wtorek, 22 września 2009

Etymologia wyniku

Kheirourgos "working or done by hand," from kheir "hand" + ergon "work"

Patrzę ja się na listę a tu mój urolog - pieszczotliwie zwany kanalarzem - na popołudnie buknał sobie cztery zabiegi, wszystkie w miejscowym. Zasadniczo nie oglądam historii chorób wcześniej - jak się ma dziesięć ogólnych to w najlepszym razie nic z tego nie wynika, w najgorszym można pomieszać istotne informacje. Lub kompletnie o nich zapomnieć. Dlatego zasadę mam żelazną - jeżeli preassessment przepuścił i umówił pacjenta do zabiegu, oglądam go i zbieram wywiad bezpośrednio przed znieczuleniem. Tym razem jednak polazłem zobaczyć cóż to za wynalazki będą rezane w miejscowym. Może sama diagnostyka dzisiaj?

Taak.

Pierwszy pacjent był do orchidectomii. Dla mugoli nie znających zaklęć tajemnych (Rok I, kurs "Lingua Latina pro idiotum totalum") uprzejmie wyjaśniam że to jest jajotomia. Taki zabieg w miejscowym? A kiz ta pieron... Można co prawda ładnie znieczulić sobie okolicę, blok taki sam jak do przepukliny, ale przy odcinaniu jaja trzeba zyznąć po powrózku - a ten jest unerwiony tak że ręce opadają*. Najczęściej pacjent w trakcie manewrów powrózkiem ma uczucie nieokreślonego bólu trzewnego, połączonego z mdłościami.

W miejscowym??

Dalsze studium casus'a ujawniło ciekawe informacje: lat 85, CHF, nadciśnienie. Mjut. Szlag mnie tu zaraz... Mimo że pacjent nie mój, oglądnąłem go od góry do dołu - obrzęki podudzi do połowy uda, zmiany troficzne skóry wskazujące na zdecydowanie przewlekły charakter obrzęków, zmiany osłuchowe nad płucami. Polazłem do mojego kanalarza i tłumacze jak krowie na miedzy żeby go wysłał w cholerę - toż dziadzio jest skompensowany mniej więcej na słowo honoru, z naciskiem na mniej. Chirurg grzecznie wysłuchał i zaordynował przewiezienie na salę. Ha. Nie bede tu z siebie żadnego Rejtana robił. I tak wyjdzie na moje. Wbiłem wenflon w żyłę - po co mam szukać dostępu u pacjenta we wstrząsie - i umyłem ręce. Czyli polazłem na kawę.

Po drugim łyku wpadła zdyszana pielęgniarka - że chirurg mnie potrzebuje. Nie-moż-li-we - załmał się??!? Toż ni mioł prawa... Pierwszy pomiar ciśnienia dał 75/40 mmHg. Przy tętnie 36/min to nawet całkiem niezłe osiągnięcie. Jako że dziadzio powinien być kompletnie nieprzytomny po zjeździe z 170/90, palnąłem guziczek od ciśnienia coby zmierzył raz jeszcze, zaordynowałem pełny monitoring i zaczałem nabierać presory. Zaczęliśmy już operację? - zapytałem niewinnie. Nie? To nie zaczynamy. Drugi pomiar 110/70. Zdecydowanie dziadzio jakby się zebrał w sobie. Musiał go gdzieś w nerw wrażliwy udziobać igłą, bo się mu tak jakoś wazowagalnie zjechało. Dałem ciutek atropinki, ot coby zachęcić serduszko do pracy a nie zawał wywołać, poczekałem aż przyspieszy i dziubnałem magiczny guziczek raz jeszcze. Dziadzio przy 64 tętna wygenerował 180/120 ciśnienia... Ożesztywmordekopany... Co tu się wyrabia? Podziękowawszy Najwyższemu żem nie zdążył dziadkowi dać efedryny, podniosłem go do pozycji siedzącej, zaordynowałem kontrolę raz jeszcze za trzy minuty i wywołałem chirurga za drzwiczki. Po czym palnąłem wykładzik z patofizjologii chirurgicznej (trzeba używać dużo słów takich jak medicolegal, court, judge, witness, sue, medical cover, condemn, doomed i jail) po którym nastąpił dramatyczny zwrot akcji - pacjent został poinformowany że ni cholery operowany nie będzie i ciupasem pojechał do przedwyjeżdżalni (czyli rekowera nr 2). Teraz będę pisał odpowiedzi na skargi. Jakbym to ja go zakwalifikował, znieczulił i doprowadził do wstrząsu.

...ciaaaaaaaammmmmmaaaaaaawrukkkkk...!...

Uff.

W sumie nic dziwnego - w definicji tego szlachetnego fachu są konotacje do pracy rękami. O innych narządach a-ni-du-du.

---------------
*Za "Przegladem Urologicznym":
"Doznania bólowe powstające w jądrze przenoszone są przez aferentne włókna somatyczne i autonomiczne, które towarzyszą naczyniom jądrowym. Włókna te wchodzą w skład nerwu biodrowo-pachwinowego oraz gałęzi płciowej nerwu płciowo-udowego. Włókna somatyczne warstwy ściennej oraz trzewnej osłonki pochwowej jądra i mięśnia dźwigacza jądra biegną w gałęzi płciowej nerwu płciowo-udowego do segmentów L1-L2. Unerwienie autonomiczne jąder dochodzi do zwojów przedkrzyżowych T10-L2, a z najądrzy osobnymi włóknami do segmentów T10-L1. Ponadto, inne włókna somatyczne unerwiające osłonkę pochwową jądra oraz skórę moszny tworzą nerwy mosznowe tylne, biegnące do segmentów S2-S3 rdzenia.**"

**Tłumaczy to w jakiś sposób modną ostatnio wśród pań samotnych szkołę samoobronnego postępowania wobec napastnika rodzaju męskiego...

9 komentarzy:

Zadora pisze...

po tym opisie to ja się nadaję do rekowera...jaja sobie robisz?

Zadora pisze...

BTW weterynarze to...rzeźnicy. Kastrują konie, krowy, świnie bez znieczulenia! Masowo! Brrr

abnegat.ltd pisze...

:D w zyciu nie robie jaj z... jaj...

kiciaf pisze...

Przypomniał mi się następujący dowcip:

Sympozjum naukowe dotyczące bólu.
Prelegentka wygłaszająca odczyt mówi:
- Uważam, że największy ból przeżywa kobieta w czasie porodu...

Odzywa się męski głos z sali:
- Bo nikt Pani w jaja nie kopnął !

mroh pisze...

A jak sobie pomyślę, że przykładałem ręce do orchidectomii tych biednych prosiaczków ...
Zawsze mi to trzewia wzruszało w sumie.

nika pisze...

:-DDD zawsze możesz po starogrecku powiedzieć umywam ręce: luo kheiras :-) i nadąć się jak balonik :-))) Coś takiego, polski chirurg tak by nie postąpił, jak tambylczy, ha!
P.S. Lingua latina idiotis completis rzuć w cholerę, fajniejszą łacinę wymyślasz :-)

Anonimowy pisze...

prosze nie obrazac wterynarzy
obom

eee-live pisze...

Oż w mordkę aż mi ciarki przeszły ;)
A tak w ogóle to coś ostatnio często u was jajo robią ;P

A to to Z "Przeglądu urologicznego" to po jakiemu? bo mi to i tak nic nie powiedziało ;)

Zadora pisze...

Sorry Obom, racja, każdy uczciwy weterynarz ma się prawo obrazić gdy piszę, że kastruje...krowy! To duży byk z mojej strony! :D
Ja tam nikogo nie obrażam a najmniej rzeźników. Ale jak ktoś chce się obrazić, no problem, be my guest ;)