poniedziałek, 22 czerwca 2009

Strach

- Doktor, wyjazd do Podlasia.
- Jak zwykle?
- Jak zwykle. Czego dzwonią? Toż wiedzą że nic się nie da zrobić.
- Też byś dzwonił. Jedźmy.

Dojazd długi więc zająłem się uzupełnianiem niedoborów spania. Ostatecznie nie wiadomo jak się noc ułoży.
- Dzień dobry, pogotowie - wszedłem do pokoju za prowadzącym starszym panem. -Co tym razem?
- Strasznie ją telepało i wtedy tak krzyczy...
Pani na oko sześćdziesięcioletnia leży na łóżku i nieco nieprzytomnie patrzy wokoło. Zbadałem co miałem - w zasadzie niewiele się zmieniło od ostatniego przyjazdu tutaj. Wczoraj? Sprawdziłem karty - nie, przedwczoraj.
- Jak się pani czuje?
Pacjentka popatrzyła na mnie nieco zdziwiona i spróbowała się uśmiechnąć. Taak.
- Jak się czuła po ostatniej interwencji? Lepiej co? - zwróciłem się do starszego pana.
- Przez jakiś czas był spokój. A dziś od rana taka spięta była i jakieś pół godziny temu ją znowu chwyciło.
- Na ból się skarży?
- Nie, te plastry co jej doktorka przepisuje to dobre są.
Taak. I co niby człowiek ma zrobić jak nic nie ma do zrobienia. Podałem domięśniowo Relanium - wchłania się wolniuśko, do rana powinno ja zabezpieczyć - i sterydy. Niby na mózg przeciwobrzękowo nie działają ale w chorobie nowotworowej i owszem.
- Kiedy doktorka z ośrodka będzie?
- Jutro obiecała że zaglądnie.
- Zostawię tu krtę dla niej - koniecznie przekażcie, dobrze?
W karcie prócz standardowych informacji z wyjazdu wpisałem grzeczne pytanie czy można by pani dać sterydy doustnie - albo zapewnić pielęgniarkę coby zastrzyk zrobiła. Jednak od nas daleko, najmniej pół godziny się jedzie...

Wylazłem na pole*, poczęstowałem gospodarza, przypaliłem.
- Wiecie, że to jest choroba która ja zabije?
- Żadnego ratunku?
- Żadnego. Nikt z wami nie rozmawiał?
- Nikt. Można jej jako ulżyć?
- Przeciwbólowe plastry ma, jak nie wystarczają to idźcie do doktorki, przepisze silniejsze. Takie ataki jak dzisiaj będą się powtarzać, rady na to nie ma. Jedno co możecie zrobić to ją na bok położyć. I dzwońcie po nas.

Więcej już tam nie jeździłem, ale moi zmiennicy jeszcze kilkakrotnie udzielali jej pomocy. Jakieś dwa miesiące później dowiedziałem się że zmarła.
Praca w pogotowiu czasem jest śmieszna. Czasem irytująca. A czasem po prostu - beznadziejna.
---------------
*to samo co dwór w Warszawie czy dwórz w Radomiu.

30 komentarzy:

basia.acappella pisze...

:(

Nie aż tak beznadziejna, skoro przynajmniej niesie się jakieś wsparcie otoczeniu. Czasem wcale niemałe wsparcie...

thalie pisze...

zgadzam się z Basią. interwencja interwencją, leki lekami, ale czasem dobre słowo, mądre słowo jest ważniejsze od najsilniejszego plastra czy najlepiej zrobionego zastrzyku.

Catta pisze...

Moja mama zmarła na raka nerki 8 lat temu.
Najgorsze dla rodziny jest poczucie osamotnienia we własnej bezsilności. Wtedy przeszliśmy całą drogę- szpital, domową opiekę paliatywną, hospicjum, pogotowie było raz, w Wigilię.
Najdziwniejsze, że największą ulgę i pocieszenie odczułam w przypadkowej rozmowie z agentką C.U. (teraz Aviva :) ). Ona przechodziła to samo ze swoim bliskim i jej zrozumienie i współczucie i ciepłe uważne wysłuchanie mnie pamiętam do dziś.

Elwira pisze...

oooo, no i tym razem się czegoś nauczyłam, nigdy bym nie zgadła ze u nas się mówi "dwórz":)

Anonimowy pisze...

...praca w pogotowiu jest jak życie-zależy co się trafi.

U mnie mówi się "wyjść na dwór".

ps.Abi,a gdzie jest Radom? Gdzieś między Olsztynem a Puławami? ;)- pozdrawiam -emili(green)

eee-live pisze...

Abi praca nie tak do końca beznadziejna. W końcu chorej pomogliście chociaż doraźnie i na jakiś czas. A i wsparcie dla rodziny ważna rzecz :)

Anonimowy pisze...

...a skąd się Abnegatowi wziął ten dwórz w Radomiu?!!


A pamiętacie notkę o tym jak Abi trzymał za rękę chorą kobietę w terminalnym stadium raka?Beznadziejnie jest wtedy,kiedy chce się pomóc,a już się nie da.

emili(green)

abnegat.ltd pisze...

Basiu, potem z wypalenia zawodowego wylaniaja sie takie ponure kurwadziady jakich pelno wokolo. W karetkach tez.

Thalie, u nas to jest wciaz kwestia przypadku z kim cie zetknie los. W cywilizowanych krajach sa psycholodzy, pracownicy pomocy soajalnej. Moze dozyjemy.

Catta, no wlasnie. Czysty przypadek.

Elwira, moze nie w tej dzielnicy? Dwoch ich bylo i obaj wychodzili na dworz. Jak pragne rodzic.

Emili, boj sie Boga. To na trasie Pulawy- Przytyk ;p

EL, pewnie tak. Ale i tak masz wrazenie ze cala ta robota jest psu na bude.

Emili, rdzenni tubylcy zwykli tak gadac. Ale zawsze istnieje mozliwosc ze sobie jaj robili. Chociaz z drugiej strony - przez tyle lat??

Anonimowy pisze...

Abi Twoje powiązania z Radomiem zaczynają mnie niepokoić :DDD-emili(green)

ps. ...że tak powiem to względnie mój rewir :)(względnie czyt. w bezpiecznej odległości,ale jednak)

c13h21no3 pisze...

* nie wiem czy to gwara poznańska, ale u mnie zawsze się mówiło: na polanę, ale to tak bardziej na wsi było, a w mieście to na dwór :)

pzdr, victorec :)

Anonimowy pisze...

...a u mnie dwór to za oknem(lub na wycieczce do dworku szlacheckiego),pole(z tego co wiem to Kraków) kojarzy mi się z hektarami(mam wizualizację od razu),a polana to w lesie :DDD,ale dwórz?No cóż ...nie słyszałam.Ale językowo to dla mnie ciekawe,jako polonista qrcze nie słyszałam gwary radomskiej mając tam znajomych:DDD - emili(green)

abnegat.ltd pisze...

Emili, jakie tam powiazania... Ot, pare imprez drobnych ;)

Victorec, o polanie pierwsze slysze 80
;)
PS. Czyzbys mial problem w postaci niskiego pefru?

f-blox pisze...

Na studiach miałem znajomych z całej Polski. Wtedy to pierwszy raz usłyszałem "iść na pole" w wykonaniu ludzi z Małopolski. Najpierw nie moglem złapać o co chodzi. Wprawdzie to było w Toruniu, ale znów nie taki on mały żeby pole np. ziemniaków się chodziło. Do dziś mnie to powiedzonko śmieszy.
Co do notki - kolejna która umacnia moje przeświadczenie: Abi jesteś Wielki! Myślę, że bardzo pomogłeś!

Anonimowy pisze...

Najważniejsze, że jakoś pomogłeś ... Przy takim bólu, to każdy zastrzyk przynoszący choć krótką ulgę jest na wagę złota. nika

Anonimowy pisze...

...drobnych-już to widzę ;DDD (drobnych imprez się nie pamięta ;p)
- emili(green)

eee-live pisze...

Mi się przypomniało że gdzieś koło Tarnowa nie mówi się że niebo jest zachmurzone tylko zachmurane :) Nie ma to jak rodzinka na drugim końcu kraju ;)

abnegat.ltd pisze...

F-blox - na pierwszych zajęciach dowiedziałem sie że muszę mieć obowiazkowo ciapy. Dobrze że mi mój przyjaciel - tubylec wytłumaczył że chodzi o pantofle. Zwane w malopolsce kapciami...

Nika, cały ten system jest totalnie do dupy. Pacjent nowotworowy powinien być od rozpoznania do końca choroby - jakikolwiek by on nie był - pod nadzorem opieki nowotoworowo-paliatywnej. Leki, opieka - wszystko. Ale co poradzić że u nas NFZ kupuje sobie biurowce zamiast dysponować środki na leczenie.
To jest dopiero skurwysyństwo wyższego rzędu - urząd powołany do rozdysponowania pieniędzy podatnikó - które owi podatnicy zrzucili do koszyczka na SWOJE leczenie - jest wykorzystywany do kupowanie bryk i marmurkowych biurowców. Widzieliście nowy ZUS w Krakowie? A NFZ? A potem odpisują AB - i innym ludziom w potrzebie - że nie sfinansuja jej leczenia. Kurewstwo, dziadostwo i ósmy krąg piekieł. Brzydzę się w ogóle dotykac ten temat.

Emili, to były bardzo drobne imprezki które bardzo dobrze pamiętam :D

EL, a słyszałaś o pawlaczu?

eee-live pisze...

A słyszałam :) wiesz u mnie w rodzinie (bliższej i dalszej) to taka mieszanka całokrajowa jest ;)

Anonimowy pisze...

ahhh Abi detalisto zapamiętujący drobiazgi :DDD - emili(green)

abnegat.ltd pisze...

No właśnie - pawlacz to małopolski wynalazek. A kto mówi cielę a kto cielak? Cielątko czy cielaczek?? Kiedyś była tak fajna dyskusja czy kupić kilo marchewki czy marchwi. Buraka czy buraków. Buraka nie, to błąd. To dlaczego kilo cebuli jest OK a kilo buraka już nie?? Kilo ziemniaka - to jest nie po polsku - ale dlaczego? Przez zwyczaj czy przez jakowąś zasadę? Uśmiałem się do łez bo goście zaangażowali się na całkiem poważnie próbując wytłumaczyć anglikowi meandry gramatyki nowalijek.

Emili, to sie z wiekiem nabywa. Takiej - dbałości o detal ;)

Anonimowy pisze...

Oj, co prawda, to prawda. Może by jakoś się zbuntować? Ja wiem? Lekarze z pacjentami? Albo pociągać nfz najpierw w naszych sądach, a potem w Strassburgu? Albo NIK na nich nasłać? Gdzieś muszą być do ruszenia. Nika

abnegat.ltd pisze...

Próbowałem kiedyś sie zapytac - a młody niestety byłem i mi wtedy poziom wkuriweliny rósł jeszcze szybciej niż obecnie - dlaczegóż to na leczenie nie ma a panowie przyjechali bryka której nawet prezydent nie ma?
Dowiedziałem się że w skali wydatków rocznych NFZ zżera nie więcej niż 0,5% środków więc jest to POMIJALNE.
Człowiek odruchowo szuka broni palnej.

Anonimowy pisze...

Ciapy to ciapy :-) (nie wiem, czy jeszcze w jakieś innej części kraju używa się tego słowa) choć znajomi z Podkarpacia, gdzie dość często bywam, pytali mnie o to dziwne słowo :-) Do "pola" już się przyzwyczaiłam, ale ja ciągle chodzę "na dwór".
Krysia

f-blox pisze...

Przypomniało mi się jak ja na studiach nie moglem się dogadać z sąsiadem że potrzebuję przyszczepek.
Ha! Drodzy przyjaciele wie kto co to jest? U mnie w domu się tak na to zawsze mówiło.

abnegat.ltd pisze...

PS. Zaglądnijcie do Septimo. Dawno się tak nie usmiałem :))

Zadora pisze...

Kapcie, pawlacz i chodzenie na dwór to w Gdańsku u mnie norma.
Abi kilo cebuli bo jest tak samo w liczbie mnogiej. Mnie najbardziej śmieszy jak jadąc widzę np. napis pstrąg, sieja albo nie daj boże węgorz. Mają jednego długiego i schodzi im na metry? :D
A kto wie co to w Łodzi jest migawka?
Myślę Abi, że dopiero wtedy jest się dobrym lekarzem, gdy osobom którym już nie można pomóc w poprawie zdrowia jesteś nadal w stanie pomóc przejść przez chorobę a może i śmierć. Człowieczeństwo lekarza jest cenniejsze niż najdroższe leki. Brawo!

abnegat.ltd pisze...

Greg przestań bo sie w sobie zamknę. Sie nie chwali dnia przed zachodem.
A tak poważnie - wiekszość pogotowiarzy siadzie, wytłumaczy i za ręke potrzyma. Anim najlepszy ani jedyny. Daj Panie żeby nie najgorszy. A że wśród doktorów tez się zdarzają szuje - co robić. I potem pismaki mają temacik. Przecież wyborcza nie pisze o lekarzach w innym kontekście jak łapówek i wódy...

Anonimowy pisze...

Abi jako detalista powinieneś wiedzieć,że "Wybiórczą" czyta się selektywnie w trosce o to,żeby nie dostać czegoś co się szlagotrafizmem zwie.Medycy tak jak ludzie są różni,nie jesteście z innej gliny niż przeciętny człowiek human.
Macie tylko zajebiście odpowiedzialną pracę.Taki rzeźnik jeden z drugim np. uratował kiedyś życie mojej mamie,kilka lat później ojcu,ktoś inny wypisał mi kiedyś złe leki.Życie i tyle,Ot i co - pozdrawiam-emili(green)

abnegat.ltd pisze...

Agregat - to by bylo "kilo(gram) cebul ;)

Emili, jestem przeciwko mitologizowaniu zawodu lekarza. Tak na prawde kazde zajecie wymaga specjalizacji, zaangazowania i czego tam jeszcze.

Anonimowy pisze...

Z tym nfz-etem, to nic tylko wyciągnąć gumkę z majtek i w łeb sobie strzelić, jak do terminalnego choróbska przyjdzie. Kurwica mnie strzela, o! nika