czwartek, 23 października 2008

Talerz na glowie

Jakis czas temu transportowany do innego szpitala pacjent byl w na tyle powaznym stanie ze wymagal nadzoru anestezjologa. Transport odbyl sie bez zadnych problemow, jednak uderzyla mnie jedna rzecz. Mianowicie kiedy ruszylismy z kopyta na sygnale, poczulem sie szczesliwy. Dotarlo do mnie ze brakuje mi pobudek, wyjazdow w srodku nocy, reanimacji w lesie, peknietych prezerwatyw, pijakow, wypadkow, porodow, szalencow i calej reszty dziwnych zdarzen ktore czekaja na karetkowego doktora.

Niniejszym inicjuje kronike dziwnych zdarzen.
Dzisiaj - pacjent z talerzem na glowie.

Wezwanie bylo dziwne- awantura w domu. Moja sugestia, ze moze jednak Policja bardziej sie nadaje w przypadku rozwiazan silowych, pozostala bez echa. Na podworku balagan budowlany, dom zamieszkaly, stan tak zwany polsurowy. Na schodach czeka maz ktory zaczyna cos splatac ze zona szalu dostala, ze nienormalna, ze glupoty wygaduje, ze chciala dom wysadzic. Pomyslalem sobie ze damskiego boksera sam zaraz obije i poszedlem niewiasty szukac. W domu- perzyna. Rozbite szklo, porozrzucane rzeczy. W glownym pomieszczeniu siedzi sobie - kurczaczek. Niewiasta gora 40 kilogramowa, drobna, usmiech na twarzy.

Przedstawiam sie i pytam co sie stalo. A, maz sie wsciekl, mysli ze go zdradzam, awantura, wrzaski, Panie doktorze, ja juz nie mam sily. Spokojna, logiczna, zorientowana. Oz w morde, mysle sobie. Zaraz wezwe Policje i sie gadowi zalozy fioletowa teczke. No, ale. Poniewaz sedzia musi bezstronny byc ide do kuchni, a tam chlop mi pokazuje porozwalane sprzety, kupka cukru na palniku (?) co nia ta zona chciala niby chalupe podpalic, demolka lokalu ogolna. Opowiada jak to szalu dostala, ze psychiczna. Dzieci z wyrazem oczu zastraszonych krolikow kiwaja zgodnie glowami.

Long story short: po godzinie nie mialem bladego pojecia o co tu w tym wszystkim biega. Poinformowalem obojga zainteresowanych ze nic tu dla mnie i ze zawiadamiam Policje jako organ nieco bardziej wlasciwy do przyjmowania zgloszen o pobicie. W tym momencie kobieta mowi: "A o Marzenke prosze sie nie martwic". Taaaaaakk???? "Bedzie zdrowa, panie doktorze. Bo ja mam talerz od Boga na glowie i nim lecze ludzi"...

Potem byly bojowe okrzyki w karetce "Panie kierowco, na Tempelhoff", "Uprowadzenie Agaty" i piosenki z Powstania Warszawskiego.

Spotkalismy sie pozniej jeszcze kilkakrotnie w trakcie zaostrzen. Za kazdym razem byly problemy zeby ja do karetki zapakowac- nigdy nie chciala jechac na wycieczke. I zawsze wygladala na najnormalniejsza osobe na swiecie.

51 komentarzy:

Zadora pisze...

Abnegat, 2 lata prawie pracowałem w szpitalu psychiatrycznym. Na oddziałach i w izbie. Nie dla mnie te opowieści kombatancki!. :)) To jest inny świat bez prostych przełożeń ze świata zdrowych. Z jednej strony bardzo nieszczęśliwy a z drugiej głęboko ludzki.

abnegat.ltd pisze...

He he - to wiesz o czym pisze :) Czasem kompletne odpadniecie od rzeczywistosci, a czasem zupelnie klarownie myslacy czlowiek- tyle ze jakby z innej strony lustra :))

Zadora pisze...

Lubiłem pracę z pacjentami. Dużo mnie nauczyli. Ale powtarzam się.

Anonimowy pisze...

Mój lekarz rodzinny często wzdycha, że brakuje mu tej adrenaliny, którą zapewniała mu praca w pogotowiu.
A teraz-mawia ze smutkiem-to nadciśnienie, cukier,biegunki i kleszcz od czasu do czasu.

konfliktowa

abnegat.ltd pisze...

Konfliktowa, to to samo co z nauczaniem. Czasem masz ochote powiedziec towarzystwu zeby poszli do domu i nie wracali, nieprawdaz? ;)

Potem okazuje sie ze wlasnie takie wyzwania nas kreuja.

Nuda zabija.

Agregat: czlowiek nabywa wtedy ciekawych zdolnosci- ale tez i dowiaduje sie nieco o sobie :)

Zadora pisze...

@Abnegat
A jak pięknie takie doświadczenia uczą łamania schematów myślowych.
@Konfliktowa
Tam każdy z pacjentów zamieniłby się na biegunkę i kleszcza. Z pocałowaniem ręki wziąłby cukrzycę czy nadciśnienie. Tylko, żeby zdjąć z nich ten stygmat, to naznaczenie, które często uniemożliwia im życie.

Anonimowy pisze...

Wiadomo, że czlowiek i to chory, ale zyć z kimś takim na co dzień to wyzwanie (mnie tam opis przeraził).
dotty

Zadora pisze...

Mam nadzieję, że Abnegat zgodzi się ze mną. Choroba psychiczna jak katar (tyle, że na szczęście znacznie rzadziej) może dotknąć każdego. Bez względu na jakiekolwiek kryterium społeczne, kulturowe i materialne. A żyć się chce!

Morfeusz pisze...

a mi karetki jakoś obrzydły. Mam dość jeżdżenia do panienek, którym pękł kondom albo zgubiły pigułki i chcą receptę na kolejną paczkę.

Natomiast lubię SOR - człowiek nie zamyka się w wąskim świecie znieczulania :P

abnegat.ltd pisze...

@Dotty, wiekszosc jest nieszkodliwa. Ale czasami to utrapienie.
@Agregat, dokladnie. Nikt nie wie co mu w glowie siedzi :D (to chyba Chylinska spiewala?)
@Morfeusz, tez myslalem ze mam PR powyzej dziurek w nosie. A tu prosze- zupelnie nieoczekiwanie okazalo sie ze ja za tym tesknie :D Paranoja.

Anonimowy pisze...

Ta babka nie przedstawiała się jako nieszkodliwa (rozwalony dom i przerażone dzieciaki o czymś świadczą).

Morfeusz pisze...

Abni ja nie myślę - ja o tym wiem ;) PR jest nie dla mnie.
Młodzi lubią SORy bo tam mają adrenalinę (anestezję uważają generalnie za nudną). Mi adrenaliny nie potrzeba bo mam jej za dużo w domu (dzisiaj mnie kot obudził skacząc mi na twarz - poezja). Lubię ratunkową ze względu na dużą przekrojowość przypadków (IT też jest przekrojowa).

Load ęd goł, którą stosuje wielu lekarzy i ratowników to nie to za czym tęsknię. Anestezjologia też będzie coraz ciekawsza - coraz więcej pacjentów z obciążeniami itd.

abnegat.ltd pisze...

@Dotty: ona akurat nie. Jutro popelnie o takim panu co go bylo dwoch - ten Ci sie spodoba ;) A dobre pytanie brzmi co wyzwolilo u niej wtedy ta chorobe.

@Morfeusz: Load-end-gou to byla filozofia dla ratownikow na zachodzie a przyjeli ja doktory w Polsce - choc zupelnie o co innego w tym chodzi :D

Odnosnie wzrostu wymagan- standardowo znieczulam BMI>40, bez ograniczenia wieku (choc kryteria jakie stawiam pacjentom powyzej 70 r.z. sa dosc wysrubowane :D). Jak mi sie znudzi- pojade do Australii.

A Twoj kot to jak Paragraf 22 - Joe Glodomor spal i snil ze sie dusi bo kot Houpla spi mu na twarzy, az wreszcie sie zbudzil bo sie dusil- bo kot Houpla spal mu na twarzy :D

Anonimowy pisze...

Małż(onek) ją zdradzał?
Niezłą masz pamięć. ;)

abnegat.ltd pisze...

To bylo gdzies na poczatku mojej pracy, jak wypije banieczke to moge gadac trzy dni... To moze byc niebezpieczne :D

eee-live pisze...

O choinka! Nie ma to jak własny dom zdemolować ;)

Morfeusz znam ten ból jak kot budzi skacząc na twarz :) Najbardziej efektowne to jest tak o 4 nad ranem :) W moim przypadku masz jak w banku, że cały dom jest wtedy na nogach :P

abnegat.ltd pisze...

A obcinacie im pazurki? Bo jak sie kicia poslizgnie to mozna miec sliczne szramy...

Ja ich mam w kolekcji tak ze dwie kopy (120 sztuk :D) - mam tez i siekierzastych i dzudzitsu i nawet jednego z oddzialem specjalnym :D Wszystko w swoim czasie :)))

Nie moge opisac wszystkiego na raz bo mi potem tematow braknie i c ja biedny zrobie ;)

Anonimowy pisze...

Nie byłam nigdy w szpitalu psychiatrycznym, ale zdarzyło mi się odwiedzić więźnia.
Osoba do której przyszłam opowiadała mi o innych na sali odwiedzin.
Przecudnej urody (żeby zacytować niektórych) był młody chłopak zabójca swojego ojca. Na pierwszy rzut oka anioł. Ojciec znęcał się nad rodziną, póki syn nie zrobił z nim porządku definitywnie. Mimo,że zrobił rzecz straszną raczej budził respekt, niż potępienie.
Pewnie piszę nie na temat.

eee-live pisze...

Abnegat a spróbuj złapać moje koty, żeby im pazurki obciąć :) Życzę powodzenia :D Ostatnio wyglądałam jakbym walczyła ze stadem jeży :)

Anonimowy pisze...

Spokojnie, poczekamy, a tematów to pewnie i tak by nie zabrakło (niekoniecznie medycznych).
Kota nie miałam i nie mam. Sąsiedzki sie zakumplował. Raz wlazł do mnie po kryjomu . Nieźle sie zdziwiłam - kot mi siedzi na środku pokoju i się na mnie gapi.
Ale spania na twarzy czy tym podobnych nie było mi dane doświadczyć. ;P

Anonimowy pisze...

Ale to było na temat szoków jakich doświadczamy przy obcowaniu z bliźnimi. Zaskoczeń, że świat jest różny od naszych wyobrażeń.

Anonimowy pisze...

Eee-live, ajakieś drapaczki(czytaj nowe fotele) się nie sprawdzają?

Anonimowy pisze...

Maria, mnie to nawet nie zaskakuje mnie to przeraża.

eee-live pisze...

Dotty jak zaczynają mi drapać drzwi to wyganiam do piwnicy :)

abnegat.ltd pisze...

@Maria: a nie miala bys czsem ochoty bloga popelnic ;D Bo to dobry temat jest... Wyobraz sobie dyskusje potem. A, tylko nie odczytaj tego, prosze, jako wymowki ze piszesz nie na temat. I na temat jest, a nawet gdyby nie bylo, to i tak welcome to.

@Eee-live - kicie zlapac zadna sztuka. Raz jedna pralem (kleszcze miala) - to bylo cudo. Pierwszy raz widzialem kota ktory WARCZAL :)

@Dotty: toz mozna bezwiednie ten tego - oddac. Budzisz sie a tu zieloe oczeta bez ruchu w Twoja twarz wbite... Brrr...

Anonimowy pisze...

Wychodzi mi z tego karkołomny wniosek. Ludzie są dobrzy i prawidłowo oceniają czyny innych, choć kara musi być.
Na temat zwierząt nic nie powiem, bo nie mam( no może jak się wkurzę to ujawnia się jeden, ale nie niepokoi mnie w czasie snu).

eee-live pisze...

Abnegat to zupełnie tak jak mój :) A wyobraź sobie to razy dwa :) Normalnie poezja :)))

Anonimowy pisze...

Dopóki mnie nikt nie wywali, będę pisać nie na temat u Was.
Nie chcę pisać bloga. Musiałby być na temat, a ja mam tak odległe skojarzenia, że nikt nie wiedziałby o co mi chodzi.
Czy widzisz jak się staram(url), choć cierpię, że można mnie namierzyć.

abnegat.ltd pisze...

Mario, nie wiem czy nie przesadzilas. On nie baczac na nic podjal sie roli calego sadu i kata. I znowu- nigdy nie bedziesz wiedziec- uratowal w ten sposob zycie reszty rodziny? A moze zabil niewinnego czlowieka w napadzie mlodzienczego szalu?

Im jestem starszy, tym ostrozniejszy.

Anonimowy pisze...

U babci na wsi mieliśmy kotkę nieco podobną do tego
http://tigerpixie.com/tigerpixieart/HalloweenaSM.jpg
chociaż o bardziej niokreslonym kolorze. Przyjaźniła się ona z krową (kotka się łasiła, krowa ją wylizywala, itp.). Ajak zniknęła to okazało się, ze pół wsi uznawała, ze to byl ich kot. ;P
Nie ma to jak sie dobrze ustawić (blisko krowy - blisko mleka).

abnegat.ltd pisze...

No co Ty. Zobacz, ze nic nie mozna uzyskac. Ale jezeli nie lubisz sie ujawniac mozesz pisac jako anonimowa :)

Tak na marginesie- zabladzilem na blog gdzie po kliknieciu w mapke mozna bylo zobaczyc lokalizacje wszystkich odpowiadajacych, niezaleznie czy zalogowanych czy nie. Znaczy, lokalizacje bramki internetowej a nie domu :)

abnegat.ltd pisze...

Dzizaz- czarno- rudo- bialy :) I nieco niepokojacy blysk w oku :))

Anonimowy pisze...

W sprawie osdzonego za mało wiemy, zeby cokolwiek powiedzieć. To raczej nie mogło być jedyne wyjście.
Moim zdaniem chłopak nauczył się nieprawidłowo rozwiązywać problemy (i niestety może byc w związku ztym niebezpieczny).

abnegat.ltd pisze...

Wlasnie.

Ale. Jezeli nie mogli uzyskac pomocy a tatus kochany mialby zamordowac rodzicielke albo zgwalcic siostre- to kto ma prawo go osadzac.

Kiedys AnnaBlack napisala ze nigdy nie chciala byc lekarzem. Ja Bogu dziekuje ze nie zostalem prawnikiem.

Anonimowy pisze...

W niektórych sprawach jestem , w sumie nie wiem jaka jestem.
Mam dwie znajome. Obie są tłuczone systematycznie przez mężów. Najchętniej uciekłabym z takiego świata przemocy, albo nie przyjmowała do wiadomości. Jedna ma upośledzone dziecko, Druga trójkę małych, obie nie mają domu, zdane są na męża, który jako pan i władca, żywiciel rodziny robi co chce.
Nie tłumacz mi jak to dobrze byłoby rodzinie przy tych potworach.
Nikogo właściwie nie interesuje co dzieje się za drzwiami ich domów.
Pierwsza ma wybite przednie zęby, w obronie drugiej staje trzyletni synek.
Nie szkoda mi damskiego boksera. Szkoda mi tego pięknego chłopca, który ma tak spaskudzone życie( świadomość ojcobójstwa). Taka jestem niewrażliwa.

Anonimowy pisze...

W stytuacji obrony koniecznej (a nawet przekroczenia granic obrony koniecznej) raczej wysokiego wyroku by nie dostał.
Oczywiscie mógł też miec np. zespół stresu pourazowego, ale to już rola lekarzy żeby to ocenić, a sąd z pewnościa wziął by taka okoliczność pod uwagę.

abnegat.ltd pisze...

"Nie tłumacz mi jak to dobrze byłoby rodzinie przy tych potworach."

Ani nie mysle.

Sa mechanizmy ktore bronia takie kobiety. Najwiekszym problemem jest ich strach- bo co to bedzie jak sie Policja dowie. Morfeusz mial taka notke kiedys na temat przemocy w rodzinie- dopoki bita nie zwroci sie po pomoc- niemozna jej pomoc.

Na co czeka. Az tatus zatlucze dzieci? Czy wybije jej reszte zebow?

Jak przyjezdzalem do pobitej- tatus ZAWSZE konczyl na komisariacie. Ale czy co z tego wyniklo dobrego, nie wiem.

Anonimowy pisze...

Ciebie to obchodzi, więc ty możesz spróbować im pomóc.

Nie mogę wiecej pisac, bo nie chcę wyciągac pewnych rzeczy ze swojego zycia.

Anonimowy pisze...

Do tego wszystkiego nie chcą dać sobie pomóc. Nic nie jestem w stanie zrobić więc wyrzucam to ze świadomości jak tylko mogę.
Twoje potępienie( zresztą słuszne) wywaliło to wszystko na wierzch. Popsułam Wam humor. Głowa do góry,wieczór jeszcze nie minął.

Anonimowy pisze...

Dobrego zdania jesteś o policji. Oni sami często znęcają się nad małżonkami i jako straszaka nie używają pięści tylko broni.
Nie znaczy to , że nic nie można zrobić. Dobrze byłoby gdyby działo się to "z urzędu".

abnegat.ltd pisze...

Trudny temat...
Osobiscie znam recepte- tatus musi sie bac. Ze przyjdzie ktos wiekszy od niego i go zbije.
Ale nie da sie zbic tatusia jezeli pobita twierdzi ze spadla ze schodow.
Trzymajcie sie cieplo.

Jutro sprobuje pokazac wam jak wygladalo dwoch ludzi w jednym.

Zadora pisze...

No to poszukajcie sobie historii życia aktorki, którą przecież wszyscy kochamy Charlize Theron (bez ironii). Jak umarł jej ojciec i dlaczego? Kto mu pomógł i jak? I jakie były konsekwencje?
Szkoda chłopaka ojcobójcy.
Syndrom kat-ofiara nie tylko w sztokholmie zadziałał. Wiele rodzin z przemocą w tle ćwiczy to na codzień. To nie takie proste odejść a sytuacje nie są tak jednoznaczne, niezależnie czy jest to przemoc fizyczna (częściej mężczyźni choć zdziwicie się jeśli zajrzycie do rocznika statystycznego) czy przemoc psychiczna (często kobiety) w stosunku do współmałżonka czy dzieci.
Przypomnijcie sobie szkołę i tych niedobrych nauczycieli, którzy traktowali Was źle a ilu z Waszych dorosłych już kolegów uważa teraz, że byli to najlepsi nauczyciele jakich mieli w życiu. Nic nigdy nie jest tak jednoznaczne jak byśmy tego chcieli.

Morfeusz pisze...

Ano ja już pisałem o przemocy bo na SOR kobiety potraktowane jak worek treningowy trafiają dość często. Kobiety boją się, że:
*mąż je zabije z zemsty
*bez męża nie dadzą sobie rady (utrzymanie siebie i dzieci)
*rodzina wyklnie (bo ojciec bił matkę i kobieta uważa to za normalne)
*sąsiedzi będą pokazywać palcem.

Sporo się zmienia ale taka mentalność jest dziwacznie oporna na bieg czasu.

Morfeusz pisze...

a co do głowy i tego co na niej (nie koniecznie talerz):
http://pl.youtube.com/watch?v=jg1u-X4vkNY

eee-live pisze...

Morfeusz i tu niestety muszę się z Tobą zgodzić. Zgadzają się te wszystkie obawy. Na szczęście mnie to teraz nie dotyczy :) i mam nadzieję, że nigdy nie będzie :)

Zadora pisze...

To często są szerokie zagadnienia z zakresu szantażu emocjonalnego. Polecam książkę http://www.gwp.pl/product/1108.html

Zadora pisze...

A jak załącza się przemoc fizyczna to już bryndza!

Anonimowy pisze...

To ja pojęcia nie miałam, że ten mąż to taki niebezpieczny wynalazek...;)

konfliktowa (bez męża)

Zadora pisze...

Mąż to śmiertelna broń w rękach...żony!

eee-live pisze...

Od razu mówię, że dotyczy to tylko niektórych. "tępe narzędzie i tępy człowiek to szczególnie niebezpieczna para". Takie jest moje zdanie o damskich bokserach.

Zadora pisze...

@eee-live
Pięknie to ujęłaś!