wtorek, 16 grudnia 2008

Rekonwalescencja

Wmaszerowalem dumnie do domu, jako ten zolnierz z tarcza. Tak oto bohatersko zycie ludzkie ratowalem, az kulasy polamalem. O. Pominalem jedynie ze to sie na klatce u Romow stalo. Rozumiem - gdybym dziewice z pozaru, zycie wlasne przy tym narazajac, wyniosl. Albo tenze sama od patologicznego brutala uratowal. Ale tak? Jakos czulem ze nie jest to powod do chwaly.

Mlodsza czesc rodziny wpadla w zachwyt. Tata nie wraca ranki i wieczory - a tu prosze. Co najmniej trzy tygodnie lezenia. Dumy i chluby zaplanowaly jakie filmy bedziemy ogladac, gdzie slodycze a gdzie Coca Cola - no normalnie dzien dziecka. Jak to moja najmilejsza podsumowala - cala jej praca pedagogiczna zostala zaprzepaszczona.

Od nastepnego dnia rano zaczeli mnie odwiedzac przyjaciele i koledzy. Wiadomo - dzisiaj ja, jutro oni. Wiec gromadnie przychodzili pocieszac i na duchu podtrzymac. Glownie takim podtrzymywaczem w plynie, z ziemniakow robionym. Czasem z zyta. Jakos tak po tygodniu leczenia rodzina uchwalila ze musze do wod pojechac coby nozie zrehabilitowac, bo w domu nie dosc ze nic z niej nie bedzie to jeszcze w trakcie tego pocieszania watroba sie mi zlasuje. Poszedlem w zaparte - nika nie jade, tu dom moj jako i dziatki moje. Nie przewidzialem jednak podstepu seniora. Zaszedl byl z rana z dwoma biletami. Do Egiptu. Na dwa tygodnie. I prosze - zaparcie przeszlo mi jak reka odjal. Powstal problem jak ja z tym pieronskim gipsem polece. Toz to na bide 20 kilo wazy, niewygodne, ociera. Od czego jednak koledzy. Zaprzyjazniony chirurg wymienil mi gipsowa kule u nogi na gustowny plasticzek. Niesamowite. Leciutki, cieniutki, sztywny. I nawet sie miesci w sandale. Incredible.

W Egipcie czas biegnie wybijany przez pory otwarcia pasnika. Sniadanko. Plaza. Lunch. Plaza. Spanko. Zbrzydlo mi natychmiastowo. Z plaza w ogole bylo smiesznie. W pierwszym dniu zobaczyl mnie miejscowy recznikarz-materacarz jak kustykam do lezaczka i przylecial z calym dobrodziejstwem inwentarza. I nawet mi go rozlozyl. Jako ze naumiany zostalem podstawowych zwrotow grzecznosciowych*, wreczylem mu podziekowania. Z powodu upalu nie zwrocilem uwagi, ze zamiast jedynki, dalem mu dyche. Na drugi dzien jeszcze do plazy nie doszedlem a rzeczony przedsiebiorczy pracownik miejscowego hotelu rzucil sie w moja strone i chcial mnie zaniesc na materac. Byl to akt zdecydowanie heroiczny - mogl wazyc tak z 55 kilogramow. Co przy mojej wadze 115 dawalo dosc dramatyczny wspolczynnik masa vs. sila. Na wszelki wypadek potuptalem sobie sam, ale za akt heroizmu Bardzo Podziekowalem. Zaowocowalo to rezerwacja najlepszego boksu na nastepne dwa tygodnie. A mowia o nich ze sa niegrzeczni i nieuzyci. Nic podobnego. Trzeba sie tylko nauczyc podstaw komunikacji w miejscowym narzeczu.

Poniewaz na plazy zasadniczo wieje potworna nuda, nasze zapasy leku antybiegunkowego, zakupionego w Baltonie na lotnisku, zaczely sie kurczyc w zastraszajacym tempie. Obliczone na zapewnienie nam ochrony przeciwpasozytniczej na dwa tygodnie, stopnialy do zera juz gdzies tak okolo piatej doby. Powialo groza. Zaczelismy wysylac coraz to bardziej skomplikowane listy aprowizacyjne do mojej lepszej polowy ktora leciala do nas z tygodniowym opoznieniem. Ostatnie zamowienie przekroczylo nosnosc Galaxy. A na pewno objetosc standardowej walizki.

Zblizal sie koniec pierwszego tygodnia w Egipcie, codziennie patrzylem jak lodki bazy nurkowej wyplywaja z pobliskiej mariny - a ja jak emeryt zachody slonca ogladam. Bedzie tego. Nindza twarda musi byc? No to bedzie. Wyczekalem do wieczora. Przygotowalem nowa ampulke leku antymalarycznego, antybiegunkowego i antybolowego. Z walizki wyciagnalem sekator ogrodniczy. Ustawilem fotel w niewidocznym miejscu na naszym tarasiku. Rozpoczela sie realizacja mojego makiawelicznego planu. Chrup chrup chrup. Sukcesywnie zaczalem ciac gipsik.

Bylem gdzies tak w 3/4 - zarowno gipsu jak i leku - gdy nieco perplexed lady z sasiadujacego pokoiku zagadala do mnie w jezyku zwanym lenguidz.
- My dear, are you absolutely sure that you shouldn't ask your doctor about this?
- Don't worry, my love - odparlem z godnoscia - I AM a doctor.
Chrup chrup chrup chrup. Nikt mi nigdy nie uswiadomil ze to cholerstwo jest takie twarde. Chrup chrup chrup chrup. W koncu nadszedl czas wolnosci. Stanalem na rowne nogi. Srodek antymalaryczny zarzucil mnie troche i podparlem sie na odgipsowanym odnozu. Ciam Awruk. Nikt nie obiecywal ze bedzie latwo, ale zeby od razu z efektami wizualnymi? Zacznijmy od poczatku.

Jakies pol godziny pozniej doszedlem do kilku wnioskow.
Po pierwsze, trzeba bylo wziac suszarke zamiast sekatora. Ostatecznie w gipsie tez sie da nurkowac.
Po drugie - nie wiedzialem ze nindza musi byc az tak twarda. Ciagle zakrety wloskie.
Po trzecie. Jak dobrzy ludzie gadaj z sensem, nalezy ich sluchac. Nawet jak uzywaja lenguidza.
Po osiagnieciu oswiecenia, poszedlem spac. Moze rano bedzie lepiej.

Nie bylo. O stanieciu nie bylo mowy, moglem co prawda oprzec nozie o glebe, ale proba chodzenia nieodlacznie konczyla sie ciam awrukiem. Hm. Bez wsparcia nie da rady. Zezarlem tabeltke ze starych zapasow - starych bo zrobionych zanim ten przeswietny lek przeciwbolowy zostal sciagniety z rynku za powodowanie zawalu - i odczekalem pol godziny. Nastepna proba byla duzo lepsza. Viva la biochemia. Potuptalem wiec spokojnie do bazy nurkowej i zamowiwszy tydzien nurowania, podpisalem ze jestem najzdrowszym osobnikiem na swiecie. W koncu sie znam.

W trakcie nurowania odkrylem kilka prawd uniwersalnych.
Nie nalezy machac zlamana nozia. Lepiej jak sie czlowiek popycha do przodu zdrowa pletwa.
Nie nalezy lazic po lodce. Zawsze tak nia kiwa zeby bolalo.
I za cholere nie nalezy wychodzic z wody na drabinke uzywajac do tego zlamanej nogi. Widac niesamowite konstelacje i slychac spiew syren.

Czas to dziwne zjawisko. Tydzien pierwszy, sniadaniowo-kolacyjny, nasaczony lekiem antymalarycznym, wlokl mi sie jak zaraza. Tydzien drugi, nurkowy, w towarzystwie mojej najmilejszej minal jak z bata strzelil.

Lubie Egipt.




* Dziekuje - Waszyngton
Dziekuje Bardzo - Jefferson
Dziekuje Za Ocalenie Zycia, Po Stokroc Dzieki, Prosze Zarezerwowac Ten Stolik Rowniez Na Jutro - Lincoln

24 komentarze:

kiciaf pisze...

Ja tez :)))

Anonimowy pisze...

;D

[Brat zdejmował gips 4-letniej córeczki, tnąc brzeszczotem do metalu, który zabrał do Włoch (coś się stało przed wyjazdem z którąś-tam metataral, ale dziecko nie może w nieskończoność się nudzić (w i bez tego nudnym Bibione - dodaje wredna B)).
Tata dziecka nie jest lekarzem, ale poręczył fachowcom, że zna się na rzeczy (=precyzyjnym piłowaniu ;/)]

Anonimowy pisze...

'metatarsal' oczywiście

abnegat.ltd pisze...

Kilka dni temu znieczulalem babke - na pytanie czy pali odpowiedziala ze nie usi bo mieszka w Cairo. Normalnie zzielenialem z zazdrosci. Zeby jeszcze sie dalo zarabiac w stirlingach i mieszkac nad Morzzem Czerwonym. To juz by byl szczyt marzen :)

abnegat.ltd pisze...

Bibione czyli polska Mekka we Wloszech ;) Ciekwae zjawisko socjologiczne..

Unknown pisze...

A czy takie cięcie gipsu na pewno bezpieczne? Nic się z nogą nie stanie? Bo mam wątpliwości czyś dobrze zrobił..

kiciaf pisze...

Mój wąż jeżdził samochodem z nogą w gipsie (na szczęście lewą, a samochód był na automacie). Jak mu się znudziło po dwóch tygodniach to sam sobie zdjął to co się nie zdążyło rozwalić. O ile się nie mylę nożyc do cięcia blachy używał.
Ja za to nie miałam czasu pójść na zdjęcie szwów z palca prawej ręki. Więc zrobiłam to przy pomocy jak najbardziej profesjonalnych cążek do paznokci i szczypczyków. Zdezynfekowanych. Najbardziej mi przeszkadzało że musiałam to zrobić ręką lewą.

Popieram pomysł z Egiptem. Ja też bym tak chciała, ale tylko przez pół roku. Drugie pół to bym chciała w Dolomitach pomieszkać

abnegat.ltd pisze...

@Marta - technologii zdecydowanie nie polecam ;) Teraz jest kilka lat po opisanych wydarzeniach i jest OK, ale przez dlugi czas dokuczala mi ta noga. Inna rzecz ze jak krzywo stane to nawet teraz ja czuje. Druga rzecz to ciecie gipsu sekatorem - durny pomysl. Jak sie idzie przez lydke to jest ok, ale nizej, w oklicach kostki - szlag czlowieka moze trafic ;)

@Kiciaf - jezeli nie pilismy gdzies razem, to biorac od uwage ilosc wspolnych zwrotow, obracamy sie w podobnych kregach ;)
Odnosnie gipsu - w tym sie chodzic nie da. Noga ma byc ustabilizowana i trzeba lezec. A jak nie to po tygodniu gips sobie luzem na nozce lata i cala idea na nic. Polecam ten plastikowy wynalazek - co prawda szpitale tego nie maja, ale kazdy szanujacy sie ;) gabinet ma to na bank. I nawet cena nie jest jakos strasznie zaporowa.
Szwy mozna sciagnac wlasnorecnie - trzeba pamietac zeby w okolicy wezelka przeciac jedna nitke. Po pociagnieciu za wezelek reszta ladnie wylezie. Natomiast po przecieciu dwoch trzeba troche poczekac az nitka wygnije. Zazwyczaj jakies 2/3 tygodnie ;)

kiciaf pisze...

A - to pewnie to szwenadnie się po górach. :)
Mnie na ręku zawiązali bardzo starannie trzy supełki. Nie było to na pewno jedną nitką. Wzorek na palcu ze sladami kropeczek mam do tej pory. A i od tej pory nie umyłam osobiście żadnej szkalnki ani kieliszka (bo przy wstrętnych pracach domowych szkłem sobie łapkę rozcharatałam).
A wąż noge sobie tylko skręcił. Za to prosto po gipsowaniu, na wózeczku został zawieziony do samochodu i wsiadł do niego od strony kierowcy. Bo sam tez na to pogotowie pojechał. :)

abnegat.ltd pisze...

Kiciaf, ten wezelek to szew wlasnie od ktorego wchodza pod skore dwie niteczki. Nalezy odciac jedna z nich - wtedy spod skory wszystko sie wyciagnie. A jak obetniesz wezelek, to czesc nitki podskorna zostaje... Ale organizm sobie rade da - tylko troche dluzej mu schodzi ;)
A chlop racje ma - gips niegips - a jezdzic trzeba. Ponoc mezczyzna moze nie miec rak i nog byle by nie byl kaleka...

kiciaf pisze...

Totez właśnie tak zrobiłam. Nic mi pod skóra nie zostało na pewno. A jedną nitke to mojemu dziciątku po cesarce wyciągneli i była to naprawdę jedna nitka a nie liczne węzełki. :)

A jak kiedys przyjedziesz wytarzać się na łonie stęsknionej rodziny to braki w piciu możemy nadrobić :)

abnegat.ltd pisze...

Moze sie na wakacje uda? To sie mozemy umowic na jakiego maluskiego browarka - no, dwa - gora cy - gdzies w bacowce :)

kiciaf pisze...

Jasne - góra cy!!!

Anonimowy pisze...

słownik narzecza - kul:)
tak winny wyglądać "rozmówki"
w ogóle - świetnie piszesz

co do odnóży: kolega blokując mój atak przy siatce skoczył mi na nogę. Wieczór był, inny kolega - taksiarz zawiózł na PR. Gips na 4 tygodnie. Poprosiłam taksiarza by skoczył do poradni po zwolnienie dla mnie, bo z mokrym na nodze durno. Wziął kwit z PR i przyniósł zwolnienie od ortopedy. Po 3 tygodniach pociełam gips i zażądałam podwózki do pracy, bo juz nie mogłam. Wyszłam z domu, BARDZO OSTROŻNIE (świeży snieg) ruszyłam do taksówki kolegi.......
Tak, tak. Kiedy leżałam na chodniku wkurzyłam się, że kolega nie reaguje. "Bo nie wierzę w to co widzę" - odrzekł.
Po dniu pracy (ja też nie wierzyłam, że coś się stało) - pogotowie. Miłe powitania, wyrazy pamięci... Gips - tym razem złamanie. Prosba, by kolega do poradni po zwolnienie...Wrócił zaraz. "Ortopeda dał ci zwolnienie na 3 dni, po dłuższe masz iść sama. Twierdzi, że za ostro kombinujesz ze zwolnieniami".

zdrowia

gaudia

Anonimowy pisze...

o rde, toś Ty lepsiejszy nindza, niz ja. ze zlamanym kulasem nurki sobie odrawiasz? nie wiem jakby to bylo u mnie, bo a) nigdy sie nie zlamalam, b)nigdy nie zaglebialam sie w wode nie w wannie;) Ej, no, to byl pobyt z gatunku ekstremalnych. no doktorze, ciąc gips?!

annablack

abnegat.ltd pisze...

@Gaudia: na miejscu tego orta tez bym sie zgarbil :D

@AB: bo dopoki gipsika nie zdjalem to sie wydawac moglo ze nozia cacy :D A potem i tak nie mialem nic do stracenia. Nurkowanie z jedna nozka bardziej jest calkiem ciekawe. Czlowiek odkrywa ciekawe rzeczy w sobie :D Szczegolnie jak mnie przy dosc paskudnej fali rzucilo na drabinke i nie mialem wyjscia - musialem sie ratowac. Odkrylem ze umiem klac po arabsku. Znaczy - nie wiem czy to bylo po arabsku, ale wszyscy sie zlecieli i tak dziwnie patrzyli jakby rozumieli...

Unknown pisze...

abi, osobiscie testowalam ow wynalazek plastikowy na wlasnych kulasach. raz jak sobie urwalam siegno achillesa (7 tygodni z gipsem po sam tylek) i drugi raz gry sobie bardzo porzadnie skrecilam noge (tylko 4 tygodnie).

po zerwaniu sciegna potrzebna byla operacja, wiec doktory mnie elegancko walnely w kregoslup poczestowawszy wczesniej czyms co sprawialo, ze smialam sie ze wszystkiego.
potem przystapily do 'cerowania' i gipsowania. gdy gips wysechl (ten plastikowy tez musi schnac tylko trwa to bardzo szybko) wycieli mi 'okienko' wielkosci rany pooperacyjnej, wyciagneli saczek na wierzch. po 24 godzinach usuneli saczek bo prawie nic sie nie uzbieralo. zamkneli okienko, zakleili plastrem i panie pielegniarki przemywaly rane czyms zoltym. wygladalo to na rivanol.

w tej chwili ma ten gips kazdy szpital, przychodnia etc, tylko nfz nie refunduje. trzeba sobie samemu zaplacic.

za to widzialm genialny wynalazek, to jest jak but plastikowy sie naklada na konczynke i kosztuje majatej, ale jest wielorazowego uztyku. wiec jak ktos ma dwie lewe nozki, moze sie wykosztowac bo oczywiscie nfz tez tego nie refunduje.

abnegat.ltd pisze...

Skrzaciku, czyli jak zwykle :) Mozemy dostac dziadostwo za darmo albo porzadne leczenie za pieniadze. Ale ZUSik musisz odprowadzic mimo tego ze potem bulisz za wlasne leczenie jak za woly. To by chamy chociaz oddaly rownowartosc zwyklego gipsu. Brrr.. Krew mi sie burzy.

A bucik wielorazowy to faktycznie ciekawa opcja :D

Moj Dziadek rzekl byl kiedys - kasy chorych wracaja. Wspomnisz moje slowa - to bedzie najwieksze dziadostwo. Przed wojna tak samo bylo - najgorsze materialy, najtansze leki. I prosze. Wszystko sie zgadza. Na leczenie dla chorych ludzi nie maja kasy - a sami buduja sobie marmurowe palacyki. Gdzies na poczatku ich dzialalnosci przyjechali do nas na wies, zeby tlumaczyc tlumokom na czym to wszystko polega. Trzeba bylo widziec ich samochod sluzbowy. Dla mnie to jest wynaturzenie. Najpierw zaspokajamy lecznicze problemy ludzi a potem mozemy rozwazyc potrzebe budowania czegos takiego.

Arogancja wladzy.

"(...) polityka dla mnie to w krysztale pomyje". Ladnie ujete.

Anonimowy pisze...

@Abnegat
Najgorsze, że złamałam wtedy DRUGĄ nogę.
I wiecie co? Kurna, NIKT mi nie współczuł! Wszyscy dostawali głupawki i rechotali jak potłuczeni. A ja czołgałam się do WC...ech

Pan doktor orzecznik od PZU, koloru czarnego, zadumał się nad moimi kwitami gdy do niego trafiłam już chodząca dwunożnie. Czytał, przekładał i w końcu gniewnie rzekł: "Nicz nie rozumim! Która noga która?"

pozdro dla wszystkich dzielnych nińdziów

gaudia

dotty pisze...

Jak tylko dostałam gips,natychmiast zaczęłam kombinować czemu by jednak nie operacja. Pierwsza kontrola - jeszcze ok, druga - na stół. Tym sposobem gipsik utrzymał się raptem 2 tygodnie. Oczywiście zrobiła się pod nim rana, a przy cięciu go "piłą która nie przecina skóry" wyszło, że przy produkcji mojej ręki użyto chyba innego materiału. :P

abnegat.ltd pisze...

Gaudia - to ja chyba znam tego orzecznika. Nie jest taki troszeczka - stritowaty?
I faktycznie, nie napislas ze to druga noga :/ Masakra :/

Dotty, a jakim cudem oni cie tym ustrojstwem POCIELI? Toz to drga tylko, rozcinajac gips - a na skorze to w najlepszym przypadku zostawia znaczek jak raczek nieboraczek... Chyba ze ktos wzial przez pomylke krajalnice do chleba.

dotty pisze...

Dziwnym sposobem cięli mnię w maju, a ślad mam do teraz, ale pomału niknie. Pielegniarka też sie zdziwiła. :)

dotty pisze...

Aha, zapewniała, ża próbowała kiedyś na sobie i to dziwne. :O

eee-live pisze...

E z gipsem nie jest tak źle ;) Ja byłam od pasa w górę ( z wyjątkiem lewej ręki i barku) przez 4 tygodnie :( I to latem jak były 30 stopniowe upały :( Ciekawe tylko czemu ludzie dziwnie się gapili jak otwierałam drzwi w spodenkach i gipsie ;P