sobota, 3 października 2009

Próg bólu

Operujemy sobie z Lorencem. Rachen-ciachen, przepuklinka za przepuklinką, dzionek miło zbliża się ku weekendowi... Naraz mój krajczy zaskakuje mnie pytaniem czy zwróciłem uwagę że Polacy i Anglicy mają różny próg bólu. No, zdecydowanie, kiwnąłem głową, pomny ryków nieziemskich tutejszych tubylców ( w odróżnieniu o od tamtejszych).

Na co ten mi zasuwa strzał że też go dziwi jak Polacy są mało odporni. Opadła mi szczęka. Nie wiem jak jest na Kaszubach, ale rdzenny tubylec podhalański prędzej się pod ziemię zapadnie niżby miał odstawiać cyrk na kółkach przy wbijaniu wenflonu. No, czasem się zdarzy egzaltowana pańcia co to mdleć będzie piski malownicze z siebie wydając ale to akurat łatwe do opanowania jest. Drobne Pater Noster zakończone surowym Benedicat i po sprawie. Natomiast tutaj...

Tu sprawa jest gorsza. Na pacjenta głosu podnieść nie można bo to jest offence. Powiedzieć mu że się zachowuje jak ząbkujący dwulatek - niedopuszczalne chamstwo, ruja i prostactwo. Pielęgniarka biedaka trzymać za rączkę musi, rączka wcześniej musi być posmarowana kremikiem przeciwko zastrzykowi (nie ważne że przez dorosłą skórę to przełazi trzy dni, ważne że na wbicie igły jest ważne) a ja muszę powtarzać jak mantrę że sobie świetnie radzi choć w zasadzie człowiekowi po kłach ciekną instynkta pierwotne.

Zagotowała mi się krew - toż my z kłonicą na kawalerię ruszym, a ten mi tu bedzie??!? Niedoczekanie. Huknęła mi adrenalina o czaszkę i niewiele się zastanawiając odparłem że tak lichawych ludzi, na ból nieopornych, jak tutaj, to nawet wśród Polaków nie znajdzie. Mój interlokutor, jako że zimnokrwisty, emocje powstrzymał i naprędce skonstruowana teorią miotnął że to być może spowodowane jest odległością od domu.

Siur. Znakiem tego rozmawiam z Betelgeuseńczykiem.

Dzionek płyną sobie leniwie dalej, napięcie mi spadło, na palcach wzrosło, w końcu zabraliśmy się za ostatnią pacjentkę. Maluśka przepuklinka kresy białej, kilka centymetrów powyżej pępka. Skończyliśmy, pożegnaliśmy się - i zaczął się cyrk. Kobieta dostała standardowy zestaw leków - czyli paracetamol, diclofenac i tramadol po czym zaczęła wyć. Wmorrdeżżjeża. Jako że moje zapewnienia że trzeba troszkę poczekać to działać wszystko zacznie zdały się psu na budę - zażądałem działa. Czyli morfiny. Wypaliłem 10 w żyłę i spokojnie zacząłem przeglądać zaprzyjaźnione blogi. Baba popadła w szloch. Czego? Pani sobie życzy?? Bo boli coraz bardziej.

Long story short: zanim doszedłem że wszystko na nic, dałem jej dwie ampułki morfinki (można po tym zjeść własną nogę, bez musztardy i użycia noża, samymi zębcyma), i pchany ku szaleństwu widmem transferu, paracoxib. Co jest bzdurą na kółkach, bo mieszanie NLPZetów głupotą jest i basta.

Nie pomogło. Baba zgłosiła że ma ból 9/10 i zaczęła wyć. Poskrobałem się po łbie i wiedziony boskim natchnieniem przyłożyłem jej miligram midazolamu. Czyli - dawka niby dla kota, ale jak się weźmie pod uwagę te 20 mg morfiny to jednak koktajl Mołotowa z tego wyszedł. Jak łatwo przewidzieć kobiecina popadła w przydum głęboki - co było miłe - z niejakim bezdechem - co niespecjalnie człowieka dziwi, ale nieco upierdliwe jest bo przez kilka minut trzeba jak do blondynki zasuwać - wdech! - wydech! Po trzech minutach nałapała dwutlenku wystarczająco żeby sobie przypomnieć że oddychanie jest dla życia niezbędne, więc korzystając z chwili przerwy polazłem załatwiać transfer.

Tu ciekawostka: jeżeli na ból działają uspokajacze, to jak się to ma do bólu? Ból ze strachem są blisko sprzęgnięte, jeden napędza drugi - wyłączenie strachu zmniejszyło jej odczucia bólowe z 9 do 5/10.

Z uczuciem niejakiej złośliwej satysfakcji zadzwoniłem do sprawcy całego zamieszania i poinformowałem go że będę bardzo wdzięczny jak załatwi mi miejsce na oddziale chirurgicznym. Z podziwu wyjść nie mógł. Że aż tak boli? Dziurka malutka przecież?
Mała, mała. Tylko kobiecina ma próg bólu zupełnie płaski.

Było głupio przy stole gadać, się pytam?

Zespół tak się zestresował widmem pozostania do 9 w piątek wieczór, że wszyscy rzucili się do telefonów. Jedna na pogotowie, druga do koordynatora transportów, ja do nadzorcy łóżek w zaprzyjaźnionym szpitalu, nawet moja współanestezjologiczna pielęgniarka czynnie sprawdzała mi angielską gramatykę.

Speed był taki, że karetka przyjechała 5 minut po wezwaniu, papiery kserowaliśmy w biegu, a pacjentka nie zdążyła się pozbyć ciężaru istnienia w kontrolowanych warunkach i w końcu po wszystkich zadanych jej truciznach strzeliła malowniczego pawia w windzie. Mimo zofranu, dexametazonu i cyclizyny.

Łomaterdei.

To się nazywa paranoja. A raczej polipragmazja. Następnym razem jak mi coś zacznie wyć po pierwszej ampułce eMeFki to - za pierze i na powietrze świeże.

Nie wiem skąd się wzięło przeświadczenie że przyjście do DCU na zabieg przepukliny to jest wyjście na kawę i pączka. Jeżeli ma się dziurę w brzuchu - to musi napi boleć. Nie ma cudów.

Chwała Panu że w poniedziałek nie idę do roboty - zaczynam cykliczne wolne poniedziałki.

QL.

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

:-DDD Boże, boże, czemu w mojej robocie jest tak nudno??? Ja chcę w następnym wcieleniu być lekarzemmm :-))) łomaterdei ;-) nika

Anonimowy pisze...

Abi,Ty się śmiej;-) Mam znajomych,którzy leczą kanałowo zęby bez znieczulenia,nie boją się żadnych zabiegów lekarskich,zastrzyków itd. Jedna znajoma przy porodzie nie chciała znieczulenia. Ja nie mogę zrozumieć dlaczego. Nigdy od nikogo nie usłyszałam,że jestem histeryczką. Może dlatego,że ja kryję się ze swoim strachem. Boję panicznie dentysty, porodu (nigdy nie rodziłam... no i nie zamierzam)zastrzyków, pobierania krwi itd. Nigdy nie biadoliłam, ale przy pobieraniu krwi chowały mi się wszystkie żyły momentalnie,i pielęgniarki miały zawsze kłopot (a takie były przed chwilą widoczne, wydawało się,że to będzie pestka). Myślę, że jest tak jak piszesz. Próg bólu i próg lęku są w ścisłej zależności od siebie. Chociaż mi się może wydawać,że mnie boli bardziej. Zastanawiam się jeszcze nad jednym. Wydaje mi się,że ja w ogóle mam coś takiego, jak taka nadwrażliwość zmysłowa. Z trudem toleruję hałas(zwłaszcza rano). I nie cierpię zbyt żywych kolorów.Chyba jestem nadpobudliwa;-) W sumie to nigdy nie szukałam informacji na ten temat. Może warto. A może to nie ma żadnego związku. Chyba pozostaje mi zaciskać zęby. Dobrze,że niezbyt często.

Dokacpe

abnegat.ltd pisze...

Nika, po "Obyś cudzue dzieci uczył" nastepna klątwa to "Obyś innych musiał leczyć" ;D

Dokacpe, problem jest złożony. Z jednej strony fizjologia - z drugiej psyche. Osobiście nie dam się do stomatologicznych zabiegów znieczulić - wolę sobie zobaczyć odległe konstelacje a potem iść na piwo niż mieć zdrętwiały dziób przez pół dnia ;)
Odnośnie Twojej nadwrażliwości - toż tacy ludzie właśnie tworzą sztuke, piszą, malują, komponują... Może masz jakowyś talent który czeka na odkrycie?

I jeszcze odnośnie strachu - im jestem starszy tym się tolerancyjniejszy bardziej robię. I igłofobię rozumiem. Choć jej nie mam.

Zdarzyło mi się zauważyć zaplatanego w moja firanke świerszcza. A w zasadzie cykadę - tak 4-5 cm, zielono szara. Żal mi się stworzenia zrobiło i postanowiłem wyrzucić go za okno. Stanałem na stole, wziąłem stworzonko w ręce, toto drgneło nieszkodliwie - i - krew spłynęła mi w buty. Czując że mi sie usuwa podłoga spod nóg, spokojnie wyrzuciłem żyjątko za okno i klapnałem szybko na płask bo mi już wizja gasła.

Tak że repulsje rozumiem. Potrafie ją opanować, ale kosztuje mnie to niesamowitą ilość energii. Brrr...

Anonimowy pisze...

Masz rację, Abi, autochtoni bojaźliwi są co do leczenia zabiegowego. Przynajmniej troje w tygodniu mi słabnie jak w preop zakłada im wkłucie ODP w wwożą mi potem taki zewłok na wózku. A co do pooperacyjnego bólu to zgroza i Har-Maggedon. Dlatego do każdej przepukliny poza obowiązkowym tutaj Perfalganem daję dychę emefki we wlewie (płyny puszczam przez pressure-bag, żeby na pewno zeszły jeszcze na sali). Ale i tak miałam wczoraj 9/10 po... nie zgadniesz, założeniu Mireny (taki IUD, tylko mądrzejszy). Poza tym zawsze zawsze zawsze daję Midazolam i.v. przed wprowadzeniem. 3 mg. Z początku panienki próbowały się rzucać, że się pacjenci wolniej budzą, ale wolę to niż walkę z 9/10.

abnegat.ltd pisze...

Aż takich jaj nie mam - do tej pory raz dziadka chciałem wyeksmitować do szpitala ale zagryzł zęby i polazł do domu. Druga to wczoraj. Ogólnie wyją, ale mf pomaga. Natomisat histeria igłowa przed zabiegiem jest dość częsta.

Anonimowy pisze...

Mam podobne doświadczenia - w swoim rekordzie po rozległym zabiegu dostałam "setkę" Dolcontralu i 2x 10 morfiny (wszystko w żyłę) z małymi przerwami... odlot miałam nie z tej ziemi (nie rozumiem narkomanów), haftowałam dalej niż widziałam po czym spałam przez następne pół doby... masakra
A tak w ogóle...Abi, wykrakałeś ostatnio z tą wodą... odwodniłam się skutecznie... four days in the hospital...
Lena

Anonimowy pisze...

"
Tu ciekawostka: jeżeli na ból działają uspokajacze, to jak się to ma do bólu? Ból ze strachem są blisko sprzęgnięte, jeden napędza drugi - wyłączenie strachu zmniejszyło jej odczucia bólowe z 9 do 5/10."

Moja dziumdziająca dentystka wrzeszczy na sam mój widok.

Kiedy wchodzę do gabinetu mam taką minę, że boi się mnie dotknąć.

Mnie boli wykręcenie jej numeru telefonu, a głos w słuchawce ...ujojojojoj...

To co mnie dziwi najbardziej...kiedy np. ktoś zmienia mi np. opatrunek drę się i wiję z bólu, kiedy robię to sama - nawet powieka mi nie drgnie.

ot zryty beret i tyle

Pozdrawiam
- e.

Ratmed pisze...

No cóż, niektórzy rzeczywiście mają mizerną wytrzymałość na ból. Długo nie zapomnę pewnego chłopaczka z "tych chłopaczków" (kiedy w szpitalu jeszcze pracowałem) po wyrostku laparoskopowym. Bidulka tak bolało cały czas, że dopiero po tygodniu wstał z łóżka :D Na szczęście jego towarzysz cały czas go wspierał w tym ogromnym cierpieniu i w końcu udało mu się wyjść do domu.

abnegat.ltd pisze...

Lena, żadne cuda - jak człowiek traci wodę i nie ma jej jak uzupełnic - to sie musi skończyć tak ajka sie skończyło... Mam nadzieję że wszystko ok.

Emilka, nie zryty beret tylko wysoka wrażliwośc wewnętrzna.

Niby to samo - a jak ładnie brzmi ;)

Ratmed, zdarza się czasem osobnik kompletnie na ból nieodporny - i to jest niestety problem. Bo jak mówi że boli - to znaczy że boli. Mimo że wiekszość ludzi bez problemu jest w stanie to znieść.
Przedziwne zjawisko.

"-Ból jest pożyteczny. Ostrzega nas przed chorobami.
-Też mi wynalazek - rzekł Yossarian - jak by nie mozna było zaprojektowac czerwonej lampki na czole(...)" - nieco z pamieci z "Paragrafu 22"