wtorek, 1 grudnia 2009

Sci-Fi

Wiem, wiem. Że historii z  pogotowia nie ma. No, kkurcze - nie zawsze się coś przypomina. Zresztą mam wrażenie że po chałupie chodzi mi Niemiec co mi wszystko chowa.

Jako że w  ten poniedziałek byłem off, zakupiłem sobie w HMV "Moon". Płytka zawierała opis pasujący nieco do lemowskich klimatów - gdyby miał jakaś spójną teorię filozoficzna pewnie bym był Jego wyznawcą -  wiec jako wielbiciel sci-fi nie mogłem jej pozostawić takie samotnej na półce.

Tu taka mała dygresyjeczka. Mianowicie kino sci-fi cierpi na jakiś cholerny niedorozwój. Z produkcji wychodzą albo obrazy totalnie odmóżdżające - jak Starłorsy - albo "Zesraj się ze strachu na widok Obcego, ósmego pasażera Nostromo". Nie mówiąc już o  "Solaris" z którego wyszły pośladki Clooney'a. Mając takie cuda jak Asimova z Fundacją, Lema z Pirxem czy choćby Dicka - robi się jakieś potworki.

Fakt, pokazały się takie perełeczki jak "Minority report", nieco spaprany nadętą gębą Cruise'a czy deczko infantylny - ale w swej istocie kapitalny "Robot" ze Smith'em, lecz wiekszość niestety albo idzie w strone "3 planety od Słońca" albo "Teksańskiej Masakry".

Film zaczyna się klimatycznie - stacja na ciemnej stronie księżyca kontrolująca wydobycie He3 (mnie cosik w tym nie pasi - toż do zimnej syntezy potrzebny jest Tryt raczej - no ale; nie czepiajmy się szczegółów), i jej jedyny mieszkaniec Sam Bell (w tej roli Sam Rockwell). Znaczy - jedyny homo sapiens, bo na stacji mieszka również Gerty, robot, pomocnik i przyjaciel w jednym.

Sam kończy właśnie trzyletni pobyt na stacji i pomału zaczyna się zbierać do domu. Ostatnie dni umila sobie kończąc makietę miasteczka i odsłuchując wiadomości przesyłane mu via Jupiter - jako że satelita komunikacyjny księżyca zdechł w trakcie burzy słonecznej.

Kapitalne, twarde science - fiction. W zasadzie jeden aktor. I fiesta dla maniaków.

Zdecydowanie.

17 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Nie wiem Abnegacie, czy lubisz StarTreki? Ja z różnych powodów, jedne bardziej, drugie mniej bądź wcale, ale muszę przyznać, że ostatni film pełnometrażowy był... zaskakujący :) Jeśli kiedyś interesowało Cię infantylne ;) universum StarTrek, to polecam :)
A propos Asimova - ciekaw jestem czy widziałeś "Bicentennial Man"; póki co nie powiem co myśle o tym filmie ;)
Miłego dnia innym rannym ptaszkom.
edi

Zadora pisze...

A jak "Czerwona planeta" z Kilmerem Ci pasi?

Anonimowy pisze...

Echhh, mój tatulek te starłorsy w kółko tłucze ;-P
Abi, napisz kiedyś, kiedy Wy lekarze czujecie wolę bożą do zadymiania bądź rżnięcia i jak te predyspozycje się objawiają :-) nika

(KK) pisze...

A na Niemca najlepsze orzechy ;) Aczkolwiek nie wiem, czy działają wstecz.

abnegat.ltd pisze...

Edi, Star Trekow jakos nie lubie - serialowo zaszczepilem sie SG-1 ale ciii ;)
Asimowa nie do konca kojarze - czy to jest ta opowiesc o robocie co chcial byc czlowiekiem? Dawno to ogladalem...

Greg, wtedy pokazaly sie dwa filmy o Marsie: ten, i drugi z Gary Sinise(?) chyba? Kilmer wracal na Ziemie a Gary lecial do centrum galaktyki. Oba calkiem w granicach konwencji.

Nika, ja tez te starlorsy lubie :D a ze inantylnie odmozdzajace - co robic. A z tymi predyspozycjami - cos sie pomysli ;)))

KK, kasztany chyba ;)

Unknown pisze...

O! Moon widziałem przed dwoma tygodniami, rzeczywiście robi wrażenie. Strasznie lubię taką klaustrofobiczno-przytulną księżycową stylistykę, jak z "Odruchu warunkowego" Lema (skądinąd jedno z moich ulubionych opowiadań w ogóle). Pełno w Moonie zresztą nawiązań do klasyki science fiction, od Odysei Kosmicznej (ale Gerty był dużo sympatyczniejszy od Hala, Kevin Spacey był tu świetny!) do wspomnianego Aliena.

Solaris Soderbergha takie strasznie aż było? Fakt, szkoda, że zrezygnowano z wątków eksploracji Solaris i tych wszystkich mimoidów i symatriad, ale mi podobała się taka minimalistyczna adaptacja Lema. A że pośladki Clooneya? Czymś trzeba było przyciągnąć kilku widzów, żeby klapa finansowa nie była aż tak spektakularna jak na każdy film bez efektów specjalnych przystało. A jak wiadomo grupa złożona z tych, co czytają Lema + zdesperowane fanki Clooneya zostawi w kinie zawsze więcej kasy, niż tylko ci pierwsi.

Star Treka jako całości też bym bronił. The Next Generation było zdecydowanie różna konwencją od Star Warsów i innych Misjów na Marsy, bardziej nastawioną na rozważania filozoficzne bohaterów co powinni zrobić i takie inne dumania przy Earl Greyu. Najnowszy film poszedł natomiast w zdecydowanie innym, bardziej rozrywkowym, kierunku. Oglądało się toto przyjemnie, fabułę ma wciągającą i sensowną, ale jakiejś rozrywki intelektualnej spodziewać się raczej nie ma gdzie. W przeciwieństwie do starszych (lub jak kto woli: nudniejszych) Treków. I cały gatunek zdaje się w tym kierunki zmierzać, z kilkoma wyjątkami w rodzaju Moon na przykład.

PS Luźno związane z Lemem i lekarzowniem:
http://www.gazetalekarska.pl/xml/nil/gazeta/numery/n2007/n200709/n20070920
Może jakieś natchnienie przywieje na kolejną abnegatową teorię naukową z historią pogotowiarską w tle. :)

inessta pisze...

A mnie ostatnio coraz bardziej przypada do gustu Jakub Wędrowycz. Ale jeszcze go nie sfilmowali, a szkoda.

abnegat.ltd pisze...

Legologo, witaj :)
Solaris trochę jakos takie bezpłciowe było. Nie przekonanym.

Startreki mnie nie wzięły - i chyb aszanse sa juz małe. Choc ponoć ten ostatni co w kinach był całkiem mniam. Trzeba bedzie zobaczyć żeby się wypowiadać :D

Jeżeli chodzi o Lema to on takich trafień miał wiecej, szcególnie to co w Summa Technologiae i Dialogach było.

Natomiast bubel tez mu się trafił - nie pamietam tytułu, kupiłem to na Allegro (ponoć zabronił wznawiać) - rzecz się dzieje w świecie po zwycięstwie komunizmu na świecie :DDD massakra. Nie dziwię się że się potem tego wyparł. A pomysły jakie tam zaprezentował jakos nie bardzo licują z pozycja wiodącego filozofa-futurysty.

abnegat.ltd pisze...

Innesta, Wędrowycz jest códmiódultramryna - ale jak się nasi za to wezma to wyjdzie kolejny potworek pt. Wiedźmin. Moze lepiej nie :D

abnegat.ltd pisze...

Dla mnie to były ksiązki do poduszki z dzieciństwa :D Zaraziłem się "Kongresem Futurologicznym", który jest w stanie zadusić człowieka na śmierć (BeMBy - czyli bomby miłości bliźniego...)

A potem poszło. Najdłużej zeszło z Dialogami - bo tez i nie jest to książka dla dziesięciolatka. A z Astronautami masz rację - dokładnie to.

A'propos Star Trek'a - dziecka mnie ciągną więc pewnie mnie i tak nie minie (dobrz że mam na kogo zwalić ;)

lavinka pisze...

Wara mi od Lema z Pirxem! Teraz nie ma:1.aktorów 2.reżyserów 3.scenarzystów 4.publiczności. :)

abnegat.ltd pisze...

E, czy ja wiem? Jak by tak za Pirxa wstawić Christiana Bale (ten od Equilibrium) - po mojemu dało by radę ;)
A odnośnie scenerii - polecam opisany "Moon". Dech mi zaparło :DDD Bo to jnie jest jakoweś wielkopomne dzieło - ale tak w moim mniemaniu ma wyglądać SF

Jabberwocky pisze...

Po latach co prawda ten komentarz, ale powinno zacząć pasić. Hel 3 to nie tryt, ale jek najbardziej się przydaje do syntezy...

abnegat.ltd pisze...

Jaberwocky, thx :)
Hel3 - dwa protony i neutron, deuter 1+2 a tryt 1+3.
Ciekawym, czy do tego dojdzie. Tzn. kolonizacji Ksiezyca, rozwoju floty i gornictwa pozaziemskiego...
Jak bylem maly - to myslalem ze na starosc (czyli po 40) polece sobie na tydzien poogladac Ziemie z naszego satelity. A tu niedlugo nikt nie uwierzy, ze ktokolwiek tam byl...
...a mize sa od dawna - tylko sie nie przyznaja? ;)

PS. Zaskoczyles mnie - nie mialem pojecia, ze ktos moze tak uwaznie czytac archiwalia ;)

Jabberwocky pisze...

Jak się niedawno zaczęło to można i archiwalia wciągnąć.
Komentarz znad ładnych paru ton nadciekłego helu zresztą :>

abnegat.ltd pisze...

Czyli ze bardziej Wielki Kolidor niz Domowa Synteza Termojadrowa?
Czy wtedy, dwa lata temu, wyprodukowaliscie czarna dziure? Bo z czasem dzieje sie cos zdumiewajacego: koniec lutego, a ja jestem gdzies w lipcu zeszlego roku...
xD

Jabberwocky pisze...

w słynnej awarii głównie chodziło o to że czajnik miał za ciasny gwizdek :>