami podczas snu...

Joanna, akcji to tam faktycznie - na lekarstwo ;)

Randi, piekna opowieść :D Ale też i nieco straszna - stereotyp Murzyna w USA jest dość ciekawy.
Dziękuję za życzenia, Tobie również wszystkiego naj - niech się spełnią te najważniejsze marzenia. A że dzisiaj smuto - życie takie.

Tradycja - czyli jak zwykle. Jakoś w ciemno mogę olać filmy przez krytyków polecane (za Australie mam ochotę ryj komus obić- to była ultrachała na kółkach), natomisat tak zwane gnioty jakos mi się dobrze ogląda. No, ale ja ze wsi jestem ;)

Nomad_FH pisze...

Ja ten film bardzo lubie. Wprawdzie od pewnego momentu dość łatwo przewidzieć dalszy ciąg oraz powody, ale mimo wszystko - jest naprzwdę dobry.
Choć znam osoby, którym się nie podobał...