piątek, 5 czerwca 2009

MOT

Każde narzędzie wymaga konserwacji. Mózg też. Jako że nadeszła pora, nastawiłem budzik na 5.30 i palnąłem w kimono koło dziesiątej. Czego patologicznie nie znoszę to opadających powiek - własnych - oraz szturchających mnie łokci - kolegów - coby przerwać moje chrapanie w czasie prelekcji. Dodatkowym stresorem była moja własna prezentacja - jako że spotkania są wewnętrzne więc opowiadamy sobie o ciekawych przypadkach wyczytanych w literaturze.

Oczywiście zaspałem. Znaczy, radio ryknęło jak zwykle, zerwałem się jak zwykle, wyłączyłem radio - i - padłem z powrotem w pierze. Potem następuje akcja godna "Teksańskiej masakry straszliwym narzędziem" - czyli poranna trzydziestosekundowa toaleta poranna misia. Massakra. Golenie lewą ręką, zęby prawą - żżizzzzazzz, nie po uszach!!! - paniczne skoki na jednej nodze i szukanie kluczyków. Na wszelki wypadek - jako że czasu nie było coby straty ocenić - przyłożyłem płachtę papieru toaletowego do całej twarzy. Lepsze to niż zakrwawiona koszula.

W lekkim niedoczasie wpadłem na stację i zacząłem nerwowo szukać automatu - o, stoi. I nawet światełkami w pastelowych kolorach uspokajająco mruga. Uspokojony całkowicie przystąpiłem do wydarcia co moje.
- Kupić czy wydrukować prepaid? - Wydrukuj.
- Włóż kartę - włożona.
- Wstukaj kod - o cholera, jaki kod?...
...a, jest. Wstukany.
- Czekaj. ZZZZzzzzzzt, zzzzzzzt, zzzzzzzt - czekaj - zzzzzzzzt, zzzzzzzt - a na co mi tego tyle? Musiałem pomylić numery i jakaś wycieczka skautów zostala obrabowana z biletów...
Zabierz - zabrałem. O - jednak zgadza się. Rachunek, dwie miejscówki, dwa bile.. - a czemu jeden kartonik pusty jest? 3 minuty do odjazdu pociągu - nie zdążę do kasy... Trudnoż, będę strugał zadziwionego wielce.

Konduktor zupełnie niepolski. Uśmiechnął się, uspokoił żebym się nie martwił - nie wydrukował się bilet "tam", więc wrócę bez problemu. To jest dopiero "frontem do klienta".

Londyn - ha. Muszę tu w końcu przyjechać rekreacyjnie i coś zobaczyć bo póki co to znam King Cross i Piccadilly. Oraz - z powodu fatalnego itinerera - niechcąco zwiedzone ulice wokół naszego centrum.

- Abi, chcesz pierwszy?
- Siurrrr - uśmiechnąłem się od ucha do ucha i wetknąłem sticka w laptopa. Rzutnik zdechł. O cholera, nie wziąłem wydruków... Zaczęło się standardowe w takich wypadkach grzebanie, pstrykanie, reboot i inne bezsensowne czynności lamerskie. W końcu ktoś przytomny polazł po obsługę - cyk i działa. No to do boju.

Rzuciłem slajdzik na ekran, oko na monitor i zacząłem.
Najpierw powoli i ociężale
Ruszyła maszyna po szynach ospale
Kolejny slajdzik.
I kolejny.
I taktu przyspiesza
I gna coraz prędzej
Kolejny slajdzik
Kolejny slajdzik
Kole - oż w mordę, a to skąd się wzięło? O czym ja to miałem przy tym slajdzie gadać??
Tak to jest jak się prezentację robi miesiąc wcześniej a potem nie ma czasu jej przewietrzyć...
Na szczęście pora przedlunchowa jest błogosławieństwem dla prelegenta - nawet ci co by go chcieli zmiażdżyć, drżą ze strachu że im ktoś sandłicze zeżre i zazwyczaj stojąc pomiędzy skrwawionymi zwłokami a kanapkami - wybierają te ostatnie. Uff...

Wyłgałem się z końcówki popołudniowej sesji i z uczuciem sprawiedliwie i godziwie zarobionych 5 CME uderzyłem z buta w kierunku metra. Platforma 1 czy 2 - chyba tu? Tu. Wskoczyłem w zamykające się drzwi. Czas? Zdążę. King Cross - no to wio. I taki dumny bylem z tej mojej quasilondyńskiej sprawności tjubowej że zamiast na King Crosa poleciałem na St.Pancras. Lece, cholera - nie tu chyba? A nie, dobrze. Międzynarodowe na prawo, narodowe na wprost - no to rura. O cholera, toż to całkiem inna stacja... Dżim się przydał - bo rok temu od takich kłusów po schodach padł bym na zawał. A tu proszę zadyszka tyci-tyci, no może trochę rzężeń grubobańkowych ale bez przesady... Tylko gdzie ja mam teraz lecieć?? Nie wiesz - zapytaj. Chwała Panu trafiłem na rozgarnięta kobietę która jak usłyszała gdzie jadę to skierowała mnie do właściwej stacji. Aaaaa- raaacjaaaa... Toż nazwa nie ta... Gracias, Seniorita - uśmiechnąłem się promiennie i wpadłem na stację w momencie gdy ogłosili boarding. Jak to się przydaje 15 minut zapasu - oglądał bym sobie światła odjeżdżającego pociągu.

Pokazałem bilecik, miejscówkę, sprawdziłem miejsca - wagon G, miejsce 3. Gdzie jesteśmy? M, K, L... Dobrze że wcześniej jestem to sobie jeszcze na swoim usiądę... H, F, E... cholera jasna, za dużo kawy wypiłem czy jak? To za karę żem ją nazwał lurą. Wracamy. F, H, I - gdzie angole mają G w alfabecie?? Na wszelaki słuciaj polazłem do samego przodu - wagona niet. Pokazałem bilet facetowi w czapce.
Nu, da. Kwit ja wiżu - a ciemodanika niet!
Poradził, żeby łapać co jest wolne, bo za chwile będzie tłok - system sprzedał bilety po alfabecie, a G i J dzisiaj nie jedzie. Ale jaja...

W sumie nawet się nie zdziwiłem że przyjechałem z półgodzinnym opóźnieniem. A w zasadzie to zdziwiłem się - że tak mało.

25 komentarzy:

Anonimowy pisze...

He he :) Toż Ty się wybierasz prawie jak student na zajęcia (znak, że jesteś pewnością młody duchem) :)
A przynajmniej studentka która od czasu do czasu ujawnia się że czyta ;) Całe życie na styk... :) (I chyba właśnie się spóźniam...)

Epi

basia.acappella pisze...

Taaak - koleje brytyjskie wciąż leżą... Metro coraz gorsze i coraz bardziej zatłoczone.

...Tym lepiej, tym bardziej krzepiąco, że sprawność fizyczno-organizacyjna najaktywniejszych Osobników rośnie tak imponująco... ;/ ;D))))))

dotty pisze...

Wkrótce King's Cross-centrum z buta będzie można. ;P

Anonimowy pisze...

a w Polsce nie ma tego problemu... jedzie jeden pociąg na godzinę i jak się nie zdąży, to można wszystko spisać na straty ;) tym sposobem zdążam przed czasem, jak jestem spóźniona :D
metaksa

Anonimowy pisze...

...zapomniałeś napisać czy zdjąłeś papier z twarzy(no ten toaletowy rzecz jasna)czy nie ;p.A co do Londynu ...Abi,Londyn jest wart zwiedzania - serio,serio...mam tam swoje miejsca.Szczególnie jedno (do którego może wpadnę w grudniu)->warto pojechać na spokojnie :))) i jakoś rozumiem Twoje w Lądku zamotanie.W życiu bym bawiła się w jazdę metrem sama.Znając siebie i życie prędzej bym wylądowała w Mongolii niż na stacji docelowej dlatego,obstawę z funkcją nawigacji mieć muszę-> pozdrawiam piątkowo - emili (greeeeen)

Nomad_FH pisze...

O to tak wygląda 2/3 moich poranków kiedy się spieszę :D

Jakoś zwykle ten budzik ryknie, ja klikam drzemka - tylko czasem kliknę wyłącz....

A później [moduł panika - ON]

abnegat.ltd pisze...

Epi, bo to tylko z poziomu 20 lat czterdziestolatki wyglądają jak mumie.
Kropka.
Jak sie ma 40 to wygląda to zupełnie inaczej ;D

Basiu, koleje jakoś jeżdżą - ale ceny... Santa madonna. A psrawnośc rośnie - yes yesyes :)))

Docik, na mapie to jednak kawał drogiii... a potem człowiek taki zziajany nieco...

Metaksa, w Polsce nie ma metra... Bo trudno tak nazwać te kilka przystanków :D

Emili, wiatr zdarł w trakcie gnania po peronie... Inna rzecz że wyglądałem jak ebola w rozkwicie.

He he - moduł panika to ja mam on codziennie rano. Nie ma to jak organizacja.

Anonimowy pisze...

...eee nie przesadzaj- wyglądasz jak zwykle tylko masz takie ...drastyczne rysy (na karoserii) :D -> pozdr.emili

Nomad_FH pisze...

Abi: no tak, ja obecnie mam pracę w większej mierze w domu :D, stąd i poranków panikowych mniej...
A brzuszek rośnie ;P

Anonimowy pisze...

ps....miałeś nie masz -gnając po peronie rzecz jasna;).Tak to jest jak się pisze komenty- prawą ręką,a lewą klepie w klawiaturę jakieś pracowe pierdoły na łoooordzie -emili

Unknown pisze...

Pozwole sobie zapytac, czy na konferencji, na ktorej sie prezentowales byl taki oto tort anastezjologiczny?

http://cakewrecks.blogspot.com/2009/03/romance-is-dead.html

paniena pisze...

pociagi w UK sa fajne!
uwielbiam dywany w wagonach :-), na poczatku stres, 'no bo jak to, nie ukradna moich tobolkow?' pozostawionych na polkach przy wejsciu do wagonu, zeby nie przepychac sie z calym dobrodziejstwem miedzy fotelami, panstwo konduktorstwo bezproblemowi i karta mozna zaplacic, kontakty na laptoka...
Jedzonko na szynach tez jadalne.
Jak dla mnie jedyny minus to gadatliwi telefoniczni wspolpodroznicy, wiec zawsze zamawiam wersje 'cichego wagonu'.
Ceny wysokie, to fakt, ale mozna czasem, z wyprzedzeniem i o dziwnych porach trafic niedrogi bilet.
Wkurzajace jest strasznie,ze snieg (5 cm) albo wiatr (ktory wieje zawsze, zmienia nieco natezenie) doprowadza do tego, ze nagle, pociagi sa odwolywane i klops. Wszystko stoi. I to na wiele godzin.
W weekendy w west yorkshire (gdzie indziej pewnie podobnie) jest opcja biletu rodzinnego Daily Rover, za £7.60, 2 doroslych plus 3 maloletnich moze podrozowac przez caly dzien po regionie, wsiadajac i wysiadajac gdzie ma ochote. Bardzo dobra alternatywa dla samochodu.

Nomad_FH pisze...

Ehhh a tak ostatnio właśnie wracając z wawy zastanawiałem się, kiedy u nas pojawią się kontakty w pociągach, coby można laptopka podpiąć. Pewnie za 100 lat.

Anonimowy pisze...

Oj, Abi... Dlaczego od razu mumie? :D
Ja znam kilka bardzo interesujących i całkiem atrakcyjnych takich "mumii". I w ogóle nie wyglądają jakby się miały [mumie] zaraz posypać. ;) Możesz mi spokojnie wierzyć, że z perspektywy 20-kilku lat wcale nie wyglądacie jak dinozaury ;)
Ja tylko miałam nadzieję, że może z czasem się wyrasta z takich poranków,^_^ ale raczej nastawię się na wbieganie do pracy "na styk" (czyli jak zwykle :D ).

Epi

abnegat.ltd pisze...

Emili, rysy na obłej karoserii ;)

Nomad, taak :D Lenistwo uszczęśliwia...

Zofio, torty?? A gdzie tam... Kawa lurzanka z termosiku i ciasteczka digestive. Fuj.
A lunch - w świtle tego co dali mozna rzec że to new dimension of lunch jest ;) Torciki bardzo miłe. Ale moda taka rzekłbym - turpistyczna nieco.

Paniena, no popatrz - nie wiedziałem. Muszę się przypatrzeć cenom dokładniej... A z tym niegadaniem to różnie jest - mój współpodróżnik niezrażony moim pochrapywanie gadał przez dobre 10 minut - na dodatek chyba miał to dziwne przekonanie że jak współrozmówca jest daleko to trzeba krzyczeć bo nie usłyszy...

Nomad, a co ty... Toż zaraz sie znajda inteligentni inaczej co to będą robić eksperymenta fizyczne albo pędzić bimber tanim prądem :D Cos ostatnio niewiara ze mnie wyłazi. Albo pogoda się zmienia albo się starzeję.

Epi, no bój się Boga - ładnie to tak starszego pana pod włos??!? brać????? ;DD
Tak naprawdę to w tym całym upływie czasu jakieś pierońskie oszustwo jest. Ja w każdym bądź razie czuję się góra na 25 :D

Anonimowy pisze...

dżizys,Abi to co Ty sobie zrobiłeś,że masz obłą karoserię?! Poranną plastykę metodą na Adama Słodowego?!- emili

abnegat.ltd pisze...

To się samo zrobiło. Przez nieuwage...

Anonimowy pisze...

:D -> zdecydowanie samo ;) ekhm - emili

dotty pisze...

Samo się zrobiło samo przejdzie. ;P

Wg niektórych Kinng's Cross też jest w centrumie. No nie wiem. W każdym razie to niedalego. Tak mi się przynajmniej kiedyś wydawało. ;) Sprawność wzrośnie to dystansik jak znalazł. :)

Anonimowy pisze...

"ładnie to tak starszego pana pod włos??!? brać????? ;DD"

starszy pan?
<_<
>_>
<_<

gdzie? żadnego tutaj nie widzę ^_^
Jeden wspaniały Pan doktor... tak... ale starszy pan? pfff ;)

Epi

abnegat.ltd pisze...

No dobra - jestem podbudowany ;D

Anonimowy pisze...

;-)

Epi

Nomad_FH pisze...

Abi: toz to my dopiero 18-te urodziny mamy skonczone :D

A kogo obchodzi jak dawno temu :D

Ja tam sie czuje na gora 18 :D

Anonimowy pisze...

Nomad - jakie dawno temu? Toż to raptem kilka dni dopiero minęło ;)

Epi

lavinka pisze...

To nam ostatnio sprzedano miejsca dla niepalących w przedziale dla palących ;) Co ciekawe popielniczki miały znaczki dla niepalących. Moi kochani współtowarzysze podróży(trójka na w umie była, z mierzenia kopalni wracaliśmy) odkleili naklejkę z popielniczki i nakleili na naklejce na przedziale. I tak mieliśmy przedział dla niepalących ;)))