środa, 29 października 2008

Pryncypia reanimacji

Gnamy przez polska wies.

Nie ma zartow- jedziemy na pomoc do reanimacji. Tu nie ma to czy tamto- wiadomo, w boj idziemy. Dziarski Pan Doktor o zycie pacjenta walczy wiec gaz do dechy, bolusy na niebiesko blyskaja siejac groze i przerazenie, bloto spod kol bryzga na niewinnych przechodniow a my szybciej, szybciej!

Sprzet sprawdzony, algorytmy w glowie ustawione, ampulki policzone.

Dojezdzamy. Pisk gum, strzal otwieranych drzwi- SWAT przy nas to niedolezne dziadki. Ja mam torbe i defibrylator, pielegniarka ambu i mala butle z tlenem, ratownik wielka waliche z biochemia - HUT! HUT! HUT! HUT! - po schodach na gore gdzie kieruje nas spanikowana rejestratorka - wpadamy do srodka iiii....

Pacjent siedzi na krzesle. Koszula wisi na nim w strzepach. Pomiedzy jego nogami kleczy pan doktor i oburacz wali go piesciami w klate. Stojaca obok pielegniarka mechanicznym ruchem nalewa lodowatej wody do miski z kranu, obraca sie i wylewa ja facetowi na glowe - nalewa - obrot- -wylewa - nalewa - obrot - wylewa - a w miedzy czasie Pan Doktor LUP go piesciami w klate - LUP go piesciami w klate...

"Dziekujemy, przejmujemy pacjenta!" zakrzyknalem dziarsko, po czym rzucilem wszystko na glebe, zlapalem chlopa za ramie i dalem noge do R-ki. Zastosowalem podstawowe leczenie - recznik do wytarcia i kocyk do ogrzania. Kiedy wyraz panicznego leku znikl mu z twarzy, zapytalem "Panie, k. co tu sie stalo?".

Odsapnal i rzekl: "Tak sie dziwnie poczulem na ulicy, patrze, Osrodek Zdrowia, to wejde zeby sobie cisnienie sprawdzic".

Jedno jest pewne. W tym dniu sluzba zdrowia uratowala zycie ludzkie.

53 komentarze:

Zadora pisze...

To pewnie był WKS i sekcja pięściarska. Pan "Dochtór" to pewnie zawodnik z transferu z formalnym zatrudnieniem. Przyszedł do ośrodka po pensję i nagle okazało się, że musi sprostać formalemu zatrudnieniu. Pielęgniarka to pewnie była jego WAG. Ale o co chodzi z tą lodowatą wodą, nijak skapować nie mogę? Mój mózg z automatu nastawiony na analizę i zrozumienie otaczającego świata, przy tym wysiadł z przegrzania. Idę wsadzić głowę pod kran z zimną wodą. :))

abnegat.ltd pisze...

Agregat, nikt tego nie rozumie. Cos sie im na krotko w mozgu pospinalo a efekt przeszedl najsmielsze wyobrazenia.

Ja rozumiem ze mozna zglupiec- ale dwie osoby na raz? A czemu ten facet nie uciekl? No po prostu w pale sie nie miesci. Monty Python to jest kompletny brak wyobrazni w porownaniu z ta sytuacja.

Zadora pisze...

E nie kochany, to że nie uciekł akurat najłatwiej zrozumieć. Znowu odwołam się do Cialdiniego z jego książką "Wywieranie wpływu na ludzi". To m.in. siła autorytetu i nasze uleganie im. Sam wiesz doskonale jak wielkim autorytetem jest sam tytuł doktora i atrybuty zawodu (fartuch, stetoskop). Jak łatwo i bezkrytycznie ludzie im ulegają. Myślą - to lekarz, on wie najlepiej. Pewnie wie co dobre i właśnie to robi. Na pewno czujesz na własnych barkach odpowiedzialność z tym związaną.

Zadora pisze...

Zrobiło się kiepsko.
Konfliktowa o 14.06.02 dzisiaj zamknęła bloga!!!

abnegat.ltd pisze...

Nie pojmuje. To dowod na moja teze ze nie jestesmy w stanie pojac kobiet.

Konfliktowa, jezeli to czytasz- szkoda. I prawde powiedziawszy, nie rozumiem. Mam nadzieje ze bedziemy sie spotykac u mnie.

Zadora pisze...

Zasmucony jestem w najwyższym stopniu tą zaskakującą decyzją Konfliktowej. Mam nadzieję, że do Ciebie i do mnie będzie zaglądać i czasem coś napisze.
Pod niezrozumieniem podpisuję się obiema rękoma. Całkiem jestem skołowany i nie wiem co myśleć.

Anonimowy pisze...

Podpisuję się pod niemożnością pojęcia o co w tym chodziło?
To miało być uderzenie przedsercowe? Ale facet siedzial na krześle i dodatkowo był przytomny (chyba)? A po co ta woda?


Decyzja Konfliktowej też jest dla mnie nieoczekiwana i niezrozumiała. Ale to ona rządzi.

Anonimowy pisze...

Konfliktowa, jak tu zajrzysz to ja też dziękuję.

abnegat.ltd pisze...

W ogole nie mam bladego pojecia. Zastosowalem Shrekowe HOOOOOODUUUUU i dalem noge. Nie bylem w stanie zadac jednego sensownego pytania.
Zespol spadal po schodach rzac ze smiechu.

Anonimowy pisze...

Biedny człowiek. Mam nadzieję, że go nie połamali.

abnegat.ltd pisze...

Jemu nic. Tylko mokry byl i troche wystraszony. Poczekalismy az sie bedzie nadawal do czegokolwiek, obadali i do domu odwiezli (mam nadzieje ze tego nikt z NFZ nie czyta) - ale mi sie slusznym wydawalo zeby mu sluzba (przez przypadek zwana sluzba ZDROWIA) zrobila jakas przysluge.

A agregat ma racje- sila autorytetu jest straszna. Moze dlatego nad Tamiza wymaga sie by pacjent byl dokladnie poinformowany o wszystkim bo to wymusza stosunek bardziej partnerski a mniej przyncypialny (?).

abnegat.ltd pisze...

No zez - sorry, Agregat, za niesprawdzenie tekstu...

eee-live pisze...

Ja tez nie mogę pojąc po o ta zimna woda. A może chcieli hipotermię wywołać ;)
Nie ma to jak profesjonalizm :))))

abnegat.ltd pisze...

Dobrze ze go ta miednica nie strzelila w leb bo by mial wstrzas mozgu. Tak na marginesie, to para paranoikow - a prosze jaka bezpieczna. Chlopu tylko koszule podarli. A mogli leb urwac z plucami. Ja mam jeszcze jeden kwiatek tego typu - ale bardzeij niebezpieczny. Bedzie o tym niedlugo, tylko wene do pisania zbiore.

eee-live pisze...

No i tak miał facet szczęście :) Koszula niewielki wydatek a co by było jakby się za bardzo wczuli i by go uśmiercili?

abnegat.ltd pisze...

Teraz jest gorzej- w kazdym osrodku defibrylator. Na to powinna byc licencja- jak na bron palna.

Ostatnio Morfeusz opisywal jak to ratownik chcial strzelac mimo ze wskazan nie bylo. No ale jak to powiedzial Rysiek w "Misiu" - Co robic!

eee-live pisze...

To ja jednak nie będę tak na wszelki wypadek odwiedzała niepewnych gabinetów ;)))

abnegat.ltd pisze...

Omijac dochtorow jak ostatnia zaraze...
Chyba ze mus ;)

Anonimowy pisze...

tak mi się przypomniało (chyba jednak też mam niezłą pamięć, szkoda że taka wybiórczą ;P)

http://www.rdc.pl/index.php?/pol/aktualnosci/aktualnosci/defibrylatory_dla_warszawskiego_metra

Ale takie automatyczne to chyba mniejsze zagrożenie?

eee-live pisze...

Będę omijać :)
Ale wirtualnie to się chyba nie liczy :)))?

abnegat.ltd pisze...

To nic zlego nie zrobi- ma wbudowany analizator rytmu i jak dojdzie do wniosku ze nie strzeli - to nie strzeli i basta. A jak strzela to najpierw drze morde zeby sie odsunac a potem prosi o wduszenie guzika. AED sie toto zwie.

abnegat.ltd pisze...

Wirtualnie mozna. Nawet trzeba :D

Anonimowy pisze...

To może w przychodniach tez takie. Hihi

abnegat.ltd pisze...

Ogolnie w przychodniach i gabinetach tez takie moga byc- ale regulacji nie ma. Wszystko zalezy jaki rep do przychodni dotrze pierwszy i co sprzeda. Najbardziej zaawansowane sa takie co maja AED ale z mozliwoscia override'u - i wtedy przechodzisz na tryb manualny. Mnie AED doprowadza do patologicznego wkurwienia (no po prostu sie nie da inaczej tego napisac)- bylem swiadkeim jak pacjenta zakatrupili w UK za pomoca AED - bo zamiast reanimowac to sluchali durnych polecen automatu ktory przerywal reanimacje co 10 sekund i analizowal rytm. Guzik zrobili, pacjent odjechal. Kazda maszyna jest niebezpiedczna jezeli operator nie ma mozgu.

eee-live pisze...

Jeszcze tylko brakuje żeby do defibrylatora dorwała się jakaś super pielęgniarka lub super rat med ;))

Anonimowy pisze...

A jednak.

abnegat.ltd pisze...

To sie zdazylo w szpitalu gdzie mialem zajecia na studiach. Do IP (zwanej teraz SORem) leciala ekipa reanimacyjna z defi (bo w tych czasach to w szpitalu byl slownie 1). Pod izba spal i CHRAPAL glosno pan starszy na wozku. Mlody i dozartu lekarz- ratownik naladowal, skrzyzowal wspolrzedne i dal ognia. Dziadek podskoczyl, zlapal za lage i obil jelopa. Slusznum to bylo. Dobrze ze sie nie zatrzymal.

A odnosnie AED. Tam gdzie jest wykwalifikowany zespol - lepiej robic manualnie. Szybciej. Jezeli ktos ma watpliwosci albo jest nieprzeszkolony - lepszy jest AED.

Anonimowy pisze...

Tak ale ten przeszkolony i wykwalifikowany może wyglądać tak jaka to opisujesz. Jeszcze się strachu przed służbą zdrowa nabawię.

eee-live pisze...

O choinka! jak można kogoś defibrylować jak on oddycha i w dodatku chrapie? Tyle to ja nawet wiem a z medycyną to mam tyle wspólnego że jestem nieraz pacjentem ;)

Anonimowy pisze...

Facet którego bili po kacie tez sie przeciez nie kwalifikował. :P
Widać cuda się zdarzają, albo niektórzy maja omamy.

Anonimowy pisze...

po klacie go bili ;)

abnegat.ltd pisze...

Wiecie co- paranoicy sa wszedzie. Juz gdzies pisalem ,chyba u Morfeusza, o tym pogotowiarzu co staruszke intubowal (czyli jej chcial rurke do tchawicy wsunac coby ja wentylowac) a ona sie czynnie temu sprzeciwiala.

abnegat.ltd pisze...

Sluchajcie- nastal czas na RUUUUUUUNNNNNN :))) Do uslyszenia z wieczorka- zagladne jeszcze. Strasznie sie mi dzisiaj dzien pracy przedluzyl.

Anonimowy pisze...

See you.

eee-live pisze...

To do następnego razu :)

Zadora pisze...

Myślę, myślę i czyba wymyśliłem. Ale po to musiałem cofnąć się w...szczenięce lata mojego ratownictwa wodnego.
No więc dochtór co walił w klatę, pewnie był ratownik wodnym i na sucho defiibrylacji mechanicznej nie umiał zapodać. Drugi efekt pożądany to tzw. efekt nurkowania. Mają tak foki, wieloryby itd czyli spada metabolizm w czasie nurkowania, żeby zwolnić tempo zużywania sią tlenu. I bywały takie przypadki, że ludzie, którzy wpadli do przeręba i ulegli gwałtownemu schłodzeniu, po reanimacji, która teoretycznie nie mogła ich wskrzesić (po czasie dużo dłuższym niż magiczne 4 minuty) odzyskiwali przytomność i pęłnię władz umysłowych (czyli nie zostawali warzywami w wyniku niedotlenienia długotrwałego mózgu). A że mózg najwięcej energii i tlenu zużywa, to słusznie ta pielęgniara lała mu wodę na głowę, żeby schłodzić intensywnie i zredukować zapotrzebowanie na tlen.
Trzeba jeszcze tylko zozszyfrować powód tej pozycji siedzącej. Może jak z tą intubowaną babcią pacjent mimo wszystko się bronił i nie chciał paść na piasek plaży (w przenośni) jak przyzwoity jeden z drugim topielec?

abnegat.ltd pisze...

Tak jest, to jest sluszna koncepcja :)

Nalezy Bogu dziekowac ze nie mieli workow z lodem bo by go zmrozili albo glowe rozbili (widzieliscie Bialy kot Czarny kot Kusturicy? No po prostu miazga).

Anonimowy pisze...

Widzieliśmy.

abnegat.ltd pisze...

Dziadek oblozony lodem- i przezyl. O tym tez Wam kiedys napisze- jeden z 'moich' odstrzelonych.

Zadora pisze...

Dziadek w wannie z lodem, może przeżyć tylko na wspomaganiu!!!

abnegat.ltd pisze...

Oni na tym filmie to chlali takie ilosci ze by przezyli nago na Antarktydzie...

Anonimowy pisze...

Czasu dziś chyba brak? :)

morfeusz pisze...

uderzenia sercowe na siedząco:P muszę wypróbować :P

Na ostatnich ćwiczeniach z rat medami była mowa o zawałach i schemacie MONA (morfina, tlen, nitro i ASA) - dziewczęta zastanawiały się jak mają podać aspirynę w tabletkach pacjentowi, który jest nieprzytomny. Patentów było wiele począwszy od rozpuszczenia i podania do rurki intubacyjnej do założenia sądy żołądkowej i podania w ten sposób.
Jedna ze studentek stwierdziła, że można tak jak psu tabletkę na robaki - włożyć głeboko i sam połknie.

Anonimowy pisze...

OMG, to niech psa zanieprzytomni i najpierw na nim wypróbuje.

eee-live pisze...

To ja może podziękuje za taki sposób ratowania :) Ja chcę jeszcze pożyć :)))

morfeusz pisze...

eee-live to może reflektujesz na cięcie cesarskie przyżyciowe albo perikardiocentezę ;)?

Przyszli ratmedzi są żądni wrażeń i ciekawych przypadków ;)

morfeusz pisze...

ewentualnie defibrylacja przy pomocy dwóch chochel do zupy, kawałka kabla i źródła prądu (podpatrzone w jednym filmie ale założę się, że niektórzy wcieliliby w życie).

Anonimowy pisze...

He, bo naprawde uraz nam zrobisz. I po pogotowie dzwonić nie będziemy. :D

morfeusz pisze...

uczę się właśnie z Fibaka (dzisiaj później do pracy a spać przez leki nie mogę) i są ciekawe kwiatki. Wrzucę potem na bloga.

Anonimowy pisze...

Spoks, ale mogę nie mieć szans przeczytać, bo obiecało się jechać do rodziny.

eee-live pisze...

Morf to ja już wolę strachliwych studentów takich jacy byli w klinice jak miałam operację :)
Chyba nawet lepszy był barbarzyńca co mi pazurka ściągał na samym ketonalu:(

morfeusz pisze...

eee-live moi studenci w większości są po prostu ciekawscy.

Trochę inna rzeczywistość niż studenci medycyny, których swego czasu uczyłem królowej nauk (anatomii). Oj mieli oni biedne życie - kiedyś koleżanka uwaliła 2 grupy bo ją bolał ząb.

eee-live pisze...

Morf za to ja nie zapomnę miny studentki jak po operacji tak prawie nie wyczuwalnie dotykała blizny i mówi do lekarza że tu boli a on nacisnął dwa razy tak że aż zaczęłam się śmiać ( takie skrzywienie- tak reaguję na ból)