poniedziałek, 23 marca 2009

Durham






Jako że poprzednim razem nie udało się nam wejść na wieżę Katedry w Durham, podjęliśmy heroiczna próbę wdrapania się na wierzchołek. Wiadomo - do najwyższej komnaty w najwyższej wieży... Wycieczka zaczęła się zupełnie niewinnie. Zostawiliśmy plecak, pokazaliśmy, że nie chodzimy w szpilkach i potwierdziliśmy że jest nam znane niebezpieczeństwo podwiniętej siatki na dachu. Najpierw szerokie, kręcone schody do pierwszej galeryjki. Uff, jak gorąco. Puff, jak gorąco. Następnie wchodzimy w wąską, krętą wieżyczkę którą, spokojnie, kroczek po kroczku zupełnie jak dorośli, dochodzimy sobie na samą górę. 325 schodów. I rozpościera się niesamowity widok. Stój spokojnie i w dół nie patrz.

Nie powiem, w studenckich czasach nawet się wspinałem. I nigdy nie pozbyłem się tego dziwnego uczucia pustki w żołądku i szpilek zaczynających się w podeszwach a idących nie wiadomo gdzie... Ale żeby na dachu? Niecałe 70 metrów do ziemi?? Nic nie rozumiem.

21 komentarzy:

Anonimowy pisze...

No to ja mam w tym względzie brak instynktu samozachowawczego. Chyba.

Anonimowy pisze...

Ślicznie!!! - heroizm dla dobra ludzkosci jeszcze nie obznajomionej praktycznie z tym pięknym obiektem... :)

Catta pisze...

Częściej się wdrapywać na różne wieże i oswajać trza :).
A gdzie krukowate? :(

Nomad_FH pisze...

Ja również :D im wyżej tym lepiej i ciekawiej :D Żałuje, że zabrakło czasu (udało się zdobyć tylko najniższy szczyt - Scale), żeby zdobyć Mitikas - najwyższy szczyt Olimpu :( ale droga taka, że u nas to w takim razie - na Orlej nie byłyby (w 80% przypadków) potrzebne zabezpieczenia... prawie pionowe zejście, przepaść w dół i zero łańcucha, czy klamry ;)

Anonimowy pisze...

a ja dopiero za drugim razem na rysach odkrylam ze niezbyt komfortowo sie czuje z ta przestrzenia pode mna;) za pierwszym razem bylo w porzadku bo bylo pochmurno i padalo - nic nie bylo widac;)
I'vena

Anonimowy pisze...

Ha, mam okropny lęk wysokości, ale wszędzie wlezę... To znaczy na balkon moich rodziców (8 piętro) nie wyjdę, bo się boję i wpadam w panikę, ale na wszelakie wieże, gdzie trzeba iść po schodkach długo aż do zdechu, a potem wisi się tuż pod niebem, a balustradka taka niska - bardzo proszę (aż mi mrówki po nogach chodzą, jak to piszę). Ciekawym przeżyciem jest wjazd windą na Wielki Łuk na la Defense w Paryżu. Winda jest cała ze szkła, razem z podłogą, i ta ziemia uciekająca spod nóg... Wrażenie nie do pobicia
Ayako

Anonimowy pisze...

... ja z lękiem wysokości wszędzie wlezę (zamknę oczy ale wlezę,żadne rozsądne argumenty do mnie nie trafiają- lezę i koniec uparcie i z determinacją ,zęby w ścianę lezę a jakże ! ...ale sama nie zlezę(dostaję ataku paniki z opóźnionym zapłonem robię się green waciane nogi i ani do przodu ani do tyłu) i dopiero wtedy są jaja ,kiedy trzeba targać 64 kg "bohatera" na dół ;). Tak to jest, kiedy kobiecie human zaskakuje rozsądek jak zwykle poniewczasie - pozdrawiam z centrum szewskiego poniedziałku - emili

Nomad_FH pisze...

A propo kobiet ;) moje kochanie ma trochę inny typ lęku wysokości. Uwielbia góry, bardzo lubi chodzić np Orlą Percią - i to tak, że potrafi jedną ręką trzymać się łańcucha - prawie wisieć nad przepaścią i robić zdjęcia. Ale - wystarczy jedno miejsce nie zabezpieczone łańcuchami, czy klamrami - i już jest bardzo mocny atak paniki, mimo że do krawędzi (i ekspozycji mocniejszej) jest jeszcze dużo miejsca... i nawet małe dzieci przechodzą bez problemów. Po prostu - wejdzie wszędzie o ile ma zabezpieczenia (a skala z milionem dogodnych chwytów nie jest dla niej pewnym oparciem). Co ciekawe - wspina się (ale tylko sztuczne ściany).

Anonimowy pisze...

Nomad_FH - no bo ,nooo ,bo to jest jakby Ci wytłumaczyć hmmm... Kobieca Logika Wyższa ,każda kobieta human ma swoją - dla facetów to niepojęte,ale tak jest ;) -emili

Anonimowy pisze...

mnie tam najbardziej przeraziło, jak kiedyś się wspięłam na półmetrowy murek (dosyć był cienki, więc trzeba było nieco balansować, żeby nie zlecieć) i póki stałam i mogłam patrzeć w dół, było całkiem nieźle - ale jak miałam spojrzeć do góry, unieść aparat i tak zrobić zdjęcie, to miałam wrażenie, że mam co najmniej 20 metrów w dół do ziemi z tego murka... to się nazywa lęk wysokości :D
metaksa

eee-live pisze...

Eh ja z moim lękiem wysokości też wejdę na różne wieże a i po górach lubię połazić ale jak nagle mnie złapie panika to koniec świata :( Wczoraj mnie dopadło w centrum handlowym :( I żeby zejść z piętra na parter to prawie trzymałam się ścian. Ciekawe dlaczego ludzie się na mnie dziwnie patrzyli? ;)

Anonimowy pisze...

Jakie wrażliwe towarzystwo! A to choroba lokomocyjna, a to lęk wysokości... ;P

Anonimowy pisze...

jak codzien czytalam dzisiaj co przez weekend splociles, uwielbiam Twego bloga, zazwyczaj poprawia mi nastroj ale dzisiaj nawet to nie pomoglo!!! Mam strasznego dola bo sie wlsanie dowiedzialam ze mam piprzo... cukrzyce ciazowa, jestem w 28 tygodniu i sie zamartwiam jak dlugo mam taki cukier i jak to wplynelo na mala!!! To tyle, chcialam tylko poinformowac swiat jaka jestem nieszczesliwa........:( Asia

eee-live pisze...

Dotuś a tam wrażliwe ;) musiałabyś zobaczyć mnie w akcji u nas w kościele jak chciałam zakozakować i poszłam na chór i usiadłam w pierwszej ławce :) Wytrzymałam dopóki nie zapalili świateł. Wtedy zrobiło mi się jakoś tak dziwnie a po 5 minutach siedziałam sztywno w ławce i trzymałam się z całych sił siedzenia i prosiłam ludzi w niej siedzących aby wyszli na chwilę cobym mogła się wysunąć z ławki (bo stanie na własnych nogach to było za dużo)i przejść do tyłu :(

Anonimowy pisze...

dotty to z empatii do blogprowadzacego;P
I'vena

Anonimowy pisze...

hej Abi

fajne fotki...

a na wieże to winna jeno Twoja Księżniczka się dotaskać, nastepnie zaś spuścić w dół warkocze.....I Ty po tych warkoczach - kumasz?

a tak jak opisałeś - to do bani, kurczę blade, jest.

ps. Alez masz tu grono wrazliwych panienek, ho ho

ps2. Ta zmiana w kwestii mrówków na wysokości....- to chyba wiek kurna jest niestety....Mnie też owa zmiana przykro dopadła.

pozdro Lit(e)ra-cie

gaudia

Anonimowy pisze...

... czasami bycie wrażliwą panienką lub mężatką pozwala na wykazanie się jakiemuś księciu i bywa opłacalne dla obu stron.Równowaga w przyrodzie zostaje zachowana,gatunek jest przedłużony i wszyscy są happy ;p - pozdrawiam -emili

abnegat.ltd pisze...

Asia, kkurcze - trzymam kciuki żeby wszystko było OK. A HbA1c Ci oznaczyli? Bo z tego można pośrednio wnioskować czy rzeczywiście miałaś wysokie poziomy glikemi.

abnegat.ltd pisze...

Kochani, środek nocy blisko, a notka w lesie ;)

Pozdraiwam serdecznie wszystkich tych co lęki mają i umieraja jak i tych co je mają i z nimi walczą. Jak i tych ktorzy ich nie maja i nie umierają. Nie pozdrawiam tych co ich nie mają i umierają bo to zupełnie nie ma sensu. Chyba że w celach wymuszawczo-ratowniczo-przytulawczo-zapoznawczo-zachowawczych gatunkowo. To wtedy też pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

Oż, jakie to pokręcone. ;(

Asia trzymam kciuki, żeby problemów żadnych nie było.

Catta pisze...

No to i ja kciuki za Asię i maleństwo zacisnę. Będzie dobrze!