piątek, 17 kwietnia 2009

Relacja 1

Wakacje. Słowo - wytrych. Na nic postanowienie poprawy, na nic chytre plany odgruzowania kredytówek. Przychodzi pora na Telesfora - i szlag trafił bombki. Wpisujemy magiczne CCV2, potwierdzamy, akceptujemy - i hurra!!! Jedziemy na wakacje!!! Fakt zrujnowania misternych knowań mających na celu restaurację finansową zgrabnie pomijamy.
Tutaj następuje ciekawe zjawisko. Mianowicie milczymy jak grobowiec faraona - a i tak wszyscy, rzuciwszy okiem na naszą uchachana facjatę, wiedzą że zbliża się URLOP.

Etap pierwszy - lot. Na lotnisku zwroty credit crunch, regres, kryzys i inne tego typu bzdury podkreślają jedynie absurd całej sytuacji. Tysiące ludzi kłębiacych się w kolejkach do odpraw, Malediwy, Seszele, Phuket, Abu Dhabi - a gdzie Punta Cana? A, jest. Przed okienkiem oznaczonym wytwornie VIP tłoczy się kilkudziesięciu ludzi. Cholera, było zapłacić dodatkowe 180 funtów to by sobie człowiek mógł teraz dumny jak paw patrzeć na biedotę, która w liczbie dziesięciu obywateli odprawia się na pozostałych czterech stanowiskach.

- Do you accept credit cards?
Biedny steward. Się matoł trafi - nie ma przebacz. Ale jakoś straszliwie nie lubię sytuacji gdy trzeba zamówionego drineczka oddać bo akurat terminal zdechł. Szybka kontrola kanałów - matko jedyna. Najciekawszy program nadają na kanale SkyMap. Można sobie na własne oczy zobaczyć jak długo jeszcze człowiekowi drętwieć będzie część tylnia oraz że najkrótsza droga z Manchesteru na Dominikanę przechodzi koło Nowej Funlandii.
Siedziała baba na słupku, na lewym półdupku
A prawy półdupek zwisał jej za słupek...
zawyłem ponuro, nie bacząc na zdziwione spojrzenia współtowarzyszy niedoli. Następnym razem trzeba będzie przemyśleć odległość. Dobrze, że drinków nie reglamentują. A poza tym - nawet jak człowiek narozrabia to gdzie go niby wysadzą - na środku Atlantyku?
- May I have another bushcoke, please?
Karta, karteczka, długopisik, thank you - thank you. Kulturnyj narod.

Pierdut. Pilot chyba miał za zadanie sprawdzić zawieszenie - albo się mu przysneło tak samo jak pasażerom. W każdym bądź razie 767 sprostał wyzwaniu - miast rozpłaszczyć się na pasie, odbił się kilkakrotnie i w końcu stanął.

Przy karuzeli pomyślało mi się o zwyczajach lęgowych homo erectus. Toż te cholerne bagaże wyjadą choćby człowiek nie chciał. I żeby nawet wlazł na te pierniczona taśmę - nie wyjadą ani później - ani wcześniej. Jako że przewidująco walizki mamy w kolorach ochronnych - różowo turkusowy i żarówa-pomarańczowy - strachu nie ma. Poznam po narastającej jasności nawet z zamkniętymi oczami że się zbliżają.

Ktos to fajnie z lotniskami wymyślił. Choćby sie dało imigration kwitek na bagaż a bagażowemu paszport - i tak człowiek w końcu wyląduje we własciwym busie. No, chyba że się da komuś portfel. Ale jak to mówią, nobody's pefect. Wszystkie problemy rozwiązuje uniwersalne zdjęcie Waszyngtona.

Boy zdjęcie zabrał, walizki postawił - jak pragnę rodzić, 14 godzin. Najlepsza pozycja to chyba zwis luźny a'la Batman... Tu jednakowoż zgrały Obowiązki Urlopowicza. Żadne tam spanie - trzeba zobaczyć plażę. Zużywając ostatnie rezerwy docieramy do celu... Mniammm... Morze, biały piasek i drinki z palemką... (cdn).





21 komentarzy:

Anonimowy pisze...

:) pierwszy.
A pisałem jechać do Egiptu :)
Dało się tam ponurkować, czy ze sportów tylko leżak został?

pozdrawiam Piotr

kiciaf pisze...

O widać że Abi jesteś w formie. Kraje popołudniowe ci służą.

Własnie mam podobny problem. J
Jak przezyć 12 godzin w samolocie w zdrowiu psychicznym. Zapytana znajoma latawica (zawodowo latająca znajoma) udzieliła mi tylko jednej porady związanej z naduzyciem trunków wysokoprocentowych i zapadnięciem potem w miły pijacki sen.

basia.acappella pisze...

:D ;D :D

Nomad_FH pisze...

Ale ci zazdroszczę (nie nie lotu :P choć jakbyś tak wykupił Bisness Class, to miałbyś miejsca leżące :D). Choć nie wiem jak na charterach na 767.
Co do lądowania - wbrew pozorom gładkie lądowanie nie zawsze świadczy o klasie pilota. Jak dowiedziałem się od znajomego latającego na duuużych Airbusach, czasem lądując gładko, ma się efekt "ślizgania po lodzie" bo koła nie złapią przyczepności i można wtedy poooojechać poza pas. Ale fakt, kangur nie powinien się zdażyć kilkukrotnie hmmm :D

Catta pisze...

poduszeczka z dziurą w środku dobra pod półdupki jest. Siedzę na takiej przed komputerem (miała być dla mojego taty (92), ale teraz staruszek leży na materacyku przeciwodlezynowym to podusia moja.
Oj poleciałabym gdziesik, ale tata mnie przygwoździł na amen. Opowiadaj, doktor, opwiadaj, będe se marzyć!

eee-live pisze...

No i Abi opisem lądowania skutecznie pozbawił mnie resztki odwagi coby wsiąść do samolotu ;)
Ale nic to znając mnie to pewnie na złość wszystkim kiedyś się przełamię i udowodnię że jestem zdolna do wielu rzeczy jak się mnie odpowiednio wkurzy ;)

Catta pisze...

Abnegacie! Te fotki to zmontowane w Photoshopie...takich widoczków pięknych to nie ma na świecie ;)...A ja dziewiąty rok w Warszawie murem, buuu :(

Anonimowy pisze...

Abnegacie, aż się pośliniłam na widoki tych palemek :D nie wazne czy pochodzą z photoshopa czy istnieją naprawdę...

M

Anonimowy pisze...

Ile to się człowiek musi natrudzić, by odpocząć?
Potem przydaje się również odpoczynek po urlopie.
I tak źle i tak niedobrze.
Widoczki sam miód
maria

Catta pisze...

M. może na następnej fotce będzie Abi wspinający sie na palemkę i to będzie dowód na jej istnienie :D. Chyba wybiorę się jutro do ogrodu batanicznego, bo mi jakoś tak smutno...Odwiedziłam dzisiaj jedno z moich ulubionych drzew w dawnym Ogrodzie Ulricha, ale to buk, nie palma. Tak czy inaczej palmy dzielne są, bo muszą się opierać tajfunom, o!

abnegat.ltd pisze...

Piotrze, Egipt nie ucieknie ;) A poza tym stąd do Hurghady jest siedem godzin lotu...

Kiciaf, z tym piciem to jest całkiem dobry pomysł. A dwanascie godzin - Meksyk czy Malediwy? ;))

Basiu, to dopiero początek :D

Nomad, pierwsza klasa ma 10 cm wiecej na nogi i 11 calowe telewizorki (zamiast 9) A z tym łupnieciem to chyba mu wiatr pomógł co był z boku...

Catta, toz mozna wszystko zorganizowac. Opieke dla Taty tez :)

EL, sie nie ma co bac. W Polsce 50 osób ginie w wypadkach samochodowych CO TYDZIEN a nikt jakos sie jezdzic nie boi... To by sie musial samolot przynajmniej raz w misiacu rozwalic zeby to wyrównać.

Catta, palemki naturalne. Zreszta mam tego pol zdjec - bo mi sie jakos palmy na tle nieba bardzo podobaja jako motyw na tapete.

M, a jakie kokosy z tego lecą :D Tylko trzeba to potem porąbac maczetą - a z tym był problem.

Mario, tak to było pomyślane. Kila dni odpoczynku też sie znalazło ;)

Catta, na palme nie wlazlem - nie mam ubezpieczenia od sportów ekstremalnych. Ale byli tacy co wlazili.

eee-live pisze...

Abi no niby racja ale w aucie mam tylko chorobę lokomocyjną a w samolocie dochodzi jeszcze lęk wysokości ;)

Nomad_FH pisze...

Abi: dlatego napisałem, że nie wiem jak jest na 767 czarterówek. Generalnie - obecnie im nowszy samolot (i większy) tym bardziej wypasiony. Tu masz przykładowo wygląd bisness klass w kilku liniach (na 777, 747 i Airbusach). Delta-Air-Lines/Boeing-777-232-LR
Thai-Airways-International/Boeing-777-2D7
Qantas/Airbus-A330-203
Qantas/Airbus-A380-842.
No ale nie dla nas maluczkich takie latanie (choć do stanów można z PL polecieć w takich warunkach w programach loty za mile (wybierając podwyższenie klasy). Podobno wrażenia świetne :D
A i tak teraz nie mogę znależć tych jeszcze bardziej wypasionych miejsc z I klasy ;)

Nomad_FH pisze...

I jeszcze w ramach katowania siebie i wszystkich tych, którzy zmuszeni są latać economy class/tanimi liniami ;)
Emirates/Airbus-A380-861
Air-Canada/Boeing-777-333-ER
Cathay-Pacific-Airways/Boeing-747-467
Jest i 767:
Mexicana/Boeing-767-25D-ER
Etihad-Airways/Airbus-A340-541Ok, dość :D obiecuje, że już więcej nie będe :D - reszte można znaleźć na tej stronie ;)

kiciaf pisze...

Ani Meksyk,ani Małedivy - celem jest Pekin. Już za tydzień.

abnegat.ltd pisze...

Nomad, toż to trzeba miec prywatną kopalnię pieniędzy ;)

Aa - Beijing :) Ponoć miłe miejsce. Będzie jakowaś relacja?

Nomad_FH pisze...

Abnegat: lot Lufthansą Warszawa - Nowy Jork z przesiadką w Monahium - ok 32 tys. Ot taka drobnostka ;) Za to w tej klasie masz podwożenie samochodem z lotniska do samolotu, salon kąpielowy (wanny, jakuzzi, prysznice, szlafroczki, gumowe kaczuszki) na lotnisku oraz bar AI w cenie biletu na lotniskach ;)
Buisness class trochę tańsza - od 9 - 15 tys. Więc jedyna możliwość takich przelotów, to dużo latać, zbierać punkty za mile. I następnie zamienić je na podwyższenie kategorii, wtedy bilet może kosztować ok 2 tys zł, a my sobie lecimy w takich warunkach :D

abnegat.ltd pisze...

Nomad, strasznie drogo te gumowe kaczuszki wychodzą ;D
A taką ekstraklasę to by było warto sobie wylatac na bilet do Australii. Tylko trzeba bedzie zrezygnować z taniochy w EasyJet'cie i zaczać latać Lufthansą.

Nomad_FH pisze...

Specjalnie z ciekawości patrzyłem (albo czegoś drobnym druczkiem nie doczytałem). Ale jeśli nie ma nic drobnym druczkiem, to podwyższenie kategorii o jedną w górę to 32 tys punktów (przy założeniu lotu Warszawa - kontynent ameryki płn). Czyli - aby to zgromadzić, musiałbyś z 5 razy przelecieć się do NY normalnymi liniami w klasie economy (punkty kasują się po 3 latach). Dodatkowo można je zbierać za noclegi w hotelach, wypożyczanie samochodów, zakupy etc. Samych lini, które wchodzą w ten sojusz (Star Aliance) też jest trochę, m.in. Lot, Lufthansa, Air Canada, KLM i inne. Do tego jest jeszcze debet na punkty ;) Generalnie - fajna sprawa jak trochę latasz w ciąu roku.

Nomad_FH pisze...

A co kaczuszek - pewnie jeszcze ich nie pozwalają zabrać ze sobą :D

abnegat.ltd pisze...

Póki co to latam GB-Polska. Ale kto wie :D