wtorek, 26 maja 2009

Raby Castle

Nieco na zachód od A1, na wysokości Darlington znajduje się kolejny, zamieszkały zamek. Raby Castle, siedziba 11 Lorda Barnard, Harry John Neville Vane. Korzenie Nevill'ów sięgają 12 wieku, są jednym z najsilniejszych rodów Północnej Anglii. To musi być niesamowite uczucie - posiadać korzenie sięgające tysiąc lat wstecz...


View Larger Map

Droga miła i prosta, A67 z Darlington, następnie skrócik B6274 - i zza wzgórza wyłania się bryła średniowiecznego zamku.






Ponieważ zamek jest dostępny dla zwiedzających od 13 (Dudek??), idziemy do ogrodów. Trochę za dużo powiedziane - w stosunku do Alnwick są malutkie - ale przytulne.





Wejść można praktycznie wszędzie, jako przybysze ze wschodnich landów czujemy się niezręcznie udeptując trawę.




Żywopłot mający tak na oko kilkadziesiąt (kilkaset?) lat.




I urocze, świeże nabytki





Fontanna wyzwoliła we mnie chęć do eksperymentów - to nie Photoshop...




Ogrodnik zdecydowanie jest artystą. Albo pali zioło.





W końcu "Trzynasta wybiła, wstaje nowy dzień". Tłuszcza posłusznie rusza zdobywać zamek.










Zamek jest niesamowity. Zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz. Niestety, jednoznaczna prośba o nierobienie zdjęć kończy pokaz na wewnętrznym dziedzińcu. Środek jest przedziwny - z jednej strony czuć stulecia, z drugiej strony zbieranina mebli została by porąbana i spalona przez polskiego kolekcjonera. Jedynie jadalnia i sala balowa z fortepianem wyglądają królewsko. Pozostałe pomieszczenia nie robią wielkiego wrażenia. W sali balowej siedział sobie młody człowiek i plimplał na fortepianie. Sądząc z akcentu, następca obecnego Lorda. Nikt tu taką wytworną angielszczyzną nie mówi.



A po zwiedzaniu zamku należy udać sie polna dróżką poprzez las łąki i upolować coś na pieczyste.




Tą fotkę proponuję oglądać w nowym oknie...

22 komentarze:

dotty pisze...

Stado pieczystego robi wrażenie. :)

kiciaf pisze...

Nie muszę oglądać w nowym oknie, żeby wiedzieć co to jest. Mnie tak przebiegło całe królewskie stadko w Windsorze. Niestety, było to przed erą aparatów cyfrowych, choć jakiś ślad po tym gdzieś mam.
Eksperyment z fontanną udany, choć można by się zapytać: Autor jest artystą czy palił jakieś zioło? :)))

madziaro z dzikiego zachodu pisze...

Pieczyste przepiękne :)

a i zameczek ciekawy jak zwykle :)

eee-live pisze...

Zamek niewątpliwie urokliwy, ale mnie zauroczył ogród :) i stado pieczystego :)
Oby tylko dziś mąż tu nie zajrzał bo zacznie u nas w ogrodzie tak eksperymentować ;)

basia.acappella pisze...

To pierwsze zdjęcie - Leeeds Castle (Kent) jak żywy! (od strony dojścia od National Expressu ;))
- Wszystko przez tę ich "śliczniusią" manierę: woda, lekko pagórkowata murawa, grupy drzew przesłaniające i odsłaniające to i owo w miarę jak się zbliżamy "wstęgą" drogi/ścieżki...

Magda pisze...

Ufff, zamek :). Lubię. W Szkocji miałam okazję obejrzeć zupełnie za friko, i to z przewodnikiem, Klimarnock Castle, dodatkowo można było się przebrać: np za rycerza albo za średniowieczną matronę, w takim spiczastym nakryciu głowy :))). Się przebrałam - za rycerza, bo miecz był do tego. Kupa śmiechu. Parę innych zamków tdzież ruin zaliczyłam również, ale tamtem ze względu na dodatkowe atrakcje i zupełną darmochę utkwil mi szczególne. Pewnie, w Szkocji konkurencja zamkowa duża :). Zdjęcia świetne - zawsze podziwiam precyzję wykonania a i oddają cesarzowi, co cesarskie :).

Anonimowy pisze...

Mówią wieki!!! A możliwość poznania swoich przodków na przestrzeni kilku wieków wstecz to coś, czego zazdroszczę najbardziej
Ayako

inessta pisze...

A nie zimno im w tym zamku? i kto im okna myje jak popada deszcz?

abnegat.ltd pisze...

Docik, pieczona sarenka mniammm. Z żurawinką...

Kiciaf - artysta jest autorem :) Zioła nie palił.

Madziaro - no właśnie - zameczek.

EL, czyli żywopłocik zagrożony...

Basiu, Leeds jeszcze przed nami ;) A te zameczki faktycznie na jedno kopytko.

Magda, dziękować, dziękować :D

Ayako, jest to coś niesamowitego :)

Innesta, tak cusik ciągło po nogach...

Anonimowy pisze...

Następcy lorda nie zabraknie pieczystego na obiadokolacje :-)

Teraz tak całkiem z innej bajki małe pytanko... czy przy ataku epilepsji można choremu coś miękkiego włożyć do ust np. chusteczkę i przytrzymać go?? Jestem dziś świeżo po szkoleniu BHP... no i tak się zastanawiam
Krysia

eee-live pisze...

Abi ta żywopłocik i cała reszta krzewów zresztą też ;) No bo kiedyś musi wypróbować nowy nabytek w postaci nożyc do żywopłotu :)

abnegat.ltd pisze...

Krysiu, nic nie wkładać do ust. Absolutnie.
Położyć na boku - zapobiega to ew. zachłyśnięciu a po drgawkach ułatwia oddychanie (w pozycji na plecach może dojść do niedrożności górnych dróg oddechowych).
Ewentualnie przypilnować żeby nie tłukł o nic głową.

Wsuwanie czegokolwiek do ust w najlepszym razie nie robi nic - w najgorszym grozi uduszeniem pacjenta.

TUTAJ jest linek do strony o padaczce - bardzo sensownie podane. Gdyby ktoś proponował żeby cokolwiek wsadzać pacjentowi z padaczką do ust to zaproponuj żeby to sobie sam wsadził ;)

Jak pragnę rodzić, ten zabobon przeżyję ludzką cywilizację.

EL, kup mu nową piłe od Husquarny ;D To się nazywa zrobić chłopu radość. Sam bym sie ucieszył. Nie ma to jak przepasać czółko a'la Rambo, urwać rękawki od t-schirta i ganiać po lesie z piłą mechaniczna...

abnegat.ltd pisze...

shirta ;D

eee-live pisze...

Abi za późno :) jakieś pół roku temu kupił sobie piłę stihla :) A czółko to niby po co przepasać jak co tydzień się na łyso obcina? Ponoć to wygodniej :)
Już kiedyś wspominałam ze mało co mu zostało do kupienia do warsztatu ;) No dobra czeka na nową wkrętarkę bo poprzednia już na wykończeniu :(

abnegat.ltd pisze...

Czółko sie przepasuje coby być Rambo. Zwiększa to siłe chłopa trzykrotnie - wiem bom sprawdził. Wylazłem z lasu z takim pniakiem na barku którego na drugi dzień nie mogłem unieśc. A niosłem go jedną ręką...

...z maluskim wspomagaczem rzecz jasna...

eee-live pisze...

:D Dobra już o nic nie pytam, bo właśnie śmiechem rodzicielkę obudziłam :( i chyba nie była zachwycona ;)

dotty pisze...

Kurde. Taki prezent na dzień matki? ;/

eee-live pisze...

No cóż poradzić ;)Nigdy jej to nie przeszkadzało.

Zadora pisze...

Bandanka na głowie jest po prostu po to, żeby spływający z łysej pały pot nie lał się w oczy. Praktykuję od lat, zwłaszcza jak szaleję z moją Husqvarną 3,5kM.
A żywopłot przy zameczku jest full wypas. Naprawdę super.

madziaro z dzikiego zachodu pisze...

a ja mam pytanie ile w tym zameczku pokoików było do zwiedzania? :)

abnegat.ltd pisze...

Agregat, pot- wiadomo. Ale po mojemu to tylko wymowka ;)

Madziaro, w sumie pokazali moze z 10-15 pomieszczen. Patrzac na bryle zamku, na pewno nie bylo to wszystko.

Nomad_FH pisze...

Bandanka na czole to podstawa i basta. Pot nie pot, woda nie woda, bandanka musi być :D

Abi: ale coś w tym jest, zwłaszcza w tych wspomagaczach ;) Eeee to miało byc w tej bandance :D