wtorek, 10 listopada 2009

Z Katalogu Straszliwych Przeklęć

Hej ho - hej ho
Do pracy by się szło
Lecz sam nie wiem za co
W krzyz cósik mnie dziabło
*

Wylazłem spod prysznica i chyba mi woda zaszkodziła - jak mi się wbił gwoździk w popodżebrze tak mi głos odebrało. W sumie chyba dobrze - z tym głosem - bo dziecka i tak maja za dużo tatusinych wulgaryzmów. Ubrałem się na leżąco, wziąłem głęboki wdech, porwałem w przelocie z rąk małejżonki kanapeczkę dietetyczną drugośniadaniową i na reszcie tlenu dopadłem samochodu. Sprawdziłem - dycham. Gut. Znaczy że do roboty dojadę a potem tylko kurcgalopek do windy i będę na miejscu.

Nie trzeba było. Okazało się że jak rżnę dostojnika - czyli bródka w sufit i rączki na plecach - to gwoździk sobie idzie gdzie indziej.

Rano przyszedł Rodżer. Od początku miałem wrażenie że uczestniczę w Ukrytej Kamerze modo Monthy Python.

Tym razem obrazka Ślicznego Paluszka Wyciągniętego Prosto z Ładniusiej Szpileczki nie będzie - raz już popsułem śniadanie wszystkim i bedzie tego.

Najpierw przyszła pani wtranżalająca lekarstwo na depresję, co w sposób tajemniczy uodparnia pacjentów na działanie koziego mleka. Skrzyżowałem palce u nóg i - otrułem ją skutecznie. Uff. Można operować. No i się okazało że za wcześnie to ufanie było. Z mojego punktu widzenia kobiecina jest gdzieś tak - żebym nie przesadził - ciutek za Plutonem, a chirurg co ją dziabnie to ta nogą rusza. I „Epnidżat, zróbże coś”.

Zróbże, zróbże - co to ja jestem, rękodzielnik??

W desperacji przestawiłem mleko na opary, zarządziłem coby sobie miejscowe dołożyli, odczekaliśmy stosowne 3 minutki i poprosiłem o dziab kontrolny. Kobiecina nogą szurnęła prosto w rodżerowe cenności. Oż, niebędzie mi tu pacjent Rodżera germanił. Zastosowałem wariant ostateczny i dołożyłem zwiotczenia. No i proszę, pacjent po zwiotczeniu jest taki jakby - wyluzowany bardziej. I wcale mu nie przeszkadza że ktoś go dziubie.

Następna przyszła pani co to wpiernicza Morfinę na bóle w stawach. He he - niech mi no Lorenzo zapoda raz jeszcze tekst o niskim progu bólowym Polaków to go śmiechem zabiję. Jak przyszło do wbijania wenflonu - co ja mówię, wenflonika, wenfloniczka nawet - kobiecina osiągnęła mistrzostwo świata: syczała, pazurami drapała, jęczała i porykiwała - a nie chwaląc się wharatałem jej to cholerstwo w sekund ZERO i trzy czwarte. Na wszelki wypadek z zamknięciem szlaucha poczekałem do skończenia zabiegu i założenia opatrunku - pomysł był dobry bo minutę poźniej kobiełka otwarła oczy. Co znaczy trening wątroby.

Kolejna przyszła z alergią na nikiel oraz, cytuję: „stainless steel”, cokolwiek by to miało znaczyc. Rodżer się zasępił. Toż wszystkie jego druty są stalowe - a jak kobiełka na druta umrze? Kto dziecka Rodżerowe karmić będzie? Wyłgałem się z odpowiedzialności jakiejkolwiek twierdząc że jam jest w XXI wieku i wszystko na czym pracuję to plastikowe jednorazówki. Więc tak jakby problem stali wolframowej grzeje mnie w śródstopie. Zmierzaliśmy dzielnie do zwalenia zabiegu do czasu wynalezienia prętów fulerenowych, gdy niespodzianie moja dzielna OPD wypatrzyła taką zajeblizne na pół przedramienia.
- A co to łaskawa Pani tu miała?
- A nie nie, nie miała tylko ma.
- No to co ma?
- No, blachę, bo ja miałam wypadek i oni mi po wypadku wstawili blachę coby się wszystko kupy trzymało bo ja powinnam być bez ręki wie Pan jak on nam wjechał...
- A dawno te blache wstawili?
- Dziewięć lat temu.

Dzonnnnnnnnn.........k.

Po bliższym rozpatrzeniu alergia na nierdzewkę objawiała się zaczerwienieniem skóry pod zegarkiem. Niech i ta bedzie. Jak się zegarek ściągnie to trza rękę umyć i wtedy nic pod nim nie rośnie.

Po południu przyszedł mój ulubiony chirurg wojskowy który głownie trudni sie struganiem marchewek i wsadzaniem Straszliwej Rury do rurki. Zwany gwarowo kanalarzem. To że jest wojskowym nie jest bez znaczenia - mianowicie zerżnie wszystko i wszędzie, choćby były to zwłoki bez dalszej chęci do życia.

Pierwszy pacjent - cukrzyca rozpoznana tydzień temu, tableteczki napisane, pacjent rzecz jasna pości od rana, tabletki wziął... Z niepokojem zmierzyliśmy glikemie - ale fajnie. 20. No coś podobnego - to ile on by miał jak by zjadł?? Powiedziałem że mowy nie ma - wszystko co moge zrobic to list do dżipa napisać. Chirurg po łbie się poskrobał i zastrugał marchewkę w miejscowym. Poprosiłem moja pielęgniarkę żeby zawołała mnie dopiero jak gościu straci przytomnośći i polazłem na bułeczkę. Z kawusią.

Uśpiłem ci ja kolejnego pacjenta, wjeżdżam na salę - a tu pusto. Kiz ta ch. że ja się zapytam?? Gdzie zespół? Zespół robi sobie w miejscowym fiberoskopię. Skoczył mi gul. Toz do k.nędzy, może by mi ktoś powiedział jak zapuszczam babcie co jej nikt nie wypatrzył cukrzycy, a do tego ma niedoczynośc, tarczycy, nadciśnienie, chorobę niedokrwienną serca i k.m.do j.ch toż mnie t.ch.j.s.p w _(*%^*(&^$^.**

(*&^ ***

Przyleźli dziesięć minut później. Odczekam do jutra - bo dziś znowu zrobię z siebie jakieś pospolite polonico furioso totalae wkurvimentae. A tak sie prześpię i na spokojnie łby poodgryzam z rana.

Jak żeś wlazł między wrony.

Ale czasem czlowiek tęskni za pospolitą polską pyskówą.
______________

* ”Oda do czterdziestoletniości”, Abnegat.ltd, KSP No 47 (Katalog Straszliwych Przeklęć).
** KSP No 12 i 13.
***KSP No 1.

14 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ihaaa, ihaaa, suuuper. Jak chcę takich smaczków w robocie. I pyskówkę też kcem :-))) A to polonico furioso, to ho, ho, prawie amoroso furioso, co panienkami rzuca ;-D nika

Anonimowy pisze...

,,Kilotrupy!!! Megazwłowki!!! Sex, drugs i rock'n'roll!!! Mrożące krew w żyłach sceny!!! I mis Colargol!!!''

NO W KOŃCU!
ZNAKOMICIE WYSMAŻONY kawałek bloga!
modo

(KK) pisze...

Nooo, i teraz wreszcie widać, że wróciłeś z wakacji ;))) Wiesz, akurat mnie naszło na czytanie kryminałów i zacnie mi konweniujesz z tym truciem i rżnięciem, oj zacnie.

basia.acappella pisze...

A ile ten Katalog Straszliwych Przekleństw ma pozycji?... W sumie... :/

Anonimowy pisze...

Struga marchewki... :D:D:D Nie no, leżę pod biurkiem... Jesteś niezastąpiony :)
Lena

inessta pisze...

Klnij!!Jak najwięcej: dla zdrowia i komfortu psychicznego :))) Nie ma to jak sobie ulżyć odpowiednią wiązanką słowno-dzwiękową !!!!!

dotty pisze...

Ciekawy dzień i bardzo zgrabnie opisany. :)

Anonimowy pisze...

Aha, zapomniałam. Seneka w traktacie "De ira" (nie Irasiad, hehe) o gniewie, pisze, że należy właśnie wymierzać karę na zimno. Więc zgodnie ze stoikiem na spokojnie rano poodgryzasz łby :-D nika

nieirytujmnie pisze...

Z ciekawosci zapytam:
Abnegacie czy rzucasz miesem w rodzimym jezyku - krwawo, soczyscie i "przeraziscie" czy tez grzecznosciowo (zeby jednostki uposledzone jezykowo mogly zrozumiec Twoja frustracje) uzywasz ogolnie przyjetych lenguydzowych zwrotow na "F"...? :)

Hekate1985 pisze...

Hehe :)
Abi z tym czymś co to wlazło w popodżebrze to chyba cosik w powietrzu jest ;) gdyż mimo iż młodam to wczoraj w pracy siedziałam wygięta jak paragraf :(

A co do uczulenia na nikiel to wiesz to też nie zupełnie tak jest jak to z tym zegarkiem napisałeś;) Wiem co mówię z autopsji, z tym że u mnie to nawet cholerstwo się odzywa od guzika od spodni. Nie zmienia to jednak faktu, że u owej kobieciny to i zwyczajny brak higieny był ;P

A tak w ogóle to spokojnie ;) Złość piękności szkodzi :D

Anonimowy pisze...

Ale taka pyskówka od czasu do czasu oczyszcza atmosferę jak powietrze jak burza z piorunami :-)
A tak na marginesie, to gdzie nam wybyłeś, Abi?
Jeszcze łby na zimno odgryzasz? ;-P nika

lavinka pisze...

"polonico furioso totalae wkurvimentae"
Tak się zachowywał mój brat od rana, gdy okazało się że nie ma w domu chleba a on nie chce bułki po czym odkrył,że najbliższy cyny sklep jest kilometry na południe, a popsuł się biletomat i musiał leźć na piechotę. W deszczu. Wolę z nim dzisiaj nie gadać, narwany jak Powstaniec Listopadowy ;)

abnegat.ltd pisze...

Nika, to się potem fajnie opisuje. Ale gul skacze.

Modo, dziękować, dziękować.

KK - niestety wróciłem. Co robić...

Basiu, to nie jest zbyt długa lista. Ostatnia pozycja to 626, nietety, niedokończona. Jeszcze. Ale sie wezmę.

Lena, faktycznie, to brzydal jeden.

Innesta, mówisz że tak trzeba? Troche strach.

Docik, dziekować. Ogólnie dziwnie szło od rana.

Nika, z tą kara na zimno to ttroche jak z jedzeniem kaszanki. Ja tam wolę prosto z patelni.

Nieirytujmnie, oni już wszystkie polskie prekleństwa znaja. Próbuję im wmówić że to taki poranny blessing jest, ale cóś się dziwnie patrzą.

Hekate, wiem. Ona też pewnie miała zegarek chromowany, i to musiało dać odczyn.

Nika, pomaluśku wracam.

Lavinka, lepiej stres skompensować niżby czlowiekowi miało cos pęknać w głowie - i dramat gotowy.

basia.acappella pisze...

:D))))))))))))
(dla perspektyw (i) fercajchnisów)

:)))))))))))))))
(dla poratowania zdrowia!!!)

...tu wyjątkwo skisły listopad - tak skisły, że aż poprawia humor ;)