czwartek, 17 grudnia 2009

List urzedowy

Na biurokrację narzeka się wszędzie. Że urzędnik zły, że nieżyciowy, że siedzi tylko w urzędzie za państwowe pieniądze i kawusie popija. A to wcale prawda nie jest. Bo urzędnik też człowiek. I nad chorym się pochyli.Dziecko pogłaszcze. A nawet do serca przytuli psa - tylko musi mieć po temu okazję.

Nie wystarczy iść do urzędu i szczerząc żuchwę żądać bomisie należy. Urzędnik bowiem podlega tym samym mechanizmom co inni ludzie - i na widok bomisia dostaje białej gorączki czy pospolitego wkurwienia...

Tak jak do doktora z brudną dupa iść się nie godzi - tak do urzędu też trzeba się przygotować. Pismo napisać. Druki wypełnić. Rację swoją w urzędowy sposób wyłuszczyć.

Będąc na obczyźnie niejednokrotnie przekonałem się jak ważne jest prawidłowe pisanie listów - wtedy pomocna dłoń urzędnika jak czarodziejska różdżka usuwa z drogi wszelkie przeszkody.

Ponieważ nie każdy wie jak takie pisma pisać, poniżej załączam wzór prawidłowo napisanego listu do Urzędu Paszportowego. Może się przydać.

PS. Gdyby ktoś potrzebował tłumaczenia, proszę o kontakt.

Dear Sirs,

I'm in the process of renewing my passport, and still cannot believe this. How is it that Sky Television has my address and telephone number and knows that I bought a bleeding satellite dish from them back in 1977, and yet, the Government is still asking me where I was bloody born and on what date.

For Christ sakes, do you guys do this by hand? My birth date you have on my pension book, and it is on all the income tax forms I've filed for the past 30 years. It is on my National Health card, my driving license, my car insurance, on the last eight damn passports I've had, on all those stupid customs declaration forms I've had to fill out before being allowed off the plane over the last 30 years, and all those insufferable census forms.

Would somebody please take note, once and for all, that my mother's name is Mary Anne, my father's name is Robert and I'd be abso-fucking-lutely astounded if that ever changed between now and when I die!!!!!!


I apologise, I'm really pissed off this morning. Between you an' me, I've had enough of this bullshit! You send the application to my house, then you ask me for my fucking address !!!!


What is going on? Do you have a gang of Neanderthal arseholes workin' there? Look at my damn picture. Do I look like Bin Laden? I don't want to dig up Yasser Arafat, for shit sakes. I just want to go and park my arse on some sandy beach somewhere. And would someone please tell me, why would you give a shit whether I plan on visiting a farm in the next 15 days? If I ever got the urge to do something weird to a chicken or a goat, believe you me, you'd be the last fucking people I'd want to tell!

Well, I have to go now, 'cause I have to go to the other end of the poxy city to get another fucking copy of my birth certificate, to the tune of £30. Would it be so complicated to have all the services in the same spot to assist in the issuance of a new passport the same day?? Nooooooooooooo, that'd be too damn easy and maybe makes sense. You'd rather have us running all over the fuckin' place like chickens with our heads cut off, then have to find some arsehole to confirm that it's really me on the damn picture - you know, the one where we're not allowed to smile?! (bureaucratic fuckin' morons) Hey, do you know why we couldn't smile if we wanted to? Because we're totally pissed off!

Signed

An Irate Citizen.

P.S. Remember what I said above about the picture and getting someone to confirm that it's me? Well, my family has been in this country since 1776 ........ I have served in the military for something over 30 years and have had full security clearances over 25 of those years enabling me to undertake highly secretive missions all over the world. ........ However, I have to get someone 'important' to verify who I am - you know, someone like my doctor WHO WAS BORN AND RAISED IN FUCKING PAKISTAN !

Sincerely,

You Sure The Hell Should Know Who.


Tlumaczenie na zyczenie ;)
Szanowni Państwo
 
W chwili obecnej jestem w trakcie wymiany paszportu i nie moge wyjść ze zdumienia. Jak to jest możliwe że Sky TV posiada mój adres i telefon i wiedzą że kupiłem od nich pieprzony talerz w 1977 a Rząd wciąż pyta kiedy się urodziłem i gdzie.
 
Na litość boska, czy wy to robicie ręcznie? Moja date urodzenia macie w papierach ZUSu oraz na każdej deklaracji podatkowej którą składałem przez ostatnie 30 lat. To jest na mojej Narodowej Karcie Zdrowia, prawie jazdy, ubezpieczeniu samochodu, ośmiu poprzednich pieprzonych paszportach, wszystkich durnych deklaracjach celnych które byłem zmuszany wypełniać przez trzydzieści lata zanim pozwoliliście mi wysiąść z samolotu i tych irytujących spisach ludności.
 
Czy ktoś mógły - raz na zawsze - zanotować, że imię mojej matki to Mary Anne, imie mojego ojca to Robert i będę zaje-kurwa-biście zdumiony jeżeli w tej materii coś sie kiedykolwiek zmieni!!!
 
Przepraszam, jestew naprawdę wpierniczony dzisiaj. Tak pomiędzy nami - mam tego gówna powyżej dziurek od nosa. Wysyłacie mi druk paszportowy do domu a nastepnie pytacie sie o mój adres!!!
 
Co to kurwa ma być się pytam??? Kto dla was pracuje - jebana banda Neandertalczyków??? Zwróćcie uwagę na moje zdjęcie. Czy ja wyglądam jak Bin Laden? Nie chcę wykopać Yassera Arafata, na litość boską. Chcę sobie pojechać grzecznie i zaparkować dupę gdzieś na piaszczystej plaży. I czy ktos byłby mi w stanie odpowiedzieć co was gówno obchodzi czy ja planuję odwiedzić farmę w najbliższych 15 dniach? Jeżeli dostanę chcicy żeby zrobić coś dziwnego z kurą czy kozą, wirzcie mi, będziecie ostatnimi na ziemi którym o tym opowiem.
 
Cóż, teraz muszę iść gdyż wysylacie mnie na drugi koniec tego parszywego miasta żeby dostać kolejną jebaną kopię aktu urodzenia za którą muszę wybulić kolejne 30 funtów. Czy to było by napradę tak skomplikowane żeby mieć to wszystko w jednym miejscu żeby móc wydać paszport w ciągu jednego dnia?? Nieeeee, to by było zbyt łatwe i nie daj Boże miało by sens. Wolicie raczje żebyśmy zapierdalali po tych wszytkich jebanych urzędach jak kury z obciętymi głowami, i wtedy się okazuje że muszę znaleźć jakiegoś kutasa który potwierdzi że że to naprawdę jestem ja na tym pieprzonym zdjęciu - wiecie, tym, na którym nie mozemy się uśmiechać?! (kurwskie biurokratyczne przygłupy!!!). Wiecie czemu nie możemy się uśmiechać nawet gdy tego chcemy? Bo jesteśmy totalnie wpierdoleni!
 
Podpisane
 
Gniewny Obywatel
 
Pamietacie co napisałem powyżej o konieczności znalezienia kogoś kto potwierdzi że na zdjęciu to rzeczywiście ja? Jak by to powiedzieć - moja rodzina żyje na wyspie od 1776. Służyłem w wojsku przez 30 lat z czego przez ostatnie 25 miałem dostęp do najwyższych tajemnic państwowych dajacych mi możliwośc podejmowania ściśle tajnych misji na całym świecie. Jednakże nadal muszę znależć kogoś „zaufanego” żeby zweryfikował kim jestem, kogoś jak mój doktor który urodził sie i został wychowany w Pakistanie!
 
Szczerze Oddany
 
Cholernie Przekonany Że Wiecie Kto

24 komentarze:

Anonimowy pisze...

Niezłe:) uśmiałem się porządnie. Biurokracja wszędzie jest taka sama:) no ale w sumie, w 90% przypadków sami muszą sobie jakąś pracę znaleźć, więc specjalnie mnie to nie dziwi;)
Aaaaa i nie omieszkam być wrednym paskudem i poproszę o tłumaczenie, "bomisie" należy, skoro zostało obiecane;)
Pozdrawiam
Adam.

Zadora pisze...

007 Quantum of ignorance
I'm shaked not stired

paniena pisze...

wczoraj usilowalismy wypozyczyc odkurzac pioracy z b&q. Niestety, potrzebne jest w tym celu potiwerdzenie adresu (bez problemu, przedstawislimy stosowne paiery z banku itp) jak i brytyjskie prawo jazdy.
Ku przestrodze czyszcioszkom: najpierw zrob kurs prawa jazdy a potem dopiero odkurzanie!

abnegat.ltd pisze...

Adam, zgodnie z zyczeniem ;)
Tak na marginesie - nie czuje znaczenia "dig up" w tym tekscie. Zostawilem tlumaczenie na zywca, ale ma to tez konotacje wywiadowcze. Jezeli ktos to lapie, prosze o korekte.

Greg, z oliwka? 8/ 8| 8\

Paniena, to sa jaja kompletne. Przed dowodami osobistymi sie bronia bo to "inwigilacja panstwa" jest. A potem w Tesco nie ma jak 20latkowi flaszki kupic :D
Ps. Dzieki za tipa. Daj znac jak poszlo, na wiosne trzeba bedzie chyba wyprac te cholerne wykladziny...

basia.acappella pisze...

Ja tam (w L) się kiedyś legitymowałam fotokartą do metra (samodzielnie spreparowaną, włącznie z wycięciem w miarę ostrej podobizny ze zdjęć wywołąnych właśnie po wycieczce do Bath). A chodziło o rzecz niebłahą - zeznawanie jako świadek wypadku rowerzystki, na którą otworzył drzwi (przewracając i turbując mocno, bo dość szybko jechała) kierowca pojazdu...

paniena pisze...

niestety czeka nas pranie szczota, bo sprawdzony czysciciel dywanow zarobiony przed swietami. Inne sklepy tez wypozyczaja (np. homebase), ale zostalismy obdarzeni przez sprzedawce wylacznie lakonicznym: 'nie ma' i mina typu 'pocaluj sie w nos'.

Kolejna opcja to zakup sprzetu a potem swiadczenie uslug wszystkim spoznialskim bez brytyjskiego prawa jazdy :-)

Anonimowy pisze...

poprawiłeś mi humor...w dniu walki z wodkamem, ministerstwem,urzędem pracy. k* mać.


M

dexter pisze...

dig up - finansować ;)

kiciaf pisze...

a dzisiaj jest podobno dzien bez przeklenstw...
A tu prosze... :D

Anonimowy pisze...

kiciaf, tym bardziej będę przeklinać
chociaż samo słowo wodkam zaczyna być przekleństwem ( Abi i Szaman wiedzą co to )


M

kiciaf pisze...

M - zaintrygowna wygooglałam sobie. Nie z branży jestem, ale mogę zrozumieć. Mnie wczoraj wkurzył wodkan. :)

Anonimowy pisze...

Dzień bez przekleństw... to chyba dlatego wszyscy chodzą dziś tacy wkur... co mnie też zaczyna wkur...
Do tego cały dzień do d..., m.in. właśnie przez naszą polską biurokrację.
Ale i tak się uśmiałam. Dzięki Abi, wiesz jak poprawić ludziom humor :)
Lena

lavinka pisze...

Dziś dzień bez przekleństw? A to dlatego Warszawa zakorkowana od rana przez obfite opady śniegu. Bóg sobie żarty stroi ;)

Anonimowy pisze...

Kiciaf, bardziej mi chodziło o atmosferę

M

inessta pisze...

Uff, myślałam, ze ja jedna bedę potrzebować tłumaczenia. Ale towarzystwo mam przednie i teraz juz mogę się przyznać że nie rozumiałam przekazu. :))

abnegat.ltd pisze...

Basiu, oni w ogóle są dziwni pod tym względem. Pożyczke się weźmie na rachunki z gazowni i prawo jazdy.

Paniena, ale poza sezonem da się? Bo odkurzacz piorąc jest mi raczej niepotrzebny...

Dexter, z kontekstu jak najbardziej - ale w słownikach nigdzie czegos takiego nie znalazłem. Poza tym zrobiłem dzisiaj quiz wśród tubylców i opowiedzieli się za szpigowaniem... Masz jakiś linek do tego?

M, to jest niesamowite - wlazłem jako ten doktor specyjalista, zapukałem, otworzyłem drzwi, powiedziałem dzień dobry i usłyszałem, cytuję: "Tam czeka!" Po mojemu do wodkamu biorą baby co je za chamstwo wyrzucili z ZUSu.

Kiciaf, wodkan chyba milszy jest...

Lena - kląć można a nawet należy. Inaczej żółć w człowieku wzbiera, na wierzch wypływa i mózg zalewa - a to jak wiadomo jest przyczyną apopleksji.

Lavinka, tutaj też napadało. Jutro będzie sądny dzień...

M, atmosfera wodno-kanalizacyjna z przewaga kanalizacji to jest dokładnie to co się unosi w tym cholernym urzędzie.

Nika, ja przepraszam zdecydowanie. I obiecuję że nastepne angielszczyzny będą po polskiemu również.

Anonimowy pisze...

tjaaa...hicior ostatnich dni: oczywista nie sposób się dodzwonić: zajęte albo nikt nie odbiera...w końcu cud, telefon zmienia sygnał, ze odebrany...a w tle piękny tekst: cholera miałam nie odbierać...pipipipipipi(zajęte)


M

dexter pisze...

@Abnegat: Megasłownik podaje takie znaczenie. Przychodzi mi jeszcze na myśl "wspierać", ale to raczej z kontekstu.

paniena pisze...

chyba wujek google musi dopomoc w poszukiwaniach w Twojej okolicy, niestety. Ale warto sie przygotowac na to, ze 'klient przed obliczem subiekta powinien mieć wygląd lichy i durnowaty tak, aby swoim pojmowaniem istoty sprawy nie peszył subiekta' :-)

Iwona pisze...

Dig up dokladnie tak jak przetlumaczyles w znaczeniu wykopac, wygrzebac (np cos zakopane w ogrodku, lub schowane gdzies)NIGDY finansowanie (Dexter) i ma rzeczywiscie konotacje szpiegowskie.

abnegat.ltd pisze...

Paniena, mówisz że ciężko będzie :D Może jednak kupić takie cudo...

Dexter, zwróć uwage że tam jest dig up money - taki zwrot mozna przetłumaczyć na sponsorować/finansować - ale lpiej przetłumaczyć to jako wysupłać/wygrzebać pieniądze.

W j. polskim tez funkcjonuje zwrot dokopac sie do czegoś - jako określenie dotarcia do ukrytych informacji...

W każdym bądź razie widząc zasromane twarze moich tubylczych przyjaciół poczułem ulgę - jak oni maja problem to nie mamy sie czym przejmować.

Iwona, dzięki ;) Co prawda dalej nie wiem dokładnie co poeta miał na myśli, ale wychodzi mi że nie chciał nic wykopywać...
:D

M, bomba - to mało. Nie daj Boże żeby mi się ktoś z pracowników owego urzędu trafił ;[]

Iwona pisze...

Napisal: nie jestem Bin Ladenem, nie chce odkopac Yassera Araffata (zwlok), czyli Bin jako przedstawiciel Islamu w poszukiwaniu miejsca pochowania Yassera (opozycja)szpigowskie konotacje, no i moze odsloniecie prawdy o smierci powyzszego ( nie zrobiono sekcjii zwlok)

abnegat.ltd pisze...

Matko jedna - toz Arafat nie żyje... będzie z jakie 5 lat?
Okazuje się że do tłumaczenia angielskiego trzeba jeszcze mieć blade pojęcie o świecie :D

Zapadam się pod ziemię - dig-up ready :DDD

Anonimowy pisze...

Przyznaje sie, ze sprawdzilam najpierw czy zyje (tez tak jakos mi sie zapomnialo)Pozdrawiam.